Prawo rzymskie czy regres?
Jednym z czynników, kształtujących nasz kręgosłup światopoglądowy jest prawo rzymskie, stanowiące nieodłączny filar cywilizacji łacińskiej. Cywilizacji, której charakter miał być duszą całej Europy. A gdy dorzucimy do tego grecką filozofię, wraz z charakterystycznym dla niej pojęciem Prawdy i chrześcijańską etykę, która stała się matką Wolności, mamy do czynienia z zestawem uniwersalnych wartości, których ochrona leży w kompetencji Prawa. Oczywiście tego, które dało początek obrony elementarnych zasad – Prawa opartego na rzymskich standardach.
Czymże jednak byłaby ogólnie pojmowana kultura rzymska, gdyby nie olbrzymi spadek, jaki pozostawiła po sobie jej grecka poprzedniczka? I czy łacińska tradycja byłaby tak trwała bez olbrzymiego impulsu, jakim była dla niej filozofia chrześcijańska? Aby odpowiedzieć na te pytania wystarczy podać choćby jeden, ale jakże istotny przykład – stosunek do dzieci nienarodzonych.
Nasciturus był istotą, której grecka filozofia i etyka poświęciły dużo miejsca na kartach swojej historii. Sięgnijmy choćby po przysięgę Hipokratesa. Ten wybitny uczony z Kos jednoznacznie opowiadał się przeciwko zabijaniu nienarodzonych. Chyba najbardziej wymownym tego przykładem mogą być jego słowa:
"Nie podam nikomu, choćby żądał, śmiertelnego leku, ani nie udzielę mu pomocy w tym względzie, nie podam również kobiecie tamponu wywołującego poronienie."
Uczony uznawał jedynie podanie środka poronnego w przypadku, gdy płód jest martwy bądź zagraża życiu matki. Ciekawe tylko czemu przysięga Hipokratesa jest co i rusz zmieniana i dostosowywana do powszechnie panujących "standardów"? Do podobnej manipulacji dochodziło (i często nadal dochodzi) na łamach "fachowych" czasopism, w pracach "powszechnie uznanych" historyków. Owocem tej propagandy są spustoszenia intelektualne w głowach rzeszy młodych osób, które jeśli nie zetknęły się z "alternatywną" historią zasilają szeregi ormowców politycznej poprawności, którym nie przeszkadza mówienie "TAK" aborcji, przy deklarowaniu "NIE" dla kary śmierci.
Poglądy Hipokratesa nie pozostały bez echa. Po nim zdecydowanie negatywnie o aborcji wypowiadali się inne wybitne postacie, tworzące mozaikę wspaniałości śródziemnomorskiego świata, nie pomijając takich ludzi, jak Galen czy Lizjasz. Temat aborcji pojawiał się również w śródziemnomorskiej literaturze, co doskonale w swojej pracy "Starożytne głosy przeciw aborcji" przedstawił prof. Michał Wojciechowski. Wspomniana praca stała się inspiracją dla wielu autorów artykułów poświęconych tematyce aborcji (w tym niżej podpisanemu). Przejdźmy jednak do antycznej literatury…
W "Eumenidach" Ajschylosa , pochodzących z V w. przed Chrystusem, Apollo mówi Eryniom, że ich miejsce jest tam, "gdzie spadają ścięte głowy, gdzie oczy wyłupiają, gdzie chłopców okrutnie trzebią, gdzie się zabija dziecię w łonie matki". Zatem aborcja została zaliczona do okrutnych zbrodni.
W łacińskiej komedii "Truculentus" Plauta, mowa o kobiecie, która "kryła się i bała, żebyś ty jej nie namówił do spędzenia płodu, żeby dziecko uśmierciła." Również rzymska poezja nie pozostawała obojętna na te kwestie. Poeta Owidiusz (43 przed Chr. — 18 po Chr.) z żalem i złością pisze o swej ukochanej, która spowodowała poronienie poczętego z nim dziecka. Ponadto zwraca się do bogów o darowanie jej życia.
A co na ten temat mówi ówczesna filozofia? Rzymianin Seneka (5-65 po Chr.) tak pisał do matki:
"Nigdy nie wstydziłaś się swego licznego potomstwa, jak gdyby miało niekorzystnie świadczyć o twoim wieku. Nigdy zwyczajem innych kobiet, które szukają chwały w swoich kształtach, nie ukrywałaś ciężarnego łona, jak gdyby nieprzyzwoitego brzemienia, ani nie udaremniłaś poczętych w swoich wnętrznościach nadziei potomstwa".
Tak wielkie dziedzictwo kulturowe i naukowe, które jasno stało po stronie życia poczętego, nie mogło pozostać bezowocne. A owocami tej kultury były pewne przepisy prawne, które musiały sankcjonować to, co do tej pory żyło tylko w świadomości. Kamieniem milowym na drodze do prawnego uznania dziecka nienarodzonego za człowieka była mowa grecka "De abortu" poświęcona specjalnie krytyce aborcji, znana niestety tylko przez pośrednie, krótkie relacje. Przypisywano ją, wcześniej wspomnianemu retorowi Lizjaszowi (445-378 przed Chr.). Autor na podstawie doświadczeń medyków stwierdził, że aborcja jest zabójstwem i powinna być tak samo karana, jak każdy inny mord.
O sprawach karnych tego typu, niestety niewiele wiadomo. W rozprawie "Czy płód jest istotą żywą?", przypisywanej lekarzowi Galenowi, istnieje wzmianka, że prawodawcy greccy, Likurg ze Sparty i Solon z Aten, uważali aborcję za przestępstwo. Istnieje legenda, jakoby założyciel Rzymu Romulus wydał prawo przeciw aborcji. I chociaż nie ma na to mocnych dowodów, to fakt, że wzmianka ta znalazła się w "Żywotach" Plutarcha, ma znaczący wpływ na jej wiarygodność.
Niedorzecznością byłoby pisanie o nasciturusie w prawie rzymskim, bez uwzględnienia prawa dziedziczenia. W zasadzie rzymski sprzeciw wobec aborcji był motywowany właśnie sprawami własności! "Nasciturus pro iam habetur quotiens de commodis eius agitur" – mający się urodzić uważany jest za urodzonego, ilekroć chodzi o jego korzyści. Ta rzymska zasada obowiązuje do dziś w większości cywilizowanych systemów prawnych. Świadczy o tym, że teza głosząca, jakoby Rzymianie traktowali embrion ludzki jako część składową ciała matki jest błędna. Prawo rzymskie traktowało bowiem go jako osobę, ale warunkowo.
Sam Cyceron w mowie "Pro Cluentio Avito" (wygłoszonej w 66 r. przed Chr.) wspomina o karze śmierci wymierzonej mieszkance Miletu, która przez aborcję pozbawiła ojca dziecka spadkobiercy. Natomiast żyjący w I w. n. e. Muzoniusz Rufus nawiązywał do karania za przerywanie ciąży, gdyż zmniejsza ono liczbę obywateli.
Niezwykle zastanawiające może być to, że Rzymianie, będący symbolem hardości i przemocy, akurat w kwestii aborcji (co prawda ze względów na własność, ale zawsze) byli wrażliwi na życie dziecka i mieli w tej kwestii dużo wspólnego z innymi kulturami, chrześcijańską i judaistyczną, co stanowi niezwykły ewenement.
Ciekawe tylko czemu obecna "elita" euro- komsomolców, która mówi o zacieraniu granic między kulturami, tolerancji i prawach człowieka w sprawach aborcji nie pamięta o tychże zasadach. Dziwny twór, jakim jest Unia Europejska nie wydaje się być instytucją podtrzymująca dobre tradycje łacińskie, w jej miejsce wprowadzając zasady, znane nam z systemów totalitarnych. Ale cóż, skoro piewcy "postępu", chcą mieć system gospodarczy, jak najbardziej podobny do tego, jaki jest im najprzyjemniejszy – socjalizmu, to nie obędą się bez proletariatu, który winien być wyzwolony, a że nie ma kogo wyzwalać, to padło na homoseksualistów.
Wszystko dobrze, ale trzeba by było jeszcze poszukać jednoznacznych odniesień do ukochanych epok reprezentantów euro- sojuza. No, a prawo do aborcji, spełnia te kryterium w pełni. Bo czy to był narodowy czy sowiecki socjalizm, prawo do zabijania nienarodzonych było "luksusem", jaki dawała władza. Dzisiejsi zamordyści próbują utrwalać system totalitarny – system, który odrzuca wszystko to, co w naszej cywilizacji najpiękniejsze- rzymskie Prawo, greckie pojęcie Prawdy i chrześcijańską etykę, zastępując je ideami będącymi ohydną mozaiką, której podstawowe elementy – socjalizm gospodarczy, ograniczanie wolności słowa, forsowanie "jedynie słusznej wersji Prawdy" i wspomniany, zaczerpnięty z najbardziej zbrodniczych systemów stosunek do życia ludzkiego, zniekształcają obraz Europy.
Warto byłoby postawić po raz kolejny Winicjuszowe pytanie: Grecja dała światu mądrość, Rzym moc, a Wy co przynosicie?
Aleksander Majewski
Za: Prawica.net
fot. Yakoo, Wikipedia, Creative Commons
Kategoria: Historia, Społeczeństwo