Majcher: Orestes Brownson – nieznana twarz katolickiej Ameryki
Patrząc na historię Stanów Zjednoczonych, bardzo wiele osób twierdziło i twierdzi, że tradycja katolicka nie odegrała w życiu intelektualnym Ameryki żadnej znaczącej roli. I choć teraz świat katolicki jest jednym z najbardziej zaangażowanych wśród religii wyznawanych przez mieszkańców USA, to jednak bardzo często katolicy napotykają tutaj na barierę, związaną z brakiem tradycji, dziedzictwa historycznego czy też istotnych autorytetów, do których amerykański katolik mógłby się odwołać. Na szczęście barierę tą w ostatnim czasie udaje się stopniowo zasypywać i powstaje wiele publikacji opisujących żywot katolicyzmu w Ameryce oraz historię postaci, które z niego wyrosły. Jednym z takich odkrytych diamentów jest dorobek Orestesa Brownsona – nawróconego na katolicyzm radykała, publicysty, pisarza i intelektualisty. Przybliżając sobie jego idee oraz przemyślenia, nietrudno zgodzić się ze słowami Johna Henrego Newmana, który twierdził, że ,,Brownson jest największym myślicielem, jakiego wydała Ameryka’’
Samouk w poszukiwaniu azylu
Orestes Brwonson urodził się w biedzie, w stanie Vermont, 16 września 1803 roku. W wieku 2 lat stracił ojca. Jako sześciolatka matka oddała jego oraz siostrę na wychowanie małżeństwu o formacji kalwińsko-kongregacjonistycznej. Po kilku latach dzieci wróciły do matki, przeprowadzając się na obrzeża Nowej Anglii, gdzie Orestes miał okazję spotkać wielu niewierzących oraz członków różnych sekt. Sam bardzo dokładnie od małego studiował pisma religijne. W młodym wieku znał już całą Biblię. Chrzest przyjął w wieku 19 lat w kościele prezbiteriańskim. Surowość kalwinizmu oraz jego wykładania teologiczna sprawiła, że stał się kaznodzieją kościoła uniwersalistycznego i wkrótce redaktorem naczelnym związanego z tym kościołem czasopisma The Gospel Advocate. Kolejne 20 lat to szereg innych przygód duchowych i intelektualnych w postaci radykalnego humanizmu a potem unitaryzmu, był blisko związany z nowoangielskimi transcendentelistam. Kiedy to środowisko założyło w 1838 roku kwartalnik Boston Quaterly, Brownson wespół z takimi osobami jak Auguste Comte czy John Stuart Mill poszukiwał religii przyszłości, która miała być bliższa człowiekowi, wolna od dogmatyzmu oraz kosmopolityczna. W tamtym czasie stworzył nawet własny kościół. W 1840 Brownson opublikował swoją na wpół autobiograficzną pracę Charles Elwood; Or, The Infidel Converted . Poprzez protagonistę Elwooda, Brownson złorzeczył zorganizowanej religii i kwestionował nieomylność, czyli prawdziwość Biblii. W 1842 Brownson zaprzestał publikacji w Boston Quarterly Uznał za konieczne zerwanie z przeglądem po tym, jak seria jego esejów wywołała nowy skandal.
Kongregacjonizm, prezbiteryzm, uniwersalizm, socjalizm, ateizm unitaryzm, liberalizm i rewolucyjne spiski zawsze przez jakiś moment w życiu mu towarzyszyły, prowadząc go ostatecznie na łono katolickiej ortodoksji. Brownson ostatecznie nawrócił się na katolicyzm w 20 października 1844 roku. Ortodoksyjnym katolikiem pozostał do końca życia, broniąc twardo i zaciekle dogmatów katolickich, Kościoła powszechnego oraz jego wiary. Przebył naprawdę długą drogę w celu znalezienia ostatecznego rozwiązania swojego duchowego rozdarcia.
W polityce rozpoczynał z dość jasnego stanowiska, prezentując się jako bezkrytyczny demokrata. Jednakże, Brownson wraz z nawrócenie, zaczął się określać jako polityczny konserwatysta. Niegdyś przepojony wszelkimi możliwymi radykalnymi teoriami, myśliciel z Vermont został oczyszczony z nich wszystkich i podjął zobowiązanie konserwacji w oparciu o religię. Po pisaniu peanów na rzecz demokratyzmu przyszedł czas na stanięcie po stronie uświęconych tradycją norm: ,,Większości mogą się broni: mniejszości nie mają na swoją obronę nic poza świętością i zwierzchnością prawa. Prawo jest słuszne takie jakie jest; naszym zadaniem jest starać się, by takim pozostało, udzielając przy tym wsparcia konserwatywnej, a nie radykalnej stronie’’.
O konstytucji ducha
Jak twierdził Brownson w swoim traktacie The American Republice: its Constitution, Tendencies and Destiny:,,Żadna forma rządów nie jest z natury katolicka, a więc powszechnie obowiązująca’’. Konstytucji, czyli natury ustrojowej nie da się stworzyć z niczego, po prostu wymyślić. Brownson, idąc za de Maistre’em oraz Burkiem jasno głosi, że ustrój danej społeczności powstaje w procesie wolnego wzrostu, jest wyrazem doświadczenia historycznego danego państwa. W przeciwnym razie konstytucja jest tylko kawałkiem papieru: ,,Siłą sprawczą wszystkich politycznych konstytucji jest… Opatrzność boska, nigdy zaś świadoma mądrość lub wola człowieka’’ . Kluczowe w tej myśli jest przekonanie, że nie istnieje żaden jeden uniwersalny ustrój, który winien obowiązywać we wszystkich krajach na świecie. Nie może być pełnego przekonania, że jesteśmy w stanie zaszczepić jakiś model władzy w każdym państwie w takiej samej formie, bo jest to nie tylko podniesienie ręki na lokalne tradycje, obyczaj czy też charakter danej społeczności, ale przede wszystkim jest to uderzenie w Boski porządek, który każdemu narodowi nadał własną, unikalną konstytucję, dostosowaną do ich ducha. Dlatego mimo wierności ideom Amerykańskie republiki, czystości demokratycznego ustroju Stanów Zjednoczonych, katolicki pisarz jednoznacznie stwierdza, że ustrój demokratyczny nie może być zaszczepiony, gdzie się tylko da. Naturalnym ustrojem dla krajów Europy zdaje się być monarchia, oparta na tradycyjnych instytucjach i arystokracji. Założenie, że można w to miejsce wprowadzić coś zupełnie obcego, jest poglądem głoszonym przez społecznych reformatorów, stojącym w zupełnej sprzeczności z ,,konstytucją duchową’’ narodów nadanym przez Opatrzność.
Obok krytyki konstruktywizmu, Brownson jasno stwierdza – władza pochodzi od Boga i została oddana w ręce narodu, lecz naród jest suwerenem tylko wtedy, kiedy żyje w ramach i na mocy prawa naturalnego, za pomocą którego Bóg rządzi całym moralnym stworzeniem. I skoro polityka ma swój początek w Bogu, to bez tego Boga nie może funkcjonować. Jak twierdzi Brownson: ,,rząd zbudowany na ateistycznych zasadach to mniej niż zamek z na piasku i wizja bez podstaw, to byt niemający niczego, ma czym mógłby się oprzeć […]’’. Skoro władza świecka pochodzi od Boga, musi ona przestrzegać Bożego prawa. Jeśli występuje ona przeciwko woli opatrzności, traci prawo do władania. W tym momencie pochodzący z Vermont publicysta stwierdza, że chociażby patrząc na przypadek Ameryki, ,,Teoretycznie katolicyzm daj się pogodzić z demokracją, jeśliby postarać się rozumieć demokrację tak jak Ty i ja uczynilibyśmy, ale w praktyce takiej możliwości nie ma’’. Demokracja nakłada na władzę jeszcze silniejszy obowiązek związany z koniecznością opierania się silnej pokusie radykalizmu oraz odchodzenia od prawa naturalnego -,, Dość już słyszeliśmy o wolnościach i prawach człowieka: najwyższa pora usłyszeć coś o obowiązkach ludzi i prawach władzy’’. Konieczne jest zachowanie obowiązków oraz stłumienie ludzkich namiętności. Tylko w takiej sytuacji, społeczeństwo może żyć w wolności, której gwarancją będzie państwo. Jak twierdzi amerykański pisarz: ,,Społeczeństwo wymaga dwóch składników – stabilności i ruchu. Ludzkie jest elementem ruchu, bo to w nim są możliwości, które mogą kolejno się aktualizować. Natomiast element stabilności można znaleźć jedynie w boskim, w Bogu, w którym nie ma żadnej niezaktualizowanej możliwości, który jest nieruchomy, niezmienny i wieczny. Doktryna wyprowadzająca władzę z Boga poprzez ludzi rozpoznaje w państwie obydwa analizowane elementy, i zapewnia zarazem stabilność i postęp’’. Katolicyzm przynosi, ,,utemperowanie’’ ludzkiej duszy i staje się gwarancją prawdziwej wolności. Nie oznacza to oczywiście oddania władzy w ręce kościoła ale przekonanie, że kościół powinien przede wszystkim być latarnią, rozświetlającą moralne prawo, które sprawiedliwa władza powinna przestrzegać.
Błąd protestantyzmu
Przechodząc na łono katolickiej ortodoksji, rozliczył się jednocześnie Brownson z dawnym przywiązaniem do duchowości protestanckiej, dostrzegając jej wady oraz widząc podstawową przyczynę wynikającą z jej zepsucia. Demokracja potrzebuje szkieletu ochronnego w postaci prawa moralnego, ale protestanci lub trandescentaliści nie potrafią go zdefiniować. Nie to jest jednak najistotniejsze.
Upadek protestantyzmu następuje w trzech etapach: 1) poddanie religii kontroli władzy i państwa, 2) odrzucenie pozycji władzy świeckiej i oddanie religii ,,we władze’’ ludu wierzących pozbawionego chęci stania na straży ortodoksji, 3) zanik wspólnoty i indywidualistyczne postrzeganie prawd wiary. Jak piszę Brownson: ,,pozostawiający religii w gestii wyłącznie kontroli jednostki, która dokonuje wyboru własnego credo lub tworzy sobie credo dopasowane do własnych potrzeb, wymyśla swój własny kult i dyscyplinę, i nie podporządkowuje się żadnym ograniczeniom z wyjątkiem tych, które sama sobie narzuca’’. Kiedy zostaje osiągnięty etap 3, destrukcja wiary jest nieunikniona, ponieważ istotą religii i duchowości jest wspólnotowość w przeżywaniu wspólnych prawd wiary. Jeśli zaczyna dominować całkowity relatywizm religijny, chrześcijańska zbiorowość przemienia się w zbiorowisko fanatycznych sekt. W protestantyzmie to sekta rządzi religią. Wierni terroryzują pastorów, domagają się kazań, takich jakie im się podobają i jakie będą w stanie zaakceptować. Protestantyzm nie może stać na straży wolności, gdyż: ,,sam podlega powszechnego kontroli i we wszystkim musi podążać w ślad za powszechną, namiętnością, interesem, utartą normą lub chwilową zachcianką’’. Protestantyzm nie znosi idei podporządkowania, lojalności, na których jest ufundowana cała hierarchia naszej cywilizacji. Demokracja nie jest w stanie funkcjonować w protestanckim społeczeństwie, ponieważ wprowadza do tkanki społecznej impuls chaosu i nieposłuszeństwa , który nie pozwala na zachowanie moralnej solidarności, koniecznej dla istnienia tak delikatnego ustroju, jakim jest Demokracja.
Brownson niezwykle trafnie udowadnia wady protestantyzmu, a wszystko to co on opisał w połowie XIX wieku, my widzimy teraz patrząc jaka destrukcja teologiczna, aksjologiczna, duchowa oraz intelektualna dokonała się w ramach kościołów protestanckich. Duchowy relatywizm, poddanie religii woli państwa i wiernych powoduje zanik ducha religijnego, całkowite odejście od Bożej prawdy i poddanie się albo zmaterializowanej pseudo-duchowości obdartej z sacrum, albo fanatyzmowi.
Amerykańska republika i radykalne skłonności
Brownson, zgodnie ze swoimi przekonaniami, twierdził, że ustrój republikański Stanów Zjednoczonych był modelem nadanym amerykanom przez Boską Opatrzność. W przeciwieństwie do tradycyjnie arystokratycznej struktury społecznej Europy, do Ameryki migrowała tylko klasa średnia i dlatego konstytucja USA została stworzona tak, by odpowiadać narodowi, którego warstwą główną jest mieszczańska burżuazja. Dlatego republikanizm stanowi najlepszy z możliwych ustrojów dla Ameryki. Stąd też prawdziwi amerykańscy konserwatyści, nie posiadając zupełnie podłoża na którym mogli by bronić monarchii czy tradycyjnego ustroju feudalnego, muszą bronić stabilności Republiki, strzegąc jej praw oraz tradycji. Republikanizm jest naturalny dla amerykanów, i to właśnie dlatego, cnoty obywatelskie oraz chronione przez konstytucje USA instytucje muszą trwać i stanowić podstawę ustroju państwa.
Niestety, Brownson żył w czasach silnego rozkładu klasycznych idei republikańskich, pochodzących od myśli ojców założycieli Stanów Zjednoczonych. Gwarantem prawidłowego funkcjonowania demokracji jest religia zostaje zastąpiona przez materializm przed, którym ostrzegał De Tocqueville. Obok zaniku duchowości oraz cnót obywatelskich, wyrasta kolejne poważne zagrożenie – tendencja do konstruktywistycznego reformatorstwa. Radykał stwierdza, że jest w pełni możliwe wyrąbanie nowej konstytucji, zupełnie od podstaw, całkowicie lekceważąc fakty, o których mówi nam doświadczenie i historia. Jak piszę Brownson: ,,Nasze wielkie niebezpieczeństwo tkwi w radykalnej skłonności, która w amerykańskim narodzie bardzo się upowszechniła, pogłębiła i ożywiła’’. Na niebezpieczne tendencje rewolucjonizmu społecznego, katolicki myśliciel odpowiada jasno – duch uświęconych tradycją norm, oraz uporządkowanej wolności gwarantowanej prze religie katolicką trzyma na wodzy ludzkie żądzę tworzenia innowacji: ,,Żadna reforma, żadna zmiana organizacji władzy lub społeczeństwa, bez względu na obiecywane korzyści, nie może zakończyć się sukcesem, jeśli jej korzenie lub zalążek nie sięgają przeszłości. Człowiek nigdy nie jest stwórcą, może on jedynie rozwijać i kontynuować, ponieważ sam jest tylko stworzeniem i pośrednią przyczyną’’
Przy swoich skrupulatnych spostrzeżeniach należy dostrzec, że Brownson posługując się rozumowymi, tomistycznymi narzędziami, nie tworzy żadnego uporządkowanego systemu teoretycznego. Nie bawi się w abstrakcje, woli konkrety i sprawdzone tradycją drogi, tym samym świetnie dają przykład przemiany intelektualne, całkowitego odejścia od powabnego zapachu budowy radykalnej utopii. Rozważania Brownsona o amerykańskiej republice warto rozszerzyć o fakt, że uważał jakoby ,,próba przeniesienia amerykańskiego porządku na inne narody byłaby błędem i wielkim złem’’. Tym samym, już w XIX wieku, amerykański publicysta wbił szpilę koncepcją, które towarzyszą obecnemu w Ameryce prądowi tzw neokonserwatyzmu, głoszącego, że przewodnią misją Stanów Zjednoczonych jest rozsiewanie (głównie siłą) ich idyllicznego ustroju na cały świat. W takiej koncepcji szczere przywiązanie do tradycji i ducha narodu przegrywa z abstrakcją i tendencjami imperialistycznymi.
Katolicka siła uporządkowanej wolności
Edmund Burke bronił irlandzkich katolików i niejednokrotnie podkreślał naturalnie konserwatywny charakter katolicyzmu. Irving Babbit choć nieprzychylny religijności katolickiej, uważał, że może stać się ona jedynym skutecznym narzędziem obrony cywilizacji. Na przykładzie myśli Brownsona może dostrzec niezwykłe zakorzenienie w tradycji, wierze i doświadczeniu co pozwala patrzeć na świat tak jak naprawdę wygląda, a nie tak jak chcielibyśmy żeby wyglądał. Duch katolicki przetrwał w Ameryce od czasów zapomnianego katolika z Vermont i zdaje się być silniejszy niż kiedykolwiek. Może to właśnie ten duch, wytworzy iskrę która powstrzyma upadek Stanów Zjednoczonych, przed którym w iście katastroficznym stylu przestrzegał Patrick Buchanan? Czas pokaże.
Dominik Majcher
Bibliografia:
1. Amerykański konserwatyzm na progu XXI wieku, Jacek Koronacki
2. Konserwatywny umysł. Od Burke'a do Eliota, Russel Kirk
Kategoria: Polityka, Publicystyka
Dokonać konwersji w Ameryce lat 40. XIX w. to nie lada wyczyn. Katolicy byli traktowani przez anglosaskich protestantów gorzej niż psy. Zwłaszcza w armii. Widać to po San Patricios, zawodach w gwałceniu meksykańskich zakonnic w czasie wojny, czy prześladowaniach imigrantów katolickiego wyznania. Już dwadzieścia lat później katolicy okazało się nagle braćmi, kiedy trzeba było mięsa do ubrania w szary lub granatowy mundur. Brownson zresztą był unionistą.
Bardzo ciekawy życiorys, dzięki za opisanie tej osoby.