banner ad

Ocalić wolność przed liberalizmem!

| 28 sierpnia 2013 | 0 Komentarzy

kajdanyTakimi mniej więcej słowami prowokuje Ruch Narodowy w swojej deklaracji ideowej. Na pewno jest to spory orzech do zgryzienia dla liberałów gospodarczych, aczkolwiek punkty drugi („Tożsamość rodziny”) ósmy („Wolność gospodarowania”), jak i obrona złotówki jako gwaranta stabilności ekonomicznej, powinny rozwiać ich wątpliwości. Ruch Narodowy chce być pro-przedsiębiorczy i chce chronić wolności, autonomii rodziny.

Sam nawoływałem w jednym z artykułów „wyrzućmy wolność do śmietnika!”, chcąc w ten sposób wykazać, że słowo to bardziej przeszkadza w walce politycznej niż pomaga, w dodatku jest obciążone negatywnymi znaczeniami. Dzisiaj sformułowałbym to inaczej i trochę mniej ostro, mianowicie „wyrzućmy liberalizm do śmietnika!”.

 

Röpke pisał, że liberalizm operuje na trzech poziomach: filozoficznym, politycznym i ekonomicznym. Jak i reszta ordoliberałów pokazywał on, że pierwszy przynosi w zasadzie same szkody (atomizacja, absolutyzacja nauki, kolektywu czy praw historii, niezrozumienie dla koordynacyjnego działania gospodarki rynkowej), drugi łatwo przeradza się bez „hamulców” w demokrację masową (która niosła w historii ze sobą zagrożenie ideologiami kolektywistycznymi, jako odpowiadającymi „psychice mas”), ale miała także swoje odbicie w ekonomii, jakim był tak wielokrotnie krytykowany handel intymnością i prywatnością: Kliniki aborcyjne, prostytucja, antykoncepcja, środki wczesnoporonne. Czy handel nimi też powinien być dozwolony?

Dzisiaj liberalizm na tych dwóch poziomach przynosi nowe zagrożenia: Są nimi a) bezmyślny, lewicowy kosmopolityzm (czego wyrazem jest multikulturalizm, Unia Europejska i religia tolerancji), b) „głosowanie” za takimi postulatami, jak aborcja („wolność wyboru do posiadania dziecka”) czy c)„prawa” dla homoseksualistów („prawo zawierania związków jakich się chce z kim się chce). Zachodnie partie liberalne łączą wszystkie te poziomy, nie rezygnując ani z jednego, ani z drugiego. 23-letnia epopeja Janusza Korwina-Mikke, chcącego połączyć liberalizm na najniższym, ekonomicznym obszarze z konserwatyzmem (nawet skrajnym, jak monarchizm) na dwóch wyższych, jest politologicznym eklektyzmem i bardziej specyficznym, bo polskim, folklorem politycznym. Na tzw. „Zachodzie”, popieranie jakiejkolwiek liberalnej gospodarczo partii wiąże się dzisiaj z jednoczesnym braniem w „zestawie” moralnego relatywizmu, dobitnie podsumowywanego przez wielu komentatorów jako „cywilizacja śmierci”. Przed takim liberalizmem trzeba i należy bronić się ze wszystkich sił.

Cytowany wielokrotnie przez polskich liberałów gospodarczych Burke pisał sam jednak, że „wolność bez mądrości i cnoty to zło najgorsze z możliwych”. Ruch Narodowy idzie wyraźnie tym tropem. Uznając za fundament ideologii narodowej chrześcijaństwo, wyraźnie nawiązuje do myślicieli, którzy wolność cenili, ale tylko przy jednoczesnym porządku ramowym, jakim miała być cnota obywateli. A lepiej ich cnota, niż wymuszanie „cnoty” za pomocą państwowego przymusu.

 

I co do protekcjonizmu, którego tak obawiają się liberałowie gospodarczy – niestety leseferyzm miałby rację bytu, kiedy wszystkie kraje stosowałyby się do zasad wolnego handlu międzynarodowego. Dzisiaj wiele krajów, przede wszystkim Francja, Chiny i USA, używają kapitału do walki politycznej (dopłaty, cła, regulacje, subwencje). Czy naprawdę w sensie wolności gospodarczej chodziło o to, by jednego monopolistę (TP S.A.) zastąpić innym, mianowicie francuskim? Czy chodzi o to, by innego monopolistę (PKP) zastąpić wkrótce innym (niemiecki Deutsche Bahn)? Czy rozsądnym byłoby sprzedawać polskie przedsiębiorstwa energetyczne, na które zęby ostrzy sobie Rosja i która na pewno nałoży nam monopolistyczne renty w ten sposób – zresztą, czemu nie miałoby tego zrobić inne państwo, czerpiące zyski z takiego monopolu? Czy zasadnym jest pozwalanie obcym przedsiębiorstwom jak Bosch na wykupywanie polskich firm tylko po to, by wycofać je z giełdy, zabrać, co wartościowe do „macierzy” i rozłożyć przedsiębiorstwa na łopatki, czyt. czy zasadnym jest pozwalanie na takie prewencyjne niszczenie polskiej konkurencji?

Absolutnie nie ma to uzasadnienia, ani ekonomicznego, ani moralnego. Właśnie tutaj chodzi o „obrony wolności przed liberalizmem” – mam na myśli także przed bezmyślnym leseferyzmem ekonomicznym, który byłby dzisiaj społecznym agnostycyzmem („nie róbmy niczego, przecież gospodarka obroni się sama!”), o którym tak dużo pisali Vogelin, Kirk czy Röpke.

Po rozpatrzeniu tych wszystkich obostrzeń na wszystkich poziomach jasnym jest, że dzisiaj liberalizm służy do ekspansji a) szkodliwego relatywizmu moralnego i b) ekonomicznego niszczenia polskiej gospodarki. Naszej suwerenności i wolności na wszystkich poziomach trzeba przed tym bronić.

 

Także przekonani do moralnej i ekonomicznej wartości wolnej gospodarki, których szczególnie dużo wśród ludzi młodych, nie powinni mieć wobec tego problemu z pożegnaniem słowa „liberalizm”. Ten decydujący krok może zostać powzięty przez Ruch Narodowy. Osobiście w ogóle nie będę płakał za „liberalizmem” – przeżyłem trochę czasu na tzw. Zachodzie i wiem, że pod tym słowem skrywa się obecnie niewiele dobra, a bardziej podstępny, moralny indyferentyzm albo, w przypadku Polski, niemożliwa do zrealizowania w obecnych warunkach walki narodowych kapitałów mrzonka.

 

Bóg – honor – Ojczyzna” brzmi mądra dewiza narodowa Polski. Najpierw nasza religia – katolicyzm – jako wyraz uniwersalnych wartości, potem wartości moralne – honor – nakazujące zawsze czynić właściwie i etycznie, następnie Ojczyzna, jako wyraz przywiązania do wspólnotowości, zaczynającej się od rodziny, przechodząc przez lokalne wspólnoty, dalej przez kraj, by zostać zwieńczony tradycją chrześcijańskiego uniwersalizmu. Ruch Narodowy, jak na wstępie zaznaczyłem, odważnie dopisuje na czwartym miejscu tej hierarchii wolność gospodarczą (a i zapewne osobistą, jak prawo do wychowania dzieci przez rodziców zgodnie z ich sumieniem oraz prawo do noszenia broni etc). Tak powinna wyglądać hierarchia każdego rozsądnego wolnościowca, jeśli chce obronić on fundamenty cywilizacyjne wolności gospodarczej i jeśli brzydzi go forsowany przez lewicę multikulturalizm czy relatywizm moralny.

 

Czas na „Bóg – honor – Ojczyzna – wolność”, dokładnie w takiej kolejności. A „liberalizm” może spokojnie spocząć na dnie śmietnika historii, gdyż jest on zbędnym balastem, którego trzeba się pozbyć – także dla dobra wolności gospodarczej. 

 

Kamil Kisiel

Kategoria: Kamil Kisiel, Myśl, Polityka, Społeczeństwo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *