O. Piotr Carota: Kim jest tradycyjny katolik?
Jako tradycyjni katolicy, starający się być wiernymi Wierze katolickiej i szerzyć chrześcijaństwo, musimy poświęcić trochę czasu, aby zastanowić się nad tym w jakim kierunku powinniśmy podążać w tych ciężkich czasach.
Aby to osiągnąć, musimy zdefiniować kim jesteśmy i jaka jest nasza misja w tym krótkim życiu.
Oto dwadzieścia rzeczy, które wielu z nas, tradycyjnych katolików, odkryło, z którymi się identyfikujemy i, które uczyniły nas takimi, jacy jesteśmy dzisiaj.
- Jesteśmy po prostu katolikami, którzy odkryli ukryte skarby Boże.
- Zaczęło się to od odnalezienia Mszy Wszechczasów (nazywanej również Mszą Łacińską lub Mszą Trydencką) w momencie w którym Benedykt XVI promulgował „Summorum Pontificum”.
- Wtedy odkryliśmy wielką różnicę między Mszą Łacińską a Nową Mszą (nazywaną również Novus Ordo), która większości z nas była znana jako jedyna.
- Odkryliśmy, dla naszego wielkiego zaskoczenia, że po raz pierwszy w katolickiej historii Mszał Rzymski został (w 1969 roku) dramatycznie zmieniony, przy poparciu Pawła VI, przez Bugniniego i Sobór.
- Odkryliśmy, że Msza Łacińska była częścią Rzymskiego Rytu przez wieki i była rozwijana bardzo wolno, poprzez małe kroki, od Ostatniej Wieczerzy i ofiary Pana Jezusa na Krzyżu.
- Odkryliśmy, że duża część Nowej Mszy i nowe rubryki zostały stworzone przez Bugniniego i Sobór.
- Odkryliśmy, że protestanccy doradcy na Soborze Watykańskim II odnieśli „sukcesy” w tworzeniu Nowej Mszy i celebrowaniu jej w językach narodowych.
- Jasno widzimy jak wielki nacisk – w Mszy Łacińskiej – położony jest na podkreślenie Ofiary Pana Jezusa.
- Jasno widzimy też, że w Nowej Mszy nacisk położono na podkreślenie Ostatniej Wieczerzy i celebrowanie Mszy „na pamiątkę” – podobnie jak chciał tego protestant Marcin Luter.
- Jasno widzimy, że protestancki nacisk na wspólnotowość zgromadzenia jest przeciwny naciskowi jaki w Łacińskiej Mszy przykłada się do podkreślenia tego, że ksiądz celebruje Mszę „in Persona Christi”.
- Doświadczamy, że ludzie zebrani na Nowej Mszy chcą „czuć się dobrze”, przyglądać się księdzu, którego lubią, robić to, na co mają ochotę, ubierać się według własnego widzimisię (kobiety w nieskromne stroje, a mężczyźni w szorty), mówić, kiedy mają na to ochotę, słuchać homilii, jeśli chcą i pisać wiadomości, kiedy są znudzeni. Tymczasem na Mszy Łacińskiej jest bardzo cicho, większość ludzi ubrana jest schludnie, na kolanach oddają oni cześć Panu Jezusowi ukrytemu w tabernakulum, kobiety mają zakryte głowy.
- Zdarzają się na niej ludzie, którzy przychodzą wcześniej, żeby się pomodlić i zostają dłużej, aby podziękować. Na Nowej Mszy niektórzy przychodzą później i wychodzą przed zakończeniem.
- Na Novus Ordo często słyszymy przyjemne piosenki, a chór możemy spotkać na zewnątrz kościoła. Na Mszy Łacińskiej wewnątrz świątyni chór wspierany przez organy śpiewa chorał gregoriański lub inne starożytne hymny (spośród, których wiele jest po łacinie).
- Później odkryliśmy, że w nowych Rytach Sakramentów zlikwidowano wiele ważnych modlitw (jak na przykład egzorcyzmy) i zastąpiono je nowymi modlitwami i rubrykami.
- Dostrzegliśmy wielką różnicę zawartą w słowach i rubrykach przedsoborowych Sakramentów i z tego powodu nasze dzieci przyjmują Sakramenty w starożytnym Rycie Łacińskim.
- Doświadczyliśmy „rozwodnienia” modlitwy w Nowej Mszy i głęboko duchowej modlitwy w Mszy Łacińskiej.
- W Novus Ordo usłyszeliśmy wiele słów na temat miłości, ale nie dostrzegliśmy tej miłości w ratowaniu dusz od czyśćca i piekła. Dodatkowo miłość płynąca z Novus Ordo rzadko jest okazywana nam, tradycyjnym katolikom. Nienawidzi się nas, prześladuje i ogranicza się możliwość przyjmowania Sakramentów w odwiecznym Rycie, którą to możliwość przywrócił w 2007 roku papież Benedykt.
- Słyszeliśmy na Nowej Mszy wiele słów na temat ekologii i sprawiedliwości społecznej, ale nigdy nie docierano do sedna tych problemów. Ich podstawą jest grzech.
- Widzieliśmy, że zmiany w katechizacji dały zgniłe owoce – rodziny stały się ateistyczne, agnostyczne, protestanckie lub bezwyznaniowe. Ludzie przestali wierzyć w grzech, zaczęli słuchać rocka i rapu, ubierać się nieskromnie, żyć bez ślubu, mieć nieślubne dzieci, dokonywać aborcje, nadużywać narkotyków, alkoholu, oglądać pornografię. Przestali widzieć cokolwiek złego w swoich grzechach, we współżyciu homoseksualnym, w ich „małżeństwach”.
- My, tradycyjni katolicy, wierzymy w niezmienne od dwóch tysięcy lat katolickie nauczanie, w katolickie praktyki i tradycję. Wierzymy, że grzech jest grzechem – tak jak nauczał Pan Jezus. Wierzymy w Pismo Święte, jako w stale aktualne, autorytatywne Słowo Boże. Wierzymy w naszą podległość Prawom Bożym zawartym w naszej katolickiej Wierze. Wierzymy w Niebo, Czyściec, w istnienie Piekła, diabła i jego demonów. Wierzymy, że grzech śmiertelny, nieodpokutowany i niewyznany na spowiedzi, doprowadzi nas do wiecznego potępienia.
Oto, co odkryliśmy i w co wierzymy. Wielu z nas jest przekonanych, że Sobór Watykański II był katastrofą. Ludzie Nowego Kościoła wierzą natomiast, że jest on najlepsza rzeczą, jaka stała się w historii Kościoła – chcą go wprowadzać w życie, stale od nowa. Chcą też bardziej liberalnego Soboru Watykańskiego III.
Podsumowując, my, tradycyjni katolicy, wierzymy, że herezje modernizmu, sekularyzmu i progresywizmu, potępione przez papieża Piusa X, wywołały wszystkie problemy w Kościele katolickim i są stale żywe wśród kościelnej hierarchii. Herezja modernizmu została potępiona przez św. Piusa X 8 września 1907 roku w encyklice „Pascendi Dominici Gregis”.
O. Piotr Carota
Za: http://bdp.xportal.pl
Kategoria: Myśl, Publicystyka, Religia