O Jerzym Monck’u, torysach i uzurpatorach słów kilka
Pamiętać należy (i nawet przez chwilę nie zapominać), że osoby uważające się za lojalnych poddanych Jego Królewskiej Mości króla Franciszka II, nie są nimi jedynie z uwagi na alternatywę w stosunku obecnych okupantów Pałacu Buckingham. Jako Brytyjscy (Angielscy, Szkoccy, Irlandzcy, Walijscy) legitymiści we współczesnym soi-disant Zjednoczonym Królestwie, żyjemy jak banici, na obrzeżach społeczeństwa, którego nie lubimy i które nie lubi nas. Ponieważ odrzuciliśmy, a przynajmniej nie sympatuzyjemy, ze standardami, jakie panują w angielskim, szkockim i irlandzkim społeczeństwie od prawie pięciuset lat, od czasu reformacji protestanckiej, nie możemy narzekać na to, co dzieje się wokół nas i nigdy nie będziemy spodziewać się odnalezienia w tymże społeczeństwie partii politycznej lub jakiejkolwiek innej formacji z którą moglibyśmy znaleźć jakieś podstawy do porozumienia. Często oskarżani jesteśmy o odrzucenie „rzeczywistości”, z tym, że należy pamiętać iż nasze kryteria rzeczywistości, sub specie aeternitatis, w swym sednie posiadające przedwieczną wolę Boga Wszechmogącego, są zupełnie inne. Prawowity monarcha nie jest jedynie Bożym „pomazańcem”, ale również przez Boga powołanym „nie z woli ludzi, ale dzięki Opatrzności i Miłosierdziu Bożemu”. Nie możemy zatem wyrazić ewentualnej zgody na istnienie jakiegoś innego "prawa" niż Bożego, ani „parlamentarnego”, ani „narodowego”, ani prawa z „ludu”. Pojęcie „praw człowieka” stoi w jawnej opozycji do praw Bożych.
Co zaś tyczy się stanu prawowitej monarchii, którą wspieramy, to przyznajemy całkiem otwarcie i jednoznacznie, że jesteśmy „przegranymi” z roku 1558,1649, 1688, 1690, 1692, 1701,1707, 1715, 1719, 1722, 1745 i 1763 (przegrana katolickiej i absolutystycznej Francji po zakończeniu wojny siedmioletniej – a zatem klęska jednego z najważniejszych sojuszników brytyjskiego legitymizmu), w roku 1789, 1815, 1822, 1914 i tak dalej, aż do chwili obecnej. Ponosząc kolejne „porażki” – mimo wszystko – przeżyliśmy, bo nasza sprawa nie jest powiązana z krótkotrwałym sukcesem politycznym, a nieustającym oddaniem temu, w co wierzymy jako prawo Boże. Tak więc, w rzeczywistości nie możemy być pokonani, chyba że porzucimy sprawę prawowitej monarchii i pójdziemy na kompromis z tą wielogłową (polycephalous) uzurpacją.
"Royal Oak Day" (29 Maja) jest świętem Restauracji króla Karola II, przy czym, jesteśmy również świadomi w jaki sposób doszło do tego wydarzenia, nie w ramach kolejnej krwawej kampanii militarnej, ale przez stanowczą inicjatywę i nieugiętość jednego osobnika, który nie był znanym monarchistą czy głęboko religijnym człowiekiem. Generał Jerzy Monck, któremu wdzięczny Karol II nadał tytuł księcia Albemarle i rycerza Podwiązki, był zawodowym żołnierzem i gubernatorem wojskowym, który rozumiał, że prawdziwe interesy państwa wyrażane są poprzez przywrócenie prawowitego wcielenia Królestwa (Legitimate incarnation of the Realm) i prawowitego Króla wyznaczonego przez Opatrzność Bożą. To właśnie przez Opatrzność Bożą nie zaistniał żaden inny proces polityczny lub interwencyjny (utrudniający Restaurację– a.j) z wyjątkiem formalnej ratyfikacji Deklaracji z Bredy, zaproponowanej przez generała Monck’a i przyjętej przez króla Karol II (de facto początkowo ogłoszonej w (katolickiej) Brukseli i w hiszpańskich Niderlandach, ale formalnie kilka dni później w Bredzie, w (protestanckich) Zjednoczonych Prowincjach Niderlandów. Jednakże fakt powrotu króla i ustanowienie legalnego porządku stały się przedmiotem „negocjacji” innych, dbających o swój własny interes stron, takich jak Izby Parlamentu i kościoła Anglikańskiego, które pragnęły upewnić się, że wraz z przywróceniem monarchii one również nabędą jakieś zatwierdzone przywileje. Tak więc wysiłek dokonań dzielnego i konsekwentnego w poglądach generała Monck’a, został wypaczony poprzez stworzenie „konstytucyjnej i parlamentarnej monarchii” oraz żądań „politycznego anglikanizmu”. Architektem obydwu był Sir Edward Hyde – hrabia Clarendon, ojciec Anny, na związek małżeński z którą (bez zgody swojego brata) nalegał brat króla książę Jorku – Jakub. Ci, którzy łudzą się, że torysi byli ludzmi króla, powinni zdać sobie sprawę, że ich warunkowe poparcie dla monarchii było w swej istocie sprzeczne z zasadą lojalności wobec Korony. To nie wigowie, po których nie można spodziewać się niczego pozytywnego, ale kwintesencyjnie anglikańscy torysi są tymi, którzy zdradzili monarchię i którzy stanęli w najsilniejszej opozycji wobec legitymizmu i prawowitej monarchii.
Prawowici spadkobiercy i następcy króla Karola II byli katolikami, niezależnie od pozornego „Act of Settlement” (Ustawa o następstwie tronu) z 1701 roku, ograniczającego następstwo tronu Anglii do protestantów (niekoniecznie do członków „ustanowionego” Kościoła Anglii). Ale ani król Jakub II, ani żaden z jego prawowitych następców, jako katolicy wierni Stolicy Apostolskiej w Rzymie, nie nałożyli żadnych sankcji lub kar na innowierców, żądając od nich tylko lojalności i posłuszeństwa wobec Korony.
Stelios Rigopoulos
Tłumaczył: Arek Jakubczyk
Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Historia, Stelios Rigopoulos