Molendowski: Marksiści przeciw Polsce i katolicyzmowi – podsumowanie za rok 2014
Kilka ostatnich miesięcy stanowi szczególny okres walki ideologicznej. Środowiska marksistowskich feministek, aborcjonistów i propagandzistów spod znaku gender włożyły ogromny wysiłek, by (świadomie lub nie) zaszkodzić naszej Ojczyźnie. Póki co wciąż jednak większość polskiego społeczeństwa, Kościół Katolicki i środowiska niepodległościowe, powstrzymują nawałę ideologii, którą swobodnie można nazwać bolszewizmem współczesności.
Czy dziecko jest tutaj winne?
Pierwszym poważniejszym atakiem na zdrowie i umysł Narodu była burza jaką wywołały środowiska aborcjonistów i feministek po odmówieniu przez profesora Bogdana Chazana (ze Szpitala Świętej Rodziny w Warszawie) wykonania zabójstwa dziecka nienarodzonego, a także niewskazania pacjentce miejsca, w którym mogłaby tejże aborcji dokonać. Ta sama kobieta udzieliła później tygodnikowi „Wprost” wywiadu, w którym „potępiła” doktora za nie wykonanie zabójstwa…
Zasadniczy błąd środowiska aborcjonistów to relatywizm etyczny i idące za nim próby wyplenienia moralności chrześcijańskiej z umysłów zwykłych ludzi. Ich zdaniem dziecko jest przyczyną nieszczęścia. O tym, że to dorośli nieumiejętnym używaniem swej seksualności są bardziej odpowiedzialni, nikt z nich już nie wspomni. A zatem jako sposób na zarabianie pieniędzy wybrali morderstwa na zlecenie, bo inaczej aborcji nazwać nie można.
Co w Europie Zachodniej i USA w większości się udało, tak w Polsce i krajach silnie opartych na wartościach Boga, Rodziny i Patriotyzmu już nie. Profesor Bogdan Chazan, mimo zakończenia nagonki na niego, wciąż walczy z aborcjonistami na drodze intelektualnej.
Marksizm-genderyzm w ministerstwie i sejmie
Niedługo przed swoim odejściem na salony unijne, premier Donald Tusk mianował na stanowisko ministra ds. równego traktowania profesor (tylko czego?) Małgorzatę Fuszarę.
Pozornie niegroźna, spolegliwa osoba, ministerstwo o ładnie brzmiącej nazwie…Myliby się jednak ten kto myśli, że zarówno resort, jak i minister, będzie taki w rzeczywistości. Otóż Małgorzata Fuszara w latach 90-tych (kiedy nikt jeszcze w Polsce nie słyszał o nurcie gender) była prekursorką utworzenia na Uniwersytecie Warszawskim kierunku studiów, dotyczącego tejże pseudonauki. Fuszara jest także członkinią feministycznego Kongresu Kobiet, głoszącego najbardziej radykalne hasła marksizmu kulturowego i feminizmu. Z KK wywodzi się także inna znana genderystka, Wanda Nowicka.
Najbardziej spektakularną akcją marksistów kulturowych była prowadzona na przełomie września i października ustawa o „przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet”. Nazwa chwytliwa, pozornie szlachetna i szczytna, jednak nie kryje się pod nią chęć obrony przed przemocą, a potajemne wprowadzenie w Polsce tych postulatów, o które od kilku lat walczą środowiska genderystów, aborcjonistów i feministek. Ustawa właściwie wprowadzona za plecami obywateli, bowiem większość społeczeństwa mogłaby się jej sprzeciwić. To jest jednak metoda działania wrogów Ojczyzny: działania zakulisowe, potajemne podrzucanie politycznie poprawnych treści np. o homoseksualizmie jako jednej z orientacji (został on wykreślony z listy chorób umysłowych na wniosek Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego po uprzednim lobbowaniu amerykańskiego środowiska LGBT).
Cel: zniszczyć chrześcijaństwo
Innym zdarzeniem bez precedensu były wypowiedzi minister edukacji narodowej, Jolanty Kluzik-Rostkowskiej, jakoby szkoła miała stać się neutralna światopoglądowo. Neutralny ma być także zdaniem zagorzałego antyklerykała i socjalisty, Martina Schulza, europarlament, stąd pomysł zdejmowania krzyży.
W tym przypadku jest to jawna i bezwzględna walka z wszelkim przejawami chrześcijaństwa. Tak jak Martin Schulz i Janusz Palikot chcą usuwać krzyże z przestrzeni publicznej, tak minister edukacji chce to robić w szkołach, a więc w miejscach gdzie jeszcze łatwiej namieszać w głowach ludziom marksistowską propagandą. Łatwiej, bo młody umysł nie do końca jest wyrobiony światopoglądowo. Pozornie pani minister chce neutralnych światopoglądów, a w praktyce oznacza to oczywiście agresywny ateizm i antyklerykalizm.
Pisałem w moim poprzednim tekście o przemycanym do naszych umysłów haśle „magia świąt”. Tak jakby narodziny Zbawiciela były jakimiś obrzędami pogańskim, gusłami, czy jak to chętnie mówi się w krajach UE i jak to lubią powtarzać czołowi unijni politycy: „tradycja świąteczna” zamiast niewygodnego i chrześcijańskiego zwrotu „święta Bożego Narodzenia”. …Bo przecież święta powinny być, owszem, tylko po co w nich chrześcijaństwo? Wszak według nowomowy unijno-świeckiej w Betlejem nie narodził się Jezus tylko jakaś „Tradycja”… We francuskim mieście Beziers ta „tradycja” nie narodziła się nawet w szopce, bowiem władze nakazały usunąć ją z dworca jako symbol zagrażający świeckości Francji.
Większość z nas pamięta także aferę przedświąteczną, wywołaną przez niezbyt mądry, choć z pewności kontrowersyjny i przez to lepiej sprzedający się, spot bożonarodzeniowy, w którym występują aborcjonistka Maria Czubaszek i satanista Adam „Nergal” Darski…
Zarówno „Empik” jak i inne sieci handlowe po raz kolejny przekroczyły granice dobrego smaku i przyzwoitości i należy poważnie zastanawiać się co można się po nich spodziewać w przyszłości…
Z pewnością w następnym roku 2015 walka marksistów przeciw zdrowiu naszej Ojczyzny będzie trwać dalej, może także się nasilić. Rozważnie więc śledźmy media, bowiem sprawy, które, choć dzieją się daleko od nas, mogą mieć zasadniczy wpływ na nasze życie społeczne i rodzinne.
Hubert Molendowski
Kategoria: Myśl, Społeczeństwo