banner ad

Milcarek: Furtkowo

| 23 kwietnia 2016 | 0 Komentarzy

papiez_franciszek1Nazajutrz po opublikowaniu przez Papieża Franciszka adhortacji posynodalnej Amoris laetitia w mediach pojawiła się opinia, że ten dokument “otwiera furtkę” dla dopuszczania do Eucharystii rozwodników znajdujących się w nowych związkach, bez potrzeby nawrócenia z drogi obiektywnego grzechu, na której się znaleźli.

Właśnie tak powiedziano: że Papież “otworzył furtkę”. Uważam, że jest to odpowiednie określenie: odpowiednie dla powstałej sytuacji, choć osobliwe w odniesieniu do Magisterium jako takiego.

Mówienie o „furtce” jest odpowiednie do sytuacji – ponieważ rzeczywiście jedyne czego w tej sprawie możemy być obecnie pewni to to, że w dotychczasowej spójności (wewnątrz doktryny oraz między doktryną i dyscypliną sakramentalną) pojawiło się coś w rodzaju „furtki”, czyli takiego ruchomego elementu, przez który można się przecisnąć z dotychczasowego stanu rzeczy do jakiegoś innego. Wiemy, że „coś się zmieniło”, ale nadal nie jest jasne co, jak głęboko, jak szeroko. Niedawno dziennikarz próbował o to dopytywać Papieża na pokładzie samolotu. Franciszek odesłał do znanych już prezentacji dokumentu, w wykonaniu kardynała Schönborna. Czyli uniknął postawienia własnej pointy. Także więc ci, którzy – jak np. Jan Turnau w „Wyborczej” – widzą w adhortacji drogę do jakiegoś nowego nauczania o małżeństwie, przyznają, że treść obecnej zmiany jest dość trudna do uchwycenia i podlega różnym interpretacjom, zależnie od wyjściowego nastawienia.

Sytuację tę uważam za osobliwą. Potrzebujemy na czymś się oprzeć. Nie można się oprzeć na furtce, zwłaszcza gdy pojawia się po to, by była otwarta czy uchylona.

Magisterium Piotrowe polega zasadniczo na tym, że Piotr rozstrzyga, wtedy gdy istnieje spór i niejasność. Czy Amoris laetitia rozstrzyga spory i niejasności, które istnieją wokół dopuszczenia rozwodników w ponownych związkach do Komunii?

Adhortacja Franciszka ma tak wiele różnych ważnych zalet, że długo by o nich mówić – ale już od wstępu sygnalizuje niechęć do rozstrzygania na poziomie doktrynalnym. Czy daje zatem rozstrzygnięcie niższego rzędu, dyscyplinarne? Raczej sygnalizuje – poprzez skomplikowany system podpowiedzi, bez wyrażania tego wprost w jednym miejscu – że obecna dyscyplina sakramentalna jest bardziej zależna od „rozeznawania” niż od reguły tej samej dla każdego.

My, katolicy lubimy sobie w różnych sytuacjach powtarzać starożytne Roma locuta, causa finita. Trzeba by jednak wiedzieć co dokładnie locuta, żeby wiedzieć w jaki sposób finita. Na razie jest dostrzeżona przez niektórych „furtka” – i pytanie czy należy z niej korzystać.

 

Paweł Milcarek

za: christianitas.org

Kategoria: Inni autorzy, Publicystyka, Religia, Społeczeństwo, Wiara

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *