Matuszewski: W sprawie rasizmu
Rasizm rzadko pojawia się w dyskursie nad zasadami kształtującymi konserwatywny paradygmat. Chcę wierzyć (i w zasadzie wierzę w to głęboko), że dzieje się tak z uwagi na brak potrzeby takiej debaty, wynikający z przejrzystości i oczywistości tego zagadnienia. Mimo to pozwolę sobie pokrótce wyłożyć je raz jeszcze. To, co dzieje się obecnie w USA, ma – jak słyszmy podłoże rasowe. Podobne głosy pojawiają się w Europie. W wielu wypadkach – po obydwu stronach barykady – temat jest ukazywany w sposób wyraźnie wskazujący na brak zrozumienia podstawowych kwestii, wydaje się zatem zasadnym, ażeby obóz zachowawczy, a przynajmniej ta jego część, która trwa przy integralnie konserwatywnej wizji polityki i społeczeństwa, nie dał się zwieść i opierał swoje rozumienie toczącej się dyskusji na właściwym fundamencie.
Czym jest rasizm? Jest to (by użyć klasycznej definicji pojęcia) zespół poglądów przyjmujących wyższość jednych ras nad drugimi. Przetrwanie ras „wyższych” staje się dla nich wartością nadrzędną, a środkiem do tego jest najczęściej zwykle podporządkowanie lub eliminacja ras uznanych za niższe. A. S. Reber dodaje jeszcze, że w myśl jednej z odmian tej doktryny „u podstaw różnic społecznych, ekonomicznych, różnic w edukacji oraz traktowaniu przez prawo tkwi rasa danej jednostki”.
Dla konserwatysty każde zagadnienie polityczne wiąże się z jakąś kwestią natury teologicznej. Idąc tym tropem, chcąc znaleźć fundament, na którym wypadnie nam budować zachowawcze rozumienie i ocenę rasizmu, najlepiej odwołać się do magisterium Kościoła, który wielokrotnie już wypowiadał się w tym zakresie, a którego nauczanie winno przenikać katolicką myśl polityczną w celu skierowania jej w stronę zgodną z Bożym planem dziejów.
Najpełniejszą wykładnię na temat będący powodem skreślenia niniejszego tekstu podaje w swoim nauczaniu Ojciec Święty Pius XI. W encyklice Mit brennender Sorge bez niedomówień pisze on, że kto z pojęć takich, jak rasa, „czyni (…) najwyższą normę wszelkich wartości, także religijnych, i oddaje się im bałwochwalczo, ten przewraca i fałszuje porządek rzeczy stworzony i ustanowiony przez Boga – Człowieka i daleki jest od prawdziwej wiary w Boga i od światopoglądu odpowiadającego takiej wierze”. Dalej czytamy: „Tylko płytkie umysły mogą popaść w ten błąd, by mówiąc o bogu narodowym, o religii narodowej. Tylko one mogą podjąć daremną próbę, by w granicach jednego tylko narodu, w ciasnocie krwi jednej rasy zamknąć Boga, Stwórcę wszechświata, Króla i Prawodawcę wszystkich narodów, wobec wielkości którego narody są jakoby krople u wiadra. (…) Objawienie w znaczeniu chrześcijańskim oznacza słowo Boże wypowiedziane do ludzi. Używanie tego słowa na określenie podszeptów krwi i rasy, dla wyrażenia promieniowania historii jakiegoś narodu, wprowadza w każdym razie zamieszanie. Nie warto takiej fałszywej monety brać do językowego skarbca wierzącego chrześcijanina”.
Ponad rok po publikacji Mit brennender sorge, 3 maja 1938, na łamach L’Osservatore Romano, zamieszczony został list Piusa XI do rektorów uczelni wyższych, który prasa francuska określiła mianem syllabusa przeciwko rasizmowi. Papież nakazywał w nim podjęcie działań zmierzających do przeciwstawienia się wpływom tej ideologii, jak również wykazywania rozpowszechnianych pod jej sztandarem błędów. Za sprzeczne z wiarą katolicką uznano wówczas następujące twierdzenia:
- rasy ludzkie są poprzez swój naturalny i niezmienny charakter tak różne, że najniższym z nich jest dalej do najwyższych niż do najbardziej rozwiniętego gatunku zwierząt;
- należy kultywować witalność rasy i czystość krwi, a wszelkie zabiegi służące temu celowi są uczciwe i moralnie dozwolone;
- wszelkie cechy intelektualne i moralne człowieka uzależnione są od krwi „jako źródła charakteru rasy”;
- celem wychowania jest rozwój substancji rasowej oraz obudzenie miłości do własnej rasy, ponieważ stanowi ona najwyższą wartość;
- religia jest pochodna i zależna od biologicznie pojmowanych ras;
- praźródłem i najwyższą zasadą porządku prawnego jest instynkt rasowy.
W liście z 21 lipca 1938, w liście do 150 asystentów biskupich (członków młodzieżowej Akcji Katolickiej), Pius XI mówił o konieczności odrzucenia rasistowskiego separatyzmu, któremu przeciwstawił katolicki uniwersalizm. Tydzień później, w trakcie audiencji dla 200 seminarzystów rzymskiego kolegium Propaganda Fide, nadmienił, że w świetle Bożego porządku dziejów ludzie stanowią jedną wielką rodzinę istot żywych, w której, mimo wewnętrznych różnic, w aspekcie zbawczym nie ma podziału na rasy.
Oprócz powyższego papież wielokrotnie krytykował konkretne przejawy rasizmu – na czele z antysemityzmem, a także wprowadzanymi we Włoszech (na wzór prawodawstwa III Rzeszy) ustawami rasowymi. Argumentował, że koncepcja zróżnicowania rasowego stanowi zaprzeczenie teorii jedności rodzaju ludzkiego w oczach Boga, a także wyraża pogardę dla godności człowieka oraz prawdziwych wartości moralnych i religijnych. Nadto uznał, że dyskryminacja rasowa wywiera zgubny wpływ na rozwój społeczeństw, a w szczególności na młodzież i jej edukację. Stanowi też zagrożenie dla idei miłosierdzia i pokoju, przynosząc jedynie nienawiść, której Kościół nie może zaakceptować ze względu na podstawowe założenia chrześcijaństwa. Ponadto, argumentował papież, zgodnie z doktryną katolicką państwo, rasa lub naród nie mogą być celem samym w sobie, nie mogą zatem stanowić najwyższego etycznego wyznacznika działań politycznych.
W tym samym duchu Kościół wypowiadał się potem wielokrotnie. Papież Pius XII stwierdzał, że „nie może być żadnego możliwego pojednania pomiędzy chrześcijaństwem i (…) rasizmem; są one jak ogień i woda”.
Sobór watykański II, w dokumencie Nostra aetate, stwierdza, że nie wolno wzywać Boga jako Ojca wszystkich ludzi, jeśli odmawia się braterstwa innym, stworzonym na obraz Boży.
Jan Paweł II uznaje, że „rasizm to grzech, który stanowi wielką zniewagę Boga”. Ideologię tę potępiał wielokrotnie, a w sierpniu 2001 zaapelował, aby każde “prawe sumienie zdecydowanie potępiło rasizm bez względu na to, w czyim sercu i w jakim miejscu by się on nie zagnieździł”. Papież przypomniał wówczas, że ostatnie dziesięciolecia naznaczone były agresywnym nacjonalizmem, przemocą etniczną oraz dyskryminacją rasową. Jego zdaniem, mimo tylu doświadczeń w przeszłości, rasizm ciągle pojawia się w „nowych i nieoczekiwanych formach, obrażając i degradując rodzinę ludzką”. Podkreślał, że Kościół stanowczo potępia i piętnuje, jako sprzeczne z wolą Bożą, wszelkie formy dyskryminacji lub prześladowania z powodu rasy, koloru skóry, warunków społecznych czy religii.
Magisterium nie pozostawia tu więc żadnych wątpliwości. Etyka katolicka, która przenikać ma swoim wpływem każdy aspekt zdrowego życia politycznego, wyklucza rasizm w każdej jego postaci.
Dla konserwatysty wprowadzanie podziałów, których podstawą jest pochodzenie etniczne, stanowi nonsens także w ujęciu historiozoficznym. Każda bowiem wspólnota cywilizacyjna to przede wszystkim jej duch. Etnogeneza – jakkolwiek ważna, sama w sobie nie była w stanie wytworzyć Tradycji, z kolei historia uczy, że poszczególne cywilizacje łączyły w zasięgu swoich wpływów różne nacje i grupy etniczne. Tym, co je formowało, był nie kolor skóry, a religia i wypływająca z niej etyka, filozofia, prawo, a także kultura. Chrześcijaństwo składa się z nacji zupełnie odmiennych pod względem etnicznym, podobnie islam.
Problem z rasizmem polega też na tym, że w sposób sztuczny upraszczając rzeczywistość dokonuje on jej zniekształcenia, a także wypacza złożoną materię historyczną, biologiczną, a także antropologiczną. Jednym ze źródeł zła rasizmu jest właściwy jego wyznawcom fałszywy, sentymentalny, prawie mistyczny sposób wypowiadania się na ten temat, a także błędne kategoryzowanie, hierarchizowanie i wartościowanie ludzi. Prowadzi to do wytworzenia podziałów, które z jednej strony niszczą jedność wspólnoty ludzkiej – o którą Kościół zabiega, z drugiej natomiast prowadzą do radykalnego wypaczenia i zakłamania obrazu człowieka.
Rasizm nie bierze pod uwagę sfery duchowej. Zamiast tego redukuje osobę ludzką do krwi i koloru skóry. Ignoruje nadrzędny wpływ kultury i otoczenia na formację jednostki. Podobnie, jak inne ideologie budowane na odrzuceniu naturalnego porządku rzeczy, nie tyle stara się opisać rzeczywistość, co prawem kaduka dopasować ją do swoich tez. To trochę tak, jak w przypadku równości, będącej postulatem twórców rewolucji francuskiej – pamiętamy, że podstawowym narzędziem jej zaprowadzania była gilotyna.
O ile jednak rasa nie stanowi (i stanowić nie może) podstawy do jakiejkolwiek formy dyskryminacji, o tyle należy pamiętać, że różnic cywilizacyjnych zignorować nie sposób. Czynniki, o których wspomniałem wyżej, decydują o odrębności opartych na nich struktur społecznych, o tym, że nie można ich połączyć z innymi, opartymi na zupełnie różnych podstawach religijnych i filozoficznych, tradycjami. Feliks Koneczny słusznie dowodzi, że zgodnie z podstawowym prawem dziejów odmienne cywilizacje w chwili zetknięcia się, niejako naturalnie, będą dążyć do dominacji (o tym, że miał rację, świadczy chociażby przykład współczesnej Europy, w której islam święci coraz większe triumfy). Różne fundamenty religijne i kulturowe, na których je zbudowano, są przyczyną „znaczącego się poprzez całe wieki rozłamu, powodem tworzącym nieprzebytą zaporę dla zbliżenia się duchowego i jakiejkolwiek gruntownej asymilacji” – dodaje Konstanty Broel-Plater.
Trzeba zatem rozróżnić między zagadnieniami czysto etnicznymi, a cywilizacyjnymi, w których rasa nie powinna stanowić powodu i podmiotu sporu, ale też obawa przed posądzeniem o rasizm nie może powodować ustąpienia z pola obrony własnego systemu wartości, a przede wszystkim – własnej religii. Podkreślmy jednak raz jeszcze, że nie może tu być mowy o nienawiści wobec innych wiar lub kultur, a jedynie o REAKCJI w sytuacji, gdy zagrożone są filary, na których przez ostatnie dwa i pół tysiąca lat wznoszono gmach naszej cywilizacji. Ten, kto wraz z nami stanie w jej obronie, będzie nam bratem, z którym staniemy w jednym szeregu i z którym łamać będziemy chleb. Będzie nam równy – bez względu na kolor skóry i etnos, który go zrodził.
Mariusz Matuszewski
Bibliografia:
Kozerska E., Scheffler T., Kryzys cywilizacji i rasizm w nauczaniu Piusa XI oraz w projekcie encykliki Humani generis unitas z 1939 r., „Studia nad faszyzmem i Zbrodniami Hitlerowskimi”, t. 31(2009).
Polewska A., Humani generis unitas – projekt antyrasistowskiej encykliki Piusa XI, „Kościół i Prawo” nr 2(2016).
Reber A. S., Słownik psychologii, Warszawa 2000.
Pius XI, Encyklika Mit brennender Sorge
Pius XII and the Jews, „The Weekly Standard Magazine” nr 23, 26 lutego 2001.
Deklaracja Nostra Aetate, za: https://religie.wiara.pl/doc/471908.Nostra-aetate-Deklaracja-Soboru-Watykanskiego-II-o-stosunku
https://ekai.pl/papiez-rasizm-obraza-boga/
Kategoria: Myśl, Polityka, Publicystyka, Religia
Warto tu zapoznać się z tłumaczeniem tekstu Sama Francisa Historia słowa "rasizm". Autorem tłumaczenia jest Tadeusz Korzeniewski
https://marksizm-kulturowy.blogspot.com/2011/06/sam-francis-historia-sowa.html
Rasizm jako ideologia to koncept bardzo nowoczesny, tak samo zresztą jak antyrasizm. Myślę, że właściwą postawą jest odwołanie do pojęcia rasy duchowej. W tym kontekście Evola, zniesmaczony chyba trendami przenikającymi z III Rzeszy do faszystowskich Włoch, posługiwał się pojęciem rasizmu duchowego. Ludzi powinno się segregować według ich cech duchowych i intelektualnych, które odzwierciedlają się w ich arete, życiu cnotliwym, naturalnych skłonnościach i zdolnościach. Wyższy typ człowieka, naturalna elita, występuje chyba na każdej szerokości geograficznej i stanowi przeciwieństwo tego czym jest pospolita hołota – obojętne czy biała czy kolorowa. Natomiast teza o tym, że życie każdego człowieka jest równie cenne pozostaje – poza kontekstem chrześcijańskim – co najmniej mocno dyskusyjna.
Ta segregacja ludzi "według ich cech duchowych i intelektualnych, które odzwierciedlają się w ich arete, życiu cnotliwym, naturalnych skłonnościach i zdolnościach" już miała miejsce. Nie raz i nie dwa. Także nas Polaków to dotknęło. Jeszcze przed rozpoczęciem wojny niemiecki wywiad przygotował listy proskrypcyjne Polaków i tak wyposażeni mogli Niemcy przystąpić najpierw do wyłapywania, a później selekcjonowania Polaków. Dokładnie to samo robili Sowieci, a dodatkowo na zajętych polskich terytoriach mieli armię usłużnych, obcych narodowo informatorów – kto, co i gdzie. Tak się złożyło, że ci rozstrzeliwani – czy to w Palmirach, czy to w Katyniu stanowili przeciwieństwo tego czym jest pospolita hołota. W ocenie tych wydarzeń teza, "że życie każdego człowieka jest równie cenne" – jest faktycznie trudna do obrony. A w jakim kontekście – już nawet nie chcę myśleć…
1. "Czym jest rasizm? Jest to (by użyć klasycznej definicji pojęcia) zespół poglądów przyjmujących wyższość jednych ras nad drugimi. Przetrwanie ras „wyższych” staje się dla nich wartością nadrzędną, a środkiem do tego jest najczęściej zwykle podporządkowanie lub eliminacja ras uznanych za niższe."
Totalny bełkot! Rasista wcale nie musi uznawać swej rasy za wyższą (choć istotnie rasy różnią się pod wieloma względami np. wzrostem, siłą fizyczną, czy, co szczególnie istotne: inteligencją, jest to kwestia nauki, biali są na ogół wyżsi inteligencją np. od czarnych lecz niżsi np. od Japończyków czy Chińczyków), lecz po prostu kocha swą rasę bardziej niż inne (i nie ma w tym nic złego, jest to tak samo naturalne, normalne i zdrowe, jak to gdy ktoś kocha swą rodzinę bardziej niż inne, a rasa jest niczym innym jak szerszą rodziną – to dziwne, btw. że tak zwani "konserwatyści" tyle gadają o wartości rodziny, a jak przychodzi temat rasy, to gadają jak typowi lewacy, że rasizm to zło. Albo, albo. Albo jesteśmy za rodziną i logicznie za rasą, albo przeciwko, albo jesteśmy schizofrenikami z ich "rodzina tak, rasa nie".). No i oczywiście, dalej, już mamy jeszcze większy bełkot. Podporządkowanie, elimacja – no tak, zabrakło mi tylko wspomnienia o "6 milionach". Przetrwanie rasy – istotnie jest celem rasizmu, i znów nie ma w tym nic złego, jest to nazdrowszy w świecie instynkt samozachowawczy, co trzeba mieć w głowie, zastanawiam się, by go demonizować. Wcale też rasista nie musi uznawać go za cel najwyższy, dla mnie najwyższym celem nie jest przetrwanie i ewolucyjny postęp rasy (choć to ważne dla mnie) lecz rasowy honor (ja to wiążę z pojęciem zbawienia, bo honor to po prostu prawość charakteru czy prawe postępowanie). I dwa: to, że ktoś chce przetrwania rasy, wcale nie musi oznaczać, że popiera imperializm i ludobójstwo, OK? Po prostu może to oznaczać, że jest przeciwny obcej rasowo imigracji, mieszaniu ras i/lub, że jest zwolennikiem pronatalistycznej i proeugenicznej polityki obliczonej na zwiększenie płodności własnej rasy, zwłaszcza wśród najlepszych rasowo elementów. Ale, nie, "konserwatyści" którzy piszą takie "demaskatorskie" teksty zamiast sięgnąć po teksty współczesnych rasistów (czy autor zapoznał się z myślą Davida Duke'a? Albo Kevina MacDonalda? Czy Grega Johnsona? Czy Jareda Taylora? Czy któryś z nich, KTÓRYKOLWIEK promuje imperializm i ludobójstwo wobec JAKIEJKOLWIEK innej rasy niż biała? Odpowiedź brzmi: NIE, NIE i jeszcze ras NIE.), brzmią jakby swą wiedzę nt. rasizmu czerpali z Gazety Wybiórczej czy Kretyniki Pornlitycznej.ł
2. "A. S. Reber dodaje jeszcze, że w myśl jednej z odmian tej doktryny „u podstaw różnic społecznych, ekonomicznych, różnic w edukacji oraz traktowaniu przez prawo tkwi rasa danej jednostki”"
To akurat czysta prawda, rasa jest przyczyną różnic. Nikogo z ślepych na realia rasy "konserwatystów" nie zastanawia, czemu tak np. Japonia jest taka bogata i bezpieczna, a taka np. Nigeria jest szambem biedy i przestępczości?
3. Dalej nie czytam, bo to nie ma żadnego sensu, musiałbym chyba polemizować z każdym zdaniem, a ja mam lepsze rzeczy do roboty niż polemizowanie z shiposterami w necie. Na koniec jedno: jak ktoś zamiast sięgnąć po pisma rasistów, całą wiedzę na temat rasy i rasizmu czerpie z encyklik papieskich to życzę powodzenia w zrozumieniu czym jest rasa i rasizm :)
@Maginiu
Argument akurat nietrafiony, bo eliminacja elit przeciwnika wynika z zupełnie innych przesłanek niż naturalna segregacja, obecna zresztą wszędzie i w każdej epoce (np. chyba nawet w kraju komunistycznym mało kto chciałby, aby jego dziecko "socjalizowało się" z dziećmi jakichś lumpów). Naziści i komuniści nie stanowili prawdziwej elity, wywodzili się z marginesu społecznego, wyrośli na tym samym gruncie co BLM i podobnie kierowali się resentymentem, dążąc do rewanżu. Stosowali zatem segregację a rebours (tak jak i dzisiejsi rasiści z BLM). Ja pisałem o segregacji lepszych od gorszych, która jest podstawą każdej cywilizacji i osią samego konserwatyzmu. Polecam lekturę Timajosa. Ze zdroworozsądkowego punktu widzenia życie wielkiego człowieka – typu Michał Anioł – jest nieskończenie więcej warte niż życie pijaczka spod budki z piwem, a życie komunistycznego czy nazistowskiego zbrodniarza nie ma żadnej wartości w porównaniu z życiem jego niewinnej ofiary.
To nie była eliminacja elit przeciwnika, ale eksterminacja jego elit na tle ścisle rasowym. Mnie chodziło o to, że każda segregacja, zwłaszcza na tle rasowym, może być kreowana na naturalną – bo jak Pan pisze jest "obecna zreszta wszędzie i w każdej epoce". Mordowanie elit w okupowanej Polsce – elit starannie wyselekcjonowanych – miało czysto rasowe podłoże i było więc… całkowicie naturalną segregacją. Tak po stronie niemieckiej jak i sowieckiej miało tło rasowe, etniczne. Czy Niemcy i Sowieci wprowadzajacy taką selekcję i mordujący Polaków stanowili ich elity? – myślę, że tak. Już nie chcę wchodzić w sowieckie etniczne problemy, Ale niemieckie społeczeństwo uważało, że stojąc cywilizacyjnie wyżej od Słowian, mają prawo swobodnego decydowania o ich losie. Z takiego własnie społeczeństwa wyłoniły się te elity, realizujące eksterminacyjne idee.
To nie ja, to Pan napisał, że ludzi "powinno się segregować według ich cech duchowych i intelektualnych" – i dlatego powstała moja notka. Dla jednych te cechy są pozytwywną rzeczą, dla innych podstawą do ich eksterminacji. Ale przykładów z historii mozna podać wiele innych.
Więc może… nie segregować? Chyba, że ktoś jest pewny, że jest elitą – aaa…, jeżeli tak, to co innego.
Oczywiście, że można nie segregować – z tego założenia wychodzi projekt każdej socjalistycznej utopii. Nie wiem tylko czy można na tym zbudować jakąś cywilizację, a jeśli tak – to czy ona długo by przetrwała. Zdaje się, że wszystkie kryzysowe momenty w historii następowały wówczas kiedy proces kształtowania elit ulegał zniszczeniu na skutek naturalnej katastrofy, wojen czy rewolucji. Wówczas najgorsi zajmowali miejsce najlepszych i powstawały takie patologie jak Dyrektoriat, komunizm, nazizm. Obecne "elity" BLM też uważają, że stoją wyżej od zachodniej cywilizacji (tak samo jak naziści czy komuniści) i wzywają do segregacji rasowej. 2 tyg. temu wykładowczyni uniwersytetu w Cambridge stwierdziła, że "white lives don't matter". Ale to skutek tego, że niewłaściwi ludzie zajmują niewłaściwe miejsca, a nie dowód na to że należy znieść podział na lepszych i gorszych. To samo dotyczyło III Rzeszy i ZSRR. Poza Niemcami i Sowietami nikt raczej nie podzielał opinii nt. ich wyższości, dlatego III Rzesza została w ciągu 6 lat zmieciona z powierzchni ziemi, a ZSRR wykończyła zimna wojna.
Segregację stanowi już każdy egzamin do szkoły – czy to znaczy, że proponuje Pan znieść egzaminy? Podczas gdy ściąganie w dół to cel materializmu i komunizmu, to celem zarówno chrześcijaństwa jak i kultury klasycznej jest kierunek wertykalny. Wszak tworzenie arystokracji – zarówno tej herbowej jak duchowej opiera się na ścisłej segregacji. Po to aby wykształciła się elita czyli wzór do naśladowania i aspiracji. Każdy kto posiada odpowiedni majątek, wpływ polityczny, cnoty i zdolności jest powołany do tworzenia elity. Przecież to jest zupełny elementarz każdej ideii konserwatywnej…