„Małgosia contra Małgosia”
Konserwatywny czytelnik często cofa się w przeszłość, żeby z historii wyciągać wnioski. Zabawnie jest jednak cofnąć się w przeszłość w znaczeniu dosłownym, dzięki powieści o podróżach w czasie. Tak jak w książce Ewy Nowackiej „Małgosia contra Małgosia”. Egoistyczna nastolatka z peerelowskiego blokowiska zostaje niespodziewanie przeniesiona w czasy króla Jana III. Ma tam konkretną misję.
Dytko, stworek funkcjonujący w ludowych podaniach, dostaje zlecenie: wyplątać szlachciankę Małgorzatę z grożącego jej małżeństwa ze starym dziadkiem i pchnąć w ramiona ukochanego Joachimka. Do tego potrzeba podstawić na jej miejsce sobowtóra, wszelako o odpowiednio opornym charakterze. Rejestr komputerowy podaje szybko kandydatkę z XX wieku: arogancką, egoistyczną i leniwą. Małgosia, której oczywiście nikt nie uprzedził, „leci” wstecz, a jejmościanka Małgorzata zostaje transferowana w XX wiek. Narobiło się bigosu!
Książka opisuje przygody ciekawe, ale dość przykre i nie zawsze zabawne. Dopiero na scenie widać, że historia jest pocieszna. Nie najmądrzejsza, ale arogancka Małgosia chcąc nie chcąc spławia niechcianego amanta. Zanim się to stanie, znosi katusze jako niespełna rozumu, opętana, wyrodna córka itd. Wraca do PRL-u wyleczona ze swoich głównych wad, znajdując tam upragnioną przyjaźń i sympatię, a jej zmienniczka szczęśliwie wraca do ukochanego, z którym już nikt jej nie rozłączy. Najlepiej gra swoją rolę „tamtejsza matka”, jak ją nazywa Małgosia. Niestara, ale surowo odziana wdowa po rębaczu, dzielna gospodyni, wymagająca matka. Kieruje służbą, krótko trzyma 3 córki, a czasem potrafi dać w twarz, w zbożnym celu.
Utwór sceniczny, bez efektów specjalnych w niczym nie ustępuje filmom przygodowym. Wręcz przeciwnie, więcej tam widać i słychać. Czasy staropolskie przedstawiono nieco satyrycznie, pojawiają się elementy politpoprawności czasów Gierka co do uciskania klasy chłopskiej. A z drugiej stronym niespodzianka. Wszechwiedzące Dytko wylało na głowę Gosi kubeł zimnej wody: łagodność i dobroć polskich obyczajów są znane w świecie, a ileż w tym czasie płonie stosów za granicą? Despotyczni rodzice? Porównaj z Niemcami i Szwajcarią, to zobaczysz, co znaczy sprzeciwiać się woli rodziców! Nie bez przyczyny lepiej radziła sobie XVII-wieczna szlachcianka w PRL-u niż Polka z epoki PRL w XVII wieku. Nie znała budowy ameby, ale miała więcej praktycznych umiejętności i wiedzy.
Aleksandra Solarewicz
„Małgosia contra Małgosia”, reż. T. Worontkiewicz, wyk. Ewa Wencel (Małgosia) i in., Teatr TV 1980; na podstawie powieści Ewy Nowackiej pod tym samym tytułem, Warszawa 1975
Kategoria: Aleksandra Solarewicz, Recenzje
Tak, pamiętam, pamiętam to jak przez mgłę… ale lewica, demokraty, socyalisty czy komunisty nie wyciągają wniosków i prą destrukcyjnie, nihilistycznie i morderczo naprzód, zaś my z nimi. Vide niemiecka UE Niemiec i pod Niemców. A dziś Polska znowu w… „awangardzie„?!