Majcher: O kulturze zachwytu
Przez kilka ostatnich tygodni mieliśmy do czynienia z czymś, co w mediach społecznościowych określono mianem ,,Barbenheimer’’, a co miało związek z premierą dwóch wielkich filmów -,,Barbie’’ oraz ,,Oppenheimera’’. Twe da hity kinowe przez pierwsze 3 dni od premiery przyniosły zysk ze sprzedaży biletu wynoszący ponad 500 mln dolarów. Fenomen, związany z zachęcaniem do pójścia do kina na wyżej wymienione filmy, szeroką ilością internetowych memów i dyskusji oraz rywalizacją obydwu produkcji, zdominował całą dyskusję kulturową w ostatnim czasie i wywarł już silne piętno na popkulturze. Jest to zjawisko z pewnością ciekawe, dające pole do szerszych rozważań na temat tego, co kształtuje współczesne trendy kulturowe, jak szybko ulegają one ewolucji oraz jak łatwo pewne tendencje występujące w jednym miejscu, rozprzestrzeniają się na cały świat w tempie błyskawicznym, przykrywając wszelkie inne sprawy. W tym kontekście uwidacznia się nam jedna z istotnych cech współczesnej kultury popularnej, jaką jest krótkie – ale bardzo intensywne – zainteresowanie konsumenta i obiorcy jakimś trendem czy też dominującym przekonaniem. W taki sposób, masa ludzi poszła do kina na wyżej wymienione filmy – po prostu stały się one bardzo popularne i wzbudziły reakcje, nawet jeśli ktoś wcześniej nie znał historii Roberta Oppenheimera czy też nie lubił serii bajek ,,Barbie’’. Jednakże ta fascynacja w dużej mierze nie ma charakteru rozwijającego. Bo choć z pewnością będą osoby, które po filmie dowiedzą się czegoś ciekawego o Oppenheimerze to jednak, niewiele z widzów filmu rzeczywiście będzie chciało na przykład bardziej poznać tą postać. Na pewno przy oglądaniu obu produkcji ludzie będą się dobrze bawić, co nie zmienia faktu, że z czasem trend na ,,Barbie’’ i ,,Oppenheimera’’ zniknie, a filmy te staną się ledwie wspomnieniem, w kontraście do kolejnych nowych, intensywnych impulsów jakie ciągle kierować wobec nas będzie popkultura.
Taka kolej rzeczy nie jest resztą niczym dziwny, bo przecież wszyscy zdajemy sobie sprawę, że kultura popularna jest nastawiona na dostarczanie rozrywki, i jej celem ( z założenia) nie jest zapewnienia treści erudycyjnych, czy utrwalanie się jakoś mocno w pamięci widza. Popkultura ma być przede wszystkim źródłem pieniędzy, co oczywiście nie znaczy, że z natury jest tylko źródłem kiczu i tandety. Udowadnia to zresztą film ,,Oppenheimer’’. Ale w przeważającej części, dzieła obecnej popkultury noszą za sobą świadome znamię tymczasowych ,,dzieł’’, których celem jest chwilowa interakcja z konsumentem, która po jakimś czasie prawie całkowicie zanika. Można oczywiście nagrać jakąś drugą cześć, ale to co wynosi z tego widz dalej jest tak samo proste w odbiorze i szybko się ulatnia. W wyniku tego, nie ma obecnie wielkich dzieł kinowych, literackich czy artystycznych, które zapisywałyby się na trwale w przestrzeń transmisji kulturowej (z wyjątkami oczywiście), a wszystko nosi znamię ciągle powtarzającego się mechanizmu kształtowania mocnych, ale szybko zmieniających się bodźców dostarczanych do konsumenta. W tym procesie bardzo mocno pomagają media społecznościowe, tworząc różnego rodzaju trendy. Zresztą zasady funkcjonowania social mediów bardzo dobrze odzwierciedlają podstawową zasadę, jaką kieruje się większość współczesnych odbiorców popkultury – krótkie, proste a jednocześnie bardzo ,,ekspansywne’’ treści. Trafiają one najłatwiej do przeciętnego widza, jednocześnie przyzwyczajając go, że taka forma korzystania z dorobku kulturowego, jest najlepsza.
Oparcie popkultury na tym schemacie, prowadzi do tego, że musi ona zawierać treści raczej mało zaawansowane i pozbawione znamienia trwałości czy naprawdę silnych, szczerych emocji. Istotą obecnego ,,przemysłu kulturowego’’, jak pogardliwie pisał Adorno, jest bowiem to, że celem podstawowym twórcy nie jest kreacja dzieła kultury samego w sobie – podstawowym celem jest dostosowanie do odbiorcy. I to, niestety, wpływa niekorzystnie na samą kulturę popularną, czyniąc z niej zlepek ciągle zmieniających się elementów, które nie są w stanie w sposób trwały zapisać się w pamięci współczesnych ludzi. Opisany proces ma również konsekwencje dla samych odbiorców kultury. Kształt współczesnej popkultury nie tylko uzależnia nas od prostych i impulsywnych treści, nie tylko zniechęca nas do szerszego rozwoju, budowania pamięci o danym tworze ludzkiej pracy. Ale przede wszystkim – proces uproszczenia i ,,hiper-umasowienia’’ kultury ogranicza nasze możliwości jej odbioru i wyciągania z niej głębokich, szczerych uczuć.
Budowla oparta na trwałości
Podczas pierwszego – jedynego jak na razie – wyjazdu do Lwowa jaki odbyłem, miałem przyjemność obejrzeć przedstawienie, przygotowane przez artystów w Operze Lwowskiej. Oczywiście, sztuka prezentowana była w języku ukraińskim, co utrudniło niezwykle odebranie jej treści, jako iż wtedy – jeszcze jako mniejszy chłopak – po raz pierwszy mogłem się zetknąć z czymś tak potężnym jak przedstawienie operowe. I ten kontakt okazał się oszałamiający. Do dzisiaj w moim umyśle tkwią intensywne głosy aktorów, piękny akompaniament instrumentów, bogato zdobione barwne dekoracje czy fragmenty scen grane podczas przedstawienia. Dla bardzo młodego wtedy człowieka, był to wielki szok emocjonalny podparty ogromnym ładunkiem muzyki, emocji, bodźców i zainteresowania. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że moja obecność tam, w operze, to była wielki i szczery dialog – dialog z kulturą, z muzyką, sztuką, dialog z pięknem oraz potężnymi emocjami. Po przedstawieniu widzowie bili przez kilka dobrych minut wielkie brawa. Dobrze pamiętam, że wtedy po raz pierwszy ręce bolały mnie od klaskania. Ten silny kontakt ze światem kultury, choć odbył się w młodym wieku, był prawdziwy i realny, wybił mi się w pamięć, zapisał się w mojej świadomości. Nie pamiętam dokładnie moich emocji po seansie, ale z pewnością jedną z nich był zachwyt. Tak, zdecydowanie był to zachwyt.
I nad zachwytem warto się na chwilę zatrzymać. W naszym życiu z pewnością wielokrotnie stykaliśmy się z różnymi formami kultury w postaci filmów, seriali, książek, gier komputerowych, mang czy obrazów. Nie jest to dziwne, ponieważ jedną z wielkich zalet naszych czasów jest to, że mamy dostęp do większości dóbr i dzieł kultury w sposób bardzo szybki i prosty. I ta relacja, jaką mieliśmy z każdym elementem tej kultury, była bardzo różna. Jeden film nam się nie spodobał, drugi oceniliśmy w sposób średni, a trzeci bardzo polubiliśmy. Tak ocena ,,na pierwszy rzut oka’’ nie jest niczym dziwnym i stanowi podstawę osądu estetycznego. Jednak, oczywistym faktem jest to, że jeśli poczujemy wobec jakiegoś dzieła ,,zachwyt’’, to umieszczamy dany twór w szczególnym miejscu naszej tożsamości, naszej pamięci, w ogóle całego naszego kontaktu z ludzkimi tworami. Zachwyt jest bowiem emocją głębszą, podpartą radością, skupieniem, kontemplacją a nawet śmiechem. Aby ją więc osiągnąć wkładamy od siebie więcej niż zwykle, a jednocześnie wyciągamy z tego też więcej niż w przypadku innych dzieł kultury. W końcu film, który oceniliśmy jako słaby, średni albo jako bardzo dobry, raczej szybko zapomnimy. Ale to co wzbudza w nas zachwyt, tak naprawdę już od nas nie odchodzi. Staje się częścią naszego doświadczenia czy kontaktu z kulturą. Staje się częścią nas samych
Zachwyt, budowany z surowca ludzkich emocji, nie może być czymś co wynika z przezornej, chwilowej, krótkofalowej reakcji. Jeśli mówimy, że zachwycamy się czymś, ponieważ, obejrzeliśmy jaką scenę z filmu czy, krótko przypatrzyliśmy się jakiemuś obrazowi, to ten zachwyt jest wtedy albo słaby, albo jest zwyczajną fascynacją, która po jakimś czasie się ulotni. Zachwyt bowiem jest czymś co nie tylko wymaga głębszego zaangażowania, ale także zachęca do eksplorowania tej przestrzeni, którą obdarzyliśmy zainteresowaniem, a przy tym umacniania nasze więzi z dziełami kultury. Tutaj nie chodzi o płytkie i chwilowe mody czy trendy, które mogą zniknąć tak szybko jak się pojawiły. Tutaj chodzi o monumenty kultury, które – niezależnie w jaki sposób tworzone i w jakiej formie – prowadzą nas do budowania silnych, wręcz transcendentnych relacji z owocami ludzkiego geniuszu.
Ta relacja ma wymiar trwały, dlatego, że kiedy doświadczamy głębi uczuć w kontakcie z jakimś dziełem, to chcemy te uczucia utrzymać, przechować je w swojej pamięci. Chcemy iść z tym zachwytem dalej, nie tracić naszego poczucia przywiązania, które towarzyszyło naszej afirmacji jakiegoś tworu kultury. W ten sposób naszą tożsamość i naszą wizję kultury buduje coś więcej, niż jej ,,zwykłe’’ użytkowanie czy konsumowanie. Tutaj, kultura staje się częścią naszego własnego ,,ja’’, utrwala w naszym umyśle pewne emocje, wspomnienia czy odczucia estetyczne. Można by więc powiedzieć, że czyni nas ludźmi bogatszymi duchowo, którzy nie tylko eksplorują świat kultury, naszego dziedzictwa cywilizacyjnego, zarówno przeszłego jak i współczesnego, ale także potrafią rozwijać swoją relacje z tym dorobkiem, chcą zwiększać swoją wiedzę o nim, i poczuć, że są jego częścią. W taki sposób kształtuje się nasza silna, indywidualna relacja w kulturą i ze światem. Poprzez zachwyt zgłębiamy meandry ludzkiego intelektu i emocji, doświadczamy głębi – zarówno metafizycznej jak i estetycznej – budujemy własne poczucie bycia ,,tą’’ osobą, ale także bycia częścią jakiegoś szerszego porządku, kiedy wielu ludzi z tobą zachwyca się tym samym.
Zachwyt stanowi istotne budowania silniejszej i rozbudowanej więzi z kulturą w wymiarze zarówno jednostkowym, jak i wspólnotowym czy narodowym. Pozwala nam zatrzymać się nad poszczególnymi dziełami oraz utworzyć miejsce dla nich w naszym własnym kontakcie ze światem. Zachwyt musi wymaga więc większego wysiłku i starań, ale w zamian daje emocje trwałe, silne i duchowe, a nie powierzchowne i szybkie, tak jak dominują w obecnej popkulturze. To co budujemy za pomocą zachwytu nie jest krótkotrwałe i ograniczające dla widza. To coś wielkiego, co wymaga od nas silnego zaangażowania i rozwijana dalej tego naszego kontaktu, do czego w wielu przypadkach sami jesteśmy chętni. A przede wszystkim zachwyt nad dziełami kultury, łączy nas z nimi, i włącza je w naszą własną tożsamość, powodując, że chcemy te dzieła cenić, darzyć czcią, a co najważniejsze – dzielić się z nimi ze swoimi bliskimi i potomnymi.. Zachwyt – głęboki zespół emocji budując w nas trwałą więź – stanowił od zawsze podstawę nasze kultury.
Cywilizacja zachwytu i piękna
Jak stwierdza na początku ,,Historii Sztuki w zarysie’’ Karol Estreicher, najbardziej powszechnym poglądem na temat sztuki jest przekonanie, że ,,sztuka to piękno widziane oczami artysty’’. Na tym pięknie zbudowana jest cała nasza cywilizacja, gdyż to transcendentne piękno, wynikające z głębokich przeżyć w zetknięciu ze światem kultury, buduje naszą szczerą reakcję na kulturę, jaką jest oczywiście zachwyt.
Już od czasów starożytnych, twórcy i filozofowie greccy zawsze istotnym elementem swoich rozważań, czynili próbę zdefiniowania pojęcia piękna, nadaniu mu konkretnej klasyfikacji. W praktyce realizowało się to w ustanowieniu w rzeźbie uniwersalnego, greckiego ideału piękna, które widzimy w rzeźbach Fidiasza czy Myrona. Te rzeźby są świadectwem wielkiego ludzkiego geniuszu i pracy, który przekuł owoce ziemi i surowce w dzieło, wzbudzające potężne emocje. Taki model będzie dominował przez kolejne wieki cywilizacji europejskiej, która za podstawę swojego oglądu estetycznego i kształtowania kultury postawi antyczną triadę: ,,dobro, prawda, piękno’’. I te trzy wielkie wartości, pozwolą na ukształtowanie się naszego specyficznego i oryginalnego dziedzictwa, korzystającego z szerokiego dorobku, ożywianego przez umysł, serce i wolę, tworzonego w przyjacielskim kontakcie z różnymi kulturami i światami cywilizacyjnym. W końcu powstanie kultura zachodu, która będzie głęboko zakorzeniona w starożytnym poczuciu porządku i estetyki oraz w chrześcijańskim dążeniu do umieszczenia w sztuce i kulturze pierwiastka Absolutu, transcendencji. Taki model przyniesie naszej kulturze największe dzieła i twory. Przyniesie piękno rzymskich poetów, barwność i bogactwo chrześcijańskich psalmów i śpiewów organowych, monumentalność kościołów, pałaców, zamków i pomników. Przyniesie renesansowe malarstwo, barkową architekturę, romantyczne wiersze Norwida czy Coleridga, a nawet w epoce, gdzie model antyczno-chrześcijańskiej sztuki w pewnym sensie się już wyczerpał – a więc w okresie modernizmu i dwudziestolecia międzywojennego – przyniesie dalej potężne wiersze T.S Eliota, dramaty Karola Huberta Rostworowskiego czy powieści Tomasza Manna. Te wieki tworzenia i kształtowania się naszej kultury były okupione wielkim poświęceniem, pracą, marzeniami, niepowodzeniami, i poczuciem obowiązku. Swego rodzaju pragnienie utrwalenia uniwersalnego piękna utrwaliło się w sztuce i twórczości artystycznej oraz stało się podstawowym budulcem, który nadał naszej współczesnej cywilizacji ogromny korzeń. Korzeń tysięcy wielkich tworów, które wielbiono i wielbi się dalej z wielką mocą.
Dlaczego jednak nasza kultura jest tak wielbiona, dlaczego lśni tak jasnym blaskiem? Jak stwierdza Roger Scruton: ,,Wyczuwamy obecność czegoś cennego i tajemniczego, docierającego do nas nawoływania, które w jakimś sensie jest nie z tego świata. Jest to doświadczenie piękna’’. W ten sposób, brytyjski filozof jasno wskazuje na to, co zbudowało silną więź z całym dziedzictwem naszej cywilizacji – jest to uniwersalne doświadczenie piękna, które odczuwamy za każdym razem, kiedy mierzymy i konfrontujemy się z dziełami kultury, z tym co zostało wypracowane przez setki lat. To stanowi naszą spuściznę. Nie korzystamy z tych dóbr jednak tylko dlatego, że czujemy jakiś obowiązek czy przymus. Te dobra kultury są po prostu piękne. Wzbudzają w nas podziw i prowadzą nas do siebie, jednocześnie zatrzymując się w naszej pamięci. Bo poczucie piękna jest czymś więcej niż tylko chwilowym odczuciem. Jest wyrazem szerszej odpowiedzi na kulturę, w której zawiera się zarówno radość z kontaktu z nimi, jak i poczucie, że w tych owocach ludzkiej mądrości jest coś więcej. Jest dobro, prawda, życie oraz świętość. I właśnie ze względu na tą świętość, ożywianą przez transcendentne – ale jednocześnie bardzo osobiste poczucie piękna – cenimy dorobek kultury polskiej, kultury europejskiej, kultury łacińskiej. Piękno jest ponadto czymś, co często buduje naszą więź z innymi ludźmi, przez co zagłębia nas coraz mocniej również we wspólnotowe odczuwanie dobra naszego dziedzictwa. Niektórzy mogą oczywiście stwierdzić, że piękno nie jest niczym jasno zdefiniowanym, że przecież każdy ma inne doświadczenie nawet tych wielkich symboli naszej historii i kultury. Ale nie wyklucza to faktu, że istotą piękna, ujawniającego się w każdym wielkim dziele – zarówno tym z przeszłości jak i w tych współczesnych – jest uniwersalne poczucie transcendentnej więzi z dziełem, jego twórcami i cywilizacją, która go wydała. Doświadczenie piękna – choć oczywiście niejednorodne – zawiera w sobie pewne poczucie uniwersalności, bo wypływa z samej natury ludzkiej.
Jednakże, kontakt z pięknem, który stanowi istotę kształtowania się naszej cywilizacji nie mógłby zaistnieć bez zachwytu. Tylko ta głęboka emocja, powstała w kontakcie z danym owocem kultury, może ukształtować nasz szczere doświadczenie piękna. Skoro bowiem samo piękno, jest wartością trwalszą i silniejszą, to wymaga ona mocnej więzi z kulturą, i z tymi jej komponentami, które są dla nas faktycznie źródłem tej wielkiej emocji. Aby poczuć piękno czegoś, musimy to czcić, musimy czuć podziw, musimy czuć zachwyt. Zachwyt ten buduje w nas doświadczenie czegoś większego, utrwala w nas świadomość, że nasz kontakt z kulturą nie jest czymś zwykłym, lecz współtworzy naszą tożsamość, opiera się na kontakcie, kształtowanym przez prawdziwe uczucia. To zachwyt zachęca nas do wchodzenia głębiej, tym samym umożliwiając nam doświadczyć piękno w dziełach kultury wszelkiego rodzaju i wszelkiej natury. To zachwyt – jako ta głęboka postawa – kształtuje nasze przywiązanie do kultury, tradycji, cywilizacji i tworzonej prze nią tożsamość, bo nie czyni z owoców ludzkiej pracy tylko krótkofalowych obrazów czy impulsów, a utrwala je w naszej pamięci.
Nasza cywilizacja opiera się więc na zachwycie. Jak stwierdza Douglas Murray, historię kultury zachodniej najlepiej można określić ,,historią kulturowego zachwytu. Europejscy artyści i kompozytorzy od wieków patrzą na świat nie z odrazą, lecz z zachwytem, a nawet z czcią’’. Zachwyt jako ta wielka emocja wzbudził w twórcach przekonanie, że ich dzieła mają być piękne i budzić podziw. Zachwyt zachęca nas do wchodzenia w kulturę i odkrywanie jej. A przede wszystkim, zachwyt zachęca nas do podjęcia obowiązku przekazania kolejnym pokoleniom, dóbr kultury, których odbiorcami jesteśmy wszyscy. A bez tego nasza kultura nigdy by nie przetrwała, nigdy nie przetrwałoby jej piękno i dobro. Musimy więc jasno stwierdzić, że to właśnie zachwyt, ta głęboka więź z naszym dziedzictwem, stanowi budulec całej naszej cywilizacji. Ale jednocześnie jest jej podstawową cechą charakterystyczną. W przeciwieństwie do tego co próbuje się twierdzić – że nasza kultura jest owocem ,,wielkiej kradzieży’’ i stanowi źródła zła – to tak naprawdę właśnie afirmacja, aprobata, radość i budujący więzi zachwyt stanowi naszą podstawową formę korzystania z naszego dorobku cywilizacyjnego. W ten sposób nasza kultura – tworzona oczywiście przez różne elementy i nie wolna od zła – może być dla nas prawdziwym wskaźnikiem wartości. I nie staje się ona ani źródłem wyłącznie nienawiści tych, którzy nie potrafią z niej czerpać, jak i nie kojarzy się tylko z powierzchownym przekazem. Jest tworem większym, głębszym, pełnym piękna i ludzki uczyć a przede wszystkim wzbudza w nas – spadkobiercach tej kultury – wielką dumę.
Współczesność jako przestrzeń wyzwania
W kontakcie ze współczesną popkulturą brakuje nam nieco tego zachwytu, który towarzyszy nam częściej, kiedy wiążemy się z dziełami kultury przeszłości. Z pewnością bardziej w pamięci zachowujemy opery czy występy w filharmonii niż koncerty disco polo. Ale w tej całej refleksji nad naszą kulturą, którą śmiało można nazywać kulturą zachwytu, są istotne jeszcze dwa ważne problemy
Po pierwsze, celem popkultury nigdy nie było świadczenie wysokiego poziomu sztuki i kształtowanie głębokich więzi. Kultura popularna jest owocem społeczeństwa konsumpcyjnego oraz masowego i nie dziwne jest to, że ma za zadanie przede wszystkim świadczyć treści rozrywkowe. Zresztą, jeśli ktoś kiedykolwiek szerzej analizował historię naszej kultury, to wie, że podobne formy ,,popularne’’ przeznaczone dla ludzi biedniejszych istniały od zawsze, choć być może nie na taką skalę. Wymowa tego jest jasna – nie jesteśmy w stanie uczynić całej naszej kultury wielką, erudycyjną i przepełnioną pięknem. Tak się nie da i być może to nawet lepiej, bo takie próby skończyłyby się zbytnio sztywnym spojrzeniem na cały nasz dorobek, a to mogłoby przynieść tylko rozczarowanie i niechęć. Dlatego dobrze, że istnieje kultura popularna. Ale podstawowym celem, jaki stoi obecnie przed obrońcami kultury zachwytu, jest zrobić wszystko, aby oprócz popkultury, współczesny człowiek miał jak najszerszy kontakt z tą kulturą, która jednak ma szerszy wymiar. I tutaj nie chodzi wcale o zaganianie ludzi do Teatru, mówiąc kolokwialnie, ale zwracanie uwagi ludzi na głębszy sens w kulturze i sztuce, oraz pokazywaniu, że sens ten pozwala na stworzenie szczerej i wartościowej relacji, która czyni nas lepszymi ludźmi i uwrażliwia na piękno. Trzeba pokazać jak bardzo kultura zachwytu jest autentyczna, w kontraście do części kultury masowej, która nic pozytywnego nie wnosi do naszego życia a jedynie otępia nas, lub nawet powoduje szkodę w naszym umyśle i duszy. Afirmacja kultury zachwytu musi być pozytywna, musi otwierać ludzi na nowe opcje, zachęcać ich do rozszerzania horyzontów, a nie stanowić holistyczne wyśmianie czy odrzucenie kultury popularnej jako złej i bezwartościowej. Nie można też traktować ludzi, którzy korzystają z popkultury jako gorszych, bo w ten sposób w żaden sposób nie promuje się pozytywnych wartości, a jedynie utrwala stereotypy i negatywizm.
I tutaj ważną rolę odgrywa druga kwestia. Odrzucenie kultury masowej ad hoc jest błędem, ponieważ można w niej znaleźć dzieła piękne, wzbudzające szczery zachwyt i pełne wielkich wartości. Jako młody człowiek, dostrzegłem, że dalej w ludziach tkwi ta chęć wyrażania transcendentnego piękna, chęć tworzenia czegoś co wzbudzi podziw i będzie czymś wielkim, a nie tylko popularnym. Przykładów jest wiele: uznawane za ,,masowe’’ ekranizację powieści Sienkiewicza czy Bolesława Prusa, książki historyczne czy fantastyczne, chociażby ,,Władca Pierścieni’’ czy książki współczesnych polskich pisarzów fantasty. Wielką wartość stanowi także wiele filmów i seriali: Król lew, Pasja, czy niektóre filmy o Supermanie. A zachwyt mogą wzbudzać nawet obce europejskiej kulturze manga i anime. Tutaj za czołowy przykład służy Violet Evergarden, dzieło ponadczasowe, pełna serca i szczerości opowieść o dążeniu do odkrycia własnego człowieczeństwa, wzmocniona przy okazji piękną muzyką i estetyką. W obecnej kulturze popularnej znajdziemy naprawdę wartościowe produkcje. Dodatkowo, obecna ekspansja technologiczna pozwala nam tworzyć coraz bardziej złożone dzieła, które mogą głęboko oddziaływać na odbiorcę, co stanowi szansę, ukształtowania się współczesnej odpowiedzi na ,,hiper-umasowienie’’ kultury, oraz próby podważania jej chrześcijańskich korzeni.
Jak piszę w Centesimus Annus Jan Paweł II: ,,Rzeczywiste kształtowanie się kultury wymaga włączenia się całego człowieka, który wyraża swój zmysł twórczy, inteligencje, znajomość świata i ludzi’’ Nasza aprobata kultury piękna i zachwytu musi wychodzić jednak przede wszystkim od nas. Patrzmy na świat trochę szerzej, budujmy trwałą relację z kulturą, bądźmy wdzięczni za to co otrzymaliśmy, pielęgnujemy to, ale też sami wnośmy wartość dodaną. W ten sposób – prawdziwa, ponadczasowa, wielka kultura zachwytu, budowana przez piękno i cześć, pomimo niekorzystnych dla niej warunków, przetrwa.
Dominik Majcher
Kategoria: Kultura, Publicystyka