Louis wicehr. de Bonald
23 listopada 1840 roku zmarł w Millau (Aveyron, Midi-Pyrénée), w wieku 86 lat (ur. 2 X 1754), Louis-Gabriel-Ambroise wicehr. (vicomte) de Bonald, filozof, publicysta, polityk, prekursor socjologii oraz gramatyki generatywnej w językoznawstwie, tradycjonalista i legitymista, jeden z największych „Doktorów Kontrrewolucji”; pochodził z rodziny starej i zasłużonej dla monarchii, lecz uszlachconej dopiero w 1698 roku; był wychowankiem oratorianów, służył jako muszkieter królewski, a w 1785 został merem Millau; początek rewolucji przyjął wręcz życzliwie, został też ponownie wybrany merem oraz deputowanym do Zgromadzenia Departamentalnego i jego przewodniczącym; kontrrewolucjonistą uczyniła go dopiero grabież dóbr kościelnych oraz de facto schizmatycka Konstytucja Cywilna Kleru, która wstrząsnęła jego katolickim sumieniem; 31 I 1791 złożył wszystkie urzędy i wyemigrował z Francji, udając się do Heidelbergu, gdzie zaciągnął się do rojalistycznej armii książąt Kondeuszy (Bourbon-Condé); po jej klęsce zamieszkał w Konstancji, gdzie żył w skrajnym ubóstwie; dopiero wówczas, aby zrozumieć fenomen rewolucji, podjął systematycznie studia zarówno nad myślą klasyków (Platon, Tacyt, Ojcowie Kościoła, Pascal, Bossuet, Leibniz), jak ideologów Oświecenia (Monteskiusz, Rousseau), czego owocem było jego pierwsze fundamentalne dzieło Teoria władzy politycznej i religijnej (1796); za Dyrektoriatu powrócił (w 1797) potajemnie do Paryża, ujawniając się po 18 brumaire’a (1799) i amnestii dla emigrantów; rozpoczął regularną współpracę z Mercure de France i Journal des débats oraz publikował kolejne książki, w tym zawierającą gwałtowny protest przeciwko prawu rozwodowemu (Du divorce); odrzucił umizgi Napoleona (będącego jego czytelnikiem), proponującego mu reedycję Teorii władzy pod warunkiem usunięcia wszelkich wzmianek o prawowitym królu oraz objęcie redakcji Journal de l’Empire: przyjął jedynie w 1810 stanowisko radcy Uniwersytetu; Restaurację monarchii prawowitej (1814) powitał z radością, lecz rychło kompromisowa postawa Ludwika XVIII przyniosła mu rozczarowanie (już samą Kartę konstytucyjną uważał za legalizację Rewolucji); jako deputowany z Aveyron (1815-22) i przewodniczący Izby (1821-22) stanął na czele ultrasowskiej (resp. ultrarojalistycznej) opozycji przeciwko liberalnym ministrom króla, czyli de facto jemu samemu; w 1814 roku został kawalerem Orderu Św. Ludwika, a w 1816 – członkiem Akademii Francuskiej (fotel 30 „odziedziczył” po rewolucjoniście i drugim konsulu, Cambacérèsie); w latach 1818-20 był jednym z najbardziej aktywnych współpracowników – założonego przez Chateaubrianda – Le Conservateur (a następnie Le Défenseur); po zmianie kursu politycznego monarchii na ultrasowski (wskutek zabójstwa diuka de Berry), w 1823 roku został ministrem stanu, wicehrabią i członkiem Izby Parów; po rewolucji lipcowej (1830) odmówił złożenia przysięgi na wierność uzurpatorowi (Ludwikowi Filipowi Orleańskiemu), rezygnując tym samym z godności para Francji; po wycofaniu się z życia politycznego powrócił w rodzinne strony; jeden z jego czterech synów – Louis-Jacques-Maurice de Bonald (1787-1870) – był abpem Lyonu i prymasem Galii oraz kardynałem. Pomimo zastrzeżenia: „moim systemem jest… nie mieć systemu”, Bonald był umysłem najbardziej systemowym pośród kontrrewolucjonistów oraz najsilniej powiązanym z dziedzictwem scholastyki; znanych mu myślicieli dzielił na „ludzi idei”, którzy (od Platona po Leibniza) rzeczywiście oświecali świat, oraz na „ludzi wyobraźni” (jak XVIII-wieczni Encyklopedyści), którzy zwodzili innych na umysłowe manowce, w które uprzednio sami wpadli, wyprowadzając swoje koncepcje z doświadczenia zmysłowego; obiektywny fakt pierwotny, leżący u podstaw człowieczeństwa i społeczeństwa, odnalazł w języku, który nie jest tworem wymyślonym przez człowieka (gdyż człowiek, aby wyrazić jakąkolwiek myśl, musi już być istotą używającą języka, a sama myśl, zawierając pojęcia ogólne, zakłada istnienie jakiegoś rodzaju języka), lecz darem Boga; okoliczność ta, wskazująca na konieczność istnienia istoty przewyższającej inteligencją człowieka, stanowi więc również dowód na istnienia Boga; obdarzając człowieka zdolnością mówienia i myślenia, przydał mu jednocześnie Bóg naturę społeczną, czyli zdolność rozwijania form życia wspólnotowego, podczas których myśli-idee nabierają znaczeń i są przechowywane oraz transmitowane z pokolenia w pokolenie za pośrednictwem tradycji; atomistycznemu indywidualizmowi („filozofii ja”) oświeceniowych les philosophes przeciwstawiał Bonald koncepcję człowieka wspólnotowego („filozofię my”), doktrynie suwerenności ludu – teorię suwerenności boskiej i (pochodnej od niej) monarszej; konstytucjonalizmowi „prawniczemu” – ideę „konstytucji naturalnej”; „Deklaracji Praw Człowieka – „Deklarację Praw Boga”; prawdziwym „stanem natury” jest życie społeczne, zaś ten, o którym rozprawiali naturaliści, jest tylko urojeniem spekulującego rozumu: człowiek izolowany (Rousseau’owski „dobry dzikus”) nie jest w ogóle człowiekiem: „ludźmi natury” są Bossuet, Fénelon czy Leibniz, a nie „Karaib lub Irokez”; naturalne i konieczne jest wszystko to, co ustanowił Stwórca i czemu nadał On swoiste dla każdej rzeczy stworzonej prawo (inne dla społeczeństwa mrówek czy pszczół, a inne dla społeczeństwa ludzkiego); jeśli ustrojem naturalnym dla społeczności ludzkiej jest monarchia (a jest nim niewątpliwie), to każdy różny od niej ustrój właściwie realnie nie istnieje: jest „niebytem”, negacją, anty-zasadą jedynego realnego bytowo porządku; naturalne i konieczne są tedy: rodzina, władza królewska, własność prywatna, hierarchia, posłuszeństwo dzieci względem rodziców a poddanych monarsze, religia (nawet gdyby nie było żadnych chrześcijan, religia objawiona i tak byłaby religią naturalną i konieczną), a nawet gatunki literackie: wszystkie one tworzą razem „konstytucję naturalną”, w obliczu której ustawy pisane są tylko „świstkami papieru”, oraz „społeczeństwo konieczne”, w porównaniu z którym zadekretowane przez buntowników „społeczeństwo obywatelskie” jest tworem sztucznym i pozbawionym życia; również władcy prawowici nie mogą, choćby tego pragnęli, uczynić nic przeciwko koniecznemu porządkowi społecznemu, bowiem król jest nikim innym, jak „sekretarzem natury” ustanowionej przez Boga i strażnikiem jej praw; natomiast rewolucjoniści, którzy usiłują wywrócić ten porządek, są żałosnymi Herostratesami, których wysiłek na ostatek obraca się przeciwko nim samym, i tak jak ich patron – szatan, buntujący się przeciwko Bogu, ale zmuszony do uczestniczenia w realizacji planów Bożej Opatrzności, również i oni muszą bezwiednie składać hołd idei ładu („Kiedy podli triumfują, parodiują oni społeczeństwo: mają swój rząd, swoje prawa, swoje trybunały, a nawet swoją religię i swojego boga; nadają oni prawa nieładowi, ażeby go utrwalić – oto jak głęboka i naturalna jest idea porządku”); rewolucyjne „społeczeństwo negatywne”, jako „ontologiczne minus” i „rozwiązanie” Francji, przetrwać nie może; wcześniej czy później, porządek jednak zostanie przywrócony, a natura odzyska swoje prawa, bo jej twory są wieczne, podczas gdy ludzkie quasi-byty – znikome i nietrwałe; Restauracja będzie nawrotem do stanu naturalnego, czyli „zawiązaniem” społeczeństwa na nowo, pod warunkiem wszelako, że nie wejdzie w kompromis z rewolucyjnymi anty-zasadami; zwycięstwo prawdy politycznej (legitymizmu monarchicznego) pociągnie za sobą zwycięstwo prawdy religijnej w całej Europie, a prawosławie i protestantyzm ukorzą się przed Rzymem; każda forma ustrojowa różna od monarchii „pełnej” jest „przeciw-bytem”, ontologicznym „nic”; istnieje analogia pomiędzy odmianami ustrojów i światopoglądami: jak teizmowi chrześcijańskiemu odpowiada tradycyjna, oparta na sakrze pomazania monarchia, tak też ateizmowi – demokracja, natomiast „pośrodku” sytuuje się twór najbardziej dziwaczny, tak w sensie religijnym, czyli dopuszczający istnienie Boga, ale odmawiający Mu prawa rządzenia światem deizm, jak politycznym, czyli również dopuszczająca istnienie króla, ale ubezwłasnowalniająca go konstytucją i parlamentaryzmem „demokracja monarchiczna”; na zasadzie analogii do dogmatu Trójcy Św., „w każdym społeczeństwie są trzy osoby”, zaś troistość ta jest jednością trzech składników: przyczyny, środka i skutku: na przykład w społeczności rodzinnej „przyczyną” jest ojciec, „środkiem” matka, a „skutkiem” są dzieci; w państwie „przyczyną” jest król, „środkiem” – arystokracja i urzędnicy, a „skutkiem” lud (i jego pomyślność); w Kościele „przyczyną” jest Bóg, „środkiem” kapłani, a „skutkiem” wierni powołani do zbawienia; społeczeństwo jest układem pluralistycznym, osiągającym jedność tylko w wielości: rodzin, korporacji, stanów i prowincji; odrzucenie liberalnej koncepcji wolności „abstrakcyjnej” idzie w parze z apologią przedrewolucyjnych i nieegalitarnych „wolności konkretnych”, należnych grupom i ciałom naturalnym; antyliberałem był Bonald również jako przeciwnik „polityków z kantoru”, prowadzących „rozważania kramarskie”, porównujące społeczeństwo do towarzystwa handlowego; w swoim „testamencie politycznym” po 1830 roku pisał: „Zaczęło się panowanie bankierów. (…) Rządy współczesne nie widzą w swych poddanych nikogo innego, jak producentów i konsumentów. (…) Konsekwencje tego są dwie dla świata: ateizm i nędza robotników”.
prof. Jacek Bartyzel
Kategoria: Jacek Bartyzel, Kalendarium