banner ad

List 306 – J.R.R Tolkien do wnuka

| 20 września 2024 | 0 Komentarzy

Moje poniższe tłumaczenie dosyć obszernych fragmentów listu napisanego przez J.R.R. Tolkien'a w odpowiedzi do zatroskanego wnuka Michael'a bardzo dobitnie ilustruje obawy jakie ten znakomity katolicki autor odczuwał w odniesieniu do zmian których był świadkiem, zmian zachodzących na łonie Kościoła. Muszę przy tym podkreślić iż list ten (numer 306) Tolkien skreślił w roku 1967, a więc dwa lata  przed  promulgatio papieża Pawła VI „wdrażającego” w życie liturgiczne Novus Ordo Missae. Pierwotnie nosiłem się z zamiarem przeanalizowania myśli Tolkiena lecz teraz uważam to za zbędne a nawet nie na miejscu. Tekst mówi sam za siebie. Chciałbym jedynie podkreślić aktualność Tolkienowskich słów i wniosków, w szczególności w drugiej części listu. Tak modne dzisiaj nawoływania do powrotu do tzw. 'korzeni chrześcijaństwa' rozbrzmiewają dzisiaj z samej stolicy Piotrowej. Promocja 'pierwotnej prostoty i skromności wśród książąt Kościoła jest również formą modernizmu, pomimo tego że odowłuje się do rzekomo świetlistej przeszłości.

Oddajmy głos mistrzowi;

 Tendencje (do zmian – a.j) w Kościele są…..znamienne, w szczególności dla tych którzy przywykli do odnalezienia w Nim pocieszenia i 'pax' w trudnych sytuacjach życia doczesnego, a nie tylko sprowadzania Go do poziomu kolejnej areny prowadzenia konfliktów i wdrażania zmian. Ale wyobraź sobie teraz doświadczenia tych, którzy urodzili się (jak ja) pomiędzy Złotym a Diamentowym Jubileuszem (1887–1896 – a.j.) Wiktorii. Zostaliśmy ograbieni z obydwu zmysłów wyobrażalności bezpieczeństwa i znajdujemy się teraz ogołoceni w konfrontacji z Bożą wolą w odniesieniu do nas samych jak i naszego położenia w czasie.' Powrót do normalności' – polityczny i chrześcijański dylemat – jak go kiedyś określił katolicki profesor w odpowiedzi na moje ubolewanie nad upadkiem mojego świata który rozpoczął się kiedy skończyłem dwadzieścia jeden lat. Rozumiem również że zarówno dla Ciebie jak i dla mnie, Kościół który kiedyś był schronieniem, obecnie oddaje poczucie pułapki. Przecież nie ma dokąd uciec!(zastanawiam się, czy to rozpaczliwe poczucie, te ostatnie, wiszące na włosku stadium lojalności, nie było, nawet częściej niż jest to zapisane w Ewangeliach, odczuwalne wśród naśladowców Pana podczas Jego ziemskiego życia) myślę że nie pozostało nam nic jak tylko modlić się za Kościół, Wikariusza Chrystusowego i nas samych; w międzyczasie zachowując cnotę wierności, która rzeczywiście staje się cnotą kiedykolwiek jesteśmy pod presją aby ją porzucić.”

„Istnieją oczywiście, różne elementy obecnej sytuacji – skonfundowane lecz faktycznie ważne…Protestanckie w swojej esencji poszukiwanie 'prostoty'  i bezpośredności w przeszłości- które oczywiście zawiera pewne pozytywne, a bynajmniej zrozumiałe pobudki jest błędne i doprawdy marne. Ze względu na to że 'chrześcijaństwo prymitywne' nie jest dzisiaj i prawdopodobnie pomimo trwających dociekań 'badawczych' w dużej mierze nadal pozostanie nieznane, jak i fakt że 'prymitywność' nie jest gwarancją wartości, co więcej, jest i była odzwierciedleniem ciemnoty. Ciężkie nadużycia były elementem chrześcijańskiego życia 'liturgicznego' zarówno wtedy jak i dziś. (Zastrzeżenia św. Pawła co do zachowań Eucharystycznych Jemu współczesnych są wystarczające jako dowód!). Co więcej, ponieważ 'mój Kościół' nie został przeznaczony przez naszego Pana na statyczność lub wieczysty stan dzieciństwa; tylko żywotność, tak jak organizm (porównywalny z rośliną), który się rozwija i zmienia zewnętrznie w konsekwencji swojej Bożej natury i historii-szczególnych uwarunkowań świata w jakim się znalazł. Nie ma przecież żadnego podobieństwa pomiędzy 'ziarenkiem gorczycy' a w pełni rozwiniętym drzewem. Dla tych, żyjących w czasach jego rozrostu to właśnie to Drzewo było tą rzeczą ponieważ historia rzeczy żywej jest częścią jego bytu, a historia rzeczy niebiańskiej jest święta. Mądrzy wiedzą że wszystko zakiełkowało z nasiona, ale próżną byłaby próba jego wykopania bo ono już nie istnieje a jego cnoty i moc którą posiadało wypełniają to właśnie Drzewo. To powiedziawszy:w gospodarowaniu, władze – opiekunowie Drzewa, muszą się nim opiekować w zgodzie ze swoją mądrością przycinać je, zwalczać stany zapalne, pozbywać się pasożytów, i tym podobnych (drżąc w trwodze, w pełni świadomi swoich braków w wiedzy o rozwoju drzew!). Jakkolwiek z pewnością wyrządzą oni krzywdę, kiedy popadną w obsesję cofania się w czasie, powrotu do nasiona lub etapu przyrostu kiedy to (jak sobie wyobrażają) było ono tak ładne i nieskażone grzechem.”

 

J.R.R Tolkien

Tłumaczył Arkadiusz Jakubczyk

Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Publicystyka, Religia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *