banner ad

Kubiński: Transgresje po rosyjsku

| 24 listopada 2018 | 0 Komentarzy

Pomiędzy chrześcijaństwem wschodnim i zachodnim wzniesiony został potężny mur, którego części składowe nie ograniczają się do spraw czysto religijnych, jednak bezpośrednio lub pośrednio z nich wynikają. Jak wiemy od Thomasa Eliota (1888 – 1965), to religia stanowi serce kultury, natomiast funkcją kultury jest polityka. Może sprowadzać się to do świadomych i uzasadnionych wyborów, albo tych płynących prosto z niewidzialnego, wewnętrznego imperium ducha. Zbudowana na prawosławnym podglebiu kultura, a następnie cywilizacja rosyjska, pozostaje przesiąknięta prawosławiem nawet w swoich najbardziej zsekularyzowanych wariantach. Tak samo pod powłoką ludzi zachodu kryją się osoby i idee, o których nie śniło się filozofom XIX i XX wieku. Zerwijcie zewnętrzną powłokę z dowolnego Europejczyka, choćby nawet był on pozytywistą albo materialistą, a bardzo szybko dostrzeżecie średniowiecznego katolika, trzymającego się kurczowo niezbywalnego i wyłącznego prawa otwierania wrót królestwa niebieskiego dla siebie i swoich bliźnich. – jak we ,,Władzy Kluczy" napisał Lew Szestow (1866 – 1838). Wschód i zachód chrześcijaństwa wypracowały zupełnie różne koncepcje, idee i schematy myślenia, a rozpad Kościoła, a także wielowiekowa izolacja centrum prawosławia, jakim bez wątpienia stała się Rosja, sprawił, że pozornie bliskie kultury zostały skazane na rozdzielenie, a przezwyciężenie go wydawało się zadaniem ponad ludzkie możliwości. Znalazły się jednak osoby, które zdecydowały się na porzucenie swojej tradycji, nie na rzecz fałszywej wolności (jak nieraz czynią to ludzie współczesnego świata), ale dla wkroczenia na zupełnie inną ścieżkę duchową. Kilka najbardziej znamiennych przypadków konwersji z prawosławia na katolicyzm zostało opisane w książce prof. Bogusława Muchy (ur. 1945) pt. Rosjanie wobec katolicyzmu.

Ku wolności, ku religii

Apostazja i przejście na katolicyzm nie należały do kroków ani powszechnych, ani łatwych, ani bezbiecznych w rzeczywistości XIX wieku. Na odstępców od prawosławia czekały liczne sankcje (poczynając ok konsekwencji prawnych, a na ostracyzmie społecznym kończąc). Kto z wyznania prawosławnego przejdzie na inne, oddany zostanie pod sąd (1), jak głosił kodeks karny, a konwersja dokonana za granicą była równoznaczna ze skazaniem się na wygnanie. A mimo to ludzie wybierali Rzym. Dlaczego? Powodów było wiele i występowały one w różnych konfiguracjach, w zależności od indywidualnych przypadków. Autor podaje tutaj przede wszystkim: skrajne podporządkowanie Cerkwi państwu, niski poziom intelektualny i moralny kleru, a także kryzys duchowości prawosławnej związany z rozwojem popularnego w tamtych czasach sekciarstwa. Katolicyzm jawił się im jako całkowite przeciwieństwo upadłej rzeczywistości ich ojczyzny: Kościół nie jest nikomu podporządkowany, księża są wyedukowani, a władza papieska skutecznie czuwa nad zachowaniem ortodoksji bez potrzeby opierania się na policyjnej pałce. Chociaż Rosja posiadała już długa historię kontaktów zarówno z katolicyzmem, jak i protestantyzmem, to charakteryzowały się one jednak bardzo wysokim stopniem  skomplikowania. Jak w książce W cieniu krzyża zauważył Józef Mackiewicz (1902 – 1985) (znany ze swoich prorosyjskich i filoprawosławnych poglądów), do zbliżenia z papiestwem dążyli przede wszystkim władcy reakcyjni. To Mikołaj I Romanow (1796 – 1855) doprowadził do podpisania konkordatu w 1847 roku, co nie przeszkadzało mu jednocześnie w prześladowaniu rzymskich katolików i unitów na obszarze swojego państwa.

Pewne przełożenie na zainteresowanie katolicyzmem miał również rozpowszechniony w tamtych latach okcydentalizm, którego zwolennicy wskazywali na wielką przewagę cywilizacyjną Zachodu nad Wschodem. Jeden z podrozdziałów pracy został nawet poświęcony prekursorowi tego kierunku myśli filozoficznej i politycznej: Piotrowi Czaadajewowi (1796 – 1856), który okazał się być wielkim filokatolikiem. Czy jednak jest to filokatolicyzm, na którym można budować światopogląd? Wyrażany przed Czaadajewa szacunek dla chrześcijaństwa zachodniego opierał się nie tylko na podziwie dla dobrej organizacji ukształtowanego przezeń społeczeństwa (Jakby rozwijając tę myśl Jerzy Plechanow zauważył, iż ,,Aspekt społeczny występuje u Czaadajewa na pierwszym miejscu nawet w religijnych rozważaniach" (2) ale również ze względu na rozwinięty w świecie europejskim racjonalizm. Przyjęta przez filozofa hierarchia wartości jest z tradycjonalistycznego punktu widzenia co najmniej wątpliwa, ponieważ sprowadza się do wyrażania szacunku do tych wartości naszej cywilizacji, które zakwalifikować można raczej jako symptomy jej upadku. Niemniej pesymistycznej refleksji na temat problemów, z jakimi borykała się Rosja pierwszej połowy XIX wieku, nie sposób odmówić pewnej słuszności. Zwłaszcza jeżeli mówimy tutaj o okresie panowania władcy posiadającego więcej cech pruskiego żandarma niż rosyjskiego cara – Mikołaja I. Pod wieloma względami Czaadajew mówił prawdę i wyrażał opinię całego stronnictwa zmian, które nie ograniczało się przecież jedynie do liberałów, ale zawierało w sobie wielu szczerych patriotów. W 1836 roku, przez niedopatrzenie cenzury, w jednej z gazet ukazał się jego Pierwszy List filozoficzny, który Aleksander Hercen (1812 – 1870), ze względu na jego demaskatorski charakter i szok wywołany wśród społeczeństwa, określił jako wystrzał wśród ciemnej nocy (3). Czaadajew nie był jednak rewolucjonistą, po prostu ostrzem prawdy przeciął nabrzmiały wrzód, ukryty przed wzrokiem ludzi przez aparat policyjny. Nie można mu odmawiać także szczerego przywiązania do religii chrześcijańskiej.

Kolejnym filozofem, który walnie przyczynił się do rozwoju katolicyzmu w Rosji, był François-Marie Arouet (1694 1778), znany także jako Voltaire. Może to wydawać się zaskakujące, ponieważ myśliciel ten zapewne umyślnie nigdy nie przyłożyłby ręki do postępu w dziedzinie żadnej duchowości, nie będącej płytkim deizmem. W biografiach kilku opisywanych postaci pojawia się jednak informacja o dominujących w ojcowskim domu nastrojach liberalno – wolteriańskich. Brak silnego podglebia skutkuje często rozwojem nowych prądów myślowych i zaskakującymi wynikami duchowych poszukiwań. Dla jednych był to socjalizm, dla innych katolicyzm. Autor nie pisze tego otwarcie, ale budzi to pewne skojarzenie z postacią Stiepana Trofimowicza Wierchowieńskiego z Biesów Dostojewskiego. Jest to zdeklarowany liberał i okcydentalista, a przy tym osoba budząca raczej współczucie niż szacunek. Jego syn zostaje przywódcą nihilistycznego spisku, który kończy się podpaleniem miasta i morderstwem.

Błędem byłoby jednak sądzenie, że skierowanie wzroku ku Zachodowi musiało łączyć się jedynie z miałką formą okcydentalizmu, którego główna frakcja ewoluowała następnie w rosyjski liberalizm. Na kartach książki przewija się co prawda postać ,,rosyjskiego Europejczyka" – księcia Piotra Kozłowskiego (1783 – 1840), jednak jego duchowe wybory nie wiązały się z autentycznymi poszukiwaniami, lecz z oportunizmem (kilkakrotnie zresztą zmieniał swoją wersję życiorysu, raz ogłaszając się katolikiem, a raz prawosławnym, w zależności od korzyści). Dość powiedzieć, że został on nawet sportretowany na kartach chyba najbardziej antyrosyjskiej książki wszechczasów – Listów z Rosji Astolphe de Custine (1790 – 1857). Pojawia się tam pod pseudonimem Książe K., który jako pierwszy otwarcie szkaluje własną ojczyznę. Głównym przedmiotem tego artykułu nie będą jednak przedstawiciele płytkiego okcydentalizmu, lecz ludzie, którzy wzięli na siebie ciężar całkowitej zmiany ścieżki życia z pobudek religijnych, wraz ze wszystkimi konsekwencjami tej decyzji. ,,Katolicy z przypadku", jak określił ich autor książki, stanowią osobną kategorię. Nie można ukryć okcydentalistycznych inspiracji wielu poważnych konwertytów, był to jednak okcydentalizm wielkiej głębi. Nie chcieli oni po prostu zeuropeizować Rosji – chcieli ją zbawić.

Ręka Sabaudczyka

Do rozwoju zachodniego chrześcijaństwa w Rosji przyczynił się także jeden ze skutków Rewolucji Francuskiej – przyjazd do Imperium wielu emigrantów o konserwatywnych i katolickich poglądach. Spośród nich największy intelektualnie był bez wątpienia Joseph de Maistre (1753–1821), który pozostawił niezatarty ślad na umysłowym krajobrazie ówczesnego Petersburga, a w obszarze jego oddziaływania znalazł się nawet sam imperator Aleksander I Romanow (1777 – 1825), który wyrażał nawet chęć przejścia na katolicyzm. Konwersję powstrzymała jednak nagła śmierć. W wyniku częstego przebywania wśród Europejczyków katolicyzm przyjęła Zofia Swieczina (1782 – 1854), córka zwolennika oświecenia i arystokratka. Po dokonaniu konwersji w 1815 roku wyjechała do Paryża, a jej salon stał się centrum rosyjskiego katolicyzmu. Pomimo wyrzeczenia się integralnej części swojej tradycji nigdy nie zrezygnowała z poparcia dla monarchii, a także wielokrotnie wyrażała uznanie dla Aleksandra I i Mikołaja I. Przez całe swoje emigracyjne życie jej poglądy były mieszanką rosyjskiego legitymizmu i ultramontanizmu. Prawdopodobnie właśnie od Swiecziny pozostający prawosławnym Czaadajew przejął szacunek dla władzy papieskiej. Inna neofitka – księżna Zinaida Wołkońska (1792 – 1862) również wybrała drogę życia polegającą na niezrywaniu więzi ze światem, lecz na bezustannej działalności na rzecz katolicyzmu wśród przebywających na zachodzie Rosjan (jej stałym miejscem pobytu był Rzym). Obie kobiety, ze względu na liczbę przekonanych do zachodniego chrześcijaństwa, mogą zostać porównane do prawdziwych kamieni rozpoczynających lawinę.

Skrajni romantycy

Jednak de Maistre to nie jedyna znana persona, która przewija się przez karty książki. Wołkońska była bliską znajomą Aleksandra Puszkina (1799 – 1837), a także długoletnią korespondentką Adama Mickiewicza (który nawet poświęcił jej krótki utwór pt. Na willę księżnej Zeneidy Wołkońskiej). Utrzymywała także ożywione kontakty z członkami Zakonu Zmartwychwstańców. Książe Iwan Gagarin (1814 – 1882) (zanim został jezuitą o. Grzegorzem Ksawerym) działał w jednym kółku z Michaiłem Lermontowem (1814 – 1841) i Ksawerym Branickim (1816 – 1879), a podczas pobytu w Monachium zetknął się z Friedrichem Schellingiem. Nietrudno zauważyć, że wspólnym mianownikiem okazuje się tutaj romantyzm, a reprezentowany przez konwertytów typ katolicyzmu posiada charakter mistyczny i pełen żarliwości. Władimir Pieczerin (1807 – 1885), redemptorysta i zwolennik Schillera, został nawet nazwany przez historyka literatury Rafała Blütha (1891 – 1939) najkrańcowszym romantykiem (przypis). Pasuje to do żywota człowieka, który rezygnuje z życia politycznego na rzecz studiowania starych rękopisów, ucieka z Rosji, przechodzi na katolicyzm, by po kilkuletniej tułaczce wstąpić do zakonu na resztę swojego życia. Rosyjski romantyzm jest zazwyczaj kojarzony jedynie z frakcją słowianofilów, czyli przeciwników naśladowania zachodnich trendów i wrogów katolicyzmu. Konwertyci odnaleźli drogę do romantyzmu, wiodącą przez, zdawałoby się, skrajny okcydentalizm.

Zarówno Pieczerin, jak i Gagarin, zdecydowali się na życie konsekrowane, jednak błędem byłoby sądzić, że oznaczało to zupełne zerwanie z ludźmi, a także z ojczyzną. W czasie pobytu na wygnaniu poświęcali się pracy dla biednych bądź działalności intelektualnej. Najkrańcowszego Romantyka wiatr losu przywiał do Dublina, gdzie ofiarnie zajmował się prowadzeniem szpitala. Swoim wstąpieniem do zakonu redemptorystów, a następnie trapistów, położył kres dobrze rozwijającej się karierze naukowej. Ojciec Grzegorz Ksawery SJ nie zaprzestał natomiast ożywionej pracy umysłowej, rozwijając religijne zagadnienia myśli Czaadajewa, a także zawierając w swoich rozważaniach m.in. refleksje historiozoficzne. W historii najnowszej widział Gagarin przejaw walki dwóch sił: katolicyzmu i rewolucji. W koncepcji tej można już z początku dostrzec pewną sprzeczność: co w takim razie z Imperium Rosyjskim, które zwalcza jednocześnie rewolucję i katolicyzm. Jezuita z Moskwy uwzględnił to w swojej koncepcji. Pisał: Rosja własną piersią odpiera rewolucję, i to jest źródło jej siły i powodu do dumy. Równocześnie  jednak, podejmując walkę z katolicyzmem, jedną ręka niweczy sama to, co tworzy drugą; w tej sprzeczności tkwi je bezsilność. Aby być konsekwentną i rzeczywiście stłumić rewolucję, winna pójść tylko jedną drogą: stanąć pod sztandarami katolicyzmu i pogodzić się ze Stolicą Apostolską. (4)

Jako jeden z niewielu był przekonany co do faktu, że przynajmniej częściowe odwrócenie skutków Schizmy Focjusza jest możliwe. Uważał się za ucznia Czaadajewa, a w swojej twórczości

Rewolucjonista Jezusa Chrystusa

Z grona wszystkich wymienionych przez autora neofitów jednoznacznie wyróżnia się jednak tylko jedna postać: podpułkownik Michaił Łunin (1787 – 1845). On jako jedyny swoją pesymistyczną refleksję na temat stanu państwa przełożył na język czynnej walki o przemiany społeczne i polityczne. Z drugiej strony był to typowy przedstawiciel pokolenia weteranów wojen napoleońskich, którzy po powrocie do ojczyzny wstąpili na drogę spisków przeciwko władzy. Szlak bojowy Łunina był bardzo imponujący: Austerlitz, Borodino, Lützen, Drezno i Lipsk to tylko niektóre miejsca walk, w których brał udział. O jego zasługach doskonale świadczą odznaczenia, jakie otrzymał w trakcie odbywania służby: Order św. Włodzimierza IV Klasy ze Wstęgą, Order św. Anny II klasy oraz Złota Szpada za Odwagę. Dość powiedzieć, że to właśnie na Łuninie Dostojewski miał wzorować Mikołaja Stawrogina z Biesów, a Tołstoj Dołochowa z Wojny i Pokoju. Puszkin umieścił go nawet w jednym z fragmentów Eugeniusza Oniegina:


Druh Marsa, Bakcha i Wenery
Łunin zuchwałe wnioski składał
Stanowczych kroków rzecznik szczery
W natchnieniu coś pod wąsem gadał
(5)

Do refleksji autora można dodać, że stanowił on poza tym ten typ człowieka, który został szczególnie napiętnowany w Braciach Karamazow i Zmartwychwstaniu (na przykładzie młodości odpowiednio Starca Zosimy i księcia Niechludowa): rozwiązły, gardzący ludzkim życiem, a przy tym bohaterski. Dośc powiedzieć, do licznej grupy wyzwanych przez niego na pojedynek należał również Wielki Książe Konstanty Pawłowicz (1779–1831). Do katolicyzmu nie przekonali go jednak ani jezuici, ani emigranci, ponieważ, jak się okazało, został ochrzczony i wychowany przez swojego francuskiego nauczyciela już jako katolik. Zmiana we wnętrzu Łunina zaszła prawdopodobnie już po zakończeniu wojen, kiedy to z frontu walki z wrogiem zewnętrznym przeniósł się na tajny front rewolucji. W 1826 roku, po upadku Powstania Dekabrystów, policyjne śledztwo wykryło  powiązania podpułkownika gwardii ze spiskiem. Jego bezpośredni przełożony – Wielki Książe Konstanty, dał mu nawet szansę ucieczki, wysyłając go na polowanie pod pruską granicę. Łunin zdecydował się jednak na powrót do Warszawy, czym przypieczętował swój los. Pomimo braku dowodów został skazany na 15 lat katorgi, jednak ani wyrok, ani ciężkie, syberyjskie warunki nie złamały go, w przeciwieństwie do wielu dekabrystów. Energię do pracy, prowadzenia notatnika oraz pisania listów czerpał z najgłębszych poziomów życia religijnego. Codziennie odmawiał brewiarz, regularnie brał udział we Mszy Świętej, a także czytał Pismo Święte. Pomimo fatalnych warunków zachowywał posty, do tego sam zbudował katolicką kaplicę w miejscu odbywania kary. Jego siostra przesłała mu nawet krucyfiks poświęcony przez samego papieża. W Notatniku ujawnił się nie tylko jako człowiek głębokiej wiary, ale także jako teolog, który samodzielnie interpretuje Biblię i poszukuje analogii pomiędzy współczesnością, historią oraz Światem Ducha. Śmierć Łunina w 1845 roku pozostaje zagadką aż po dziś dzień, niewykluczone, że został skrytobójczo zamordowany przez cesarskiego agenta. Chociaż niektóre cele Łunina nie są do zaakceptowania dla tradycjonalisty (jak wprowadzenie w Rosji demokracji i plan morderstwa cesarza), jednak chęć zniesienia haniebnego niewolnictwa chłopów pozostaje sprawą chwalebną, a jego postawa w czasie katorgi każe nam patrzeć na niego, jako na prawdziwego chrześcijańskiego rycerza.

Moje ciało cierpi na Syberii z głodu i wyrzeczeń, ale duch wyzwolony od dotychczasowych pęt błądzi po równinach betlejemskich, czuwa razem z pastuchami i razem z królami – magami śledzi gwiazdy. Wszędzie znajduję prawdę i wszędzie – szczęście. Nie należy mniemać, że życie chrześcijanina jest smutne. (6)

Dzieci swojego narodu

Ciekawą sprawą pozostaje fakt występowania wśród konwertytów cech typowych dla kultury rosyjskiej, co wydaje się rzeczą nietypową dla odszczepieńców. Po raz kolejny jednak trop wiedzie do duchowych podstaw kultury, które pozostają niezmienne pomimo ludzkich wyborów. Zarówno skrajni okcydentaliści, jak i skrajni słowianofile, posiadali to samo support exprisif, czyli aktywne podłoże i podstawę myśli, którą opisał Georges Sorel (1847 – 1922). Narzędzia myślenia, jakie do dyspozycji mieli konwertyci, wielokrotnie pozostawały typowo rosyjskie.

Źródłem transgresji często okazało się poszukiwanie stłamszonej przez absolutyzm wolności, która stanowiła jedno z czołowych zagadnień rosyjskiej myśli filozoficznej. Poszukiwanie owej wolności w świecie pełnym fałszu zaprowadziła opisywanych katolików w różne miejsca. Niektórych do emigracji i działalności misyjnej na obczyźnie (Swieczina i Wołkońska) innych do życia konsekrowanego (Pieczerin i Gagarin), kogo innego natomiast pchnęła do walki o przemienienie rzeczywistości (Łunin). Można nawiązać w tym miejscu do ruskiej legendy o Kiteziu (na jej motywach rosyjski kompozytor romantyczny Mikołaj Rimski Korsakow (1844 – 1908) napisał operę pt. Legenda o niewidzialnym grodzie Kiteziu i dziewicy Fiewronii). Rosyjski lud, przeświadczony o panowaniu antychrysta nad światem, szukał dróg ucieczki przed władzą zła, czego obrazem była opowieść o ukrytym mieście. Raskolnicy swój Kiteź znaleźli w pustelniach i dalekich koloniach, konwertyci w klasztorach, za granicą, lub w próbie obalenia rzeczywistości. Lekarstwem na zniewolenie narodu i Kościoła przez cesarski absolutyzm miała być niepodporządkowująca się świeckim instytucjom władza papieża. Rzym okazał się nowym Kiteziem.

Kolejnym aspektem typowym dla Rosji, który reprezentują konwertyci, jest maksymalizm, gdzie idee, po swoim uwolnieniu, zmierzają nieuchronnie do ostatecznego urzeczywistnienia i absolutnego ekstremum. Konstantyńska chrześcijańska monarchia stała się w Rosji eschatologicznym Trzecim Rzymem, a humanistyczne wyzwolenie klasy robotniczej proponowane przez marksistów zakończyło się totalitarną dyktaturą proletariatu. Także konwertytów z czystym sumieniem nazwać możemy duchowymi maksymalistami. Nie wystarczył im po prostu katolicyzm, musieli stać się misjonarzami, zakonnikami i krzyżowcami.

I nie tylko nas, ale całą Europę dziwi ta nasza rosyjska krańcowość w tych przypadkach: Rosjanin, jeśli przejdzie na katolicyzm, to zaraz musi stać się jezuitą, i to najzajadlejszym; a gdy się stanie ateuszem, to zaraz zacznie się domagać wytępienia wiary w Boga przemocą, czyli znowu mieczem! Skąd się to bierze, skąd taka szalona zaciekłość? Czyż pan nie wie? Dlatego że ten Rosjanin w jednym lub drugim wypadku znajduje ojczyznę, którą tu przeoczył, i cieszy się z tego; znajduje brzeg, ląd stały i rzuca się całować ziemię! Bo nie tylko z samej próżności, nie tylko z samych marnych ambicyjek powstają rosyjscy ateiści i rosyjscy jezuici, ale też z bólu duszy, z pragnień duchownych, z tęsknoty za wielką sprawą, za trwałym gruntem, za ojczyzną, w którą przestali wierzyć, bo nigdy jej nie znali! (7)

Tak na kartach Idioty konwertytów podsumował człowiek, będący najwybitniejszym rosyjskim twórcą według Aleksandra Dugina. Mało kto poświęcił tyle miejsca w swojej twórczości walce z katolicyzmem, co właśnie Fiodor Dostojewski. Można chociażby napomknąć, że słowo ,,jezuita", którym często posługiwał się pisarz w swojej twórczości, posiada wymiar pejoratywny i oznacza oszusta, także w wymiarze duchowym. Oskarżał chrześcijaństwo zachodnie o bycie jedynie przedłużeniem Imperium Rzymskiego, natomiast sam katolicyzm określał jako gorszy od ateizmu, ponieważ fałszował postać samego Chrystusa. Pod ostrzałem Dostojewskiego znalazła się również władza papieska, którą podsumował w Legendzie o Wielkim Inkwizytorze, fragmencie Braci Karamazow. Prawosławie również nie pozostaje bez grzechu w kwestii różnych aspektów podporządkowania się. Szczególnie w Rosji, gdzie od czasów Piotra I nie mieliśmy do czynienia jedynie ze ,,standardowym" cezaropapizmem, ale z przekształceniem Cerkwi w państwowy urząd, którego bezpośrednim zwierzchnikiem był funkcjonariusz państwowy w randze Oberprokuratora ds. Świętego Synodu. Dla Dostojewskiego oczywiście o wiele ważniejsza od wolności na tym świecie była wolność duchowa, jakoby oddana pod władzę Wielkiego Inkwizytora – papieża. Jednak unicestwienie niezależności Kościoła również było potężną zbrodnią, co doskonale rozumieli konwertyci. Dzielili z wieloma prawosławnymi poświęcenie dla problemu wolności, jednak różnili się drogą, która miała wieść do jego rozwiązania.

Pomiędzy tragedią a jednością

Kolejnym aspektem licznych konwersji w XIX wieku było to, co zauważył Hercen i  Iwan Turgieniew (1818 1883). Autor Rzeczy minionych i rozmyślań napisał: Ci, którzy na znak protestu przechodzą na katolicyzm, są da mnie niespełna rozumu… Ale w Rosjan nie rzucę kamieniem. Dopóki w Rosji nie zacznie się nowa epoka – z rozpaczy można przejść na katolicyzm (8). Turgieniew jest jeszcze bardziej wymowny: To nie jego (Gagarina) wina, lecz     n a s z a […] (9). Winni sytuacji, która popchnęła wielu Rosjan w ramiona katolicyzmu byli twórcy stanu umysłu panującego w ich kraju. Porzucający prawosławie zdawali się jakby wyczuwać katastrofę Imperium, która swoją kulminację miała w roku 1917, dlatego zdecydowali się na radykalną zmianą swojego życia. Pieczerin na przykład charakteryzował się silnym zmysłem apokaliptycznym, który ujawnił się m.in. w jego poemacie o wymownym tytule Triumf Śmierci, autobiografii Notatki zza Grobu, a także scenach dramatycznych Waldemar. Gagarin podczas jezuickiego okresu życia zajmował się promocją poezji Fiodora Tiutczewa (1803–1873) ­– swojego znajomego poety, który często poruszał ,,krańcowe tematy":

Długoż – li będziesz za tumanem
Gwiazdo rosyjska skrywać swe oblicze,
Alboż na wieki optycznym omamem
umykać będziesz w opończe złodnicze?

Zali w źrenicę tęsknego spojrzenia,
Co każdej nocy podąża za Tobą,
jako meteor poświatą kamienie
sypniesz fałszywą i pustką gotową?

Mrok coraz gęstszy, mocniej gorycz dławi,
i coraz bliższy już nieszczęścia czas.
(10)

Problem zależności instytucji świeckich i duchownych to nie jedyne palące kwestie, jakie dręczyły państwo rosyjskie. Można zaliczyć do nich również nierozwiązanie kwestii chłopskiej, zacofanie ekonomiczne, dychotomię państwa, społeczeństwa i inteligencji, a także nieporadność władzy w wielu kluczowych kwestiach.

Konwertyci charakteryzowali się głębokim przeżyciem problemów swojej kultury i kraju, zdawali się także bardzo przeżywać zagadnienie jedności. Wielka Schizma Wschodnia była niesamowitą tragedią chrześcijaństwa, która pozostawiła wciąż niezabliźnione rany. Nic dziwnego, że wielu rosyjskich myślicieli poszukiwało syntezy pomiędzy wschodem i zachodem (czego przykładem jest jeden z największych filozofów Rosji – Włodzimierz Sołowjow (1853 – 1900). Także opisywani katolicy widzieli nadzieję dla Rosji w podporządkowaniu się władzy papieskiej, która będzie lekarstwem zarówno na państwowy absolutyzm, jak i metafizyczne rozbicie. Większość traktowała ponowne zjednoczenie świata chrześcijańskiego najwyżej jako projekt przeznaczony do realizacji w nieokreślonej przyszłości. Wyjątkiem był tutaj ojciec Grzegorz Ksawery SJ, który wierzył w rychłą konwersję Rosji na rzymski katolicyzm. Przechodząc do podsumowania, można stwierdzić, że najistotniejsze przesłanie konwertytów stanowi bez wątpienia owo pragnienie jedności i przezwyciężenia antynomii, które wielokrotnie wyrażali.

 

Przypisy:

1. Mucha Bogusław, Rosjanie wobec katolicyzmu, Łódź 1989, s.11

2. także, s. 136

3. tamże, s. 133

4. tamże, s. 96

5. tamże, s. 59

6. tamże, s. 56

7.  Dostojewski Fiodor, Idiota; Skrzywdzeni i Poniżeni; dzieła wybrane tom 2, Warszawa 1984, s. 608 – 609           

8. Mucha Bogusław, Rosjanie wobec katolicyzmu, Łódź 1989, s.1

9. tamże, s. 94

10. Bierdiajew Mikołaj, Rosyjska Idea, Warszawa 1999, s. 89 – 90

 

 

Marek Kubiński

Kategoria: Publicystyka, Religia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *