banner ad

Kormański: Pop-legitymizm

| 20 lutego 2019 | 0 Komentarzy

LEGITYMIZM (franc. légitimité, hiszp. i portug. legitimismo, wł. legittimismo, niem. Legitimismus, ang.Legitimism) — zasada prawowitości dynastycznej, wywiedziona z fundamentalnej normy chrześcijańskiej teologii politycznej o pochodzeniu władzy z woli Bożej, określająca porządek sukcesji naturalnej w monarchii dziedzicznej, obserwowany według reguł prawa zwyczajowego, wykształconych w tradycji danego królestwa.

 

Taką definicję legitymizmu podaje prof. Jacek Bartyzel w Encyklopedii Białych Plam. W obecnej sytuacji, w której większością Europy trzęsą lewicowe kliki, jest to pogląd spychany na największy margines. Czerwoni, z oczywistych względów, brzydzą się monarchią realną, nie fasadowo-cukierkową, i drżą na myśl, że mogłaby powrócić na Stary Kontynent. Jednakże, monarchia jako tylko ustrój państwa nie jest największym policzkiem, jaki można wymierzyć lewackim utopistom. Jest nim legitymizm – głos wołającego na puszczy o moralność w polityce. Głos żądający uznania Boskiego źródła każdej władzy i negujący siłę jako jej podstawę.

Dzisiaj, po 50 latach religijno-obyczajowej bonanzy, legitymizm wydaje się pasować do „współczesnego człowieka” równie dobrze jak torebka Gucciego do Koziołka Matołka. W krajach, gdzie więzi z monarchią są od dawna zerwane na skutek zaszłości historycznych, nawet najbardziej „konserwatywni” przedstawiciele prawicy (poza hermetycznymi grupkami) nie wypowiadają się o monarchii jako o możliwej do zaprowadzenia formie rządów – co najwyżej pięknie opisują „stare dobre czasy” przy okazji kolejnych rocznic związanych z dawnymi władcami lub ich czynami. Monarchia dla nich jest jak piękny obraz, który trzeba chwalić, bo jest jednym z najdoskonalszych w galerii, być może nawet najkunsztowniejszym ze wszystkich, ale bezsensem dla nich byłoby przebudowywać całą galerię na wzór tego malowidła.

Jednakże, co ciekawe, idea legitymizmu ostatnio odżywa w dość osobliwym środowisku: kulturze popularnej. Ścieżki przetarł J.R.R. Tolkien i jego Władca Pierścieni, któremu ogromną popularność przyniosła ekranizacja tej trylogii. Postać Aragorna jest uosobieniem idei legitymizmu – bez względu na to, po którym kraju się tuła i jak podchodzi do swojego pochodzenia, król jest królem i ma prawo żądać dla siebie tronu. Ponadto, przez okazanie szacunku wobec prawowitego spadkobiercy, na królestwo przyjdą lata chwały i dostatku. Ostatnimi czasy, tym razem na małym ekranie, niepodzielnie króluje Gra o Tron. W przeciwieństwie do Tolkiena, George R.R. Martin, autor książek, na których oparty jest serial, nie identyfikuje się zbytnio z Kościołem, dlatego też na kartach jego sagi, jak i w samym serialu, pojawia się wiele scen balansujących na krawędzi dobrego smaku. Jednakże, główną osią show nie są łóżkowe wyczyny Lannisterów czy Tyrellów, lecz tytułowa gra o Żelazny Tron, który znajduje się w Królewskiej Przystani, a który jest symbolem władzy nad Siedmioma Królestwami Westeros. Zaiste, jest to gra, gdyż serial ukazuje ów fantastyczno-średniowieczny świat w chaosie. Kilka rodów oficjalnie wysuwa roszczenia a nieoficjalnie usiłuje zgładzić lub zdezawuować rywali. Co ciekawe, praktycznie żaden pretendent publicznie (a często i prywatnie) nie podaje argumentu siły bądź bogactwa, które miałyby zapewnić mu tron. Zazwyczaj uzasadnienie ich żądań jest związane właśnie z pochodzeniem (lub jego braku u innych konkurentów), a więc z gruntu rzeczy legitymistyczne.

Warto odnotować fakt, że na  fali globalnej popularności serialu, dyskusje o tym, kto w końcu zostanie władcą Westeros, wyszły poza internetowe fora czy tematyczne kawiarnie. O słuszności roszczeń do Żelaznego Tronu (a więc kwestię stanowiącą o istocie legitymizmu) rozprawiano w tak znanych i poważanych mediach jak The Independent[1] czy BBC[2].

Oczywiście mam świadomość, że świat wykreowany przez G. R.R. Martina jest fantastyczny i jego fani również nie są fanami ze względu na jego realizm czy legitymizm. Jednakowoż, autor sam przyznał, że inspiracją dla tworzenia tak kompletnego świata był J.R.R. Tolkien i nie ukrywał, że widział w jego twórczości odbicie świata realnego. Ponadto, skoro poprzez oswajanie społeczeństwa z innością poprzez różnego rodzaju środki, lobby spod znaku LGBTQXYZ ma nadzieję przepchnąć prawa mające ustawić świat według ich tęczowego widzimisię, nie widzę powodu, by nie cieszyć się z faktu, że legitymizm, nawet w takiej zakamuflowanej i surowej formie, jest obecnie trendy.

Ceterum censeo Unionem Europeam delendam esse.


Marek Kormański

 


[1] https://www.independent.co.uk/arts-entertainment/tv/news/game-of-thrones-season-7-8-who-has-the-strongest-claim-to-the-iron-throne-jon-snow-gendry-baratheon-a7883956.html

 

[2] https://www.bbc.com/news/entertainment-arts-40972990

 

Kategoria: Marek Kormański, Myśl, Polityka, Publicystyka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *