Kilijanek: Piąte: nie abortuj
Lewica zgłasza projekt liberalizacji zbrodniczych zasad na jakich odbywają się w Polsce, kraju wybitnie katolickim, morderstwa na dzieciach w łonach ich matek. Posłowie spod znaku tęczy, w której czerwień wyróżnia się wyjątkowo, chcą zabijania 12-tygodniowych dzieci. Wtórują im posłowie spod flagi czerwonej, dla niepoznaki i doraźnych celów zabarwionej tęczą. Jak nie krzyż w Sejmie, to aborcja. Kiedy lewica trzyma fason, my musimy trzymać się na zakrętach.
Po raz kolejny posłowie lewicy walczą z życiem nienarodzonych. Nikt nie zliczy ile tych batalii już stoczyli. Jedno jest pewne – nie jest to ich ostatnie podejście. Nie chodzi tu tylko o niezłomną, w tej kwestii, postawę lewicy, ale bardziej nawet o to, że tym razem większość parlamentarna żadnej liberalizacji przepisów aborcyjnych nie dopuści. PiS, zapamiętały w swej sprawiedliwości, nie pozwoli przecież na zabijanie większej ilości niewinnych dzieci niż ta, na którą sam się zgadza. Stan obecny – około tysiąca dzieci rozerwanych na strzępy w łonach matek – jest dla zjednoczonej prawie prawicy wystarczające. Nie potrzeba więcej, nie potrzeba mniej. Ot, taki to mamy zdrowy kompromis.
Ale czy lewica chce jakiegoś mordowania dzieci? Ależ broń Boże! Chodzi jedynie o prawa reprodukcyjne kobiet. Nie można decydować o tym, co zrobi ze swoim ciałem ta czy inna kobieta – to byłoby wbrew jej godności i wolności. Poza tym, wiele ciąż grozi zdrowiu kobiet. Wiele płodów jest uszkodzonych. Jak można zmusić kogoś do rodzenia i zajmowania się dziećmi, które byłyby nieuleczalnie chore? Obecne regulacje, zdaniem lewicy, stawiają nas na samym końcu kolejki do miana państwa nowoczesnego, szanującego wolność swoich obywatelek. A spowodowane to jest właśnie podejściem państwa do aborcji. Do tego wszystkiego należy wspomnieć, że wiele kobiet i tak poddaje się aborcji, ale w warunkach, które zagrażają ich zdrowiu – nielegalnie, po kryjomu, jakby to było coś złego, wstydliwego. A to przecież tylko przerwanie ciąży. Mniej więcej tak przedstawia sprawę lewica. Stek kłamstw, przeinaczeń, manipulacji i złej woli. Nic nowego na lewicy.
Mordowanie także nie jest dla lewicy niczym nowym. Wystarczy wspomnieć najwybitniejszych morderców wszechczasów jak Stalin, Hitler, Mao Zedong czy Pol Pot – sami przedstawiciele lewicy. Tak jak ta „wielka” czwórka, tak samo dzisiejsi bojownicy o tak zwaną wolność kobiet nie przejmują się zbytnio uzasadnieniem swoich działań. Kiedyś ginęli wrogowie klasowi, dziś usuwa się tylko zlepki komórek. Szpiedzy i kułacy stali na drodze socjalizmu, a dzisiejsze zarodki stoją na drodze wolności i czerpania przyjemności z życia. Lewica lewicą, ale ktoś musi na nich głosować. Czy to rodzaj jakiegoś gremialnego otępienia moralnego? Doprawdy nie wiem co skłania wyborców lewicy do głosowania na formację o takich poglądach. Czy to próba usprawiedliwienia złej praktyki własnego życia poprzez podniesienie zła do rangi prawa?
Uzasadnianie swoich poglądów to wielki kłopot zwolenników aborcji. Pytani wciąż o to samo, ciągle popełniają te same błędy w odpowiedziach, kłamią podobnie, kręcą jak to mają w zwyczaju. Czym jest aborcja dla lewicy? Zabiegiem medycznym. Co ma na celu? Usunięcie zlepka komórek. Czymże jest ten zlepek komórek? Cóż, lewica nie wypracowała na ten temat spójnej odpowiedzi, a zakres podawanych rozwiązań problemu jest dość szeroki od „ja mam takie poglądy” do „zlepek komórek nie jest człowiekiem”. Może pytanie jest zbyt trudne jak na lewackie intelekty? Nie raz już słyszałem próby dookreśleń, pytań pomocniczych i ciągnięcia za język w stylu: co to może być, skoro powstało z połączenia komórek dwóch istot ludzkich, ma nowe DNA, bije mu serce. Na zwolenników aborcji to nie działa. Cóż może powstać z połączenia dwóch komórek rozrodczych dwóch istot ludzkich? Zwierzę? Kwiatek doniczkowy? Tak czy inaczej od zwolenników aborcji się tego nie dowiemy.
A ja chcę jeszcze zapytać tych wszystkich, którzy popierają aborcję lub chociażby nie są wyraźnie przeciwni. Tych, którzy są za dobrymi kompromisami, tych którzy współczują zgwałconym oraz nie chcą żeby cierpiały upośledzone dzieci. A także tych, którzy uważają, że to trudny temat i nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Chce zapytać dlaczego 11 tygodniowy zlepek komórek nie jest człowiekiem i może być zabity, a 13 tygodniowy już jest człowiekiem i ma żyć? Jaki status ma czy czym jest to, co posiada bijące serce, niepowtarzalne DNA, ma ręce, nogi, głowę, porusza się, oddycha i je? Kiedy z nieczłowieka powstaje człowiek i kto i na jakiej podstawie to określił? Jeśli możemy mordować w makabryczny sposób takie malutkie zlepki komórek, to co nas powstrzymuje przed mordowaniem większych zlepków, którymi sami jesteśmy? Co nas odróżnia od tych, będących jeszcze w łonach matek i na jakie prawo się powołamy, kiedy ktoś w świetle „prawa” zechce nas pozbawić życia za poglądy, z powodu choroby czy wieku, za cokolwiek. Kto weźmie odpowiedzialność za zniszczone życia matek zwiedzionych lewacką ideologią, które pozwoliły rozerwać na kawałki i wyssać ze swoich macic krwawą miazgę, która przed momentem była ich dzieckiem? Dlaczego zapchlony kundel musi być chroniony i żywiony w schronisku, a maleńki człowiek ma być wyrzucony do śmieci? Czy lepiej rokuje morderca, który chciał zabić, a któremu ze względu na jego godność, strach przed omyłką sądową i nadzieję na resocjalizację nie daje się kary śmierci niż niewinne maleństwo, które jedyne czego chce to żyć? Czemu mniejszą wiarę mamy w to dziecko, niż w złoczyńcę? Czemu nie broni się dziecka przed pomyłką matki, która w rozpaczy lub tragicznej głupocie nie widzi innego rozwiązania jak tylko pozbyć się najważniejszego dzieła, jakiego może kiedykolwiek dokonać i najdroższego skarbu, jaki kiedykolwiek może stać się jej własnością? Jakiż obłęd wstąpił w serca matek XXI wieku, skoro uważają marne stanowisko i aż namacalnie iluzoryczne wrażenie zupełnie nieokreślonej niezależności za ważniejsze od przekazania życia; od tego, co stanowi istotę kobiecości? Czy wrażenie bycia kimś, kiedy jest się nikim, pozwala usprawiedliwić zbrodnię, o której trudno myśleć bez przerażenia. Bo cóż pozostaje świętego na tym świecie, skoro matka płaci za wyrwanie dziecka spod własnego serca i szczyci się przy tym wolnością wyboru?
Walczący o prawo do aborcji nie zauważają tragicznej sprzeczności swoich działań. Mówią, że chcą chronić życie, zabijając poczęte dziecko w łonie jego matki. Notabene, cóż to za prawo, skoro przeczy prawu naturalnemu? Walczą o równość, dzieląc zlepki komórek na te, które można zabić i te, których na razie zabić nie wolno. Skądinąd wiemy, że lewica w innych krajach przyjmuje inny wiek, do jakiego można niszczyć, tak zwane, zlepki komórek. Mówią, że chcą chronić kobiety, wystawiając je na piekło powikłań i syndromu poaborcyjnego. Mówią o wolności i prawie do brzucha, ale nie dają tej wolności osobie, żyjącej w tym brzuchu. Mówią o odpowiedzialności, ale nie o tej, która prowadzi do płciowej wstrzemięźliwości. Rozumieją odpowiedzialność, jako krwawe rozwiązanie problemu w postaci dziecka, którego matce brakuje sił na wzięcie za nie odpowiedzialności. Lub po prostu nie zamierza ich nawet szukać. W swym zbrodniczym amoku bojownicy o wolność do mordowania bezbronnych nie wahają się wprowadzać surowych kar więzienia dla znęcających się nad zwierzętami, jednocześnie ułatwiając nawet nieletnim dziewczynom popełnienie zbrodni, zaprzeczającej własnej istocie. Doprawdy szatański scenariusz.
Próba połączenia prawdy z lewicą kończy się jak próba połączenia dwóch jednakowych biegunów magnesu: kiedy sądzisz, że jesteś blisko, elementy się rozjeżdżają. Podobnie w magnesie jak i na lewicy działają niewidoczne siły, które nigdy nie pozwolą na przezwyciężenie sprzeczności. Jaką przyszłość chciałaby nam zgotować lewica, pozwalając na zmiażdżenie maleńkiego dziecka, żyjącego w łonie matki? Jaką politykę chciałaby prowadzić lewica w kraju, który szczyci się mordowaniem własnych obywateli? Czy wprowadziłaby programy socjalne mające zwiększać dzietność? Czy wobec braku pracowników we własnym kraju, sprowadziłaby imigrantów zarobkowych? Czy w imię swoiście pojętej wolności odebrałaby życie jakieś innej grupie ludzi? Może starcom, przez przymusową eutanazję, co wspomogłoby system emerytalny? A może osoby niepoprawne politycznie? Może przeciwników tolerancji w stylu lewicowym, czyli afirmacji wszystkiego, co nienormalne? Nie wiemy, ja jednak, znając lewicę, wolałbym się o tym nie przekonywać na własnej skórze.
Karol Kilijanek
Kategoria: Karol Kilijanek, Kultura, Polityka, Publicystyka, Społeczeństwo