banner ad

Kilijanek: Kto wierzy Hitchensowi?

| 8 maja 2015 | 0 Komentarzy

Christopher_Hitchens_crop_2Ateiści, tak jak inne grupy para-religijne, lubią mieć w swoich szeregach rodzaj guru, przewodnika w ich nieduchowym, a właściwie anty-duchowym życiu. W przypadku tak zwanych niewierzących rolę tych liderów pełnią osoby o różnych profesjach: dziennikarze, pisarze, biolodzy czy fizycy. To, co ich łączy, to nienawiść do religii i zamiłowanie do domorosłego zajmowania się zagadnieniami filozoficznymi.

Jednym z takich guru był Christopher Hitchens. Pisarz i dziennikarz, zajmujący się etatowo rzucaniem kalumnii na religię, a w szczególności na katolicyzm. Wydał około 20 książek i opublikował znaczną ilość artykułów, stając się znanym na całym świecie krytykiem religijności jako takiej. Zajmował miejsce wśród wielkiej czwórki ateizmu: Dawkins, Hitchens, Harris, Dennett. Czym zasłużył sobie na wstęp do tego najwyższego z ateistycznych chórów anielskich? Kłamstwami, manipulacjami i obelgami wobec religii, która dała światu na tyle wolności, by osoby pokroju Hitchensa mogły bezpiecznie wyrażać swoje zdanie….ale on zdaje się tego nie rozumieć.

Hitchens nie wie

Bardzo ciekawym i łatwo dostępnym źródłem, dzięki któremu możemy poznać argumenty Hitchensa przeciw religii, są publikowane w internecie wykłady i dysputy, w których brał udział. Amerykański pisarz i – trzeba mu to przyznać – świetny mówca, porusza się sprawnie po polu nauki od fizyki po teologię, nie zważając na to, że przy okazji depcze wyrosłe już i dobrze widoczne pędy prawdy. Niestety dla niego pędy owe stają się z czasem tak gęste, ze plączą mu nogi i powalają w pył śmieszności oraz upokorzenia. Hitchens bowiem nie wie o podstawowych faktach dotyczących kwestii, które poddaje krytyce – jak powiedział w jednej z debat rodzony brat Christophera, Peter. Hitchens nie wie, że faszyzm nie był skrajną prawicą katolicką, nie wie o tym, ile Kościół zrobił dla ratowania Żydów w czasie II wojny światowej, nie wie o wkładzie w to dzieło Piusa XII – ani o tym, że trwają starania o nadanie mu przez Instytut Yad Vashem medalu Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Hitchens nie wie także, jaka jest różnica między islamem, judaizmem, protestantami, wyznawcami Elvisa, a katolikami. Wkłada ich wszystkich do jednego worka, potrząsa nim a następnie wyciąga dowolny element (nie ważne, do której religii on należy), mówiąc: patrzcie tylko, jak te WSZYSTKIE religie są złe.

Hitchens kłamie

Są kwestie, o których Hitchens może nie wiedzieć. Pytanie więc: po co się w tych tematach wypowiada? Otóż odpowiedź jaka ciśnie się na usta to to, że zwyczajnie kłamie. Trudno uwierzyć, że człowiek wykształcony i obyty, żywo zainteresowany religią jako zjawiskiem negatywnym, nie wie o tych wszystkich rzeczach. Hitchens kłamie, mówiąc o niektórych kwestiach teologicznych (np. traktując Trójcę, jako jedną osobę oddziałującą na samą siebie), rzekomych wadach tkwiących w moralności chrześcijańskiej, sprzecznych punktach w doktrynie katolickiej, czy o postawie hierarchii katolickiej wobec Holokaustu. Są to kłamstwa niezbędne do wypełnienia jego antykatolickiej narracji. Dzięki ignorancji jego zwolenników może on bezkarnie omijać i przeinaczać fakty, nie ponosząc konsekwencji wizerunkowych. Nie daje to najlepszego świadectwa o jego ateistycznych współwyznawcach, ale pokazuje przekrój tego środowiska – ludzi, którzy wierzą w to, co sobie wmawiają. A jeśli ta wiara przeczy faktom? Cóż, tym gorzej dla faktów…

Hitchens manipuluje

Gdy ten anglojęzyczny publicysta wypowiada się w sprawie wiary katolickiej (jego ulubione kawałki to Dziewicze Poczęcie przez Najświetszą Marię Pannę, tajemnica Trójcy i Odkupienia), to ma się wrażenie, że albo mówi on o innej religii, albo ja (katolik) nie wiedziałem, w co wierzę. Manipulacje, które stosuje Hitchens, mogą się czasem podobać, jako wyraz elokwencji i bystrości umysłu (gdy umiejętnie odwraca temat i żartuje z omawianej kwestii lub z oponenta w dyskusji), może niepokoić i irytować (gdy przekłamuje fakty historyczne lub nadaje im własną, sprzeczną z prawdą interpretację) lub wywoływać zgorszenie i oburzenie (gdy zarzuca osobom religijnym, że krzywdzą swoje dzieci kłamiąc, że istnieje Bóg lub że Chrystus zgładził ich grzechy). Manipulacja jednak zawsze pozostanie manipulacją, która nie tylko obniża poziom dyskusji, ale także obraża słuchacza, próbując wyszukanymi metodami wprowadzić go w błąd.

Ewangelia Hitchensa

Słuchając debat Hitchensa można odnieść wrażenie, że wie on wszystko o religii, że prześwietlił ją na wylot i jedną myślą pojmuje jej prawdziwą istotę. Myliły się wieki, mylili się filozofowie i mędrcy i my się mylimy. Na szczęście jest Hitchens i on objawia nam prawdę. „Idźcie za mną, ja znam prawdę” – zdawał się krzyczeć z mównic uniwersytetów i kart swoich książek. A jaka jest prawda Hitchensa? Że człowiek jest zlepkiem komórek, które nauczyły się myśleć i posiadać wolną wolę, że moralność ma źródło w człowieku, a rozum to ostateczna miara rzeczywistości. Złotą zasadą Hitchensa można nazwać sformułowanie: nic dobrego, co zrobiłby człowiek religijny, nie może pochodzić z religii, ani nic złego, co ów by zrobił, nie może mieć źródła poza nią. Tak określił jego podejście do religii Peter Hitchens. Jeśli, jak mawiał Christopher Hitchens, ateiści mają wznioślejsze i piękniejsze wytłumaczenia dla każdej kwestii, w której wypowiada się religia, to chciałbym je wreszcie usłyszeć. Bo to, co współwyznają z Hitchensem ateiści, a co ja podsumowałem powyżej, to nie wzniosłe prawdy, a raczej bajdurzenie chorego umysłu.

 

Karol Kilijanek

fot. Wikipedia, Creative Commons

 

Kategoria: Karol Kilijanek, Religia, Społeczeństwo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *