banner ad

Kilijanek: Czy Braun na dobre wstał od Piotrusia?

| 27 kwietnia 2025 | 0 Komentarzy

Kilka lat temu, zastanawiałem się, czy Grzegorz Braun, urzeczony towarzystwem, przekonany osiągnięciami i namówiony dobrym słowem, nie zasiedzi się przy konfederacyjnym Piotrusiu (https://myslkonserwatywna.pl/kilijanek-nie-zasiedziec-sie-przy-piotrusiu/). Był to rok 2021. Partyjka potrwała do 2025. Ciekawe, czy teraz rozpocznie się prawdziwa gra?

Do konfederacyjnego Piotrusia przysiadali się, z biegiem czasu, różni gracze. Najwytrwalsi stworzyli Frankensteina, który mówił o sobie, że jest i liberalny i wolnościowy oraz konserwatywny równie, co wolnorynkowy. Co by o nim nie sądzić, na pewno był tradycyjny, bo tradycyjnie, po polsku, nie ostał się zbyt długo! To akurat zaliczymy do jego niewątpliwych zalet, a wszystkich, którzy przyczynili się do rozpadu tego projektu, powinniśmy mieć za mężów stanu, bo utrudnili liberalnemu potworowi marsz po dusze Polaków.

Niewątpliwym weteranem tej gierki politycznej był Grzegorz Braun. Na szczęście dla jego zwolenników i wizerunku, ktoś wywrócił stolik z kolorowymi kartami, wypraszając Brauna z towarzystwa. Czyż nie to właśnie obiecywał Sławomir Mentzen: wywracanie stolika? Problem w tym, że chyba wszyscy mieli na myśli inny stolik. Mleko się wylało! Mentzen otworzył sobie drzwi do sojuszu z PiSem, a Braun przekonał się o praktycznym zastosowaniu zasad liberałów. Ludzie poważnie myślący o Polsce odetchnęli z ulgą na myśl o tym, że może jednak Brauna da się uratować.

Nie wiem dlaczego Braun postąpił tak, jak postąpił, wchodząc do Konfederacji, godząc się na nierówny status swojej partii. Czyżby nie wiedział, jacy są liberałowie? Jakie wyznają zasady? Że zawsze dążą do monopolu własnej władzy, bo inaczej nie udałoby im się wprowadzić w życie socjalistycznej recepty na zbawienie człowieka na ziemi za pomocą ustroju państwa i gospodarki? Niezależnie jednak od przyczyn jego błędu, tamten rozdział mamy już za sobą – i całe szczęście. Znów można powrócić do marzeń o niezłomnym Braunie – katoliku, patriocie, autorytecie.

Niestety, musiałem napisać o powrocie do marzeń tylko, a nie o powrocie czy przynajmniej przejściu do rzeczywistości. Niezłomny Braun jest wciąż marzeniem, choć ten nowy-stary, pozakonfederacyjny Braun kusi bliskością urzeczywistnienia. Braun bez garba liberalnego zamordyzmu może iść prosto po sukces, jakkolwiek trudno teraz określić, czym dokładnie miałby on być. Twarda zasada, mówiąca, że a posse ad esse non valet illatio wisi jednak nad nami niczym Damoklesowy miecz, przypominając, że Braun nie wyprostował się jeszcze po wstaniu od niepoważnego stolika, a już zdążył pokłonić się liberalnemu dinozaurowi, Januszowi Korwin-Mikkemu. Coś, co może się stać, wcale nie musi wejść do rzeczywistości. Oczyszczenie się Brauna z liberalnych naleciałości wcale nie musi się do końca udać.

Póki co, pogłoski o jakiejś politycznej wspólnocie Brauna i Korwin-Mikkego, to plotki. Miejmy nadzieję, że nikomu nie przyjedzie do głowy brać się za wprowadzanie takich mrzonek w czyn. Jak długo jednak Braun wydaje się nie rozumieć zagrożeń liberalizmu (także, rzekomo lepszego od innych, liberalizmu konserwatywnego), tak długo nie można wykluczyć, że w jakiś kontakt z korwinistami jednak wejdzie.

Do wyborów prezydenckich zostały 3 tygodnie. Start Brauna może cieszyć, podobnie jak jego spora popularność. Z pewnością przysparza to bólu głowy antydemokratom, którzy w takim momencie z pewnością zastanawiają się, czy na czas tych wyborów nie byłoby warto zawiesić pryncypialnej rezygnacji z udziału w wyborach i zagłosować na Brauna. Jest to wszak kandydat co prawda praktykujący demokrację, ale w nią niewierzący. Braun po ocknięciu się z Piotusiowego otępienia musi tylko zadbać o garderobę, która wciąż cuchnie oparami liberalizmu. Nic dziwnego, po kilkuletnim przebywaniu w takim towarzystwie. Summa summarum Polacy nie mając nikogo lepszego wybiorą albo Brauna, albo kolejne klęski. Ani intuicja, ani memoria praeteritorum nie stoi w przewidywaniach decyzji Polaków po naszej stronie. Módlmy się o kolejny cud nad Wisłą, bo inaczej tegoroczne obchody tysiąclecia koronacji Bolesława Chrobrego mogą być ostatnim takim jubileuszem w historii państwa polskiego.

 

Karol Kilijanek

Kategoria: Karol Kilijanek, Polityka, Publicystyka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *