Joseph de Maistre: Suwerenność ludu
Mówi się, że lud jest suwerenny; wobec kogo? – najwyraźniej wobec samego siebie. Z tego wynika, że ten sam lud jest również poddanym samego siebie. Powyższy wniosek jest z pewnością dwuznaczny, jeśli nie błędny, ponieważ lud, który rządzi, nie może być jednocześnie ludem, który jest rządzony. Samo to jest wystarczającym powodem próby wyjaśnienia stwierdzenia "suwerenność ludu".
Nasza egzegeza nie będzie skomplikowaną i nie zajmie nam długo, przynajmniej w oparciu o system francuski. Lud, mówi się, egzekwuje swoją zwierzchność poprzez swoich przedstawicieli. Teraz to zaczyna mieć sens. Lud jest suwerenem, który nie może bezpośrednio wykonywać swojej władzy….
Odnotowano już wiele dyskusji na temat tego, czy władza pochodzi od Boga, czy też od ludu. Nie wiem zauważono już, że oba twierdzenia mogą być prawdziwe.
Z całą pewnością prawdą jest, że (w najprostszym rozumieniu) suwerenność opiera się na ludzkiej uległości i zgodzie. Gdyby nagle jakaś grupa ludzi postanowiła wymówić posłuszeństwo władzy, byłoby to kresem suwerenności; a przecież niemożliwym jest wyobrazić sobie ustanowienie władzy bez ludu, który się jej poddaje, ludu który wyraża zgodę na posłuszeństwo. Wobec tego jeśli przeciwnicy boskiego pochodzenia władzy chcą jedynie dowieść powyższego, to rzeczywiście mają oni rację i próba zakwestionowania tego jest całkowicie bezużyteczna. Ponieważ Bóg nie postanowił używać środków nadprzyrodzonych w tworzeniu społeczności, to jest rzeczą pewną, że wszystkie zmiany muszą zachodzić za pośrednictwem człowieka. Równocześnie twierdzenie, że władza nie pochodzi od Boga, ponieważ to ludzie ustalają ją na ziemi, równie dobrze można by zastąpić założeniem, że nie jest On stwórcą człowieka, bo każdy z nas ma ojca i matkę.
Bez wątpienia każdy teista zgodzi się z tym, że osoba łamiąca prawa przeciwstawia się woli Bożej i czyni siebie winnym przed Bogiem, choć łamie ona jedynie prawa ustanowione przez ludzi. Ale to właśnie Bóg stworzył człowieka do życia wspólnotowego; a ponieważ to On swoją wolą ustanowił społeczności, to również On chciał wdrożenia władzy i praw, bez których nie istniałaby żadna wspólnota.
A więc, wszystkie prawa pochodzą od Boga w tym sensie, że to z Jego woli prawa mają istnieć i to z Jego woli powinny być one przestrzegane. Jednak przepisy te równocześnie pochodzą ‘od ludzi’ ponieważ są one przez ludzi ustanawiane.
W ten sam sposób wszelka władza pochodzi od Boga, ponieważ On jest autorem wszystkich rzeczy oprócz zła, a w szczególności społeczeństwa, które nie mogłoby istnieć bez władzy.
Jednak ta sama władza pochodzi również od ludzi o tyle, o ile poszczególne formy rządów są ustalane i ogłaszane za zgodą ludzi.
Zwolennicy Bożego autorytetu nie mogą zatem zaprzeczyć, że wola ludzka odgrywa pewną rolę w ustanowianiu rządów; a ich przeciwnicy nie mogą z kolei zaprzeczać, że Bóg jest pierwotnym autorem tych samych rządów.
Wygląda na to, że obydwie propozycje – władza pochodząca od Boga i władza pochodząca od ludu, nie są absolutnie sprzeczne, w tym samym stopniu co prawa pochodzące zarówno od Boga i ludzi….
Joseph de Maistre
Tum. Arkadiusz Jakubczyk
Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Myśl, Polityka