Jakubczyk: Procedamus in pace!
"Uważajcie, aby podążać za biskupem, tak jak Jezus podążał za Ojcem…Ten, kto szanuje biskupa, jest szanowany przez Boga; ktokolwiek czyni coś bez wiedzy biskupa, tak naprawdę służy diabłu."
Św. Ignacy Antiochenski, 107 r
Motu proprio „Traditionis Custodes” – i co z tego? I co dalej?
Papież Franciszek, który lubi uchodzić za papieża miłosierdzia i tolerancji, po raz kolejny udowodnił, że jest w rzeczywistości wyjątkowo niemiłosierny. Często atakując wiernych za ich nieugiętość, sam okazał się twardy jak stal. Naciskając na bardziej zdecentralizowany Kościół, teraz atakuje ludzkie sumienia. Chciałoby się powiedzieć, że to klasyczny przypadek hipokryzji teraźniejszego polityka, który jest wszystkim tym, o co oskarża swoją opozycję.
Dlaczego Papież nie wykazuje tego samego zaangażowania w walce z przytłaczającą ilością prominentnych medialnie katolewicowców, teologicznie modernistycznych (by nie powiedzieć wręcz heretyckich) organizacji katolickich, mówców i teologów jawnie odbiegających w swych poglądach od ortodoksji, którzy pozostający w dobrych relacjach ze swoimi biskupami i wspólnotami kościelnymi, często znajdują w nich platformy dla głoszenia swoich poglądów?
Dlaczego Ojciec Święty nie obarcza restrykcjami parafii, które publicznie afiszują się jako "homo-przyjazne", które można znaleźć w takich dokumentach, jak amerykański spis sporządzony przez Konferencję Katolickich Lesbijek (sic!)?
Dlaczego? Uważam, że dlatego, iż takowe idą z tzw. duchem świata i odpowiadają grupie kościelnych modernistów – radykałów. Grupy do której niestety zalicza się i Papież. Papież – teolog ludu. Jak słusznie zauważył p.Tim Stanley, sam dekret jest w istocie rozpaczliwym krzykiem pokolenia duchownych lat 60., pokolenia, które ma przed sobą jakieś 10 lat trwania przy władzy.
Dlaczego teraz? Dlatego że, dla przykładu w Anglii, nabożeństwa „trydenckie” gromadzą młode rodziny, ludzi głodnych mistyki, wzniosłości – tajemnicy wiary. Fakty nie kłamią, reformy modernistów, a wprowadzone po (lecz tak naprawdę odbiegające w swej istocie od wskazówek) SWII nie sprawdziły się, czas ich żywotności dobiega końca. Młodzi mężczyzni w seminariach chcą odprawiać w Starym Rycie. Pragną porządnej formacji duchowej. I to właśnie tego obawiają się m.in. ludzie papieża Franciszka – porażki.
Myślę, że ten dokument rykoszetem odsunie również dużą liczbę osób od Novus Ordo. Zaczną oni dokładnie przyglądać się historii nowej formy i dojdą do wniosku, że to własnie ona jest niezgodną z Tradycją, a nawet postanowieniami samego soboru, w efekcie którego się zrodziła! Przecież SWII nie nakazywał „renowacji” sanktuariów, przenoszenia tabernakulum, zmian szat liturgicznych, ministerializacji dziewcząt i nacisku na biesiadę zamiast ofiary Mszy Św. Dalej, wywyższania osoby księdza i wspólnoty parafialnej ponad teocentryczne poczucie sacrum. Nie nakazywał wyeliminowania chorału gregoriańskiego, łaciny, sprawowania Mszy ad orientem lub przyjmowania Komunii na język przy balustradzie ołtarza.
Ci z nas, którzy słuchają tzw. nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego, sięgającej przecież czasów sprzed Soboru Trydenckiego, czynią to nie dlatego, że mamy poważne problemy z Novus Ordo per se, ale dlatego, że wolimy ogólną wierność liturgiczną kapłanów, którzy celebrują formę nadzwyczajną. Ich widoczne skupienie się na Bogu, muzyce sakralnej, sposobie przyjmowania Komunii Świętej, promocji powołań kapłańskich poprzez formację ministrantów i kilka innych rzeczy – wciąż możliwych, ale znacznie mniej powszechnych, podczas celebracji Novus Ordo.
Co do biskupiej reakcji na papieskie rozporządzenie, to bynajmiej w Anglii, 90% z nich nie zaprowadziło żadnych zmian. Odwołując się na kanon 87 § 1 który wskazuje że: „Biskup diecezjalny może dyspensować wiernych – ilekroć uzna to za pożyteczne dla ich duchowego dobra – od ustaw dyscyplinarnych, tak powszechnych, jak i partykularnych, wydanych przez najwyższą władzę kościelną dla jego terytorium lub dla jego podwładnych, jednak nie od ustaw procesowych lub karnych ani od których dyspensa jest specjalnie zarezerwowana Stolicy Apostolskiej lub innej władzy.” Tym samym zachowując posłuszeństwo wobec Watykanu.
Dlatego też nie powinnśmy się poddawać i wytrwać. Liberalne pokolenie lat sześćdziesiątych w końcu odejdzie z tego padołu. Z całym, parszywym bagażem ich ery. W tej ostatniej próbie zabicia Tradycji, ci hipisi w koloratkach, właśnie ją wzmocnili.
Tym samym nie mogę pominąć niektórych komentarzy, które zalały internet po ogłoszeniu papieskiego motu proprio. Papież Franciszek może być nie lubianym przez rosnącą liczbę wiernych, ale to nie znaczy, że możemy okazywać mu brak szacunku. Istnieje różnica między krytyką a obelgami; wszyscy musimy o tym pamiętać. Ci z nas którzy mają trudności z obecnym papieżem (ze mną włącznie), powinni po prostu żarliwie modlić się za Niego. Ostatecznie, pamiętajmy że każdy pontyfikat dobiega końca, a jak nauczał św. Augustyn – „Cierpliwość jest towarzyszem mądrości”.
Arkadiusz Jakubczyk
Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Myśl, Publicystyka, Religia, Wiara
Wyrażając cały należny szacunek papieżowi Franciszkowi stwierdzam, że ten "hipis w koloratce" narobił strasznego bigosu w KK… Nie podzielam też optymizmu p. Jakubczyka w kwestii "dobiegnięcia końca obecnego pontyfikatu". Przecież nie jest wykluczone, a nawet całkiem prawdopodobne, że "następny pontyfikat" w dziele reformatorskim posunie się jeszcze dalej i np. pobłogosławi tzw. gejowskie pary albo/i dopuści kapłaństwo kobiet…