Jakubczyk: Powrót do normalności
Rok 2017 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia. Oby dobre…
Na wstępie kilka pytań. Czy nasze nowoczesne, świeckie i ateistyczne społeczeństwo nie jest tylko gigantyczną próbą ucieczki od rzeczywistości, odpowiedzialności i realizmu? Czy mylę się stwierdzając, że każdy nowoczłowiek wydaje się żyć w swoim prywatnym, kolorowym i wspaniałym świecie? Światów tych jest co niemiara, ich celami – nieustające pragnienie mnożenia ilości dóbr konsumenckich, bezmyślna walka o sukces społeczny, o tzw. status i „wygraną”, seks, używki… Czymkolwiek ów świat jest, jest on po prostu próbą powrotu do stanu niemowlęcego uzależnienia, fizycznego komfortu i płytkich przyjemności. To najnowsza technologia z jej gadżetami, najnowsza ideologia lub najnowsza hedonistyczna głupota. W takowym świecie zwykły nudziarz może wydawać się ściganym, outsiderem. Przez nudziarza mam na myśli kogoś, kto obcuje lub próbuje obcować z tym, co klasyczne, piękne, dobre i prawdziwe. Dzięki Bogu, takich nudziarzy widać coraz więcej.
Prawdziwie europejska cywilizacja pielęgnowała poczucie szlachetności, poświęcenia dla innych i samodyscypliny. Właśnie w tych zachowaniach nasi przodkowie widzieli drogę do prawdziwego szczęścia, tego ich uczono; rodzina, szkoła, uczelnia, miejsce pracy – wszystkie one budowały w nich poczucie szacunku dla samego siebie, uczyły wyżej wspomnianej samodyscypliny, a przede wszystkim samodzielności. Pobierane przez nich wykształcenie nie sprowadzało się jedynie do nagromadzania faktów, którego celem było zdanie egzaminu, po to aby dostać się do „dobrej szkoły”, aby w końcu dostać dobrze płatną pracę. Edukacja była metodą nabywania narzędzi życiowych, niezbędnych do prawidłowego stawiania czoła rzeczywistości, do brania odpowiedzialności za swoje zachowanie i budowy zdrowych międzyludzkich relacji, opartych na szacunku i honorze.
Podkreślam: nad takim podejściem od życia pracowało całe społeczeństwo. Wspólnie pielęgnowano, uczono i chroniono te wartości. Dzisiaj, na Zachodzie, doświadczamy całkowitego takiej postawy przeciwieństwa. Społeczeństwo pielęgnuje nawyki uzależnienia, dekadencji i natychmiastowej gratyfikacji każdego pragnienia. Młodsi uczeni są, że każdy jest dobry, każdy jest piękny. Że nic złego nigdy nie powinno być powiedziane o nikim i niczym, do rangi dogmatu podniesione zostało przekonanie, że każdy jest w porządku, każdy zasługuje na pełne zrozumienie (bez względu na ich amoralne i antyspołeczne praktyki) i że każdy zasługuje na to, czego tylko zapragnie. Oburzenie społeczne, onegdaj zarezerwowane dla sytuacji życiowej ubogich, jest teraz ukierowane na zaradnych i zdyscyplinowanych. Odrzucenie dekadencji, frywolności i osób im hołdujących, jest teraz skierowane przeciwko każdemu, kto czuje wstręt względem bożka deprawacji seksualnej.
Jak zatem powyższe słowa mają się do konserwatyzmu w dzisiejszym świecie? Jakież to znaki na niebie i ziemi wskazują że nadchodzi powrót do normalności?
W latach sześciesiątych ubiegłego wieku modnym wśród młodzieży było „stawianie” się, walka z wartościami konserwatywnymi dziadków i rodziców, popularność była wywrotowa. Jednak dzisiaj, kiedy ci dawni hipisi, dzieci kwiaty, są siwiejącymi i narzekającymi, modną zaczyna być postawa całkowicie odmienna o tej którą reprezentowali oni sobą w okresie dorastania. Można powiedzieć, że modną staje się kontrrewolucja. Pytaniem, które musimy sobie zadać, to czy na takowych fundamentach (buntu) można ją rzeczywiście budować. Myślę że to dobry początek, teraźniejsza młodzież dobrowolnie skłaniająca się do odkrywania prawdziwych wartości w końcu się do nich przekona i przy nich pozostanie. Dlaczego tak sadzę? Ponieważ reprezentują one odwieczną Prawdę, w przeciwieństwie do tymczasowych ideologii lat ubiegłych.
Innymi słowy, będą oni konserwatystami. Więcej, reakcjonistami.
Zacznijmy od zasad. Konserwatyzm jest ponadczasowy, nie jest on, jak błędnie sądzi wielu, synonimiczny ze stagnacją, w jego ramach zawarte jest pojęcie rozsądnych i rozważnych zmian. Rzeczy stałe, nazywane również pierwszymi zasadami, są oczywiście niezmienne. Jednak ich zastosowanie, w danych okolicznościach, może, a nawet powinno, się zmieniać. Ich (rzeczy stałych) adaptacja jest zawarta wewnątrz korpusu zachowawczości. Co za tym idzie, konserwatyzm nie musi szukać żadnych form lub pomocy dostosowawczych poza sobą, w otaczającym go śwecie. Jak już kiedyś wspominałem na łamach MK – konserwatysta w pełni rozumie, że uporządkowana dusza jest jedynym prawdziwym fundamentem porządku w społeczeństwie. Wydaje się że teraźniejsi „młodzi i gniewni” właśnie tego wewnętrznego porządku szukają, że ich pojęcie szczęścia i satysfakcji życiowej rozmija się z jego nowoczesnym pojęciem, że szukają oni korzeni, prawdziwych znaczeń i że znudzeni są kiczem i brakiem zasad otaczjącego ich świata hipokryzji. Świadectwem może nam posłużyć znikoma frekwencja na organizowanej niedawno przez polską lewicę akcji protestacyjnej, lub w skali globalnej – liczące ponad 650 tysięcy uczestników w samym tylko Waszyngtonie uniwersyteckie marsze za życiem w Ameryce.
Młodzi jednak muszą być ostrożni. Muszą uważać na pokusy i usterki neokonserwatyzmu. Odróżniać go od konserwatyzmu integralnego, muszą uważać, aby nie przeistoczyć się w wielbicieli ideologii, charyzmatycznego lidera, który obiecywać im będzie odważny, nowy świat. Konserwatyści nie mogą wpaść w pułapkę etnonacjonalizmu, obłudy, szukania kozła ofiarnego, zaściankowości. Dogmatyzowania, które sprowadzi ich na manowce, ponieważ zanim się obejrzą, podzielą los liberałów.
Konserwatysta musi uniknąć tych pułapek, musi on być czystej myśli i wyobraźni, nie mylić (jak pisał R.Kirk) akumukacji faktów z mądrością. Kiedy już (ponownie) zagości wśród nas normalność, nie powinien on starać się zmieniać świata. Zamiast tego, musi jedynie żyć swoim życiem, w miarę możliwości w zgodzie ze swoim bożym przeznaczeniem. Pamiętać, że decyzje historyczne i kierowanie się zdrowym rozsądkiem zawsze były bardziej racjonalne i trwalsze, niż te wychodzące z czystej logiki. Doświadczenie, zarówno indywidualne jak i zbiorowe, jest "lepszym przewodnikiem niż rozum”. Świętować ciągłość, która wyznacza byt wpleciony pomiędzy pokoleniami. Swym życiem wznosić pomniki broniące przed niebezpieczeństwami czasu i zmian, przypadków i zamieszania, chaosu i zapomnienia. Szukać wszystkiego, co piękne, dobre i prawdziwe, ale przede wszystkim szanować religię swoich przodków, bo to jest ten kamień, który stoi nienaruszony pośród wirującej burzy ludzkich zachcianek i zmienności.
Arkadiusz Jakubczyk
Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Kultura, Myśl, Prawa strona świata, Publicystyka, Społeczeństwo