Jakubczyk: Niezłomne Karły Reakcji
Z zamiarem skreślenia kilku słów traktujących o polskim ‘podziemiu antykomunistycznym’ nosiłem się już od dłuższego czasu. Pierwszy marca wydawał się bardzo dobrą okazją, żeby w końcu to uczynić.
Próba uzasadnienia walki zbrojnej z okupantem sowieckim i rządami tzw. Polski Ludowej nie jest rzeczą prostą. Zawodowi politycy, historycy a nawet cało-etatowi żurnaliści z pewnoscią zaoferują Państwu masę prac nakreślających obraz bardziej przejrzysty, udokumentowany czy lepszy stylistycznie – osobiście chciałbym skoncentrować się jedynie na aspekcie duchowym tegoż oporu.
Ale po kolei.
Niejednokrotnie wypowiadałem się negatywnie na temat polskich ‘zrywów narodowych’ i biorących w nich udział powstańców (listopadowych, styczniowych) jak również ich, delikatnie rzecz biorąc, nierozsądnych przywódcach (np. powstanie warszawskie). Jednakże moje stanowisko wobec Żołnierzy Niezłomnych (Wyklętych) jest całkowicie odmienne. Zacznijmy od tego że bez wątpliwości nie byli Oni powstańcami, tylko żołnierzami w służbie czynnej, którzy walczyli z okupantem swojej Ojczyzny. Ich walka bardziej odzwierciedla postawę białogwardzistów rosyjskich z lat 1917-1923, niż zbuntowanych amatorów z kosami. Co więcej, była ona jeszcze jednym wcieleniem bezkompromisowej opozycji większości Polaków wobec czerwonej zarazy, od [między innymi] I Korpusu Polskiego pod dowództwem generała Dowbór-Musińskiego poczynając, poprzez wojnę polsko-bolszewicką, na Orlętach Lwowskich kończąc.
Większość oponentów prawości postawy ŻN powołuje się na to, iż stawiali oni opór władzy legalnej. Nic błędniejszego.
Rzeczywiście, dla większości państw rządy Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej były rządami legalnymi już po zakończeniu działań wojennych. Atoli, Stolica Apostolska w pełni uznała je za takowe dopiero w 1972 roku. Co za tym idzie, jeżeli uważamy się za oddanych i posłusznych synów i córki Kościoła[*] – PRL była bytem nielegalnym do tego właśnie czasu, co więcej, prawowitym nigdy nie została w ogóle.
Po drugie, eksperyment socjalny do realizacji którego dążyli komunistyczni okupanci Rzeczpospolitej, a później ich spadkobiercy, a mianowicie kreacji nowego człowieka niwelował jakąkolwiek historyczną ciągłość pomiędzy PRL-em a Polską której zniszczenie zainicjowali. Złożoność tego tematu jest bardzo klarownie wytłumaczona przez profesora Jacka Bartyzela w tekście niedawno opublikowanym na naszych łamach, do lektury którego gorąco namawiam.
[ https://myslkonserwatywna.pl/mysl/prof-jacek-bartyzel-katolicy-a-komunizm-realizm-czy-apostazja/ ]
Dla mnie ŻN uosabiali ostatnich Rycerzy Chrześcijańskiego Przedmurza. Ich opór był oporem resztek starej Europy w walce z kolejnym wcieleniem sił Rewolucji. To ostatni, przysłowiowi, mohikanie prawdziwej polskości i właśnie ta ekskluzywność sprawia, że ich opór w moim mniemaniu jest jak najbardziej uzasadniony. Stawiam poza nawiasem możliwość wybuchu trzeciej wojny światowej, w którą mocno wierzyli (z resztą nie należeli do wyjątku), niemalże stuprocentową gwarancję zagłady w rezultacie ‘wyjścia z lasu’, czy ich rzekomego romantycznego oderwania od realności, jak i pogłębionej polskiej nostalgii, tak wyszydzanej z prawa i lewa.
Niezłomni godni są jak największego szacunku i pamięci ponieważ walczyli o esencję ducha, który nie opuszczał nas od czasów chrztu Mieszka I.
Stojąc na tak sformułowanym stanowisku nie mogę jednak pozostać obojętnym na głosy krytykujące quasi – boski status, którym ŻN cieszą się dzisiaj, zwłaszcza wśród młodych ‘narodowców’.
Zgadzam się z tym krytycyzmem.
Tego typu zachowania to po prostu rezultat ewidentnego braku w polskim dyskursie historycznym głosu rozwagi, jak również tendencji popadania z jednej skrajności w drugą. Wydawałoby się, że nasz wybór to albo postrzeganie ich jako bandytów, albo bohaterów. W ogólnym rozrachunku, w moim przekonaniu, z pewnością zaliczają się Oni do tych drugich, nie powinniśmy przeto robić z nich postaci kultowych, a zamiast tego w sposób godny czcić Ich pamięć.
Krytycznym jestem również wobec postawy karcącej Niezłomnych, najczęściej prezentowanej przez ludzi nadal wzdychających do świetnych czasów PRL-u lub [co gorsza] dzisiejszego, szerzej rozumianego, polskiego środowiska real-konserwatywnego, cierpiącego na całkowite wypieranie się integralnych części sarmackiej tożsamości, która nas przecież wszystkich ukształtowała. Nieuległość i hardość ducha, który czasem sprowadza nas na bezdroża, tkwi w naszych duszach. Najwyraźniej dane nam były one jako Krzyż. Naszym zadaniem jest jego udźwignięcie, co więcej, powinnością tych z nas, którzy są w stanie ze zdrowym rozsądkiem i bez wyolbrzymionej emocjonalności oceniać świat nas otaczający, jest tego żywiołu prawidłowe ukierunkowanie i wykorzystanie, a nie jego ślepa negacja.
Te ‘Karły Reakcji’, ukryte w lasach całej Polski, powinny służyć jako przykład uniesienia się ponad osobiste interesy i dobrobyt materialny. Zgodzę się co do tego że jest to przykład bardzo ekstremalny [cóż w historii Rzeczypospolitej nie jest?], dlatego też kolejne pokolenia Polaków powinny być uczone o tym, dlaczego Wyklęci wybrali taką a nie inną opcję w walce z bolszewią, jak również tego, że można było żyć i robić to inaczej, równocześnie dbając o przetrwanie depozytu prawdziwej polskości.
Reasumując: walkę zbrojną, którą po roku 1945 kontunuowali ŻN, uważam za w pełni uzasadnioną i przypuszczam, że żyjąc w tamtych czasach, znalazłbym się u ich boku. Nie potrafię za to zrozumieć stylu i znaleźć celu w brutalno-prostackim (futbolowe banery, koszulki, kubeczki et cetera) celebrowaniu ich pamięci a zarazem negatywnego wartościowania zachowań osób im współczesnych, które dokonały innego wyboru [polskie skrajności]. Mówiąc o Niezłomnych, mówimy o żołnierzach spełniających swą powinność, żołnierzach którzy oddali życie za zasady, które powinny być bliskie nam wszystkim, które nie powinny być traktowane jako precedens do cyrkowych przedstawień. Dlatego też, ŻN powinni być pamiętani jako awangarda, ale należy też głośno mówić o tych, którzy przekazywali sarmackość w domowych zaciszach i tajnych spotkaniach, o tych, którzy wykonywali ‘krecią robotę’, tych którzy bez zaprzedania ideałów prowadzili swą egzystencję w beznadziejnych warunkach walcząc z wrogiem słowem i piórem. Nie chodzi mi o sprzedawczyków typu B.Piaseckiego, którzy swoją słabość przemalowali na ’realizm’ tylko po to, aby lepiej w nocy spać.
Żołnierze Niezłomni winni słuzyć nam za wzór męstwa i nieugiętości w obliczu piekielnych zastępów, ale pamiętajmy że nie każdego na to stać i że potrzebne jest ‘zaplecze’ po to, aby kolejne pokolenia w razie potrzeby były również w stanie wystawić hufce Rycerzy gotowych do walki.
[*] pomijam tutaj tzw. Porozumienia z roku 1950 które zostały podpisane bez wiedzy i poparcia Stolicy Apostolskiej i nie powstrzymały dalszych represji wobec KK w Polsce.
Arkadiusz Jakubczyk
Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Myśl, Publicystyka, Społeczeństwo