Jakubczyk: Franciszek – Ojciec Święty inaczej?
Amoris Laetitia, Gaudete et exsultate…papież Franciszek wciąż zaskakuje. Rosnąca liczba wiernych uważa go wręcz za heretyka. Ciężko się z nimi nie zgodzić – przynajmniej w potocznym tego słowa znaczeniu, gdyż heretykiem formalnym Ojciec Święty rzecz jasna nie jest. Ale co to oznacza?
Czy jako Kościół jesteśmy Namiestnikowi Piotrowemu winni bezgraniczne posłuszeństwo? We wszystkich Jego poczynaniach? Zgodność ze wszystkimi Jego wypowiedziami i publikacjami? Wszakże posłuszeństwo papieżowi ma swoje ograniczenia w prawach naturalnych i Boskich oraz w Tradycji Kościoła, której papież jest strażnikiem, a nie stwórcą.
Profesor de Mattei, przypomina że katolicy nie mogą ulegać mentalności „katakumbowej” w odpowiedzi na istniejący kryzys w Kościele. Nie mogą „wycofać się z pola bitwy” w przekonaniu że uda im się „przetrwać bez walki”. Co więcej, odpowiedzialność za tą, wewnątrzkościelną walkę, spada nie tylko na zwykłych katolików, ale także na tych kardynałów, którzy swoim milczeniem nie wypełniają swoich obowiązków. Spada ona również na barki papieża – emeryta Benedykta.
Dokonywana na naszych oczach modernistyczna infiltracja Kościoła świętego musi napotkać nasz opór. Opór synowski. Nigdy brak szacunku, gorliwość i dumę.
Hierarchia Kościoła jest dziś zdominowana przez duchownych, którzy zniekształcają, przynajmniej w praktykach duszpasterskich, niezmienne przesłanie Chrystusa. Jednak ten Kościół nie został zastąpiony przez żaden inny. Jest tylko jeden Kościół katolicki, w którym mieszają się różne i przeciwstawne sobie szkoły teologiczne i filozoficzne. Zawsze takowym był. Niezgoda – to ludzka przypadłość. A więc Kościół, nadal rządzonym jest przez wikariusza Pana Naszego, obecnie papieża Franciszka, którego wybór nie został zakwestionowany przez żadnego z kardynałów. Tym samym nie możemy się oszukiwać pomimo, że wiele wypowiedzi Papieża, dotyczących katolickiej doktryny lub praktyki, nastręcza wiele kłopotu.
Moje osobiste podejście do osoby obecnego Summus Pontifex (jak swego czasu trafnie ujął to pan Paweł Milcarek) jest podejściem „(…) syna, który (po prostu) powinien szanować ojca nawet jeśli nie widzi racji jego zachowania (Syr 3) – zwłaszcza że chodzi o Ojca Świętego, czyli następcę św. Piotra, któremu w granicach jego urzędu i w stopniu tegoż zaangażowania należne jest nasze posłuszeństwo w Kościele".
Cóż począc na co dzień? Wyjaśniać pytającym należy, że niestety ale papież Franciszek często propaguje liberalne praktyki jezuickiej teologii wyzwolenia. Teologii zawierającej elementy marksizmu, którą św Jan Paweł II zganił wygłoszonym w styczniu 1979, w Meksyku oświadczeniem " ta koncepcja Chrystusa jako polityka, rewolucjonisty, jako wywrotowca z Nazaretu, nie zgadza się z nauczaniem Kościoła". Jednak, jak widać, teologia ta w dalszym ciągu cieszy się pewnym poparciem – nawet na Watykanie. Jednakże, pomimo tego papież Franciszek nie traci swego urzędu, dopóki jego domniemana herezja się nie zamanifestuje i jest powszechna.
Pozwolę sobie podsumować w ten sam sposób, w jaki zrobiłem to kilka lat temu. W swej synowej trosce musimy stawiać na te papieskie zachowania i wypowiedzi (jakkolwiek sporadyczne), które w pełni godzą się z tradycyjnym nauczaniem Kościoła. Przypominajmy, że od samego początku swego pontyfikatu papież wzywa katolików do życia w pokorze, do udzielania pomocy ubogim i ochrony słabszych.
W swej roztropności powinniśmy stąpać ostrożnie. Wiedzmy też, że każdy pontyfikat dobiega końca, a jak nauczał św. Augustyn – „Cierpliwość jest towarzyszem mądrości”.
Arkadiusz Jakubczyk
Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Myśl, Publicystyka, Religia, Społeczeństwo