Jakubczyk: De profundis clamavi ad Te Domine
A zatem praca zdalna. Szkoła domowa dla dziewczyn. Zaryglowane kościoły. Czyżby premier Johnson i jego gabinet ulegli kontynentalnej presji swoich kolegów i koleżanek? Presji dogonienia państw unijnych w restrykcjach wobec swoich obywateli. Prześcignięcia ich. Czy zeszłotygodniowe, nie obwijające w bawełnę, antybrytyjskie przemówienie premiera Francji Edwarda Filipa (org. Édouard Philippe) mogło mieć na to wpływ?
Eskalacja obostrzeń w Wielkiej Brytanii nabrała tempa lawinowego. Jeszcze wczoraj rano, tj. 23 marca, dowiedzieliśmy się że zgodnie z propozycjami parlamentu, brytyjskie lotniska mogą zostać zamknięte. Policja wykorzystana do fizycznego wdrażania przymusowej izolacji ludzi (wysokiej wrażliwości) z objawami panoszącego się wirusa. Oczekuje się, że Borys Johnson zostanie uposażony uprawnieniami, wszakże ograniczonymi czasowo na dwa lata (?), które pozwolą mu na natychmiastowe wprowadzanie surowszych ograniczenień w walce z wirusem. Bez konsultacji z nikim, tak po prostu. Jednak już wieczorem, szef rządu brytyjskiego proklamował że zamknięte zostaną wszystkie galerie handlowe i sklepy sprzedające m.in. odzież, elektronikę i produkty gospodarstwa domowego, a także biblioteki, siłownie i miejsca kultu religijnego. Wprowadzono także zakaz spotkań powyżej dwóch osób. Zalecono odwołanie ślubów, chrztów, choć z listy wyłączono pogrzeby. A więc umierać można śmiało.
B. Johnson podkreślił, że Brytyjczycy nie powinni spotykać się z nikim, kto nie mieszka z nimi w jednym domu, a także, że nie powinni chodzić na zbyt częste zakupy żywnościowe.
A jak mają się rzeczy na ziemi? Wśród nas, zwykłych zjadaczy chleba? Po staremu, bez paniki. Obłęd wykupywania makaronów , papieru toaletowego i ryżu to jedyny doskwierający objaw głupoty en masse.
Jest jeszcze coś istotniejszego. Chociaż osobiście, nie ulegam otaczającej nas panice, jako katolika martwi mnie to, że sam Papież i kościelni purpuraci zdecydowali się na popłynięcie z owym padolskim nurtem. To, co przeraża mnie najbardziej (o czym pisałem już wcześniej) i co związane z powyższym, to kompletna marginalizacja w tym wszystkim Boga. Ba, całkowite zrównanie sfery duchowej ze światem materialnym. Właśnie wśród hierarchii Kościoła w szczególności! Problem polega na tym, że pozwalają Oni rządom doczesnym, ich urzędnikom, traktować Kościół tak, jakby nie miał On pojęcia, doświadczenia i praktyki w uzdrawianiu ciał i dusz. Nasi duszpasterze tak jakby zapomnieli, że Kościół jest matką. Matką troskliwą. To Kościół założył pierwsze na świecie szpitale. Podstawy współczesnej medycyny są zakorzenione w Jego trosce o chorych. Na zauważaniu w każdym samego Chrystusa. Przede wszystkim jednak, Kościół troszczył się o dusze cierpiących i chorych. Pocieszał, a w potrzebie namaszczał. Jakże inaczej to wszystko wygląda dzisiaj.
Swego czasu napisałem tekst pt. „Jak piusowcy cywilizację naszą ratują”, w nim przypominałem słowa Hilaire Belloca, którymi streścił on charakter modernizmu: „Na początku zauważamy, że jest on materialistyczny i przesądny. Istnieje w nim sprzeczność w rozumowaniu, ale (co gorsza) jego nowoczesna fala antychrześcijańskiego postępu, porzuciła rozsądek w ogóle … Ten nowoczesny atak jest materialistyczny, ponieważ w swojej filozofii, bierze pod uwagę tylko przyczyny materialne (…)”. Jak widać modernizm, schemat jego rozumowania, rozprzestrzenił się szybciej niż koronawirus. Infekując bez dyskryminacji, nawet tych którzy powinni mu stawiać czoła. Belloc, podsumowując swoją pracę, wyraził nadzieję, że (jak zawsze) Opatrzność da ludzkości grupę ludzi, których misją będzie zachowanie dla przyszłych pokoleń niezmiennej nauki, praktyk i tradycji Kościoła. Że wśród tego zamętu znajdzie się nieliczna grupa katolików, którzy mimo krytyki i wyszydzania będą przekaźnikiem tego, co wieczne. Znowuż, tą grupą, zachowującą zdrowy rozsądek, zapewniającą wiernym ciągłość i dostęp do tego co najlepsze po tej stronie nieba, wedle wytycznych swojego założyciela, jest Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X. Oczywiście, wraz z zaostrzonymi ograniczeniami wprowadzonymi rankiem 24 marca, również Piusowcy musieli zamknąć, pozostające do tej pory otwarte, kaplice. Najnowsze obwieszczenie Bractwa na Wielką Brytanię podkreśla, że „z tego zła można czerpać prawdziwe dobro. W tym pozbawieniu sakramentów możemy pogłębić nasze zrozumienie straty odczuwanej przez Matkę Bożą i Apostołów, gdy wszyscy z żalem odeszli od grobu Pana. De profundis clamavi ad Te Domine”. Przełożony Bractwa na Wielką Brytanię i Irlandię zapewnił także, że wśród Bractwa trwają prace nad możliwścią udzielania sakramentów Spowiedzi i Eucharystii bez łamania prawa. Co do nabożeństw, to pozostał nam niedzielny streaming.
Jak narazie Episkopat w Polsce nie posunął się jeszcze tak daleko. Tego samego dnia, prezydium Konferencji Episkopatu Polski przekazało biskupom diecezjalnym wytyczne dotyczące okresu Wielkiego Postu oraz zbliżających się świąt Wielkiej Nocy. Nie będzie święcenia pokarmów w Wielką Sobotę, ani używania kropidła w Wigilię Paschalną i Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego.
Koronawirus, czyli grypa extra fortis, sieje zniszczenie struktur demoliberalnych. Obnaża słabość wiodącej ich ideologii pseudobraterstwa, jedności i równości. Prymat naturalnej hierarchii miłości wynurza się z głębin zduszonej racjonalności. Sąsiedzi, dzielnice, miasta, w końcu wspólnoty narodowe biorą górę nad globalną wioską i paplaniną o otwartych granicach. Z drugiej strony ukazuje kruchość, brak wiary i lenistwo większości kościelnych książąt. Wyobraźmy sobie, co działoby się podczas prawdziwej zarazy. Prawdziwej pandemii. Raz jeszcze zapytam: Od czego odwracana jest nasza uwaga? Kto zarabia, kto traci? Z pewnością my.
Arkadiusz Jakubczyk
Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Polityka, Publicystyka, Społeczeństwo