banner ad

Jakubczyk: Jüdischer Ordnungsdienst na posterunku, i co dalej?

| 29 stycznia 2018 | 2 komentarze

Kolejna kontrowersja nad Wisłą. Ba, tym razem wylała się poza jej deltę. Podobno Polacy, parlament i rząd polski, nie mają prawa do uchwalania ustaw we własnym państwie. Ustaw, które mają na celu obronę dobrego imienia Rzeczypospolitej,  jak również obronę prawdy historycznej. Ale o co te mecyje?

Art. 55a., o którym mowa, brzmi następująco: „1. Kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie określone w art. 6 Karty Międzynarodowego Trybunału Wojskowego załączonej do Porozumienia międzynarodowego w przedmiocie ścigania i karania głównych przestępców wojennych Osi Europejskiej, podpisanego w Londynie dnia 8 sierpnia 1945 r. (Dz. U. z 1947 r. poz. 367) lub za inne przestępstwa stanowiące zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodnie wojenne lub w inny sposób rażąco pomniejsza odpowiedzialność rzeczywistych sprawców tych zbrodni, podlega karze grzywny lub karze pozbawienia wolności do lat 3. Wyrok jest podawany do publicznej wiadomości.

2. Jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 działa nieumyślnie, podlega karze grzywny lub karze ograniczenia wolności.

3. Nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego określonego w ust. 1 i 2, jeżeli dopuścił się tego czynu w ramach działalności artystycznej lub naukowej.

Art. 55b. Niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu zabronionego niniejszą ustawę stosuje się do obywatela polskiego oraz cudzoziemca w razie popełnienia przestępstw, o których mowa w art. 55 i art. 55a”.

 

Przepis wyraźnie wspomina o sytuacjach dotyczących państwa lub narodu, nie poszczególnych osób narodowości polskiej, tylko jego całości. Raz jeszcze, przypisanie zbrodni musi dotyczyć Polski jako państwa (organów państwa) lub Narodu Polskiego en masse. Co więcej, przypisanie odpowiedzialności lub współodpowiedzialności za zbrodnie nie musi dotyczyć tylko i wyłącznie  nazistowskich zbrodni popełnionych przez  III Rzeszę Niemiecką, lecz także innych przestępstw, stanowiących zbrodnię przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodnie wojenne. Zatem dotyczy także zbrodni stalinowskich, jak i ukraińskich. Okazuje się że powyższa zmiana przepisowa nie jest żadnym ewenementem legislacyjnym, skąd więc tak złowrogie nastawienie Izraela wobec niej?
 

Weźmy pod uwagę fakt, że nowoczesne żydostwo należy rozumieć jako świecką filozofię życiową lub idelogię. Tak jak definiował ją Spinoza, jako ponadnarodową i ponadpaństwową „wolnomyślicielskią republikę uczonych”. Republikę, której celem jest antychrześcijanizm (dlatego też można tzw. żydów znaleźć wśród myślicieli protestanckich, komunistycznych, rasistowskich i narodowosocjalistycznych). Ideologię tę po tragedii drugiej wojny światowej coraz mniej wierzący żydzi zamienili z judaizmu w holokaustyzm, czy jak kto woli oświęcimizm, który to stał się fundamentem nowego wcielenia tej świeckiej religii. Toteż postawa zarówno  „brooklińskiej rady żydów”, jak i oficjelów rządu państwa Izrael nie dziwi. Wszyscy oni są bowiem wyznawcami tegoż kultu. Jego wewnętrzny klimat świetnie oddał pan Szewach Weiss, który swego czasu potwierdził że: „To jest część naszej kultury, jakby nowa religia dla tych, którzy nie są religijni. Jeżeli po śmierci Chrystusa powstała religia, to my mamy moralny obowiązek stworzenia 6 milionów takich religii. (…) U nas właśnie zaczęła się taka nowa religia jako reakcja na zło". A więc ustawa 55a narusza niebiański status nowożydowskiego boga Szoa, prawda nie wchodzi tutaj w rachubę. Zresztą, czy jakakolwiek z religii ułomnego rozumu ludzkiego brała prawdę pod uwagę?

Najgorszym dla nas jest fakt, że wyznawcy tego kultu zbudowli dosyć wpływowe państwo, a jeszcze bardziej znaczące światowe środowisko finansowe. Co nie zmienia faktu, że wszelkiego rodzaju roszczenia izraelskie  wobec Polski i Polaków miały i mają miejsce, ponieważ nadwiślańscy wodzireje są wobec nich politycznie bierni. To ich wielka wina! Od dawna powtarzam, że gdybyśmy,  jako państwo,  odpierali ataki i przestali przystępować do jakichkolwiek międzypaństwowych rozmów z niepotrzebnie spuszczoną głową, sytuacja wyglądałaby inaczej. Nie możemy oskarżać Izraela o wykorzystywanie polskiej bierności i braku kręgosłupa. Teraz płacimy za to cenę. Być może właśnie nadszedł czas, aby się w końcu „postawić”. Jak stwierdził p. Wielomski, „Rząd PiS znalazł się w wielkich tarapatach. Musi się albo publicznie sprzeciwić Izraelowi i doprowadzić ustawę o penalizacji kłamstwa obozowego do końca, albo kompletnie ośmieszyć się w oczach polskiej opinii publicznej i de facto uznać polską współwinę za Holocaust”.

Co się stanie – zobaczymy. Jak donosi portal wpolityce.pl, wicemarszałek Sejmu Beata Mazurek i rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska wykluczyły możliwość zmiany przepisów w ustawie o IPN. W poniedziałek (29.01.2018)  po południu, na prośbę strony izraelskiej, szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski ma spotkać się z ambasador Azari. W podpisanym przez szefa gabinetu prezydenta oświadczeniu podkreślono, że prace parlamentarne nad wspomnianymi przepisami nie są zakończone. Natomiast jutro w kancelarii premiera odbędzie się spotkanie z udziałem przedstawicieli różnych resortów, w tym MSZ i ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego, oraz przedstawicieli Sejmu i Senatu, „gdzie będzie mowa o przyspieszeniu pewnych działań, których efektem ma być dbałość o dobre imię Polski, o rzeczywiste przedstawianie historii i miejsca Polski w Europie”. Z kolei na oficjalnym koncie premiera Izraela na Twitterze poinformowano, że  wspomniany „dialog” będzie dotyczył „porozumienia w zakresie ustawodawstwa”.”Premier Benjamin Netanjahu rozmawiał dziś wieczorem (28.01.2018 – AJ) przez telefon z premierem Polski Mateuszem Morawieckim. Obaj zgodzili się, że zespoły z obu krajów rozpoczną natychmiastowy dialog, aby spróbować osiągnąć porozumienie w zakresie ustawodawstwa”.

Dialog? Oby „dbałość o dobre imię Polski, i o rzeczywiste przedstawianie historii”  stanowiła centrum tego dialogu, a o zmianie przepisów nie było mowy. Inaczej wstyd nam wszystkim.

Aj, waj…!

Arkadiusz Jakubczyk

Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Polityka, Publicystyka, Społeczeństwo

Komentarze (2)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. Niker pisze:

    Nie wiem po co się broni tej ustawy. Po raz kolejny osoby z zaburzoną hierarchią priorytetów wywołują awanturę o kwestie historyczne, która to awantura będzie miała przełożenie na politykę dotyczącą innych sfer niż tylko historyczna. Ponadto przepis jest oczywiście ogólnikowy i może być poddany dowolnym interpretacjom. Tego typu rzeczy nie powinno się regulować, chyba że są one zupełnie jasne jak np. kłamstwo oświęcimskie. Niestety polscy politycy wpakowali nas swoim idiotyzmem w kolejny skandal

  2. Masław pisze:

    @Niker. "Kłamstwo oświęcimskie" wcale klarownym nie jest. A kwestia jest bardzo ważna. Oczywiście, idealnym by było, aby nie funkcjonowały takie ustawy. jednak nie możemy skasować "kłamstwa oświęcimskiego" to trzeba dopisywać kolejne "kłamstwa"

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *