banner ad

Goździk: Głos polemiczny: „My niestety już powolutku schodzimy z tej areny dziejów”… czyli o problemie dotarcia z monarchizmem do ludzi młodych

| 15 lutego 2024 | 2 komentarze

14 grudnia 2023 r. na wydział Prawa, Ekonomii i Administracji UWr zawitał dr. hab. Artur Ławniczak, korzystając z zaproszenia Koła Doktryn Politycznych i Prawnych im. Niccoló Machiavellego, celem wygłoszenia prelekcji na temat – Czy monarchizm ma przyszłość? De facto w rolę drugiego, uzupełniającego wypowiedzi prelegenta mówcy wcielił się prezes Organizacji Monarchistów Polskich, Adrian Nikiel. Obaj panowie współtworzą, najstarszą spośród działających w Polsce obecnie organizacji monarchistycznych, od początku jej istnienia.

Sama prelekcja była dość interesująca i inspirująca. Obejmowała między innymi kwestie definicyjne i typologiczne, współczesne występowanie państw monarchicznych – z zaznaczeniem, że ich „monarchiczność” często jest wątpliwa i za fasadą przepisów prawnych i konstytucyjnych skrywa się demokracja. Zauważono, że w przeciwieństwie do większości monarchii europejskich, w Azji przetrwał wariant bardziej tradycyjny, określony tu jako „prawdziwszy”. Prelegent ponadto dostarczył ciekawego argumentu przeciwko absolutnej władzy jednostki, bardzo trafnego w swojej prostocie – „jednowładca musi przecież kiedyś spać”, w wtedy ktoś inny musi czuwać nad państwem.

Po niespełna 50 minutach prelekcja dobiegła końca i rozpoczęła się, niepozbawiona emocji, część pytaniowo-dyskusyjna. Warta przytoczenia w tym miejscu jest wypowiedź Adriana Nikla: „Odpowiedź na pytanie, czy monarchizm ma przyszłość, zależy tak naprawdę nie od pana profesora i nie ode mnie, tylko od państwa, młodych ludzi którzy przyjdą po nas. (…) Czy państwo odpowiecie na głos Opatrzności to zależy wyłącznie od was, od waszej decyzji (…). Tak naprawdę jest to kwestia pewnego rodzaju dojrzałego namysłu nad formą ustrojową zarówno Polski jak i też innych krajów”.

Jest to bardzo trafna wypowiedź – od lat można w Polsce zaobserwować wzmożone zainteresowanie ideą monarchiczną wśród ludzi młodych, podczas gdy większość dojrzałych adeptów tej szkoły myślenia o polityce i państwie zdążyła zarzucić działalność na rzecz przyszłego króla, skupiając się na bliższej perspektywie i inicjatywach łatwiej realizowalnych, a czasami zupełnie tracąc monarchiczną wiarę, która, podkreślmy, w czasach dominacji paradygmatu liberalno-demokratycznego wymaga pewnej dozy heroizmu. Panowie Nikiel i Skowera, jak i prelegent, zaliczają się do starszej generacji monarchistów, tej „schodzącej z areny dziejów”. Ich autorytet, jako weteranów monarchistycznego odrodzenia w Polsce po roku 1989 jest niekwestionowanym, ale, o ile bez trudu docenią to ukształtowani zwolennicy idei królewskiej, tak w oczach „profanów” ich wywody mogą potwierdzać krzywdzący stereotyp monarchizmu jako idei dla „starych dziadków” rozmiłowanych w roztrząsaniu powabów przeszłości przy filiżance słabej herbaty i ciastkach.

Komentarze i uzupełnienia czynione przez Adriana Nikla ogniskowały wokół odróżniania monarchii prawowitej (tradycyjnej) od monarchii uzurpatorskich czerpiących legitymację z rewolucji bądź osłabiania prawowitych królów. Niewątpliwie legitymizm (zarówno pochodzenia jak i wykonywania władzy) należy do zasadniczych elementów doktryny tradycjonalnego rojalizmu, także w Polsce, jednak czy stanowi zagadnienie, które może przyciągnąć do idei królewskiej członków studenckiego koła? Tym bardziej, że legitymizm pochodzenia obecnie w Polsce nie zachodzi, podczas gdy legitymizm wykonania można uformować w procesie wychowawczo-edukacyjnym (odwołuje się tu do, podnoszonej przez ZM-R, koncepcji wyłonienia kandydata na tron w elitarnej placówce edukacyjnej – „kuźni elit”) – stanowi zatem zagadnienie przyszłościowe.

 W uzupełnieniu prezesa OMP krótkiej analizie został poddany casus rumuński, gdzie arbitralną wolą króla Michała I ciągłość z rodem Hohenzollern-Sigmaringen została zerwana, powstała nowa Dynastia Rumuńska, a następczynią tronu de facto została córka króla, Małgorzata (zamiast de iure niemieckiego księcia). Z rumuńskiej perspektywy są to oczywiście sprawy ważne, choć książęta z rodu Hohenzollern-Sigmaringen oficjalnie odcinają się od  swych praw i nie mają w Rumunii zauważalnego poparcia, podczas gdy Małgorzata, nosząca tytuł Kustosz Korony Rumuńskiej, jest popularna i cieszy się oficjalnie statusem quasimonarchicznym. Jakie jednak ma to znaczenie z perspektywy polskiej?

Oczywiście sympatyzowanie z prawowitymi monarchami tam, gdzie nadal są oni wyraźnie zarysowani to przejaw co najmniej monarchistycznej przyzwoitości (w odróżnieniu bowiem od monarchów de iure, jak Ludwik XX we Francji, urzędujący monarchowie de facto w mniejszym bądź większym stopniu zostali wyniesieni na trony przez rewolucje). Straceńcza ortodoksja nie zawsze ma jednak sens, zwłaszcza że zmitologizowane pojęcie „polskich legitymistów” służy często do wyśmiewania idei przez jej kontestatorów. Za takowych należy bowiem uznać tych, którzy działają na rzecz „wykrycia” i intronizowania króla, który będzie panował i rządził w myśl zasady legitymizmu wykonywania władzy, a kwestia legitymizmu pochodzenia stanie się ważna dopiero, gdy nadejdzie czas sukcesji (nota bene nieodzownym jest by kandydat na tron już posiadał potomstwo bądź spełniał wszelkie warunki umożliwiające późniejsze zabezpieczenie dziedzictwa).

Wątek rumuński zachęcił do wypowiedzi, również obecnego na sali, Jana Lecha Skowerę, który w swoim komentarzu, niejako w kontrze do podejścia legitymistyczno-religijnego, przedstawił „praktyczne” ujęcie monarchii jako sposobu organizacji państwa dostosowanego do realiów i warunków życia w XXI wieku. W jego perspektywie należy przede wszystkim zastanowić się jakie elementy monarchii można dziś zaadaptować – czym powinien być monarcha? jaki powinien być system polityczny? Powołuje się na Państwo w trzecim tysiącleciu, książkę napisaną przez księcia Lichtensteinu Hansa Adama II, stanowiącą rodzaj podręcznika dla nowoczesnych monarchów.

Taka perspektywa potencjalnie może być bardziej atrakcyjna dla nowych odbiorców i wiąże się niejako z niższym progiem wejścia, jednak nie jest to również podejście optymalne. Jakkolwiek obydwu panom nie sposób zarzucić nieszczerych intencji w działaniu na rzecz podniesienia polskiej korony, obaj prezentują stanowiska skrajne. Adrian Nikiel skłania się ku legitymistycznej ortodoksji, jak już wspomniałem, stosunkowo trudnej w odbiorze, wymagającej „przetrawienia”, a przy tym – nie koniecznie kluczowej na obecnym etapie monarchizmu polskiego. Jan Lech Skowera natomiast prezentuje stanowisko, które w sposób przesadny odziera monarchię z elementów niezwykle dla niej cennych, uprawiając swoisty redukcjonizm.

Pomiędzy obydwoma ujęciami tkwi koncepcja tradycyjnej monarchii mieszanej, która niejako łączy kwestie praktyczne z kwestiami ideowymi. O żywotnym potencjale takiego ujęcia świadczy zainteresowanie doktryną wypracowywaną przez Związek Monarchiczo-Reakcyjny, który, czerpiąc z polskich tradycji i doświadczeń, w monarchia mixta właśnie doszukuje się przyszłości Królestwa Polskiego. Z tego miejsca pragnę także podziękować prelegentowi za wspomnienie ZM-R i choć nie mogłem zjawić się osobiście by zabrać głos w dyskusji, niniejszym tekstem staram się uzupełnić ten brak.

 

Tomasz Goździk

 

http://www.legitymizm.org/multimedia-czy-monarchizm-ma-przyszlosc?utm_source=dlvr.it&utm_medium=twitter

 

 

Kategoria: Kultura, Myśl, Polityka, Publicystyka, Tomasz Goździk

Komentarze (2)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. JAN SKOWERA pisze:

    1. Monarchia to forma ustrojowa, a nie formacja religijna. A jeśli ktoś chce podyskutować na temat monarchii rumuńskiej i tamtejszej rodziny królewskiej to zapraszam na Forum Monarchistów Polskich do Dworu Sieraków w dniach 15-17 marca 2024. Będzie tam obecna liczna reprezentacja monarchistów zagranicznych, nie tylko rumuńsko-mołdawskich.

    2. Działalność środowisk monarchistycznych obecnie w Polsce, z wyjątkiem Konfederacji Spiskiej, ma niestety charakter wirtualny, a nie rzeczywisty.

    Z poważaniem

    Jan Lech Skowera

  2. Marek Popławski pisze:

    Jeżeli kogoś ma zainteresować  pomysł monarchi konstytucyjnej to musi za tym stać konkret a nie opowiesci z pogranicza mitologi i religii. Przykład z naszego podwórka: czy  nie jestesmy, generalnie, mocno zawiedzeni rolą i pozycja Prezydenta RP ? I nie chodzi  tylko o A.D ale i o pozostałych  partyjnych funkcjonariuszy oddelegowanych na odcinek – "straznik żyrandola". Czy nie lepiej sprawdził by się monarcha konstytucyjny? Same koszty wyborów to 175 mln  + rocznie 250 mln na Kancelarię Prezydenta RP….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *