banner ad

Goździk: Chopin jako monarchista i „pianista polityczny”

| 17 października 2022 | 2 komentarze

173 lata temu, 17 października 1849 roku, do wieczności odszedł Fryderyk Chopin. Był jednym z najznamienitszych kompozytorów i wirtuozów doby romantycznej, przez co jego dokonania muzyczne są powszechnie znane i cenione, jednak sfera światopoglądowa dla większości pozostaje nieznana. Przez całe życie pozostawał oddanym katolikiem, charakteryzującym się bardzo dobrą znajomością Pisma Świętego. Jego postawę można określić mianem umiarkowanie konserwatywnej, która łączyła się z brakiem politycznego zaangażowania. „Konserwatyzm polityczny Chopina miał zabarwienie legitymistyczne. Chopin ze zrozumiałych względów uznawał walory status quo” (1). Kompozytor daleki był jednak od gloryfikowania rzeczywistości rozbiorowej.

Jego przekonania sytuowały się pomiędzy elitaryzmem a egalitaryzmem – choć miał arystokratycznych przyjaciół, jak markiz de Custine, i regularnie bywał na salonach, zdarzało mu się wyrażać niechęć do bywania w domach elit, zwłaszcza francuskich. Uważał, że człowieka nie stanowi urodzenie, ale wobec poczynań wrzącego ludu paryskiego wyrażał strach połączony z niesmakiem. W Belwederze grywał dla wielkiego xięcia Konstantego, który zapraszał go do Petersburga i wyposażył w list polecający przed wyjazdem do Francji, jednak kompozytor nie skorzystał z tych okoliczności.

W Paryżu obracał się w zróżnicowanych kręgach – bywał u monarchistów i republikanów, a nawet u socjalisty L. Blanca. Często spędzał czas w pałacach Czartoryskich i Platerów, a okazjonalnie także na dworze króla de facto Ludwika Filipa, co nie przeszkadzało mu napisać w liście z początku 1833 r.: „Kocham karlistów*, nie cierpię filipistów [zwolenników Ludwika Filipa], sam jestem rewolucjonistą, zatem nic sobie z pieniędzy nie robię” (2). Wspomniany rewolucjonizm wybrzmiewa z jego utworów, zwłaszcza słynnej Etiudy Rewolucyjnej (op. 10 nr 12), którą Chopin skomponował w 1831 r. na wieść o upadku powstania listopadowego i zajęciu Warszawy przez Rosjan, jednak jego życiowa postawa sytuuje go raczej w nurcie kontrrewolucyjnym, a jedynie kwestia zaborów rozgrzewała jego krew. Choć bardzo przeżywał te wydarzenia i ubolewał nad niemożnością wzięcia w nich udziału, pozostawał sceptyczny wobec zrywów wyzwoleńczych, wątpiąc w możliwość ich powodzenia, a kwestia ta poróżniła go z Mochnackim. Żywił przekonanie, że polska droga do niepodległości będzie krwawa, a gdy w Paryżu rozpoczynała się rewolucja lipcowa, schronił się w Wielkiej Brytanii.

Jego postawę polityczną można określić mianem realizmu połączonego z lekceważącym stosunkiem do odstępstw. Wzgardzał ustrojem republikańskim, którego wadom miał okazję przyjrzeć się, mieszkając we Francji, a o socjalizmie (zwłaszcza w jego utopijnym wydaniu à la Saint-Simon) chętnie żartował w listach. Idee egalitarne „nudziły go śmiertelnie” (3), a nie miał także zrozumienia dla liberalizmu. W opracowaniu A. Brożek i J. Jadackiego znajdziemy szczególnie interesującą uwagę dot. legitymistycznego konserwatyzmu Chopina, który w „odniesieniu do spraw polskich obejmował nie akceptację porządku porozbiorowego, lecz przekonanie o konieczności restytucji Rzeczypospolitej przedrozbiorowej” (4). Jest to ciekawy głos na marginesie rozważań o polskim legitymizmie, którego filarów różne opcje doszukują się m.in. w Konstytucji 3 Maja lub postanowieniach Kongresu Wiedeńskiego.

Wilhelm von Lenz nazwał Chopina „jedynym politycznym pianistą swoich czasów” w odniesieniu do siły oddziaływania jego dzieł, z których wiele bazowało na motywach polskiej muzyki ludowej. Moc jego zaklętego w nutach oręża w lapidarnej formie ujął Schumann: „Gdyby samowładny, potężny władca Północy wiedział, jak niebezpieczny wróg grozi mu w pełnych prostoty melodiach mazurków, zakazałby pewnie tej muzyki. Dzieła Chopina to ukryte wśród kwiatów armaty” (5). Błędu zaborców nie powtórzyli Niemcy podczas II Wojny Światowej, zabraniając wykonywania dzieł kompozytora do czasu, aż stworzono legendę o jego germańskich korzeniach. W XX wieku do zaszczytnego grona „politycznych pianistów” dołączył Ignacy Jan Paderewski.

 

Tomasz Goździk

 

(17 X 2022)

 

*Autorzy cytowanego opracowania precyzują, że mianem karlistów Chopin określał zwolenników króla Karola X. Warto przytoczyć komentarz prof. J. Bartyzela odnoszący się do tego zagadnienia:

„Zważywszy, że w tym cytacie karlistom przeciwstawieni są ‘filipiści’, czyli – bo tylko oni do tego określenia pasują – zwolennicy Ludwika Filipa (orleaniści) – to przez ‘karlistów’ Chopin mógł rozumieć nie tyle (lub nie tylko) karlistów (carlistas) hiszpańskich, co legitymistów francuskich, obrońców Karola X, których w latach 30. XIX wieku, do śmierci tego króla (1836), przez analogię do hiszpańskich, też nazywano (i nazywali się sami) ‘karlistami’ (carlistes). Tak się określał np. m.in. Balzac. Wtedy nawet mamy ścisłą symetrię, bo jedno i drugie określenie dotyczyłoby Francji. Z drugiej strony jego pobyt w latach 1837-38 na Majorce przemawiałby za Hiszpanami. To można by wyświetlić dopiero znając czas i kontekst wypowiedzi, więc dobrze byłoby ujawnić źródło” (6).

 

Przypisy:

 

(1) A. Brożek, J. Jadacki, Fryderyk Chopin. Środowisko społeczne – osobowość – światopogląd – założenia twórcze, Warszawa 2010, s. 154.

(2) Tamże, s. 155.

(3) Tamże.

(4) Tamże, s. 156.

(5) Tamże.

(6) J. Bartyzel, komentarz pod postem na profilu A. Jakubczyka, fb, 17 X 2022.

Kategoria: Historia, Kultura, Publicystyka, Tomasz Goździk

Komentarze (2)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. Paweł Kopeć pisze:

    Niestety, jeśli F. Chopin to muszę tu napisać: FCh był i jest genialny, ale muzycznie słychać jak dołuje i to jak diabli, męczy niczym choroba albo jakś stara trauma; faktycznie musiał cierpieć w życiu osobistym, chorować i męczyć się sam – to słychać i czuć w jego muzyce. Zdaje się nie pisał wesołych oper czy operetek, co jest chyba jakimś dowodem na to; podobnie jak ciężki – protestancki JS Bach. Wyjątkiem niemieckim jest choćby wielki, jedyny /choć sprofanowany przez niemiecką UE Niemiec i pod Niemców, hymnicznie/ Ludwig van Beethoven, prawdziwa erupcja energii, żywiołu, mistrzostwa, przebojowości i nic słabego w dorobku! Jak on to zrobił?!

  2. Paweł Kopeć pisze:

    Ps. Pisałem o tym do pianistki, Pani E. Pobłockiej, do radia /Dwójki/, ale nic, cisza, obraziła się chyba, bo pytałem ją jeszcze, dlaczego JS Bacha gra się na fortepianie jak ona a nie tylko na klawesynie, organach; wtedy przecież nie było fortepianów cha cha cha

    Bach pisał na klawesyn, organy etc… Klawikord to było i jest to!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *