Gottfried Wilhelm Leibniz
300 lat temu, 14 listopada 1716 roku zmarł w Hanowerze, w wieku 70 lat (ur. 1 VII 1646), Gottfried Wilhelm Leibniz, polihistor, filozof, matematyk, fizyk, historyk i dyplomata; syn profesora filozofii na uniwersytecie w Lipsku, sam – jako wunderkind – wstąpił na tę samą uczelnię w wieku 14 lat; następnie studiował w Heidelbergu i w Jenie; po uzyskaniu doktoratu z prawa wstąpił do służby dyplomatycznej i w latach 1672-76 przebywał na dworze Ludwika XIV; po wygraniu konkursu rozpisanego przez księcia-elektora Hanoweru, Jerzego Ludwika (1660-1727), został jego osobistym asystentem, pełniąc tę funkcję (oraz nadwornego bibliotekarza, historiografa i nauczyciela dzieci książęcych) aż do śmierci; dzięki licznym podróżom dyplomatycznym poznał niemal wszystkich władców oraz wybitniejszych uczonych Europy; nakłonił królową pruską Zofię Karolinę do założenia (1700) Pruskiej Akademii Nauk i został jej pierwszym prezesem; korespondował przez szereg lat z najwybitniejszym katolickim myślicielem tej epoki – bpem J.-B. Bossuetem (1627-1704), w nadziei na przywrócenie jedności protestantów z Kościołem katolickim; powiada się o nim, że był ostatnim człowiekiem na ziemi, który wiedział wszystko, tzn. był w stanie ogarnąć całą wiedzę ze wszystkich dziedzin dostępną za jego życia; najbardziej znaną i ważką częścią jego filozofii jest „monadologia”, czyli teoria ontologiczna, przyjmująca istnienie w świecie nieskończonego zbiorowiska „monad”, tj. indywidualnych jednostek siły, różniących się między sobą stopniem doskonałości (nie ma dwóch monad jednakowych); zbiorami monad są wszelkie organizmy (np. nasze ciała), zaś dusza jest ich monadą centralną; szczególną monadą – będącą ostateczną przyczyną i celem istnienia pozostałych monad – jest także Bóg; zgodność pomiędzy monadami stanowi wynik „harmonii przedustawnej” (harmonia praestabilita), zaprowadzonej przez Boga, dzięki czemu świat przez Niego urządzony jest najlepszy z możliwych, a nawet jedynie możliwym do pomyślenia (gdyby był możliwy świat lepszy, to Bóg wiedziałby o tym dzięki Swojej mądrości, a Jego dobroć skłoniłaby Go do jego urzeczywistnienia); w ten sposób Leibnizowska teoria bytu przechodzi w teodyceę (jej optymistyczny wydźwięk wyśmiewał sceptyk Wolter, acz jej poważnym oponentem był też Newton); choć filozofia polityczna zajmuje poślednie miejsce w jego systemie, to można uznać go za jednego z prekursorów konserwatyzmu ewolucjonistycznego, akcentującego zgubność upodobania do nowości; był też zdecydowanym monarchistą, uznającym monarchię za ustrojowy ekwiwalent najlepszego ze światów; swoją ewaluację typów ustrojów przedstawił w napisanym specjalnie dla polskiej szlachty z okazji elekcji w 1669 roku i wydanym w Wilnie traktacie Specimen demonstrationum politicarum pro eligendo Rege Polonorum („Wzorzec dowodów politycznych dotyczących wyboru króla Polaków); po odrzuceniu demokracji i arystokracji jako ustrojów nieodpowiednich, wskazuje na monarchię, jako na ustrój najodpowiedniejszy dla Rzeczypospolitej; co więcej, choć sam protestant, podkreślał, że król Polski musi być katolikiem, jest nim zaś „ten, kto stanowi cząstkę Kościoła chrześcijańskiego w jedności katolickiej i w łączności ze Stolicą Apostolską. Kościół katolicki jest to społeczność miłością jedna, religią powszechna. Religia katolicka jest to religia, która doszła do nas od Chrystusa przez Apostołów nieprzerwanym ciągiem czasu. Heretyk pozostaje poza nawiasem religii katolickiej, a zatem poza Chrystusem. Schizmatyk pozostaje poza jednością miłości. (…) A zatem, kto nie jest katolikiem, tego zbawienie wieczne jest albo wykluczone, albo trudne do osiągnięcia. A zatem największym dobrem jest być katolikiem. A zatem król niech będzie katolikiem”; król Polski winien bronić nie tylko swojego królestwa, ale również wspólnego dziedzictwa całej cywilizacji chrześcijańskiej, bowiem „cele Polski i świata chrześcijańskiego są zbieżne. A zatem przy wyborze króla Polacy powinni ku własnemu pożytkowi słuchać rad świata chrześcijańskiego”.
prof. Jacek Bartyzel
Kategoria: Jacek Bartyzel, Kalendarium