Filmy z podróży: „Bella i Sebastian” II
Kiedy podróżuję za granicę, w autobusie wybieram miejsce tam, skąd nie jestem zmuszona patrzeć w stronę ekranu TV. To mój niemy opór wobec jakości filmów serwowanych podróżnym dla zabicia czasu. Ostatnio jednak doznałam miłego zaskoczenia: zamiast potworów, zdrad małżeńskich i amerykańskich policjantów zaczęto nam prezentować kino familijne. Najpierw na ekran wmaszerowali mały Sebastian i jego psina, kudłata Bella.
Akcja filmu toczy się w 1945, gdy we Francji skończyły się działania wojenne. W małej alpejskiej wiosce urwipołeć Sebastian i jego przybrany dziadek czekają na powrót siostrzenicy Dziadka, Angeliny, "której medal przypiął sam Generał". Przygotowali dom na jej powitanie, a teraz czekają na dyliżans, ale… w środku nie ma nikogo, nie ma Angeliny. Znajomi informują, że awionetka, którą młoda kobieta wracała w rodzinne strony, rozbiła się w górach. Wszyscy zginęli. Dziadek i Sebastian nie wierzą: ich zdaniem, właśnie Angelina żyje. Wyruszają w stronę miejsca katastrofy, najpierw razem, potem osobno, bo Sebastian – zdeterminowany – umyka Dziadkowi i sam dobiera sobie środki do osiągnięcia celu oraz towarzyszy. Razem i osobno, przemierzają niebo i ziemię, strumienie, przepaście i płonące lasy…
Film nakręcono w przepięknych pejzażach górskich, odtwarzając świat dziko żyjących w nim zwierząt. Prości i silni są ludzie tych gór: dzielni, wytrzymali, przywiązani do bliskich i do swojej ziemi. Ale mały Sebastian w przyszłości pewnie już nie będzie pasterzem, może zostanie pilotem?
Zabawna jest tytułowa Bella, biały pies owczarek, który szczekaniem, szturchaniem i innymi psimi gestami wspiera małego pana, wychowuje go i nie pozwala wycofać się z raz obranej drogi. Ratuje go przed niedźwiedziem.
Dorosły widz, przyzwyczajony do analizy porównawczej metod przetrwania, zada sobie podczas oglądania mnóstwo pytań: "A jak oni wytrzymali tyle godzin bez jedzenia?", "A czym żywił się dzielny pies?", "Jak Sebastian mógł wytrącić pilotowi stery z rąk?". Dopiero pod koniec, kiedy chłopiec w niesympatycznym towarzyszu podróży odnajduje rodzonego ojca, a walka o uratowanie Angeliny, uwięzionej w szczelnie skalnej, przyniesie zwycięstwo, dorosły widz przypomni sobie, że to przecież baśń – o dzielnych ludziach z pięknych Alp. Tam zawsze jest piękna pogoda, dobro zwycięża zło, a mały człowiek, który ma wielkie serce, potrafi nim zaswtydzić dorosłych ludzi.
Aleksandra Solarewicz
"Bella i Sebastian", reż. Nicolas Varnier, Francja 2013
Kategoria: Recenzje