Ekonomia i sztuka gospodarowania. Zależności przemyślane na nowo i od początku
Umiejętność gospodarowania, produkcji oraz kreacji nowych technologii bierze się ze wspólnych potrzeb ludzi, z odkrywania i badania wielu zjawisk, które mogą być dla człowieka użyteczne. W efekcie powstaje teoria gospodarowania, określająca jego cele – ekonomia. Rzecz w tym, by nie traktować ekonomii jak karykatury Opatrzności, wyrzekając się na nią wpływu ("niewidzialna ręka rynku"), lecz realizować jej założenia, mając w pamięci ponadczasowe wartości: piękno, dobro, prawdę i sprawiedliwość.
Termin ekonomia pochodzi od greckich słów: oikos — dom i nomos — prawo, reguła. Pierwszy raz pojawia się u Ksenofonta; taki tytuł nosi jedno z jego dzieł. Starożytni rozumieli przez ekonomię zasady prowadzenia gospodarstwa domowego. Na temat właściwych sposobów gospodarowania, pracowania, gromadzenia zapasów, handlowania, oddawania i darowania długów czy wypłaty odszkodowań wypowiadali się starożytni władcy począwszy od Sumeru. Najstarszy znany kodeks – Kodeks Urukaginy – pochodzi z I połowy XXIV wieku p.n.e. Kodeks Ur-Nammu – zbiór praw, ustanowiony za panowania sumeryjskiego króla Ur-Nammu na przełomie XXII–XXI wieku p.n.e., zapisany na kamiennych tabliczkach, został sformułowany w postaci wskazań moralnych: co jest właściwe, a czego należy unikać. Nie zostało to zapisane w postaci listy przestępstw i kar, ale raczej przykazań. Bardziej znany Kodeks Hammurabiego, babiloński zbiór praw, został zredagowany i spisany w XVIII w. p.n.e. i określa kary m.in. na zasadzie talionu (czyli odpłaty w duchu „oko za oko”, jednak z uwzględnieniem różnic stanu i pochodzenia osób, np. za oko niewolnika wystarczało zapłacić jego panu). Na tematy ekonomiczne wypowiadali się także prorocy wielkich religii, traktując wskazania gospodarcze i zasady prawne w tej dziedzinie jako ważne, ale nie najważniejsze kwestie. Potępiano lichwę, zatrzymywanie płacy robotnikom, kradzież i wyzysk, pochwalano darowanie długów, widząc w tym jeden z najważniejszych przejawów miłosierdzia i miłości bliźniego. Zarys prawdziwie sprawiedliwej ekonomii zawarty jest w nauce Jezusa. Do tego etapu wiedzy ekonomicznej i celów gospodarczych wspólnoty ludzkiej jeszcze nie dotarliśmy. Wręcz przeciwnie, obecna praktyka monetarna została podporządkowana lichwie – od początku dziejów ograniczanej prawnie lub wręcz piętnowanej jako rodzaj zła. Nie powinno zatem nikogo dziwić stanowisko Josepha Stiglitza, według którego porozumienie gospodarcze (ekonomia), aby służyło wszystkim ludziom, w tym także najuboższym, powinno zostać gruntownie przemyślane od nowa.
Aby mogło to nastąpić, trzeba dobrze zrozumieć naturę i podstawy ekonomii, jej miejsce w systemie nauk (co zostało już przeanalizowane w poprzednim artykule) oraz fakt, że ekonomia jako nauka to nic innego jak teoria zarządzania gospodarką realną, a nie wirtualna manipulacja finansami. Ekonomia powinna być realizowana w praktyce i przynosić przewidywalne efekty.
W kulturze starożytnych Greków postawa estetyczna i badawcza była tym samym. Ocena estetyczna nie różniła się zasadniczo od innych ocen. Grecy nazywali ją theorią (Władysław Tatarkiewicz, Historia estetyki. Estetyka starożytna, 1985, s. 40). W przypadku przedmiotu materialnego badano jego zastosowanie oraz możliwość powielenia.
Pozostając na gruncie starożytnej kultury greckiej, z łatwością zauważymy, że pojęcie piękna i sztuki wyrasta z praktyki gospodarczej. Greckie słowo póiesis, oznaczajace dzisiaj poezję, u starożytnych oznaczało produkcję, a jego dosłowne znaczenie to „robić”. Poietés to po prostu wytwórca, musikós to każdy wykształcony człowiek, architékton to naczelny kierownik produkcji. (Tatarkiewicz, dz. cyt. s. 39.)
Dla starożytnych Greków piękno miało swój wyraz praktyczny, użyteczny. Stawało się umiejętnością. Ta z kolei – technologią (techne) i bardzo pożądanym kanonem. Sztuka pojmowana jako umiejętność dotyczyła każdego zawodu. Rozumiano ją jako „każdą produkcję umiejętną”, w której potrzebna była wiedza, a nie natchnienie. Wiedza była gwarancją udanego wykonania zlecenia. Podkreślano kunszt wytwórcy. Słowo „sztuka” do dzisiaj zachowało to znaczenie.
Warto kontynuować, choćby jeszcze przez chwilę, te rozważania, gdyż odsłaniają one zapomnianą twarz ekonomii. Sztukę ekspresyjną nazywano mimesis ― naśladowaniem, ale na początku chodziło w niej o wyrażanie (naśladowanie) własnych uczuć i stanów (Tatarkiewicz, dz. cyt. s. 29.) Uczucia i emocje wyrażano w tańcu, muzyce i śpiewie. Te czynności wykonywane razem (obrzędy i misteria) prowadziły do „oczyszczenia” ludzkiej psychiki z natłoku wrażeń i uczuć. Oczyszczenie ― katharsis ― dotyczyło najpierw tancerzy. Kiedy powstał teatr, rozszerzyło się na aktorów, a później także na widzów. Katharsis prowadziło do lepszego rozumienia świata i relacji pomiędzy ludźmi.
Katharsis ułatwiało myślenie kontemplacyjne o przedstawionych zdarzeniach i uczuciach. Uwolnienie się od prymatu emocji (oczyszczenie umysłu od „myślenia limbicznego”) prowadziło do oceny emocji i zachowań w kategoriach wartości, jakie są realizowane w relacjach międzyludzkich. Był to rozwój myślenia korowego i początek emocji wyższych. Najwyższą wartością stała się sprawiedliwość i to ona zaczęła być pojmowana jako piękno. Jedno z orzeczeń wyroczni delfickiej brzmiało: „najpiękniejsze jest to, co najbardziej sprawiedliwe” (Tatarkiewicz, dz. cyt. s. 37.) Piękno pojmowane jako sprawiedliwość zostało ostatecznie uznane za dobro.
Na dobroci, sprawiedliwości i praworządności ukonstytuował swoją postawę Sokrates, a Platon opisał ją w dialogach Eutyfron, Obrona Sokratesa i Kriton. W ostatnim dialogu z tych trzech: Kriton, Platon wyraził zapewne autentyczne stanowisko Sokratesa:
Sokrates: A że dobrze i pięknie, i sprawiedliwie to jest jedno i to samo, zostajemy przy tym czy nie?
Kriton: Zostajemy.
Sokrates cenił też mądrość i mawiał: „najpiękniejszą z rzeczy jest mądrość” (Tatarkiewicz, dz. cyt. s. 116). Za wypracowaną zasadą sprawiedliwości podążyło dobro, a obie te zasady realizowane razem to mądrość. Wszystkie te wartości wynikają z nadrzędnej cechy bytu, którą jest duchowe piękno. Mądrość także wynika z duchowego piękna i prowadzi do poznania prawdy. W platońskiej triadzie: piękno, dobro i prawda, najważniejsze jest Piękno. Jest ono rozumiane szeroko, obejmuje wartości moralne oraz poznawcze.
Widzimy zatem jak z potrzeb wspólnoty, z odkrywania i badania świata zjawisk, materii i organizmów, powstaje umiejętność gospodarowania, produkcji oraz kreacji nowych technologii. W efekcie powstaje także użyteczna teoria gospodarowania, określająca jego cele – ekonomia. W tym momencie człowiek zaczyna zmagać się z własną naturą. Albo bezkrytycznie ulega myśleniu limbicznemu i realizuje swoje zachcianki, swoje wąsko pojmowane, egoistyczne pragnienie zysku, kosztem innych ludzi, albo wznosi się ku światłu i światu sprawiedliwości, dobroci i duchowego Piękna, rozwijając w sobie zdolność myślenia korowego, zgodnie z którym świat to żywy organizm potrzebujący harmonii. W tym świecie jego indywidualny zysk zostaje zintegrowany z korzyścią i powodzeniem całej wspólnoty. Ekonomia od początku związana ze sztuką (pojmowaną jako umiejętność) i z pięknem (jako zdolnością kreowania coraz lepszego świata) ma potencjał kształtowania ludzkiego myślenia i ludzkiego obyczaju. Czy ten potencjał zostanie wykorzystany w życiu, zależy od wartości i celów realizowanych w ekonomii. Wadliwe, niesprawiedliwe cele niszczą ludzką wspólnotę i degenerują jednostki. Cele właściwe, zakorzenione w duchowości, budują człowieka i organizują wysiłek całej wspólnoty w dążeniu do zaspokojenia naturalnych życiowych potrzeb – potrzeb umiarkowanych, dostosowanych do natury świata, a nie wybujałych i realizowanych na pokaz.
Świadomość organicznego związku ekonomii, estetyki i etyki sprawia, że postulat odrzucenia etycznego redukcjonizmu, zakorzenionego w ekonomii od XVII wieku (w czym niepoślednią rolę odegrało dzieło Adama Smitha, Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, z 1776 roku), jawi się jako oczywisty. Redukcjonizm etyczny w ekonomii czerpał i nadal czerpie swoje uzasadnienie z wypaczenia roli Opatrzności, którą Smith przedstawił w postaci karykaturalnej, jako „niewidzialną rękę rynku”, znajdującą najlepsze rozwiązanie dla gospodarki. Smith wierzył, że możliwy jest samoistny i równomierny wzrost bogactwa wśród ludzi i że suma działań jednostek, które chcą się stać bardziej zamożne, doprowadzi do szczęśliwego bogacenia się całej wspólnoty. Pisał: „każdy prowadzony jest niewidzialną ręką, by przyczyniać się do celu, który nie leżał w jego zamiarach”.
Wiara Adama Smitha nie była zasadna. Lecz, jak to często się zdarza, fałsz bywa atrakcyjny i rozprzestrzenia się szybko. Złudzenie jest bardzo użyteczne — szczególnie wówczas, kiedy pozwala kontrolować świadomość ludzi. Sukces liberalizmu ekonomicznego polegał na stworzeniu warunków do bezwzględnego eksploatowania innych ludzi, a jednocześnie nadaniu tej eksploatacji pozoru szlachetnej działalności dla dobra ogółu. W taką ideologię chętnie wierzyli ci, którzy osiągnęli bogactwo; ci, którzy dążą do bogactwa; a często nawet tacy, którym się nie udaje, ale żyją nadzieją, że wkrótce im się powiedzie. Natomiast ludźmi, których wykorzystano, i z których pracy czerpano korzyści, wpędzając ich w ubóstwo, najczęściej po prostu pogardzano jako nieudacznikami, którzy przegrali walkę o bogactwo i o pozycję w społeczeństwie. Te antagonistyczne stosunki społeczne, pełne fałszu, podstępu, niesprawiedliwości, bezwzględności i wyzysku jawią się niektórym nadal jako raj dla ludzi przedsiębiorczych. To szkodliwe złudzenie. Gospodarcza konkurencja pomiędzy firmami jest negatywna, podobnie jak rywalizacja pomiędzy ludźmi w jednej firmie. Firma, w której ludzie rywalizują ze sobą zamiast twórczo współpracować, szybko upada. Rozsądni pracodawcy zdają sobie z tego sprawę i zabiegają o harmonijne stosunki wśród pracowników w firmie, co przyczynia się do jej pomyślnego rozwoju. Dziwne jest to, że nie odnoszą podobnego myślenia do całej gospodarki. W społecznej makroskali również lepsze jest współdziałanie niż konkurencja, dążenie do międzyludzkiej harmonii niż antagonizm i walka. Od zrozumienia tej zasady zależy dzisiaj pomyślność rodzaju ludzkiego.
Idea „dobrej konkurencji” wyrasta z pojmowania idei bogactwa jako pozytywnej. Smith ideę bogactwa przedstawia jako pozytywną już w tytule swojego dzieła i nie przychodzi mu nawet do głowy, że może popełnia błąd. Skupia się natomiast na tym, aby uzasadnić bezkonfliktowość dążenia do bogactwa. Jest to największe złudzenie, jakie udało mu się zaszczepić w świadomości ludzi. Dążenie do bogactwa jest bowiem zawsze konfliktowe i zawsze rodzi antagonizm. Bezkonfliktowe może być tylko dążenie do zaspokojenia słusznych potrzeb wszystkich ludzi, czyli rozwój i korzyść powszechna, ogólny wzrost poziomu życia oraz dążenie do społecznej harmonii. (Wskazana różnica nie polega jedynie na różnej terminologii, na innym znaczeniu słów, lecz na odmiennej motywacji).
Idee Adama Smitha podsumował w błyskotliwy sposób John Maynard Keynes, mówiąc: „Kapitalizm to takie niezwykłe wierzenie, że najgorsi mężczyźni, z najgorszych pobudek, w niewiadomy sposób będą pracować dla wspólnego dobra.”
Receptę na wszechwładny kapitalizm podał Stanisław Brzozowski: „Jeżeli człowiek ma być wolny, musi zawładnąć ekonomizmem, który dotychczas nim włada; inaczej wszelkie wyzwolenia powstaną w dziedzinie iluzji.”
Likwidacja redukcjonizmu etycznego w ekonomii to skierowanie uwagi na duchowe piękno człowieka oraz na jego przyrodzoną godność i oparcie się na nich. Likwidacja redukcjonizmu etycznego w ekonomii to realizacja idei sprawiedliwości, dobroci i miłosierdzia w polityce finansowej i monetaryzmie. W efekcie oznacza to także powrót do zasady emisji pełnowartościowych pieniędzy w miejsce emitowania środków rozliczeniowych opartych na kreacji oprocentowanego długu.
Poziom emisji pełnowartościowego, sprawiedliwego pieniądza wynika z parytetu gospodarczego. Jest to parytet dóbr konsumpcyjnych: towarów i usług produkowanych, oferowanych i obecnych na rynku. Parytet gospodarczy i emisja pieniądza wynika z pracy społeczeństwa, obejmuje konieczność odtwarzania energii życiowej ludzi, zdobywania przez nich wykształcenia, a wcześniej urodzenia i pielęgnacji od chwili zaawansowanej ciąży.
Godne warunki życia w obecnych czasach obfitości dóbr i użytecznych technologii powinny być normą. Można to osiągnąć. Wystarczy, w trosce o człowieka i jego środowisko, dopuścić do użytku i upowszechnić nowe technologie. (Nowe technologie są blokowane przez ludzi czerpiących zyski ze starych rozwiązań, które są nieskuteczne i niewydajne, moralnie się zastarzały i niszczą środowisko. Dbałość o środowisko uzasadnia i wymusza zmiany w sposobie dystrybucji, prowadzi do dzielenia się dobrami i pracą, do oddzielenia wynagrodzenia od czasu pracy. Postawa ekologiczna skłania do porzucenia niepotrzebnej produkcji, która zaśmieca świat lub umysł człowieka. Lepiej jest obdarować ludzi dobrami (powszechny dochód minimalny) niż wypełniać świat bezsensową krzątaniną w celu uzyskania dochodu kosztem środowiska i jakości życia. Na takie rozwiązanie pozwala już dzisiejsza technologia, a w przyszłości taki postulat stanie się oczywisty i zostanie zrealizowany.
Duchowy i intelektualny postęp człowieka prowadzi do zmian w ekonomii i w zarządzaniu gospodarką. Umiejętne zarządzanie to sztuka, twórczość, zdolność wyszukiwania nowych, nigdy dotąd nie stosowanych rozwiązań, umiejętność lub nawet talent podejmowania decyzji. Sztuka zarządzania opiera się na wiedzy i wyczuciu, prowadzi do racjonalizmu i wypiera to, co nie jest racjonalne: chciwość, pychę, zawiść, lęk, przesąd, rasizm, pseudonaukowy darwinizm i fałszywe wyobrażenie o ludzkiej naturze.
Jacek Rossakiewicz
Kategoria: Ekonomia, Inni autorzy, Myśl, Publicystyka
Jak ktoś uważa Keynes’a za błyskotliwego to tylko podziękować takiemu konserwatyście…