Domański: Ćmiatło ze Statuy Wolności
„Ćmiatło” to neologizm wymyślony przez Jacka Dukaja na potrzeby jego powieści pt. „Lód”. Oznacza przeciwieństwo światła, nie będące wszelako tożsame z ciemnością — ciemność jest bowiem jedynie brakiem światła, ćmiatło zaś stanowi w niej odrębną, samodzielną realność. Próba znalezienia pojęć korespondujących z tymi określeniami na gruncie filozoficznym i teologicznym zawiedzie nas w kierunku rozważań na temat tzw. teorii prywacyjnej, zgodnie z którą desygnat pojęcia „zła” miałby nie stanowić samodzielnej realności[1], a jedynie reprezentować brak dobra (łac. privatio boni). Teoria prywacyjna zrodziła się w krajobrazie postplatońskim i jest nieodłącznie związana z jego horyzontem egzystencjalnym — choć nie jest wyrażona explicite u samego Platona, pewne koncepcje przywodzące ją na myśl możemy odnaleźć u Plotyna uważającego się za jego interpretatora, a w pełni już wyraźnie u Salustiosa; w wariancie uzgodnionym z doktryną chrześcijańską zaś u Augustyna z Hippony, a następnie Boecjusza, Pseudo-Dionizego Areopagity, a także Tomasza z Akwinu. W perspektywie noologicznej[2] platonizm możliwy jest do zinterpretowania jako krańcowa manifestacja logosu apollińskiego („świetlistego”, wertykalnego, racjonalnego). Z perspektywy czysto apollińskiej nie może istnieć coś takiego, jak logos Kybele — nie może więc też istnieć inaczej, niż jako brak to, co w ramach takiego światopoglądu nazywane jest „złem”. Do identyfikacji trzeciego logosu konieczne było wykroczenie poza ramy wyznaczane przez tę perspektywę — to, co poza światłem, przestaje wówczas jawić się jedynie jako ciemność (tj. jako brak, nicość), odnotowane może być zaś ćmiatło, którego pojęcie na gruncie noologicznym koresponduje z mrocznym logosem Kybele[3].
Żyjący w IV w. n.e. neoplatonik i polemista z doktryną chrześcijańską Antoninos, przewidując zniszczenie Serapejonu i innych egipskich świątyń, przepowiedział także nastanie „bezkształtnej ciemności”, w czasach której „mityczna i szpetna mroczność opanuje wszystkie najpiękniejsze rzeczy na ziemi”[4]. Według Antoninosa „czasy współczesne znajdą się znowu, jak w praczasach, pod władzą mitologicznych bestii Gigantów i Tytanów, uosabiających nieokiełznane siły irracjonalności, które zgotują zagładę światu olimpijskiej doskonałości, światłości i rozumu”[5]. Antoninos nie był jedynym autorem z tamtego okresu, u którego pojawiały się podobne przepowiednie — na sugestywne obrazy trafić możemy choćby w dziele Pseudo-Apulejusza pt. „Asklepios, czyli rozmowa z Hermesem Trismegistosem”. Procesy, które obserwowali prócz nich także cesarz Julian, Salustios, Porfiriusz, Jamblich czy Proklos nie zatrzymały się ani nie zmieniły swego zasadniczego kierunku, a jedynie miały coraz bardziej przyspieszać. Nigdy wcześniej, niż w epoce ponowoczesnej, nie nastąpiło tak wielkie oddalenie od olimpijskich, solarnych i uranicznych ideałów, które przyświecały Indoeuropejczykom u zarania ich historii. Mosty, które łączyły świat ludzi ze światem Jaśniejących, Niebiosami/Olimpem/Asgardem/…, zostały wysadzone. Współczesna cywilizacja zachodnia przypomina miasto Kimmeryjczyków mijane w drodze do Hadesu, według opisu Homera pokryte wiecznym mrokiem i mgłami, którego mieszkańcy znają Słońce tylko z opowieści[6]. W perspektywie geografii sakralnej archetypiczne znaczenie Zachodu jest jednoznaczne — to kraina umarłych, „zielony kraj” (według określenia starożytnych Egipcjan), „anty-wschód”[7].
Nad zachodnią krainą mroku swą pochodnię wznosi „Wolność Opromieniająca Świat” (ang. Liberty Enlighting the World) — posąg stanowiący nieoficjalny symbol Stanów Zjednoczonych, ideologicznego i kulturowego centrum współczesnego świata. Wokół płomienia gromadzą się ćmy, zataczając coraz węższe kręgi w półprzytomnym pędzie ku autodestrukcji. To, co zwabiło je wobec braku światła słonecznego, nosi wiele imion: McDonald’s, Coca-Cola, Starbucks, Hollywood, Netflix, wytwory Doliny Krzemowej, demokracja liberalna, „prawa człowieka”… Ich spiralny ruch to zarazem powtórzenie symboliki chtonicznej i akwatycznej, charakterystycznej dla paleoeuropejskiej cywilizacji Wielkiej Matki, istniejącej w Europie i Anatolii przed przybyciem Indoeuropejczyków (spirala, zwinięty wąż etc. według Mariji Gimbutas związane są m.in. z wodami kosmicznymi, w perspektywie noologicznej zaś odzwierciedlają wieczny powrót logosu Kybele).
Doszukiwanie się w Statui Wolności aspektu symbolicznego głębszego, niż powszechnie uznany i wiązanie go z ogólnym obliczem ducha epoki może budzić wątpliwości i zarzuty o „nadinterpretację” — trzeba jednak pamiętać, że zanik myślenia w kategoriach symbolicznych stanowi wyłącznie przypadłość nowoczesności, związaną z zawężeniem pola widzenia i zubożeniem horyzontu myśli właściwym współczesnemu człowiekowi Zachodu. Nie inaczej, niż w odniesieniu do triady mit-symbol-rytuał podszedłby i do tego zagadnienia człowiek tradycyjny, dla którego „każda realność była symbolem, a każda czynność rytuałem”[8].
Postać ze Statuy Wolności łączona jest najczęściej z rzymską boginią Libertas. Wprawne oko dostrzeże jednak w cechach i atrybutach nie mniejsze podobieństwo do greckiej Hekate, związanej ze sferą chtoniczną, mrokiem i czarami. Podobny wizerunek znajdujemy na licznych rycinach czy choćby po jednej z trzech stron rzymskiej rzeźby Hecate Chiaramonti. W wierszu Emmy Lazarus pt. „The New Colossus”, od 1903 roku widniejącym na cokole Statuy, mowa jest między innymi o „Matce Wygnańców”, a o niesionym płomieniu jako o „uwięzionej błyskawicy”[9]. Sama Hekate, zgodnie z opisem Hezjoda[10], jest potomkinią tytanów, zaś Proklos zwraca się w swym hymnie do Ateny słowami: „Ty, która od wszystkich furii Hekate wszystkowidzącej / Ród ludzki oswobodziłaś, korzenie ich odrąbując”[11].
Tytaniczna symbolika cywilizacji północnoamerykańskiej[12] odzwierciedla taki też jej charakter. „Amerykańska cywilizacja podziela w pełnej mierze tytanizm anglosaskiej i, do pewnego stopnia, francuskiej, nowoczesności, ale wciela go w specjalnych i unikalnych cywilizacyjnych formach. Głównym nosicielem tytanicznej zasady jest tu indywiduum, w pełni pozostawione samemu sobie i pozbawione jakiegokolwiek oparcia w tradycji, społeczeństwie, państwie, kulturze. Jednostka zostaje uznana przez kulturę amerykańską i demokrację amerykańską za stworzenie obdarzone absolutną wolnością, której ciężar może ponosić tylko tytan. Stąd amerykańska megalomania – w dziedzinie architektury, przemysłu, sztuki, a także budowy drapaczy chmur, gigantycznych obiektów przemysłowych, tworzenie gigantycznych metropolii. Jest to widoczne nawet w przypadku wzornictwa przemysłowego i wielkości typowych amerykańskich samochodów. Wszystkie amerykańskie są wzmożone w rozmiarze, wszystkie – nieco większe, niż w Europie. Mamy tutaj do czynienia z czarnym logosem Kybele i łatwo rozpoznawalnym materializmem, progresizmem, atomizmem, sensacją i innymi typowymi cechami “czarnej filozofii”. Ale w amerykańskiej wersji tego logosu jest coś oryginalnego i niepowtarzalnego: tu moc Kybele nie pochodzi od ziemi (amerykańska gleba pozostaje obca dla imigrantów, wrogo ku nim nastawiona), a od czynnika ludzkiego, od ostatecznej kompresji jednostki do poziomu atomowego, co wywołuje implozję i swego rodzaju „reakcję jądrową” – tytaniczna siła bije z wnętrza amerykańskiego jestestwa – nie od przyrody, nie od zbiorowości, nie od kultury, nie od głębokich matriarchalnych kultów, a od super-skoncentrowanej gęstości jednostki, pozostawionej tylko samej sobie, ego-istocie. Jest to druga strona bezcelowej i nihilistycznej wolności – „wolności od””[13].
Statua Wolności istotnie symbolizuje wolność — nie jest to jednak wolność człowieka, a wolność Żmija, który według mitu od czasu, gdy w prawiekach strącony został przez Gromowładcę do podziemi i przykuty do axis mundi, w każdym kolejnym cyklu słonecznym rozgryza codziennie jedno z 365 ogniw łańcucha, będąc jednak z powrotem skuwanym za każdym razem, gdy do rozkucia pozostaje ostatnie ogniwo[14]. W tradycyjnym spojrzeniu na świat „czas empiryczny mierzony był przez czas transcendentny, który nie zawierał wydarzeń, a znaczenia”[15]. Dłuższymi cyklami rządzą te same prawa, co krótszymi — współczesność zaś na płaszczyźnie „czasu świętego”, o którym pisał Mircea Eliade, odpowiada nocy w cyklu dobowym i okresowi bliskiemu przesileniu zimowemu w cyklu rocznym. „Ostatniego dnia roku wszechświat rozpływał się w prawodach. Potwór morski Tiamat, symbol mroku, sfery amorficznej i jeszcze nieprzejawionej, powstawał ponownie i rodził zagrożenie. Świat, który istniał przez cały rok, rzeczywiście znikał.”[16] Tytani i giganci powrócili, by jeszcze raz zagrozić kosmicznemu porządkowi. Również i ich będzie musiała w końcu dosięgnąć nieubłagana cykliczność dziejów, nietzscheańskie prawo wiecznego powrotu — zgodnie jednak ze słowami Gómeza Dávili, „jeśli reakcjonista mówi o „nieuchronnej” restauracji, to nie powinniśmy zapominać, że reakcjonista liczy w tysiącleciach”[17].
Piotr Domański
[1] Z uwagi na brak odpowiedniego rzeczownika w języku polskim używam określenia „realność” w znaczeniu bliskim angielskiemu „entity”.
[2] Podstawowym założeniem projektu „Noomachia” Aleksandra Dugina jest istnienie trzech logosów (Apollina, Dionizosa i Kybele), definiujących strukturę każdej kultury i cywilizacji i wyznaczających jej horyzont egzystencjalny. Zainteresowanych noologicznym (gr. nous + logos) ujęciem tematu odsyłam w pierwszej kolejności do wykładów wygłoszonych przez prof. Dugina w Serbii w 2018 roku: https://paideuma.tv/en/course/noomakhia-three-logos-and-world-civilizations
[3] Warto podkreślić, iż daleki jestem od prostego nakładania dychotomii Apollo-Kybele i światłość-mrok na stanowiącą de facto późniejszy wynalazek dychotomię dobro-zło — celem było jedynie zreferowanie platońskiego i platońsko-chrześcijańskiego punktu widzenia. W presokratejskim światopoglądzie indoeuropejskim nie występowały pojęcia „absolutnego dobra” i „absolutnego zła” w rozumieniu takim, jakie znamy obecnie, w ramach mitycznej dialektyki chaosu i ładu celem było zaś ujarzmienie sił występujących przeciwko bóstwom uranicznym, a nie ich zniszczenie.
[4] Cyt. za: M. Dzielska, Hypatia z Aleksandrii, Kraków 2016, s. 147
[5] Tamże.
[6] „przez cały dzień szparko się płynie / Do zachodu, gdy szlaki wodne noc obwinie. / Tak dotarłszy do samych oceanu krańcy, / Widzim kraj. Kimmeryjscy siedzą w nim mieszkańcy. / Którzy w mgle i ciemnicy brodzą ustawicznej: / Nigdy bowiem nie spojrzy na nich Helios śliczny, (…) Zawsze też lud ten nędzny w grubej nocy brodzi.” (Odyseja, tłum. L. Siemieński) Warte podkreślenia jest sakralno-geograficzne znaczenie owych Homerowych wersów.
[7] W słowiańskim micie kosmogonicznym Gromowładca spoczywa po wschodniej stronie, adwersarz zaś — po zachodniej; u Bałtów i wielu innych kulturach zaświaty były lokalizowane za linią horyzontu na zachodzie; wejście do greckich świątyń znajdowało się na wschodzie i w tę też stronę skierowane były oczy posągu — podobne przykłady można byłoby mnożyć i mnożyć. Podobnie klarowne jest znaczenie Lądu i Morza, a co za tym idzie tellurokracji i talassokracji. W temacie geografii sakralnej por. np. A. Dugin, Od świętej geografii do geopolityki, w: „Reakcjonista” nr 4, s. 1-9; A. Danek, Przestrzeń jako ciało — archetyp geografii sakralnej, https://geopolityka.net/przestrzen-jako-cialo-archetyp-geografii-sakralnej/
[8] J. Evola, Revolt Against the Modern World, Rochester, Vermont 1995, s. 116
[9] „A mighty woman with a torch, whose flame / Is the imprisoned lightning, and her name / Mother of Exiles.”
[10] „Asterję wysoko cenioną / Którą Perses w dom porwał i uczynił żoną / Ta zaś zaszedłszy w ciążę, wydała Hekatę (…) Hekate z czcią wszelką wezwie do przyczyny, / Ona, ku prośbom jego chętnie się nakłania, / Bo w niej błogosławieństwo i moc wyjednania. / Gdyż te, co z Okeana i Gai powstały, / Bogi, cześć zachowują swoją i udziały / Na wszej ziemi, na morzu i niebie.” (Teogonia, tłum. K. Kaszewski)
[11] Proklos, Hymn VII. Do Przemądrej Ateny, tłum. Ś. Nowicki, https://www.gnosis.art.pl/e_gnosis/aurea_catena_gnosis/proklos_hymn_do_ateny.htm
[12] Należy zauważyć także, tutaj z konieczności jedynie sygnalizowane, podobne konotacje innych symboli kojarzonych ze Stanami Zjednoczonymi. Dla przykładu, znak dolara składa się z dwóch elementów — pierwszym są dwie pionowe linie, odnoszące się do Słupów Herkulesa, z którymi starożytni Grecy wiązali hasło „nec plus ultra” zastąpione w cywilizacji północnoamerykańskiej hasłem „plus ultra” (jak pisał Friedrich Georg Jünger, główną cechą znamionującą tytanów jest nieuznawanie żadnych ograniczeń); drugi element, a więc zawijas w kształcie litery S, stanowi ideogram węża — istoty o bardzo wyrazistej symbolice w mitologiach indoeuropejskich.
[13] A. Dugin, Cywilizacja północnoamerykańska i jej podstawy (część III), https://web.archive.org/web/20201124223551/https://xportal.pl/?p=32503
[14] Motyw walki bóstwa uranicznego z wężopodobną istotą reprezentującą siły chaosu jest wspólny dla ludów indoeuropejskich, ale także wielu ludów z zupełnie innych części świata. Prof. Andrzej Szyjewski utożsamia słowiańskiego Żmija z germańskim Jormungundem, greckim Tyfonem lub Pytonem, rzymskim Draconem, hetycką Illujanką etc., a także wskazuje na podobieństwo m.in. z babilońskim mitem kosmogonicznym o walce Marduka z Tiamat (por. A. Szyjewski, Religia Słowian, Kraków 2003, s. 59-64)
[15] J. Evola, dz. cyt., s. 148
[16] M. Eliade, Sacrum a profanum, Warszawa 2008, s. 80-81
[17] Cyt. za: T. Gabiś, Nicolás Gómez Dávila, http://www.tomaszgabis.pl/2009/01/07/nicolas-gomez-davila/
Kategoria: Polityka, Publicystyka
Hmm, dość mocne motywy pogańskie, jak na taki portal.
@Adeptus
Nie wzięliśmy się z Księżyca, a kultura klasyczna ma dla nas ogromne znaczenie. Nikt nigdy nie wyrzucał jej wielkiego wkładu ani z dorobku Chrześcijaństwa, ani z dorobku cywilizacyjnego Europy. Żaden uznany Ojciec Kościoła. Nie przypadkowo nasza cywilizacja jest cywilizacją łacińską, zaś Rzym i Grecja również nie wzięły się znikąd. Te wszystkie połączenia symboliczne, mit jako sposób myślenia (warto sob ie przyswoić w ogóle filozoficzne teorie mitu oraz koncepcje religioznawstwa filozoficznego) są tylko dowodem, że ludzkość posiadała zawsze jakieś intuicje dotyczące porządku naturalnego oraz kwestii dobra i zła, a jeśli już chcemy odejść od pogaństwa, warto też zrozumieć, dlaczego od niego odchodzimy i jak Chrześcijaństwo uświęciło wszystkie te intuicje kultur wcześniejszych.