des Cars: „La saga des Romanov”. Saga Romanowów
Jean des Cars jest znanym historykiem francuskim, pisarzem i korespondentem prasy. Napisał wiele ciekawych książek o tematyce monarchistycznej. Jego "Saga Romanowów" jest krótkim przeglądem najważniejszych postaci rosyjskiej dynastii, panującej do 1917 r. Dobrze napisana, zawiera elementy reportażu, opisuje różne carskie zagadki, jak np. pochodzenie cara Pawła I, zagadkowa śmierć Aleksandra I, losy Rasputina i nieśmiertelna Anastazja w kilku odsłonach.
Na początku książki przedstawia autor genezę państwa rosyjskiego i narodziny caratu. Dalej skupia się na przedstawicielach dynastii Romanowów. Pierwsi władcy wspomniani są krótko, a dokładne biogramy dotyczą carów od Piotra Wielkiego do Mikołaja II.
Des Cars opisuje z uznaniem sukcesy carskiej Rosji: osiągnięcia naukowców, artystów i budowniczych, mecenat carów nad kulturą narodową, rozwój miast, szkół, floty… W pewnej chwili pisze nie o kulturze, a wręcz o cywilizacji rosyjskiej. Ciekawi go Dynastia, próbuje zrozumieć sposób rządzenia podległym jej narodem i znaczenie osoby cara dla zwykłych obywateli. Może gdyby des Cars napisał więcej o polityce carów na terenach podbitych, wiele by to dało do myślenia mądrym, zachodnim głowom. Francuzi do dzisiaj żałują, iż Rosja nie miała okazji ich wyzwalać.
Z całej opowieści najbardziej zaciekawił mnie finał, a mianowicie okoliczności upadku caratu i współudział państw Zachodu.
Po pierwsze, pisząc o rządzie księcia Lwowa, zaznacza des Cars, że był to rząd wspierany przez masonów i że w toku rewolucji masoni francuscy osiedlili się w Petersburgu. Po drugie, jakże znacząco brzmi informacja o tym, że Wielka Brytania i Dania odmówiły przyjęcia imperatorskiej rodziny pod swój dach, a mogły uratować bliskich krewnych. (Już nie wspomnę o francuskim generale Janinie, który wydał bolszewikom admirała Kołczaka). Takie właśnie wypadki poprzedziły mord na rodzinie legalnie sprawującej władzę w Rosji. Zachód nie zamierzał walczyć z komunistyczną zarazą, i jeszcze ją wspierał. Niestety, czytając o nich, miałam przed oczami współczesną Europę, ostatnie miesiące i tygodnie. Historia jest nauczycielką życia.
Bardzo ciekawe jest zdanie, w którym Jean des Cars zestawia dwie rewolucje i dochodzi do wniosku, że ta z 1917 roku nie miała charakteru antynarodowego, bo bolszewicy zachowali pamiątki po carach, a francuska owszem, bo niszczyła ślady przeszłości Francji, jak tylko się dało. Jak to, bolszewizm nie był antynarodowy?!
Jeszcze ciekawszy jest akapit, w którym des Cars omawia "wielki powrót Historii", jaki dokonał się po pieriestrojce. Chodzi o przywracanie i odnawianie w Rosji pomników, ponowne pochówki ofiar Rewolucji i nawet kanonizacja Romanowów. Des Cars jest pod wrażeniem oficjalnego hołdu Rosji dla cara, dla adm. Kołczaka, gen. Denikina, innych. To są akty niezmiernie ważne, ale przecież nie chodzi w nich tylko o oddanie honorów ofiarom prześladowań. Rosja buduje długofalową politykę obrony własnych interesów, i to akurat nie zmieniło się od czasów carskich! I tu cytat: „Wyobraźmy sobie, że republikańska Francja stawia pomniki generałom z Wandei, kładzie malowidło ścienne przedstawiające króla Ludwika XVI i jego rodzinę na dworcu w Nantes i ponownie chowa, z honorami wojskowymi, jednego z bohaterów powstania w Wandei? Trudno sobie to wyobrazić”. Faktycznie, albowiem Rosja w przeciwieństwie do Francji upatruje siły między innymi we własnych korzeniach i odrębności. Czekam, aż francuski historyk napisze, że Rewolucja Francuska równa się Rewolucja Październikowa, a to, co stworzyły obie, jest tyle samo warte, tak samo zbrodnicze.
Aleksandra Solarewicz
J. des Cars, „La saga des Romanov. De Pierre le Grand à Nicolas II”, Plon 2008
Kategoria: Recenzje