Demokracja mija się z celem
"Demokracja nie jest ustrojem idealnym, lecz nikt nie wymyślił dotąd lepszego." – to słynne zdanie Winstona Churchilla stało się niemal dogmatem dla zwolenników "rządów ludu". Historia krytyki demokracji jest jednak równie długa, co sam system: już Platon widział w niej więcej wad, niż zalet, a większość z nich odnajdujemy z niesmakiem i dziś.
Jednym ze sztandarowych haseł na cześć demokracji jest to mówiące, iż rządzi w niej większość. Ten mit stosunkowo łatwo obalić, szczególnie w tych krajach, gdzie naród dopiero się demokracji uczy. Prosty przykład: w ostatnich wyborach parlamentarnych w Polsce w roku 2011 uprawnionych do głosowania było równo 30 762 931 obywateli. Liczba wszystkich mieszkańców wynosiła wówczas 37 9748 288. W głosowaniu udział wzięła mniej niż połowa uprawnionych – niecałe 14.5 miliona, z czego również mniej niż połowa wybrała obecnie rządzącą (rządzącą, jak widać, z pomocą takiej a nie innej ordynacji wyborczej) koalicję PO-PSL zagłosowało łącznie na obie partie nieco ponad 6.8 miliona wyborców (wszystkie liczby pochodzą ze strony: wybory2011.pkw.gov.pl). Niektórzy nazywają demokrację systemem totalitarnym, w którym większość uciska mniejszość. Tymczasem obecnie w Polsce jest dużo ciekawiej: to większość – i to znaczna – jest uciskana. 6.8 miliona rządzi pozostałymi 23, a w zasadzie 30 milionami.
To, co równie szybko rzuca się w oczy patrząc na wynik wyborów, to dysproporcjonalność wyniku PSL do jego roli na polskiej scenie politycznej (z resztą, nie pierwszy raz w III RP). Mimo zaledwie 8.36% uzyskanych głosów, stronnictwo to ma o wiele większy wpływ na ważne dla Polski sprawy, niż partie opozycyjne razem wzięte.
Demokracja – rządy "większości". Ten system mija się z celem u podstaw; nic więc dziwnego, że lista jej wad jest długa…
Kamil Cierniak
Kategoria: Kamil Cierniak, Polityka