banner ad

Danek: „Słowa, które nic nie znaczą”

| 19 maja 2025 | 0 Komentarzy

Bolesław Leśmian zaliczany jest do najbardziej oryginalnych osobowości poetyckich Młodej Polski i Dwudziestolecia. Znawca literatury młodopolskiej Tomasz Weiss tak charakteryzuje twórczość tego autora: „Po pierwsze poeta deklaruje niezwykle silne i bardzo bliskie powiązanie człowieka z przyrodą. To poczucie zespolenia z przyrodą prowadzi do wniosku, że zło współczesnej sytuacji człowieka, wytworu cywilizacji i industrializacji polega na osłabieniu owego związku. Należy go przywrócić, osiągnąć stan, w którym człowiek był całkowicie związany z naturą. Według Leśmiana oznacza powrót do pierwotnego, najdawniejszego okresu w dziejach człowieka. Jest to stanowisko równoznaczne z deklaracją niechęci do kierunku rozwojowego współczesnej cywilizacji, oddalającej człowieka od jego pierwotnych i podstawowych powiązań. (…). Wielką rolę odgrywały w poezji Leśmiana wątki baśniowe i mitologiczne nie tylko jako tematy jego utworów, ale jako związany ze światopoglądem poety sposób docierania do głębokich prawd, do istoty świata. Tej istoty świata nie da się bowiem, jak wiadomo, dociec poprzez poznanie intelektualne, zbliżyć się zaś do niej można przez intuicję. Mit i baśń to w dużej mierze właśnie rezultat działania intuicji.” (1). W czasach szkolnych nie znałem zacytowanego fragmentu ani książki, z której on pochodzi, ale pamiętam, że tak właśnie wtedy odbierałem poezję Leśmiana: jako ukazanie innych wymiarów rzeczywistości, leżących poza granicami racjonalnego poznania, jako podróż w krainę duchów. Tak zapamiętał mi się Leśmian na długo.

W okresie międzywojennym poeta znalazł się pod ostrzałem publicystów związanych z obozem narodowym. Kontrowersyjny krytyk literacki, choć w warunkach polskich dość oryginalny myśliciel, Stanisław Pieńkowski – w swoim czasie sam młodopolski poeta – wyzywał Leśmiana na łamach prasy od robaków, ścierwojadów, nekrofilów. Należący do radykałów młodszego pokolenia Stronnictwa Narodowego Tadeusz Dworak zamieścił w nacjonalistycznym czasopiśmie kulturalnym „Prosto z Mostu” recenzję ostatniego, wydanego pośmiertnie w 1938 r. zbioru wierszy Leśmiana „Dziejba leśna”, opatrując ją zgryźliwym tytułem „Dziejba Lesmanów”, co stanowiło przytyk do prawdziwego nazwiska autora.

Przez lata nisko oceniałem tę krytykę Leśmiana wychodzącą spod piór endeków, w przekonaniu, że wyraża ona jedynie wrogość do poety jako żyda. Trzeba sobie dopiero zadać niejaki trud odsączenia tekstów nacjonalistycznych krytyków literackich z antysemickiej retoryki i skupić uwagę na przysłoniętych nią uwagach rzeczowych, by stwierdzić, że ich zarzuty nie były bezpodstawne.

Gdyby zasadnicze idee przyświecające twórczości Leśmiana wyglądały tak, jak w przytoczonych wyżej słowach profesora Weissa, moglibyśmy wręcz uznać, że jego poezje wspierają tradycjonalistyczną wizję świata: oto sugestia, że nowoczesna cywilizacja (przemysłowa) alienuje i wyjaławia człowieka, oto wezwanie do wycofania się z niej, do powrotu w świat przyrody, ale przyrody uduchowionej, ukazanej jako domena sił czy istot opiewanych w mitach i baśniach. Łatwo dojść do takiego wniosku, jeśli za przedmiot analizy obierze się kilka najlepszych, najbardziej udanych wierszy Leśmiana. Ale jeśli przeczytać jego dzieła zebrane – wszystkie – obraz ulega zmianie. Uduchowienie tej poezji to fikcja.

Odczytywanie specyficznego klimatu utworów Leśmiana jako mistyki przyrody wydaje się zasadniczo nietrafione. Nie są one poetycką formą wmyślenia się w świat natury po to, by uzyskać i oddać w słowach ogląd sił obecnych w naturze, ale ją przekraczających. Takie próby podejmowała  w XIX wieku przede wszystkim niemiecka szkoła Naturphilosophie, wywodząca się od Friedricha Wilhelma Josepha von Schellinga (1775-1954), a reprezentowana przez takich autorów jak Karl August Eschenmayer (1768-1852), Henrik Steffens (1773-1845), Johann Jacob Wagner (1775-1834), Hans Christian Oersted (1777-1851), Lorenz Oken (1779-1851), Ignaz Paul Vital Troxler (1780-1866). W czasach Leśmiana kontynuował ten kierunek refleksji przede wszystkim biolog i filozof przyrody Hans Driesch (1867-1941), twórca teorii neowitalizmu.

Nie takie jest jednak znaczenie postaci o dziwacznych, stylizowanych na język ludowy imionach-nazwach, zaludniających wiersze polskiego poety. Leśmian nie tropi żadnych tajemniczych mieszkańców świata natury ani niezwykłych zjawisk. Przyroda to dla niego (tylko) tło i scena, na których przedstawia przygody bohaterów swoich historyjek, rodzących się z fantazji opowiadacza, układacza przyśpiewek, popisującego się swoim kunsztem. To, co czytamy nie stanowi rezultatu kontemplacji natury, lecz wytwór bajkopisarstwa.

Daje się tu rzeczywiście zauważyć odrębność Leśmiana w stosunku do Młodej Polski, okresu, kiedy zaczęła się rozwijać jego twórczość. Młoda Polska starała się – lepiej lub gorzej – docierać do głębokich warstw rzeczywistości bądź ludzkiej duszy, eksplorować ich wymiary wcześniej zakryte. Ta orientacja ku głębi poskutkowała rozwojem symbolizmu w poezji, pozwalającego odtwarzać w utworach (lub w malarstwie) doświadczenia czy stany ducha trudne lub zgoła niemożliwe do wyrażenia językiem dyskursywnym, w tym procesy nieświadomości. Wiele na tym polu osiągnęli współcześni Młodej Polsce symboliści rosyjscy, a wcześniej francuscy. Był to szeroki fenomen. Poezję symboliczną uprawiali zarówno najbardziej do dziś znani poeci młodopolscy, jak Jan Kasprowicz, Stanisław i Wincenty Korab-Brzozowscy, Tadeusz Miciński, Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Wacław Rolicz-Lieder, Leopold Staff, jak i ci mniej dziś pamiętani, na przykład Franciszek Nowicki (1864-1935), Wacław Wolski (1867-1928), Kazimiera Zawistowska (1870-1902), Władysław Bukowiński (1871-1927), Franciszek Mirandola (1871-1930), Bogusław Butrymowicz (1872-1965), Gustaw Daniłowski (1872-1927), Ludwik Szczepański (1872-1954), Bronisława Ostrowska (1881-1928). Również w dorobku Leśmiana znajdziemy jej przykłady i te niewątpliwie należą do lepszych osiągnięć poety, jak choćby rewelacyjny wiersz „Dziewczyna” ze zbioru „Napój cienisty” (1936). W większości przypadków jednak poprzestaje on na wywoływaniu ulotnych nastrojów, snuciu uczuciowych anegdot okraszonych zabawą słowem. Narzędzi do odsłaniania ukrytych wymiarów świata i ducha poszukiwano w filozofiach Wschodu, stąd do naszej poezji w epoce Młodej Polski wkracza orientalizm, znów pojawiający się w niektórych utworach Kasprowicza, Przerwy-Tetmajera, Mirandoli, Ostrowskiej, Jerzego Żuławskiego (1874-1915), a zwłaszcza Antoniego Langego (1861-1929) i Micińskiego, u Leśmiana zaś w wierszach „Dżananda” (1936) i „U wód Hiranjawati – nad brzegiem żałoby”, a wcześniej w utworze „Sidi-Numan” i cyklu „Nieznana podróż Sindbada-żeglarza” (oba z tomu „Sad rozstajny” z 1912 r.). Poezja epoki nie stroni wreszcie od refleksji religijnej, przepracowuje tematy biblijne, nierzadko w bolesnych gmatwaninach poszukiwania drogi do zagubionego Boga lub antagonizmu przeciw Niemu. Leśmian natomiast, jeśli się dobrze przyjrzeć, dokonuje banalizacji Boga, który występuje tylko w charakterze jednej z wielu dziwnych, widmowych istot-nastrojów zaludniających wiersze poety, tych wszystkich Dusiołków, Śnigrobków, Znikomków i Srebroniów.

Gdy przeczytać jego dzieła zebrane w układzie chronologicznym, zauważa się też, że w poezji Leśmiana właściwie nie ma rozwoju: w okresie powojennym, kiedy wydał większość swoich tomów wierszy, poeta pisał na dobrą sprawę tak samo jak wcześniej, tymczasem Międzywojnie po kilku latach euforii ponownie pogrążyło się w poważnych niepokojach, czego odbiciem w poezji był katastrofizm (Józef Czechowicz! Jerzy Zagórski! Aleksander Rymkiewicz! młody Czesław Miłosz!), Leśmianowi zasadniczo obcy.

Gdybym miał wskazać nurt w naszej poezji za czasów Leśmiana bliski filozoficznemu tradycjonalizmowi, wymieniłbym nie fantazje o miłosnych schadzkach w leśnej przesiece czy na podmiejskiej łące, urozmaicone przez rusałki traktowane jawnie jako postacie anegdotyczne – lecz neoklasycyzm. Poeci tworzący w tym stylu świadomie zwracali się ku tradycji i to tej najdawniejszej, najbardziej podstawowej dla Europy; ku Grecji i Rzymowi. Nowym językiem dotykali skarbów tych starożytnych kultur, ożywiali tematy mitologiczne i zaczerpnięte z historii klasycznej. W takim duchu tworzył z jednej strony Leopold Staff, z drugiej strony grupa poetów skupionych wokół pisma „Museion” (1911-1913): Zdzisław Dębicki (1871-1931), Władysław Kozicki (1879-1936), Edward Leszczyński (1880-1921), Jan Mieczysławski (1884-1927), Władysław Kościelski (1886-1933), Ludwik Hieronim Morstin (1886-1966). Neoklasycy odrzucali uczuciowe rozedrganie poezji modernistycznej, epatowanie „bólem istnienia”; niechętnie podchodzili też do nieokreślonych poszukiwań duchowości przez Młodą Polskę, przeciwstawiając temu wszystkiemu stoicką koncepcję życia. Starali się realizować ideał zdyscyplinowanej i dopracowanej formy poetyckiej według klasycznych reguł wersyfikacji, pochodzących jeszcze z czasów antycznych. Fascynowała ich grecka i rzymska tradycja literacka oraz jej kontynuacje z epoki Renesansu. Do neoklasycyzmu pod niejednym względem podobny był parnasizm, nurt nieco wcześniejszy, przyniesiony do Polski z Francji. Parnasiści również odrzucali liryzm osobisty jako zasadniczy temat wierszy, wysuwali program poezji elitarnej i erudycyjnej, będącej dziełem wytężonej pracy intelektu, a nad wzór wizjonera czy wieszcza przemawiającego z głębin duszy pod wpływem natchnienia przedkładali koncepcję poety jako rzemieślnika rzeźbiącego w materii słowa, twórczości bezosobowej, tak jak anonimowa była twórczość artystów średniowiecza i starszych od niego kultur tradycyjnych. W Polsce parnasizm reprezentowali najpierw Felicjan Medard Faleński (1825-1910) i Wiktor Gomulicki (1848-1919), potem Zenon Przesmycki „Miriam” (1861-1944), Konstanty Maria Górski (1862-1909), po części Lucjan Rydel (1870-1918), Kazimiera Zawistowska, bracia Korab-Brzozowscy. Parnasiści także przykładali wielką wagę do starannie wypracowanej formy, chętnie przypominali rzadkie, zapomniane gatunki poetyckie, a po tematy sięgali – jak Antoni Lange – do archaicznych kultur pozaeuropejskich. Leśmian stał jednak z dala od tych nurtów. Nawet jego nawiązania do antyku („Akteon”) szły w zupełnie innym kierunku niż u neoklasyków. Nie chodzi w nich o aktywizację obrazów zakorzenionych w najstarszych dziejach naszej cywilizacji, by umożliwić nam pełniejsze rozwinięcie w sobie i wykorzystanie mocy naszej zbiorowej duszy, która od niezliczonych pokoleń formowała się pod wpływem tych obrazów, czasem bardziej świadomym, czasem mniej uświadomionym. Leśmian czerpie z antycznych mitów tylko kolejną porcję materiału do pobudzania i drażnienia indywidualnej „uczuciowości”.

Wydaje mi się, że taka jest najbardziej zasadnicza cecha liryki tego autora, któremu sprawności poetyckiego języka odmówić nie sposób. Emocje i przeżycia, jakimi żywi się jego poezja i wzajemnie karmi nimi odbiorcę nie są poważnego typu, na serio. To poezja powierzchownych roztkliwień, chwilowych rozczuleń. Poeta wykorzystuje opisy natury, przygody wymyślonych istot, nawiązania do sfery religijnej, okazjonalnie odwołania do starszych archetypów kulturowych w tym jednym celu. Stara się więc oddziaływać na intelekt i psyche czytelnika w sposób, który nie rodzi w duszy trwałych wartości i za którym nie stoi nic więcej, żaden większy zamysł. Snute przezeń historie mają zaskakiwać, ale ileż razy można zaskakiwać dla samego zaskakiwania?

W opublikowanym pośmiertnie zbiorze ostatnich wierszy poety jest jeden, rozpoczynający się wersem: „Lubię szeptać ci słowa, które nic nie znaczą”. To zaskakująco trafna autocharakterystyka twórczości Leśmiana.

 

Adam Danek

 

1. Tomasz Weiss, Literatura Młodej Polski, Warszawa 1984, s. 135.   

Kategoria: Adam Danek, Kultura, Myśl, Publicystyka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *