Danek: Purytanin w kosmosie pogan
W Ameryce literaci pierwszej połowy XIX wieku przeważnie byli ideowymi i politycznymi konserwatystami. Tyczy się to autorów tej miary, co Washington Irving (1783-1859), James Fenimore Cooper (1789-1851), Edgar Allan Poe (1809-1849) czy Herman Melville (1819-1891), i jest również prawdą w odniesieniu do romantycznego pisarza, jakim był Nathaniel Hawthorne (1804-1864).
Kilka lat życia spędził Hawthorne w Europie. Owocem pobytu na Starym Kontynencie było między innymi opracowanie przezeń zbeletryzowanego wyboru mitów starożytnej Grecji i Rzymu. Przygotowane przez pisarza dla jego syna Juliana, ukazały się one drukiem w dwóch tomach: „Księdze cudów” (1851) i „Opowieściach z zaczarowanego lasu” (1853).
Prawdę mówiąc, z dorobku Hawthorne’a znałem wcześniej tylko jego najsłynniejsze dzieło, powieść „Szkarłatna litera” (1850), której akcja rozgrywa się w XVII wieku w środowisku purytanów zamieszkujących kolonie Nowej Anglii. Napisana pięknym językiem i z niewątpliwym talentem, nie przypadła mi jednak specjalnie do gustu. Zupełnie inne wrażenia wyniosłem z Hawthornowskiej interpretacji mitów. Przeczytałem ją dopiero jako dorosły, czyli, wydawałoby się, w zupełnie nieodpowiednim wieku, biorąc pod uwagę, że książka została napisana w zasadzie dla dzieci. Ale…
Bycie Europejczykiem pod względem duchowym (przyjmijmy tu definicję ducha za niemiecką tradycją filozoficzną: jako ogółu zobiektywizowanych, zbiorowych wytworów rozpatrywanej kultury) polega na nieustannym przetwarzaniu mitu – greckiego. Tak jak czynił to w XX wieku Karl Kerenyi, naukowiec zaliczany często do szkoły tradycjonalistycznej. Tak jak o tym pisze Hans Blumenberg w książce „Praca nad mitem” (1979); stąd zresztą tytuł dzieła. W tym właśnie Blumenberg widzi istotę mitu: w ciągłości przekazu łączącej nas ze źródłem.
Hawthorne jawi się tu jako podwójnie ciekawy. Po pierwsze dlatego, że nie jest Europejczykiem. Jest pisarzem Nowego Świata, nie Starego Kontynentu. Po drugie dlatego, że cała jego twórczość pozostaje mocno zakorzeniona w dziedzictwie purytanizmu.
Russell Kirk tak komentuje rolę purytanizmu w kulturze Ameryki, a zwłaszcza w formowaniu amerykańskiego konserwatyzmu: „Ostrożny w działaniu, nieufny względem przemian i ekspansji, tłumiący własne ja, uzbrojony w żelazną teologię, purytanizm nie toleruje dominujących w Ameryce materialistycznych i hedonistycznych żądz i brzydzi się duchem modernizmu. Purytanizm to moralny konserwatyzm w skrajnej postaci. Ze wszystkich zaś form buntu, jakie dotykają nowożytny świat, najbrutalniejsza jest rewolucja moralna.” (1). Purytanizm odrzucał jednak wszelkie pozostałości cywilizacji pogańskiej. Dosłownie odczytując nowotestamentową sentencję, iż ‘wszyscy bogowie pogańscy to czarci’, tępił wszelkie pamiątki czasów przedchrześcijańskich, wszystko, co nie pochodziło z Biblii, cóż dopiero odniesienia mitologiczne.
Purytańskie dziedzictwo daje o sobie znać w Hawthornowskiej adaptacji mitów. Między innymi, autor unika określania antycznych bóstw mianem bogów, stara się też unikać nazywania ich powszechnie znanymi imionami greckimi i rzymskimi, co w sumie daje interesujący efekt narracyjny.
Bo może dzięki takim zabiegom Hawthorne – pisarz niewątpliwie chrześcijański – tym skuteczniej pomaga czytelnikowi przenieść się w czas mitu, cofnąć do świata, o którym chyba zapomnieliśmy. Wśród codziennych znojów człowiek obcował w nim z zagadkowymi mocami nieobojętnymi na jego los. Chodziły po nim osoby o nadnaturalnych zdolnościach. Mogłeś w nim też napotkać istoty, które wyglądały jak ludzie, ale ludźmi nie były.
Dla nas to powrót do czasów zanim katolicyzm został zdewastowany przez „filozofię realistyczną”, a „realizm” jako konwencja pisarska wyjałowił katolicką literaturę piękną.
Adam Danek
1. Russell Kirk, Konserwatywny umysł. Od Burke’a do Eliota, przeł. Jonathan Price, Agnieszka Wincewicz-Price, Kraków 2017, s. 265.
Walter Crane (1845-1915), ilustracja do mitu o królu Midasie w „Księdze cudów” Hawthorne'a
Kategoria: Adam Danek, Kultura, Myśl, Publicystyka