banner ad

Danek: Co dalej z Francją?

| 31 lipca 2024 | 2 komentarze

Niedawno we Francji doszło do bezprecedensowego wydarzenia.

Nie chodzi bynajmniej o to, że wykastrowana ideowo, zbudowana na politycznym ojcobójstwie partia Marine Le Pen nie wygrała wyborów, bo umówiły się przeciwko niej pozostałe ugrupowania. Dostała, na co zasłużyła. Mowa o wpisaniu „prawa do aborcji” do tekstu francuskiej konstytucji.

Konstytucja V Republiki obowiązuje od 1958 r. (z późniejszymi zmianami). Zarówno jej twórca, generał Charles de Gaulle, jak i Michel Debré, który kierował pracami nad jej przygotowaniem, byli katolikami. Dziś obaj muszą przewracać się w grobie. Kilkadziesiąt lat temu papież Jan Paweł II, stojąc na francuskiej ziemi, pytał Francję jako „najstarszą córę Kościoła”, czy jest wierna zobowiązaniom swojego chrztu. Co powiedziałby dzisiaj, kiedy Francja tak stanowczo deklaruje się po stronie tego, co sam nazwał „cywilizacją śmierci”?

Formalnie rzecz biorąc, Francja włączyła aborcję do swoich zasad ustrojowych. Tym samym jej ustrój państwowy ostatecznie i nieodwołalnie stał się nieakceptowalny dla katolików, którzy wciąż stanowią istotną część francuskiego społeczeństwa. Od tej pory jakikolwiek ralliement jest już niemożliwy. Katolicy muszą wystąpić przeciwko takiemu ustrojowi, opowiedzieć się jasno przeciw niemu. Nie można dwóm panom służyć.

W zaistniałej sytuacji Kościołowi nie wolno milczeć – zarówno francuskiemu, jak i rzymskiemu. Kościół ma obowiązek wskazać teraz wiernym właściwy kierunek: potępić, napiętnować obecny francuski system ustrojowy. Po dziesiątkach lat przyzwyczajania ludzi do demokratycznej i republikańskiej propagandy (płynącej również z kościelnych ambon) nie będzie to łatwe. Przed władzami kościelnymi staje więc kwestia wyboru formy potępienia. Przed bezpośrednim wyrażeniem go werbalnie powstrzymuje je zapewne obawa przed rozpętaniem w odwecie antykościelnej kampanii wrogości, a nawet zemsty i represji ze strony państwa francuskiego. Kościół może jednak potępić obecny ustrój w sposób pośredni, a zarazem dla wszystkich zrozumiały.

Kościelne władze powinny jak najszybciej reaktywować i nagłośnić procesy beatyfikacyjne Klotyldy Francuskiej i Klotyldy Sabaudzkiej.

Klotylda Francuska była młodszą siostrą Ludwika XVI, ostatniego króla Francji epoki ancien régime, zgilotynowanego przez rewolucjonistów. Po wyjściu za mąż została królową Sardynii. Jej proces beatyfikacyjny otworzył jeszcze Pius VII, papież czasów rewolucji (anty)francuskiej, dziś sam kandydat na ołtarze. Księżna Klotylda Sabaudzka, z królewskiego domu Sardynii, była żoną Napoleona Józefa Bonapartego, „Księcia Plon-Plon”, bratanka cesarza Napoleona I, a syna Hieronima, króla Westfalii. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XIX wieku, po upadku II Cesarstwa i pacyfikacji Komuny Paryskiej, książę Plon-Plon pretendował do przywrócenia we Francji monarchii Bonapartych. Znany z liberalnych, a nawet lewicowych i „czerwonych” poglądów, był kandydatem do tronu, który mógł zyskać akceptację również Francuzów o przekonaniach republikańskich i w ten sposób zjednoczyć podzielony naród, toteż zwalczały go władze III Republiki. Książę Plon-Plon do pobożnych nie należał, jego małżonka – wręcz przeciwnie.

Proces beatyfikacyjny Karola I, ostatniego cesarza Austrii, był na ukończeniu za pontyfikatu Pawła VI, ale jego beatyfikację – ostatecznie ogłoszoną dopiero przez Jana Pawła II w 2004 r. – przez długie lata próbowały zablokować austriackie władze, które widziały w niej zdezawuowanie przez Kościół republikańskiej formy swojego państwa i całego okresu jego historii po detronizacji Habsburgów w 1918 r. Tak też niewątpliwie zostałoby dzisiaj odczytane wyniesienia na ołtarze Klotyldy Francuskiej i Klotyldy Sabaudzkiej – jako rehabilitacja królestwa Francji oraz Cesarstwa Francuzów przez Kościół i przeciwstawienie ich Republice jako lepszych okresów w dziejach tego kraju. Reaktywacja procesów beatyfikacyjnych obu tych świętych kobiet, wznowienie prac nad nimi, skierowanie na nie uwagi wiernych i mediów będzie właściwym krokiem, skoro laicka i republikańska Francja przechodzi na pozycje coraz bardziej antychrześcijańskie. Decyzja potrzebna jest jak najszybciej – niedawny festiwal koprofagii i bluźnierstw w postaci tak zwanego otwarcia olimpiady w Paryżu dostarcza dla niej dodatkowego powodu.

 

Adam Danek

Kategoria: Adam Danek, Polityka, Publicystyka, Religia, Wiara

Komentarze (2)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. K.J. pisze:

    Bardzo dobry tekst, bardzo trafny postulat. Sądzę jednak że żadnego potępienia w jakiejkolwiek formie nie będzie. Właściwie to możemy być tego pewni.

     

  2. Agnieszka pisze:

    Dla Francji nie ma już ratunku, stracony kraj

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *