Czarne chmury nad Synodem
We wtorek (14.10.2014) pozwoliłem sobie zamieścić na swoim Facebooku następującą wypowiedź: Zaczyna mnie powoli irytować medialna burza wokół odbywającego się Synodu w Watykanie. Każda plotka, wyciek czy też notatka z obrad brana jest za definitywną zmianę w nauce Kościoła (?!). Pseudo-dziennikarze (czasami nawet ci na co dzień dosyć profesjonalni) rozpisują się niesamowicie, a ludzie złej woli powielają te bajdurzenia….Synod kończy się 19-stego października.” Moja opinia dotycząca owej ‘burzy’ jest nadal ta sama. Jednak, niektóre z komentarzy zamieszczonych w odpowiedzi na powyższe oświadczenie zobowiązują mnie do klarownego wytłumaczenia mojej pozycji wobec samego synodu, jak i relacji jakie docierają do środków masowego przekazu.
Odnosząc się do ‘wiadomości’ synodalnych stwierdzam, że mamy tu do czynienia z rodzajem gry w słówka, która de facto w żadnym stopniu nie odbiega od niezmiennej nauki Magisterium. Na przykład fakt, że biskupi omawiają pozytywne cechy ludzi żyjących w grzechu sodomii (homoseksualizmu – dla zwolenników nowomowy) lub związkach niesakramentalnych – to nie nowość. Kościół zawsze uczył nas miłować grzeszników, a piętnować grzech, w kajdanach którego cierpią. Miłosierdzie trzeba okazywać każdemu, kto za grzechy żałuje lub znosi je w milczeniu – to równie oczywiste. Problemem jest zarówno uwypuklanie, jak i manipulacja tymi kwestiami przez media, ponadto zaś brak szybkiej reakcji biura prasowego Stolicy Apostolskiej w celu sprostowania tych doniesień – i to właśnie brak konkretnej odpowiedzi z Watkanu napawa większość z nas obawami. Jak podkreślił (w poniedziałkowym wywiadzie udzielonym Carlowi Olsenowi z ‘Catholic World Report’) kardynał Leo Burke:
"Biorąc pod uwagę tenże dokument (Relatio postu disceptationem), który jest jedynie objaśnieniem do sprawozdania z dyskusji, która miała miejsce wśród Ojców synodalnych, to w rzeczywistości podwyższa on (rangę) pozycji, których wielu Ojców synodalnych nie akceptuje i których jako wierni pasterze Kościoła nie mogą oni zaakceptować. Ponadto, dyskusja, która wynikła po jego prezentacji pokazuje, że wielka liczba Ojców synodalnych uważa go za niedopuszczalny”.
Kardynał wezwał też papieża Franciszka do wydania oświadczenia w obronie nauczania katolickiego (na które niestety jeszcze czekamy).
W odpowiedzi na (kontrowersyjny) ‘dokument’ (Relatio), odczytany na poniedziałkowej konferencji prasowej przez węgierskiego kardynała Piotra Erdo, 41 ze 184 ojców synodalnych podsumowało, że w tekście zabrakło niezbędnych odniesień do katolickiej nauki moralnej. Z kolei kardynał Napier cały zamęt podsumował następująco: "Moim zmartwieniem jest to, że wiadomość została upubliczniona – a nie jest to prawdziwym przesłaniem pozycji tego Synodu, a co będzie dalej, czegokolwiek byśmy nie oświadczyli teraz, będzie to jedynie wyglądało na ‘damage control’”.
W prywatnej rozmowie redaktor naczelny naszego portalu, kolega Mariusz Matuszewski słusznie zauważył że; „Problem w tym, że to niebezpieczne ciążenie ku dołowi. Zauważcie, że dzisiaj nie trzeba się już przejmować Magisterium – wszystko wyjaśnia mityczny duch soboru…. Poza tym jeżeli kardynałowie mówią, że geje są ok i małżeństwa też, to ‘przeciętny zjadacz chleba’ nie wdaje się w debaty teologiczne, tylko bierze to dosłownie.” I z tym nie można się nie zgodzić. Mam jednak nadzieję że po oficjalnym zakończeniu obrad synodalnych otrzymamy od naszych pasterzy przejrzyszte i w pełni zgodne z moralnością katolicką przesłanie zrozumiałe dla każdego ‘przeciętnego zjadacza chleba’ jak ja.
Jedyne co polecam to zachowanie wstrzemięźliwości i spokoju. Wsród obradujących mamy swoich przedstawicieli jak wyżej wspomniany karynał Burke czy ksiądz biskup Stanisław Gądecki. Cały ten zamęt może okazać się tylko burzą w szklance wody.
Arkadiusz Jakubczyk.
Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Publicystyka, Religia, Wiara