„Cierń Boga”
Myślałam, że tytuł jest grą słów: cierń oraz cień. Ale nie, jest to wierne tłumaczenie hiszpańskiego tytułu. Reżyser zachęca do obejrzenia historii ostatnich tygodni ziemskiego życia Chrystusa i obrazu Jego pasji, nakręconych według – jak twierdzi – ustaleń najnowszych badań medycznych.
Szczerze mówiąc, podoba mi się to skrótowe ujęcie. Nie jest to całe życie Zbawiciela, a jedynie szybki przegląd wydarzeń. Pojawienie się kolejnych apostołów, werbunek Piotra, niedowiarek Tomasz i cwany Judasz, który ciągle węższy podstęp. Właśnie, ten obraz Judasza pasuje do ujęcia Romana Brandstaettera, Judasz to nie ponury drab i psychopata, tylko ktoś, kto wystawia Chrystusa na próbę, podejrzewa Go o szarlataństwo i ze złości donosi do arcykapłanów.
Postacie są wyraziste, barwne. Nie są to bohaterowie w złoconych szatach z obrazów, tylko ubodzy wędrowcy. Zamiast uroczystych kazań, zaczynających się od obowiązkowego „Oto bowiem…”, krótkie dialogi, nawet żarty („Dziękuję – mówi podczas uczty Chrystus do żony Piotra – „za wypożyczenie nam Piotra”). Wadą filmu jest chaotyczność, natłok wątków, przemieszanych ze sobą, i skakanie kamery od postaci do postaci, od ujęcia do ujęcia. Buch! I nagle Pasja, biczowanie – ujęcie, którego nie powstydziłby się Mel Gibson – wejście na Golgotę, przejmująca rozmowa z łotrem, śmierć i zmartwychwstanie.
To nie jest wielkie dzieło sztuki filmowej, ale raczej opowieść o Chrystusie i Jego czasach. O tym, jacy ludzie szli za Nim, jakie mieli słabości, jakie było Jego codzienne życie – jak bardzo był człowiekiem Swoich czasów, żywo zainteresowanym sprawami prostych ludzi. Prosty obraz, skrót. Ze względu na Pasję, trudno mi przechodzi przez gardło, że to film na spokojny wieczór po męczącym dniu – ale paradoksalnie jestem bliska właśnie temu wnioskowi.
I wciąż czekam na film, gdzie Chrystus będzie twardym facetem, a nie owieczką o spojrzeniu mdlejącej begonii. Dobrze, że w „Cierniu Boga” pojawia się chociaż wyrzucenie kupców ze świątyni.
Aleksandra Solarewicz
„Cierń Boga”, reż Óscar Parra de Carrizosa, Hiszpania 2015
Kategoria: Aleksandra Solarewicz, Recenzje