Brzozowski: Wojna o historię
Historia i polityka nie mogę istnieć oddzielnie. Ich korelacja oraz ich złożoność są bardzo często uzależniające dla zwykłego obywatela. Nasilają emocje, prowokują – zawsze silniejsze razem, aniżeli oddzielnie. A siła oddziaływania zdaje się w obecnej chwili bardzo duża, choć nie ogromna. Wiele takich momentów było i będzie – o prawdę zawsze przyjdzie nam walczyć.
Styczniowe wspomnienia „marszu śmierci” z KL Stutthof, czy „wyzwalanie” Auschwit-Birkenau, wydały się idealną okazją dla izraelskich polityków, z premierem Netanjahu na czele, do publicznego sprzeciwu przeciwko polskiej ustawie, która ma karać za przypisywanie Polsce współodpowiedzialności za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie oraz za wygłaszanie tez niezgodnych z faktami, a naruszającymi dobre imię Rzeczypospolitej. Ja’ir Lapid, deputowany do izraelskiego Knesetu napisał na Twitterze: „There were Polish death camps and no law can ever change that.”, a wtórowała mu korespondentka z Knesetu, kilkukrotnie pisząc: „Polish death camps”. Dało to początek jakieś niezwykłej dyplomatycznej bitwie, która – jak się wydaje – jest w swej istocie bitwą całkowicie zbyteczną: nie zmieni żydowskiego wychowywania, opartego na Szoah i sile Hagady (opowieści) oraz polskiego ruchu obrony przeciwko wszystkim tym, którzy lubują się wykorzystywać historię do celów politycznych.
W tym całym chaosie zapomina się, że premier Izraela Benjamin Netanjahu spotykał się kilka dni temu z Władimirem Putinem, a jednym z elementów rozmów była kwestia historyczna. Putin wskazał, że są narody, które "fałszują historię", zwracając uwagę chociażby na tych, którzy niszczą pomniki Armii Czerwonej: "Rosja i Izrael współpracują w sprawie przeciwdziałania próbom fałszowania historii i rewizji wyników II wojny światowej, zaprzeczania Holokaustowi i zaniżania decydującego wkładu Związku Radzieckiego w zwycięstwo nad Niemcami nazistowskimi”. Po wizycie na Kremlu Netanjahu rozpoczął wizytę w niemieckim MSZ, gdzie wspólnie wspominano o niemiecko-izraelskiej przyjaźni (choć jeszcze w tamtym roku Netanjahu uczulał Merkel, że w Niemczech narasta antysemityzm). Tyle z dyplomacji.
Dodatkiem do całej bitwy stały się medialne ataki, które z pełną premedytacją wskazują, że „Kolaboracja Polaków z nazistami podczas Holokaustu jest faktem” (Norwegia); „Polska kolaborowała z Nazistami jak Francja i Holandia” (Rabin Moskwy w RT) czy brytyjski The Telegraph cytujący dane podawane przez Havi'ego Dreifuss'a, jednego z uczonych izraelskiego Yad Vashem i Uniwersytetu w Tel Aviv, według którego „ze 160.000-250.000 Żydów którzy mieli uciekać i szukać pomocy u Polaków przeżyło 10-20% – resztę odrzucili, wydali, lub zabili polscy wieśniacy”. France 2 czy część niemieckich mediów wskazuje, że „Polska próbuje wybielić swoją historię”. Oczywiście negatywne opinie możemy przeczytać w „Jerusalem Post”. Po kilkudziesięciu godzinach sporu większość w izraelski Knesecie chce przyjąć uchwałę oskarżającą Polaków o negowanie Holocaustu – tak na ten temat wypowiadał się deputowany Bloku Syjonistycznego Icik Szmuly: Wielu Polaków, i wielu innych słyszało, wiedziało i wspomagało nazistowską machinę zagłady (…). Podjęta przez Polskę próba pisania historii na nowo i zamknięcia ust tym, którzy przeżyli Holokaust, jest zuchwała, szokująca i nikczemna. Nie pozwolimy na to, by kolaboranci chowali się za nazistami i zaprzeczali swej historycznej odpowiedzialności”
Żadne prawo, żadna ustawa, nie zmieni ludzkiego stosunku do historii – tego winniśmy być pewni. Historii się nie narzuca, historię sie opowiada i pozwala przyjąć. Człowieka winno się po prostu edukować. Mówić wszystkim, a szczególnie Icikowi Szmuly, że istniała Żydowska Służba Porządkowa, że współpracujący z okupantem otrzymywali za to odznaczenia. Trzeba nieustannie przypominać o rodzinie Ulmów, o Radzie Pomocy Żydom, o wyrokach jakie wykonał polski rząd na szmalcownikach. I o tych najzwyklejszych przypadkach, gdy polska fryzjerka zginęła, bo kilka chwil wcześniej obcinała włosy żydówce (kompletnie nie mając o tym pojęcia). O zwykłym niepiśmiennym chłopie, który z dobroci serca kupił gazetę dla ukrywających się u niego Żydów – jego los był przesądzony, bo chciał dać jeszcze więcej, aniżeli ochronę.
Holocaust wyróżnia się swoją genezą, takimi tytułami prac jak „Naród bez przestrzeni” Hansa Grimma czy „Volk und Rasse”, ale zanim plan „ostatecznego rozwiązania” wszedł w życie, swoją genezę miały inne plany. To tylko w Polsce wchodzący żołnierze niemieccy posiadali tak wiele list proskrypcyjnych, które służyły do przeprowadzenia takich akcji jak: Intelligenzaktion czy AB w których wymordowano ponad 50 tys. inteligencji polskiej, a drugie tyle wysłano do obozów koncentracyjnych.
Podczas II wojny światowej życie straciło około 6 mln obywateli polskich, w tym 3 mln Żydów – każda z tych dwóch stron jest tutaj ofiarą, i każda ze stron posiada ciemne karty swojej historii, ale zdaje się, że nie o edukację i prawdę tu chodzi, lecz o jakiś nadmierne epatowanie męczeństwem, jakimś rodzajem wyjątkowości pośród milionów ginących istnień, chociażby 15 000 000 obywateli Chin. Cyfry nie oddadzą ludzkiego cierpienia, nie oddadzą prawdy o tamtych czasach, gdy ludzie niezbyt różniący się od nas mordowali innych ludzi niezbyt różniących się od nas, patrząc przy tym na nich z bliska. Reszta powinna być milczeniem. A prawda – milczeniem – winna obronić się sama.
Franciszek Brzozowski
Kategoria: Franciszek Brzozowski, Historia, Myśl, Polityka, Publicystyka