Brzozowski: Reeducatio na cito
Wobec spotykanych gdzieniegdzie sformułowań o budzący się w Polsce „demonach” zacząłem się zastanawiać jakie to „demony” się budzą, jakie jeszcze śpią, a jakie już od dawna grasują. I wydaje mi się, że najpoważniejszy „demon” przyczaił się gdzieś w odmętach informacji, tam gdzie czujemy, że pokazywana jest nam prawda. Tam gdzie serwis informacyjny grzmi co 15 minut o kolejnym newsie czy może fake newsie. Prawdę uzależniliśmy od nośnika wiedzy powierzchownej, przemielonej, przetworzonej i na końcu – brzydko mówiąc – wyplutej, w formie typowego „news paska” na ekranie telewizora. Poza tak dostarczoną prawdę nie sięgamy – jesteśmy biernymi odbiorcami obrazu, który niekoniecznie musi być prawdziwy.
Cała ta nasza bańka informacyjna, którą się otaczamy, dokonała niemałego spustoszenia w edukacyjnym procesie kształtowania pokoleń logicznie myślących dyskutantów. Poziom publicznego (a czasem i naukowego) dyskursu spada na łeb na szyję, tylko dlatego, że przestaliśmy cierpliwie czekać na kolejne (często naturalne) wydarzenia czy cierpliwie badać te, które już się wydarzyły. Natychmiastowa potrzeba gratyfikacji powoduje, że brak wypowiedzi na powszechnie omawiany temat czy brak wiedzy o wydarzeniu, które króluje w przestrzeni publicznej (w dzisiejszych czasach należy uznać za takową przestrzeń wirtualną), wydaje się nam największą słabością. Pragniemy wiedzieć i potrzebujemy się jakoś do wiedzy ustosunkować – nawet wtedy, gdy kompletnie nie mamy pojęcia o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi.
Aby wiedzieć więcej, pozwoliliśmy się zdominować każdą napotkaną informacją. I daj Boże, jeśli jesteśmy na tyle inteligentni, że dokonamy poprawnej selekcji tych informacji, zauważymy jej stronniczy/propagandowy/manipulacyjny charakter. Jeszcze większą zasługą będzie przekazanie tej wiedzy najmłodszym – ignorantom informacji im nieprzydatnych, mało sensacyjnych czy po prostu zbyt poważnych na ich rozumy. Nieco trudniejszą, a niemniej konieczną sprawę jest reedukowanie ludzi, których proces powszechnej edukacji już nie sięga. Nie możemy pozwolić na „społeczeństwo biernego odbioru przekazu”.
Spór o nowelizację ustawy o IPN odsłonił bardzo wiele, ale bodaj największą widoczną skazą jest najzwyklejszy brak elementarnej wiedzy z nauk humanistycznych i społecznych. Spór intensyfikowany jest li wyłącznie za pomocą emocjonalnych wpisów, zdjęć, a nawet mało wyważonych tekstów publicystycznych, pośród których wszelka poważna wiedza ginie. Jeśli nie uzbroimy społeczeństwa w wiedzę historyczną oraz narzędzia odczytywania historii i polityki, to w historii pozostaną tylko symbole – słowa wytrychy, liczby „podsumowujące” skutki wojen i beznamiętne opowieści bajdurzących historyków; a w polityce nie będziemy mieli nikogo innego, jak tylko aktorów umiejętnie się tymi symbolami posługującymi – nic więcej.
Aby ustrzec się przed plagą populistycznej i płytkiej debaty publicznej, nie pozostaje nam nic innego, jak próba redefinicji nauczania i dokonania prawdziwej reformy w tej dziedzinie. Ludzka nieświadomość złożoności świata i mnogości faktów zawsze będzie prowadzić do próby zawładnięcia dyskursem – zastąpienia rozmowy-atakiem, a wiedzy-fake newsem. Z drugiej strony barykady staną Ci, którzy przeczytali kilkanaście książek w swoim życiu – otoczą się nimi i z niepohamowaną pewnością dokonają procesu społecznej izolacji – uciekną na margines ludzkości, zamiast skonfrontować swoją widzę i wizję świata. Na dłuższą metę czeka nas informacyjna izolacja, która może przynieść opłakane skutki dla człowieka (jako jednostki), nauki i społeczeństwa.
Franciszek Brzozowski
Kategoria: Franciszek Brzozowski, Myśl, Publicystyka