Ambrożek: O złudzeniach współczesnego mesjanizmu i ideologii w ogóle
Bezspornym stwierdzeniem jest przekonanie o tym, że wszelkie idee mają konsekwencje. Na tym założeniu konieczne jest budowanie wszelkich konstrukcji teoretycznych, które aspirują do współtworzenia rzeczywistości. Wydaje się jednak, że ostatnimi czasy wielu publicystów zaczyna tracić poczucie odpowiedzialności za kreowanie środowisk politycznych, próbując formować pewne koncepcje, które już dawno powinny zostać odesłane na śmietnik historii.
Z pewnością jedną z takich idei politycznych może być mesjanizm. Idea u swoich podstawowych założeń bardzo słuszna, jednak nie odpowiadająca wymogom rzeczywistości oraz niezgodna z podstawowymi założeniami funkcjonowania porządku społeczno-politycznego. Przekonanie to opieram na stwierdzeniu, że powyższa idea próbuje uzasadniać posiadany przez siebie zbiór wartości w sytuacjach oraz miejscach, w których nie ma miejsca na tego typu rozważania. Zacznijmy jednak od początku.
Mesjanizm, co istotne w mojej analizie, jest próbą sformułowania pewnego programu pozytywnego w postaci naddatku ideowego do współczesnego świata. Poprzez zdefiniowanie, że aktualny porządek polityczno-społeczny jest niesprawiedliwy bądź cechuje się niedowartościowaniem w zakresie transcendencji, mesjanizm próbuje pokazywać sfery, które trzeba zmienić, by nadać światu lepsze oblicze. Taką stosowano argumentację, czy to w pismach Cieszkowskiego, czy to Libelta, czy to współcześnie w środowisku Klubu Jagiellońskiego. To, co różni mesjanistów od chociażby prowidencjalistów, to naddatek przyszłościowy, aspekt postępu, ulepszenia, nowoczesności powiązany z ideą boskości mającej ten porządek zmienić.
Ciekawa jest naiwna wiara mesjanistów w przekonanie o możliwości kształtowania dowolnego porządku w oderwaniu od jego podstawowych zasad. Nie mam tu na myśli pryncypiów konserwatywnych – są one nazbyt widoczne i bez dodatkowej argumentacji mówiącej o konieczności uwzględniania dokonań przeszłości. Mówię tu o prostych mechanizmach socjologicznych, a mianowicie skłonności ludzkiej do przyzwyczajania się do danego porządku. Nie ma możliwości zmiany nawyków tylko przy pomocy wezwania do działania – koniecznym jest uzyskanie tego działania, a tu z kolei niezbędnym jest wyzwolenie w ludziach energii społecznej do uświadomienia sobie zdolności do przekształceń. Niewątpliwie takie tendencje ujawniały się w przeszłości i warto zauważyć, że pierwotne idee poszczególnych porządków – jak chociażby utopistów, socjalistów, marksistów – zawsze były wykrzywiane przez to, co nazywano przyzwyczajeniem lub utartym schematem zachowania, który tak głęboko zagnieździł się w umysłach ludzi, że można go zmienić tylko poprzez mechanizm przystosowania do nowych warunków.
Warto też zauważyć o tym, że polityka – jako mechanizm (sic!) – jest prostą rywalizacją ludzką o wpływy i możliwości działania. W związku z tym analogicznie dąży do utrzymania przewagi czynnika ludzkiego nad procesem decyzyjnym, co automatycznie umniejsza rolę jakichkolwiek absolutów w tej dziedzinie. Powtórzę, że mówię tu o polityce jako mechanizmie – realizacja jakichkolwiek postulatów ideowych nie wyklucza ludzkiej rywalizacji, ponieważ jednostki, obok rządzy władzy i przekonania o własnym zagrożeniu mogą kierować się wyższymi pobudkami. Zauważmy jednak, że u mesjanistów polityka jako taka zanika – po stworzeniu porządku politycznego, który będzie cechował się „utworzeniem Królestwa Bożego na ziemi z wszystkimi jednostkami równymi sobie”, jak pisał Libelt, polityka sprowadza się tylko do wyznaczania celów przyziemnych. Natura polityki jest jednak nie tylko dynamiczna, ale i niezwykle chłonna, co wyraża chociażby decyzjonizm schmittiański czy też ogólne dążenie polityków do skumulowania w swoich rękach możliwie największych możliwości. Mesjanizm bez dopuszczenia pewnych nieścisłości w stosunkach politycznych oraz międzyludzkich nie ma szans na realizację. A dopuszczenie owych problemów wypacza podstawowy sens doktrynalny.
Kolejnym, chyba najbardziej namacalnym problemem, jest historyczne potwierdzenie nieobecności czynników ponadludzkich w bezpośrednim zarządzaniu poszczególnymi sytuacjami politycznymi. Innymi słowy, politykę realizowali tylko ludzie, często bez przekonania o tworzeniu pewnej wspanialszej przyszłości. Nawet momenty, które współcześnie utożsamiane są z duchowymi osiągnięciami poszczególnych narodów są związane z istnieniem poczucia wyższości, bogactwa duchowego, misji w obrębie poszczególnych czynników społecznych. Tym samym stosowanie zasad realizacji polityki na sposób mesjanistyczny przyczynia się do wypaczania podstawowego sensu oraz celu polityki, którym jest realizacja konkretnych zadań.
W ramach przypisu przed opisaniem współczesnych tendencji mesjanistycznych chciałbym rozróżnić dwie tendencje we wspływie idei na rzeczywistość polityczną. Jedna z nich mówi o tym, że idea jest nie tylko czynnikiem wytwarzającym świadomość w pewnej grupie społecznej, lecz także stanowi drogowskaz w doborze środków walki politycznej, która ma realizować obecność tejże idei. Jak dobrze widać, idea stanowi zatem kompleksowy punkt odniesienia dla teorii i praktyki, w związku z czym można stwierdzić kompleksowość oraz swoisty totalitaryzm połączony z determinizmem danej idei. Druga tendencja mówi o idei jako pewnym kierunku świadomościowym tworzącym zręby przyszłego społeczeństwa, zaś dobór środków do realizacji jest dowolny. W tym obrębie można wyróżnić środki etyczne, jak i nieetyczne, ale to dla naszej analizy nie ma najmniejszego znaczenia. Chciałbym jedynie określić tutaj zasięg idei w konceptualizowaniu teorii politycznych jako bezpośredniego odniesienia do przyszłości. Z pierwszej tendencji bije manicheizm, jaskrawy podział na czarno-białe, z drugiej pewien pragmatyzm, który jest niewątpliwie próbą pogodzenia ram rywalizacji w środowisku politycznym z własnymi przekonaniami. Mesjanizm jest charakterystyczny dla tej pierwszej grupy, co świadczy o tym, że idea ta jest niepraktyczna politycznie, a w związku z tym nierealizowalna. Warto zauważyć, że tak abstrakcyjne konstrukty jak komunizm czy nazizm odnosiły się bezpośredni do podglebia, na którym chciały wyrosnąć, w pierwszym przypadku jest to klasa robotnicza, zaś w drugim – naród niemiecki. Idea boskości jest jednak zbyt mało namacalnym aspektem, by mogła poruszyć tłumy.
Mówiąc o współczesnych tendencjach mesjanizmu, spotykamy się z szeregiem założeń opisanych powyżej. Nie należy jednak zapomnieć o współczesnych naleciałościach, które wytworzyły się w analogii do przekonania o braku jakiejkolwiek ideowości oraz duchowości, sytuacji politycznej współczesnej oraz nowej analizie zjawisk politycznych.
Pierwsza grupa jest charakterystyczna dla wszelkiego rodzaju środowisk politycznych, które próbują formułować założenia teoretyczne. Opierając się na stwierdzeniu, że aktualny porządek polityczny wchłonął tradycyjne ideologie jak konserwatyzm, liberalizm, socjalizm, nauka społeczna Kościoła i przeobraził je w duchu apologii demokracji i kapitalizmu ideowcy starają się odcinać od powyższych grup politycznych oraz formułować alternatywne dla nich rozwiązania. Jest to zjawisko bardzo symptomatyczne, ponieważ publicyści związani z kręgami władzy nie zdobywają się na formułowanie programu pozytywnego, lecz starają się opisywać praktyczne rozwiązania, co też jest świadectwem stanu polskiej polityki. Sam ten fakt stawia część grup jako radykalnych, co ma też przełożenie na debatę publiczną. Mesjanizm idealnie wpisuje się w ten schemat – jako idea pragnąca nawrotu do dawnych zasad stanowi atrakcyjny kąsek chociażby dla konserwatystów, komunitarian czy chociażby identytarystów.
Sytuacja polityczna pokazuje jednak nieprawdziwość tego stanowiska. Mesjaniści, formułując swój program pozytywny, nieustannie podkreślają zgodność tego stanowiska z podstawowymi wyznacznikami współczesnych trendów politycznych. Wydaje się, że takie zalecenie jest zgodne z duchem polityki. Tak jest w istocie, tylko warto zauważyć bijącą z daleka sprzeczność pomiędzy ideologią uduchowiającą boskość oraz praktyką, która stanowi kompromis z siłami, które mają ją realizować. Stawia to w niekorzystnym świetle autorów powyższych teorii. Co więcej, próbują oni łączyć w doktrynie dwie sprzeczne teorie, o czym świadczy choćby doktryna „awangardowego konserwatyzmu”. Na pewno na tej podstawie można powiedzieć, czy w gruncie rzeczy jest współczesny mesjanizm – jest okazaniem złożoności współczesnego świata. Jest to chwalebne, bo może świadczyć o długowzroczności ideologów, jednak jest niekoherentne jeżeli chodzi o przekaz ideowy oraz praktykę polityczną, co może powodować pogłębienie poczucia zmieszania i niezrozumienia wśród społeczeństwa. Przypominam tylko, że podstawowym warunkiem trwałości danego porządku politycznego jest jego zdolność do adaptacji do wymogów otoczenia. Bez trwałego kośćca współczesnym mesjanistom trudno będzie odwołać się do uczuć społecznych.
Ostatnia grupa zarzutów oznacza pogłębienie analizy ideowej przez mesjanistów. Klasyczni mesjaniści formułowali program radykalnego przeobrażenia stosunków społeczno-politycznych, jednak nie precyzowali poszczególnych definicji tegoż porządku jak władza, wspólnota, sprawiedliwość itp. Dziś mesjaniści patrzą szerzej, starając się uzasadniać poszczególne składniki doktryny z perspektywy mesjanistycznej. Klasycznym przykładem jest tekst red. Maciejewskiego z krakowskich „Pressji” o tym, że „śmierć Chrystusa na krzyżu jest wydarzeniem politycznym”. Zadziwiające jest odnoszenie się do pojęcia polityczności w przekonaniu, że „Msza św. jest arcypolityczna”. Zakrawa to na szukanie prawideł zachowania politycznego tam, gdzie go nie ma. Według podstawowych koncepcji polityczności, zarówno Schmitta, jak i republikańskich – Hannah Arendt, Rousseau, Tocqueville’a polityczność jest pewną relacją między rządzonymi, grupą polityczną oraz wszelkimi pośrednimi organizacjami mającymi na celu spajać pośrednio te dwie grupy oraz wpływać na artykulację przekazów. Nawet oficjalna wykładnia religii nie porusza śmierci Chrystusa czy też samej Mszy świętej jako przejawiającej pewne aspekty polityczności. Wydaje się zatem, że tego typu stwierdzenia są zdecydowaną nadinterpretacją. Zakrawa to o żonglerkę słowną, która potwierdza moje stwierdzenie z początku tekstu – że ostatnimi czasy idee mają coraz mniej konsekwencji, bo same zaczynają gmatwać rzeczywistość zamiast ją wyjaśniać, chociażby pośrednio.
Konkluzją powyższego tekstu jest mój smutek wynikający z dwóch obserwacji. Pierwszą z nich jest stwierdzenie słabości debaty ideowej w pisarstwie politycznym szeroko rozumianym. Drugą jest słabość treściowa tej debaty w momencie, w którym ukazuje się publicznie. Nie sposób odnieść się do tego zagadnienia bez typowo „końcowo-historycznych” konotacji, że wszelkie idee dziś są tylko odgrzewaniem znanych nam z przeszłości konceptów. W momencie, gdy na horyzoncie pojawia się promyk nadziei, że w końcu mamy do czynienia z pewnym przełomem, natychmiast okazuje się, że wartość dodana jest w istocie niewiele warta, tak jak w przypadku mesjanizmu współczesnego, który w dużej mierze stanowi dziś słowną ekwilibrystykę. Jest to smutne dla mnie nie tylko z perspektywy politycznego publicysty, który zwyczajnie nie ma o czym pisać, ale chyba większym smutkiem napawa mnie to, że ci, którzy powinni być wyczuleni na bolączki rzeczywistości sami uchylają się od tego zadania.
Mateusz Ambrożek
Kategoria: Mateusz Ambrożek, Myśl, Polityka, Publicystyka