Ambrożek: Nowa idea przewodnia dla narodu polskiego
Problemem, który spędzał sen z powiek wielu polskim myślicielom, było odpowiednie ukierunkowanie nastrojów społecznych i sprzęgnięcie siły narodu z odpowiednimi decyzjami politycznymi. Problematycznym było wprowadzanie do organizmu politycznego niezbędnych reform, mających usprawnić jego działanie, ponieważ natychmiastowo społeczeństwo reagowało podług własnych emocji, które intensyfikowane były w zależności od poczucia pogwałcenia własnego interesu. W efekcie niemal każda sensowna zmiana upadała, czy to za pomocą liberum veto, czy też za pomocą przewrotu, jak to miało nieraz miejsce w naszej historii. Nie będę się tu pochylał nad antropologią konkretnych grup społecznych, jedynie dążę do opisania poszczególnych mechanizmów, które są jednakowe dla każdej z nich, co w naszych warunkach oznacza, że jesteśmy w stanie odgadnąć intencje Polaków w najistotniejszych ustrojowo dla nas kwestiach.
By przedsięwziąć odpowiednie kroki celem modyfikacji naszych przymiotów narodowych, trzeba uwzględnić wszelkie możliwe konfiguracje zachowań i, co najważniejsze, znaleźć ich głębię, wydobyć ją na powierzchnię i rozłożyć na czynniki pierwsze. Naród polski jest o tyle wyjątkowy od wszystkich narodów świata, że płaszczyzny jego działania nie są jednorodne. Zupełnie inaczej zachowujemy się w stanie pokoju, a inaczej w stanie ciągłego zagrożenia. Kiedy Polacy czują się zagrożeni, wyzwalają się u nich mechanizmy mające zabezpieczyć biologiczny byt narodu. W tym momencie wszelkie zwady i kłótnie stają się nic nie znaczącymi elementami, utrudniającymi osiągnięcie wspólnego celu. Kiedy ów moment przeminie, pojawia się eksplozja sytości, zadowolenia, hulanki. Wracamy do dawny swar, interes partykularny przedkładamy nad zbiorowy i zajmujemy się „polskim piekiełkiem”.
Z politycznego punktu widzenia niemożliwym jest połączenie obu tych tendencji. Stan pokoju zagraża stabilizacji, ponieważ brakuje nam spoiwa, jakim są więzi społeczne, zaś w okresie zagrożenia wykształca w nas mechanizmy współpracy, które likwidują problem. Inżynieria społeczna konserwatyzmu nakazuje nam konieczność zapewnienia stabilności, jednak nie na takim poziomie, by przekształciła się ona w puszczenie samopas. Słowem, trzeba wytworzyć w narodzie atmosferę zagrożenia, tudzież przełomowego momentu, by zdawał sobie sprawę z wyjątkowego położenia. Można tu dywagować nad konkretnym typem wydarzenia, rozmiarem owego zjawiska lub rozłożeniem w czasie, ale nie ulega wątpliwości konieczność umasowienia go w taki sposób, by każdy członek polskiej wspólnoty zdawał sobie sprawę z dziejących się wypadków.
Co mogłoby być takim wydarzeniem? Dzieląc materię polityczną na zewnętrzną i wewnętrzną, musimy tym samym dokonać wartościowania: odpowiedzieć na pytanie, która z nich jest dla nas istotniejsza. Biorąc pod uwagę fakt, iż mobilizacja w większej mierze następuje nie wobec wypadków, których jesteśmy sprawcami, a raczej wobec tych, na które wpływu nie posiadamy lub jest on śladowy, powinniśmy wybrać pewne zmiany zagraniczne. W przypadku obecnej sytuacji geopolitycznej, bardzo łatwo jest grać na rychłej zmianie ładu światowego, czego wyraźnym zjawiskiem jest zmniejszenie się roli Ameryki i konieczność dopuszczenia innych mocarstw i w związku z tym powstania multilateralnego schematu rządzenia światem. Koniecznym w tej sytuacji jest wybuch konfliktu nawet nie tyle przed ostatecznym starciem, lecz po, ponieważ każde z państw nie będzie zadowolone ze swojej strefy wpływów i będzie parło do jej poszerzenia. Dla Polski koniecznym w takiej sytuacji jest opracowanie planów polityki zagranicznej, w ślad za którymi muszą iść: odpowiednie wypracowanie postawy społecznej, konieczność uświadomienia sobie problemu, przed jakim stoimy oraz przedsięwzięcie odpowiednich środków, mogących zabezpieczyć nasz byt biologiczno-państwowy.
Pojawia się tylko jeden problem. Konieczność wytworzenia takiego schematu oznacza myślenie polityczne długofalowe, co automatycznie wyklucza demokrację, niezdolną do wytworzenia mechanizmu oddziaływującego na wiele lat do przodu. Autorytaryzm zaś podlega nieustannym zawahaniom koniunkturalnym, które czynią go podatnym na ciosy nie tyle polityczne par excellence, lecz na gospodarcze i społeczne, które w następnym okresie czasu mogą warunkować konkretne decyzje na szczeblu centralnym. Pozostaje tylko monarchizm, gwarantujący silną i stabilną władzę, czyli mogącą uzmysłowić sobie potrzebę danego planu, sformułowania go i konsekwentnej realizacji.
Warto zauważyć, że utrzymanie społeczeństwa w stanie ciągłej gotowości niesie ze sobą same plusy. Poza likwidacją zagrożenia warcholstwa, wytwarzamy w ludziach mechanizmy odpornościowe i obronne na długie lata. Tym samym uczymy ich obyczajów oraz kultury politycznej, co przekłada się na pragmatyzm w działaniu i szukaniu środków. Słowem, tworzymy coś na kształt tak opiewanego przez Cata społeczeństwa angielskiego. I rzeczywiście, jeżeli przyjrzymy się na historię Anglii zauważymy ciągłe zmiany – przybycie Normanów, walki z Francją, przesilenia religijne, równowaga sił na kontynencie. Ciągła odpowiedzialność za kraj oraz Europę wytworzyła w Anglikach przeczucie o ich wyższości i wyjątkowości, która setki lat napędzała rozwój państwa. W ostatnim czasie te tendencje osłabły, co widać wyraźnie po roli Wielkiej Brytanii, którą odgrywa w świecie. Chyba jednak nie tylko my mamy problemy z naszym nastrojem. Na naszą niekorzyść wybitnie działa tylko położenie geopolityczne, które warunkuje nam setki lat ciągłej klęski i poczucia niższości względem innych narodów.
Mateusz Ambrożek
Kategoria: Mateusz Ambrożek, Myśl, Polityka, Publicystyka, Społeczeństwo