Żak: Być kobietą albo w obronie mężczyzn
Czytałem sobie ostatnio jakieś wypociny lewo skrętnych myślicieli i dotarło do mnie, że nic nie stoi na przeszkodzie, żebym został kobietą. Wystarczy, że pomyślę, że jestem kobietą i oto jestem kobietą. Tylko konserwatywne wychowanie uwarunkowało mnie na bycie mężczyzną; ale to już przeszłość. Jesteśmy równi. Jakaś operacyjka, trochę hormonów i szast prast jestem kobietą… – pisze Artur Żak.
Wreszcie! Wszyscy mężczyźni w Polsce czekali na takie odkrycie, a na pewno wszyscy żonaci faceci. Szantażowani i poniżani przez kobiety ich ciągłymi migrenami, humorami i wymaganiami, byliśmy permanentnymi pantoflarzami. Kobieta dla mężczyzny była do tej pory, jak zasada nieoznaczoności Heisenberga. Zasada ta mówi, że istnieją takie pary wielkości, których nie da się jednocześnie zmierzyć z dowolną dokładnością. I tak było w związkach małżeńskich i pozamałżeńskich. Ty człowieku chcesz obejrzeć mecz, a twoja luba ma ochotę pogadać. Ty chcesz poleżeć, a ona mówi, że trzeba posprzątać; ty z nerwów obgryzasz paznokcie w czasie porodu, a ona rodzi ci dziecko.
Ale to było do dziś. Oto naraz, jako kobieta, będę mógł podlegać takim samym miarom, jak moja ślubna i nie dość na tym. Będę żądał podlegania takim samym prawom. Tu naszła mnie chwila refleksji, bo przypomniałem sobie, że cały poranek żona sprzątała pokój dzieci, a ja w tym czasie mogłem spokojnie skupić się na pracy. Później zrobiła obiad i jeszcze ileś rzeczy, których nawet nie potrafię nazwać, bo wywołują we mnie lęk porównywalny z widokiem strzykawki i dentysty, dzięki czemu wieczorem mogliśmy w spokoju poczytać.
Ale nie dam się. Nie dopuszczę do siebie żadnych wywrotowych myśli. Będę żądał takich samych praw, a nawet dojdę do wniosku, że skoro mogę zostać kobiecym neofitą, to mogę zażądać pensji dostosowawczej lub zasiłku wyrównawczego. Na przykład osiem tysięcy netto przez trzy lata co miesiąc na przystosowanie mentalne do bycia kobietą. Jeśli ktoś powie, że to dużo, to oskarżę go o pogardę dla kobiet i szowinizm, bo kobieta jako jednostka przewyższająca mężczyznę, jak z zaangażowaniem piszą lewoskrętni myśliciele, stanowi wyzwanie dla nas, a tym samym okres przystosowawczy musi być długi i kosztowny. Panowie, ja wiem, że od lat mówili wam, że nie zasługujecie na bycie kobietami. Ale ja wam mówię, że zasługujecie, nawet jeśli wasza małżonka wmawia wam od trzydziestu lat, że nie ma z was pożytku, bo jedyne na czym się znacie, to skład waszej ulubionej drużyny piłkarskiej.
Żona, która właśnie weszła do pokoju, patrzy na moje wypociny i rzeczowym głosem informuje, że proces dostosowawczy u mnie wymaga co najmniej dziesięciu lat, bo w trzy, to co najwyżej nauczę się włączać zmywarkę, nastawiać pralkę i gotować makaron. Uraziła moją kobiecą stronę natury… Może by tak niepostrzeżenie się obrazić? A nóż się domyśli…
Artur Żak
Tekst oparty na moim dawnym eseju zamieszczonym na portalu Rebelya.pl
Kategoria: Artur Żak, Publicystyka, Społeczeństwo
Niestety to duży problem wśród młodzieży, zmienianie płci to teraz moda.
Jeśli "nóż" się rozmysli, to by znaczyło, że Wy już na noże. Popraw ten ortograf 😀