Solarewicz: Sen wieczny, a nie śpiączka. Badanie szczątków ks. Piotra Skargi
Był początek lat 90.XX wieku. Mój katecheta szkolny zastanawiał się nad możliwą beatyfikacją ks. Piotra Skargi. Wspomniał, że istnieje teoria, jakoby ks. Skarga został pochowany w śpiączce, a więc żywcem. – Nie można by wtedy wykluczyć – tłumaczył katecheta – że przebudziwszy się, złorzeczył Panu Bogu. Kilka lat później odkryłam, że ten wątek opisał kryminolog prof. Jan Widacki, który obalił sensacyjną tezę.
W 1988 roku profesor Widacki wydał książkę pt. „Detektywi na tropach zagadek historii”. Jest ona zbiorem tekstów poświęconych badaniom szczątków znanych Polaków, władców, dostojników, artystów. Ciekawie opowiada o rekonstrukcji wyglądu postaci, tłumaczy znaczenie eksploracji grobów dla wyjaśnienia rozmaitych zagadek i dla poszerzenia wiedzy Polaków o dziejach narodu w ogóle. Jedną z postaci, której poświęcił osobny rozdział, jest właśnie ks. Piotr Skarga.
„Odwiedzano często te czcigodne zwłoki”
Ks. Piotr Skarga zmarł 27 września 1612 roku. Pół roku wcześniej, oficjalnie – na własną prośbę – został zwolniony nadwornego kaznodziei króla Zygmunta III Wazy. W czasie świąt Wielkanocnych wygłosił ostatnie kazanie do króla, senatu i dworu. Odjechał do Krakowa, a po drodze zajrzał do Sandomierzu, gdzie wygłosił trzy ostatnie w życiu kazania.
W Krakowie próbował jeszcze pisać, ale szybko opadał z sił. Postępująca choroba – jak pisze Widacki, przypuszczalnie astma – osłabiła go. W ostatnich tygodniach życia nie odprawiał mszy, nie mógł też już sam czytać. Odbył spowiedź z całego życia, przyjął sakrament chorych. 27 września o godzinie 16 zmarł. Miał 76 lat.
Jezuita, jak to było w zwyczaju zakonnym, spoczął w prostej drewnianej trumnie, którą złożono uroczyście w krypcie nowego kościoła pw. św. św. Piotra i Pawła (to właśnie ks. Skarga namówił Zygmunta III Wazę do jego wzniesienia). Krypta jest położona pod ołtarzem głównym, które to miejsce pochówku należy do zaszczytnych. Ks. Skarga, wielce poważany za życia, teraz zaczął odbierać cześć pośmiertną. Do jego grobu ciągnęły pielgrzymki. Modlitwy to nie wszystko – niektórzy prawdopodobnie otwierali trumnę z ciekawości, a także po to, by zabrać dla siebie cząstkę szat lub kości: „odwiedzano często te czcigodne zwłoki i wielu pragnąc mieć z nich cokolwiek, uszkadzało je pobożnymi rękoma” – przytacza prof. Widacki słowa współczesnego Skardze.
Pochowany żywcem?
Po kilkudziesięciu latach trumna zaczęła się rozpadać, a szczątki kaznodziei przełożono do nowej, metalowej trumienki („Ta ołowiana trumna przechowuje złotego króla Chryzostoma, Czcigodnego sługę Bożego – Ojca Piotra Skargę TJ…” – to początek inskrypcji w tłumaczeniu z języka łacińskiego). Dwa wieki później, już w czasach zaborów, bo w 1814 roku, szczątki szat – z inicjatywy założonego niegdyś przez Skargę Arcybractwa Miłosierdzia – przełożono do osobnej, kamiennej trumny. Następnie obie, kamienną i ołowianą, ustawiono na nowym, kamiennym postumencie. Widacki zastanawia się, jaki był pretekst rozdzielenia szat i kości. Czy chodziło o możliwość eksplorowania szczątków?
24.09.1912, tuż przed jubileuszem 300-lecia śmierci kaznodziei, komisja pod przewodnictwem bpa Sebastiana Pelczara, ponownie otworzyła grób i rozpoczęło się badanie szczątków. „Kości znaleziono prawie wszystkie, a w szczególności czaszkę dobrze zachowaną, kości wszystkich czterech odnóg, kości stosu kręgowego i żebra, wszystkie jak najlepiej zachowane” – przytacza Widacki treść sprawozdania. Dwie kości i krąg lędźwiowy wyjął prof. Stanisław Domański i przekazał ks. Janowi Rothowi – rektorowi kolegium jezuickiego (za stosownym zezwoleniem bpa Adama Sapiehy). Wtedy trumnę na powrót zamknięto. To jednak nie był koniec niepokojenia Zmarłego, bo rozeszła się pogłoska, że ks. Skarga został pochowany żywcem.
Skradziona kość
05.10.1918 nastąpiła kolejna eksploracja, za zezwoleniem bpa Adama Sapiehy. Kości zbadano dokładnie w Zakładzie Antropologii UJ (wówczas mieściło się ono naprzeciwko kościoła, w Collegium Iuridicum). Kości leżały w takim układzie, w jakim pozostawiono je tutaj w 1912 roku. Wykonano fotografię czaszki. Jak pisze Widacki, antropologów zastanowiło to, że „brzeg zębodołowy lewych siekaczy dolnej szczęki równo ostrym narzędziem skośnie ścięty, może dla otrzymania relikwii (…)”. Wnioski z badań: Zmarły czaszkę miał niewielką, nos „wybitnie garbaty”, wzrost ok. 166,5 cm.
W 1936 uznano za stosowne ponownie otworzyć grób, bo w tym roku przypadało 400-lecie urodzin jezuity, a nie godziło się, by jego szczątki leżały w uszkodzonej już – jak się okazało – trumnie. 18.03.1936 zebrała się więc kolejna komisja, składająca się z naukowców i dostojników kościelnych. Planowano przełożyć kości do trumny miedzianej. Pierwotną, ołowianą należało poddać konserwacji, a potem włożyć do niej ową trumnę miedzianą. Kości ponownie zbadano, dokładnie spisano i zwrócono uwagę na uszkodzenie szczęki. Ponownie określono wzrost zmarłego – na 169,6 cm, czyli skorygowano wynik badania z 1912 roku. Trumnę zamknięto, ale… spokoju Zmarłemu to nie zapewniło. Wróciła teoria o pogrzebanym żywcem.
Ułożenie zwłok w trumnie – argument profesora Tazbira
Profesor Janusz Tazbir – bardzo zasłużony badacz dziejów Polski – w swojej książce pt. „Piotr Skarga – szermierz kontrreformacji” (1962) napisał, że za wersją pochówku w śpiączce przemawia ułożenie zwłok ks. Skargi w trumnie. Wiadomo, że zmarły w chwili przebudzenia mógł bluźnić Bogu (i tu powraca opowieść mojego katechety – AS.), co byłoby kontrargumentem względem jego wyniesienia na ołtarze. Tak zwany letarg to „śmierć pozorna”. Jej cechą jest to – tłumaczy Widacki – że większości zachodzących w organizmie procesów życiowych (np. oddychania i pracy serca) nie da się wykryć w badaniu fizycznym. W dodatku następuje oziębienie i bladość ciała. Rzeczywiście, taką osobę można uznać za zmarłą, ale ona po kilkunastu nawet godzinach nagle sama powraca do życia. Prof. Widacki podkreśla, że choć o przypadkach letargu pisał już Platon, to opowieści o żywcem pogrzebanych wynikają z poszukiwania sensacji. Od czasu do czasu zdarza się, lecz niezwykle rzadko, że osoba, której wstawiono akt zgonu, wraca do życia, ale „przypadków pochowania żywcem – pisze prof. Widacki w latach 80. XX wieku, kazuistyka medyczno-sądowa ostatnich 100 lat praktycznie nie odnotowuje”. Natomiast za przemieszczenie zwłok w trumnie odpowiada wiele czynników: od gwałtownego przechylenia trumny przez grabarza do profanacji dokonanej przez hienę cmentarną.
Pewien ksiądz, w jakiejś gazecie, lata temu całe…
Redaktor Leszek Mazan, autor licznych książek o Krakowie, zwrócił się do profesora Tazbira z pytaniem o źródło „śpiączkowej” teorii. W odpowiedzi usłyszał, że jest nim wypowiedź jakiegoś wileńskiego księdza, który z kolei „czytał coś o tym” w jednej z przedwojennych wileńskich gazet.
Wiarygodnych przekazów o losach szczątków nie udało się odnaleźć. W 1662 r., czyli 50 lat po śmierci Skargi, wyszło w Krakowie dzieło pt. „Forteca duchowna Królestwa Polskiego”. Jego autor, niejaki Piotr Jacek Pruszcz, wspomina, że w trumnie jezuity zachowały się dwa palce prawej ręki, „któremi [ks. Skarga] tak pożyteczne dzieje pisał”. I to wszystko. Z kolei podczas pierwszej ekshumacji w 1695 roku najwyraźniej znaleziono zwłoki całkiem zeszkieletowane, bo przecież pomieściła je następnie mała trumienka. Przy okazji nie zapisano żadnych zastrzeżeń dotyczących ich „dziwnego ułożenia”. Tym bardziej teraz, w XX wieku (gdy dyskutowali prof. Tazbir i red. Mazan – AS.), i to po tylu ekshumacjach, o odtworzeniu stanu pierwotnego mowy być nie może.
Ciekawe jest natomiast – dla postulatorów procesu beatyfikacyjnego – odpiłowanie fragmentu szczęki. Świadczy bowiem najprawdopodobniej o tym, że kult ks. Piotra Skargi rozpoczął się bardzo wcześnie. Pobranie relikwii musiało nastąpić jeszcze przed rokiem 1695, zanim zamknięto szczątki w nowej metalowej trumnie.
Drobna postać wielkiego człowieka
To, co można określić na podstawie badań szczątków, to przypuszczalny wygląd zewnętrzny ks. Piotra Skargi. Kaznodzieja, który miał odwagę upominać z ambony samego króla i nieustannie ostrzegał naród przed przyszłymi klęskami, który grzmiał, mierzył… około 165 cm (w książce prof. Widacki przytacza dane uzyskane w wyniku różnych obliczeń, podając w końcu taki wynik). Jednak w tamtych czasach – ks. Skarga był wzrostu więcej niż średniego, średniej budowy ciała, raczej wysmukły. Kształt czaszki i nosa zgadza się z Matejkową – malarską wizją, która jest najpopularniejsza w Polsce do dzisiaj.
*
Od czasu, gdy profesor Widacki notował swoje ustalenia, minęło ponad 20 lat. 12 czerwca bieżącego roku rusza proces beatyfikacyjny ks. Piotra Skargi. Sensacyjne doniesienia o śmierci pozornej zostały zdementowane, ale na pewno dowiemy się jeszcze wielu interesujących rzeczy o życiu i dziełach wybitnego polskiego duchownego.
J. Widacki, „Badanie szczątków księdza Piotra Skargi”, [w tegoż:] „Detektywi na tropach zagadek historii”, wyd. II, Kraków 1992, s. 97-106
Aleksandra Solarewicz
Kategoria: Aleksandra Solarewicz, Historia, Publicystyka, Religia, Społeczeństwo, Wiara