Skandal przy budowie polskiego cmentarza ofiar NKWD w Kijowie-Bykowni
"Gazeta Polska Codziennie", powołując się na źródła wśród pracowników Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, pisze nieprawidłowościach, bałaganie, podejrzanych przetargach i zakupach, złym obchodzeniu się ze szczątkami ludzkimi przy budowie polskiego cmentarza ofiar NKWD na Ukrainie.
Polski cmentarz w Bykowni to tzw. czwarty cmentarz katyński, tam stalinowscy oprawcy ukryli szczątki pomordowanych w 1940 roku Polaków. Ale w tym miejscu sowieckie służby grzebały także pomordowanych w latach 30. obywateli ZSRS, w tym także Polaków zabitych w ramach tzw. "operacji polskiej NKWD" (1937-38).
Za budowę polskiej części cmentarza odpowiada Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Jak pisze GPC, "na budowę polskiej części cmentarza w Bykowni Ukraina nie wydała Polakom formalnego pozwolenia. Jak wynika z doniesienia, które do NIK u złożyli anonimowi pracownicy ROPWiM, brak jest jakichkolwiek dokumentów i zezwoleń potrzebnych do realizacji przez Polaków inwestycji na terenie Ukrainy."
Dodatkowo, jak pisze gazeta, ukraińscy robotnicy pracujący przy budowie zabetonowali w ub.r. siedem skrzyń z ludzkimi szczątkami. Najprawdopodobniej znajdowały się wśród nich także kości Polaków zamordowanych przez NKWD. Do skandalu miało dojść pomimo sprzeciwu polskich archeologów i przy całkowitej bierności jej szefa Andrzeja Kunerta.
Grupa pracowników ROPWiM złożyła doniesienie do Najwyższej Izbyt Kontroli.
Kategoria: Wiadomości