banner ad

Racz: Kryzys czy rezultat, czyli jaki jest stan naszego społeczeństwa?

| 6 grudnia 2025 | 0 Komentarzy

Pisząc ten tekst, nie robiłem żadnych badań socjologicznych, tak modnych dzisiaj, bo ludzie na zlecenie pytają nas dzisiaj o wszystko i wszystkich. Pamiętam jak w liceum nauczyciel od rachunku prawdopodobieństwa w ramach przerabiania statystyki przestrzegał nas jak można manipulować danymi i dawać przekaz pod tezę. Ten tekst jest pewną interpolacją danych na materiale ludzkim, zawarte są w nim historie rodzinne, dramaty przyjaciół, radości znajomych, czy nawet opowieści z pociągu czy poczekalni lekarskiej. Choć nie jestem socjologiem czy antropologiem, postaram się odpowiedzieć na pytanie postawione w nagłówku, mianowicie o stanie polskiego społeczeństwa anno Domini 2025.

Jak bardzo poranionym społeczeństwem jesteśmy w kontekście relacji międzyludzkich? Mamy kryzys demograficzny, kryzys męskości, kobiecości, kryzys wartości. Jak w trakcie II wojny światowej nie było rodziny, która by nie straciła bliskiej osoby, tak teraz każdy zna kogoś z depresją, próbą samobójczą, nieudanym małżeństwem czy innymi ciężkimi krzyżami, które Polacy noszą w sercu na co dzień. Na pytanie jak do tego doszło, powinienem odpowiedzieć jak w piosence pewnego barda, po prostu „nie wiem”, lecz „nie wiem, choć się domyślam”, bo mądrzejsi ludzie ode mnie, wiele lat temu widzieli globalne procesy rozkładu społeczeństw, dlatego chciałem dokonać ich syntezy właśnie na przykładzie Polaków.

Zacznę od tezy zawartej w książce brazylijskiego myśliciela profesora Pliniusza Correa de Oliveiry Rewolucja i Kontrrewolucja, cywilizację średniowiecznego Christianitas, zniszczyły 3 wielkie rewolucję. Pierwszą z nich była rewolucja protestancka, niesłusznie zwaną reformacją, zniszczyła ona jedność religijną i polityczną chrześcijańskiej Europy. W Polsce dzięki między innymi kardynała Hozjusza, herezje Lutra i Kalwina nie przyjęły się szeroko, wśród szlachty i magnatów była umiarkowana „moda” w przechodzeniu na protestantyzm, która skończyła się dobie Kontrreformacji i misji jezuitów w Królestwie Polskim. Drugą falą zła niszczącą ład politycznej monarchii była rewolucja francuska, przez rojalistów z Francji zwaną antyfrancuską. To ona nie tylko obaliła króla, ale skazała go na gilotynę. Choć po okresie wojen napoleońskich monarchia wróciła do Francji, to nie na długo, a w XIX wieku nagminnie zaczęto obalać królestwa na rzecz republik. Polska była wtedy w okresie rozbiorowym, idee rewolucyjne przenikały do nas dość mocno i  przyczyniły się do upadku naszego Państwa. Wyznawały je ówczesne elity polskie z samym królem Stanisławem na czele. Trzecią rewolucją, która zabrała najbardziej krwawe żniwo, była ta komunistyczna. Poprzez rozprzestrzenianie idei Marksa i Engelsa przez kilkadziesiąt lat, udało się wywołać przewrót w carskiej Rosji, która jako Związek Radziecki przeniosła swoje błędy na dużą część świata, co zapowiadała Matka Boża w Fatimie w 1917 roku. Społeczeństwo zostało rozbite, własność prywatna zniesiona, gospodarka planowana wyłącznie centralne połączona z policyjnym terrorem i jedynowładztwem partii komunistycznej dało opłakane rezultaty.  Z wymienionych trzech rewolucji ta wyrządziła nam najwięcej szkód. Operacja polska przeprowadzona przez NKWD w końcu lat 30tych była tylko wstępem co zafundował nam przez następne kilkadziesiąt lat komunizm. Pierwsze wydanie książki de Oliveiry nastąpiło w 1959, a autor wspomina o raczkującej wtedy rewolucji, której apogeum przypadło na 1968 rok, i którą potem nazwano seksualną. Ten ruch trwa do dzisiaj i ma na celu zdeprawowanie człowieka, a nawet dzieci, czego przykładem jest ideologia gender, przemycana w treściach między innymi w tzw. Edukacji zdrowotnej.  Dr Michał Jones w książce Libido dominandi opisuje szerzej to zagadnienie i jego korzenie. Te działania doprowadziły w Polsce właśnie do kryzysu dzietności i rodziny, w największym stopniu, większym niż pozostałe przedstawione wcześniej rewolucje. Pamiętam sondę z portalu X na profilu prof. Wielomskiego, na pytanie, kiedy Kościół katolicki był silniejszy i miał większą swobodę działania, za komuny, czy w czasach demoliberalizmu III RP. Ponad osiemdziesiąt procent odpowiedziało, że za komuny. Jest w tym dużo prawdy, sam Pan Jezus mówił w Ewangelii iż bardziej należy obawiać się tego co zabija duszę, niż tego co zabija ciało. Można powiedzieć, że pierwsza rewolucja chciała odebrać człowiekowi prawdę, druga króla i stary ład, trzecia własność prywatną, a czwarta samą duszę i sprowadzić go do roli bezrozumnego popędliwego zwierzęcia.

Opiszę teraz główne cztery plagi dzisiejszego społeczeństwa, które wyrosły z czterech rewolucji przedstawionych uprzednio. Są to hedonizm, lenistwo duchowe i intelektualne, pracoholizm, czyli bezrozumny popęd za karierą i oraz alkoholizm rozumiany jako hulaszczy tryb życia(mam tutaj na myśli również inne używki takie jak np. marihuana).

Matka Boża w Fatimie ukazując dzieciom piekło, powiedziała im, że najwięcej dusz idzie na potępienie przez grzechy nieczyste. Dziś życie codzienne jest wręcz przesycone seksem. Reklamy w telewizji, bilbordy na ulicy, artykuły  w tzw. czasopismach dla kobiet ( i nie tylko), seksualizacja młodzieży poprzez treści obecne w serialach, a czasem nawet w kreskówkach. To wszystko ma sprawić by ludzie przestali panować nad swym popędem i stali się podobni zwierzętom. Czytając nagłówki mediów z obcym kapitałem, zagubione dzieci narodu polskiego (bo Polakami ich nie można nazwać), utwierdzają się w swym hedonistycznym stylu życia, wychowując dzieci ( o ile je mają) w tym samym modelu. Cieszy natomiast, na przykładzie tzw. edukacji zdrowotnej, że zdecydowana większość rodziców wypisała swoje pociechy z tych zajęć.

Lenistwo podobnie jak nieczystość jest jednym z siedmiu grzechów głównych, na które podatna jest upadła natura człowieka, co odkryli ojcowie Kościoła, jeszcze w starożytności. W naszych czasach weszło ono na zupełnie inny poziom. Każdy z nas ma świat na wyciągnięcie ręki, korzystając z ekranu swojego smartfonu. Przeglądanie bezrozumne mediów społecznościowych, gifów czy wirali, dyskusji na grupach, nic niewnoszących do naszego życia, czy wspomniane wyżej oglądanie seriali, sprawia iż gnuśniejemy. Ilu z nas, konserwatystów, praktykujących katolików prawdziwie dba o swój rozwój duchowy czy intelektualny? Łatwiej niż czytać książki jest oglądać filmiki (nawet z godziwą treścią), co nie znaczy, że jest to podobnie owocne. Prymas Wyszyński mówił, iż tylko rzeczy trudne i wymagające wysiłku są coś warte, a te łatwe są liche i ulotne.

Praca dla człowieka jest bardzo ważna, powinna go utrzymać w ryzach, w karbach codzienności, by uświęcać się i zdobyć cnoty. Natomiast dzisiaj praca często staje się bożkiem i przestaje przyczyniać się do dobrego. Ludzie zatrudnieni przez wielkie międzynarodowe korporacje, stają się trybikiem w maszynie, cyferką w  równaniu, kroplą w oceanie projektów, które niekoniecznie służą dobru wspólnemu. Zdarza się coraz częściej, że praca zastępuje Boga, przełożony spowiednika, koledzy z pracy rodzinę, a wyjazdy integracyjne Święta. Opisane przykłady to oczywiście pewna hiperbolizacja, a zarazem przestroga, by nie zmaterializowało się to w naszym życiu zawodowym. Uważajmy więc na pracę, zachowując właściwą hierarchię wartości.

Alkohol w Polsce jest często substytutem spędzania wolnego czasu. O ile wyjście na przysłowiowe piwo nie jest niczym złym, tak częste czy też nieumiarkowane picie jest także problemem Polaków. Cieszy mnie, że wiele osób, wybiera trzeźwość, czy to w zupełnej abstynencji, czy to po prostu w kulturze i umiarze picia, na przekór pijaństwu. Matka Boża w Gietrzwałdzie miała przesłanie, do Polaków, którzy zjeżdżali się tam ze wszystkich trzech zaborów, aby odmawiać różaniec i nie pić wódki. Ciekawe, że nasza Królowa wymieniła konkretny trunek, a nie ogólnie alkohol. Jeśli pije się, okazjonalnie czy regularnie, warto sobie zrobić wyrzeczenie na przykład na Adwent czy Wielki Post. Wyostrzy to umysł, wzmocni wolę, oczyści ciało i pomoże także w innych aspektach. Problem narkotyków twardych i miękkich na szczęście nie jest problemem masowym, choć trend ten wzrósł niepokojąco w ostatnich latach. Jeśli poznamy kogoś kto ma ten problem należy go przestrzec przed tym, spróbować pomóc jak najszybciej póki jest na to czas.

Mimo wszystko Polska wciąż walczy o Prawdę i Piękno. Polacy wciąż są o niebo bardziej konserwatywnym społeczeństwem niż te z zachodu. Ta walka będzie długa, główne bitwy tej rekonkwisty narodowej jeszcze przed nami. Polacy, czy wy macie Boga w sercu? Czy będziecie oglądać rozbiór Polski w perspektywie paru dekad? Czy jesteście wreszcie synami wielkiego wolnego Narodu i macie jakąś misję do spełniania, wobec Ojczyzny, wobec siebie, swoich przodków, dzieci czy wnucząt? Na te pytania każdy z was musi odpowiedzieć sobie. Na koniec zacytuje słowa późniejszego biskupa, Antoniego Szlagowskiego, które wygłosił podczas pogrzebu ks. Ignacego Skorupki, który zginął podczas Bitwy Warszawskiej z bolszewikami: „U wrót Warszawy toczy się bój, ważą się losy Polski, losy Europy się ważą. Czy Polska będzie, czy Europa będzie? Bój to z pogaństwem nowożytnym, bój to z szatanem samym!”. Dziś z jednej strony zagraża Polsce tęczowo-zielone neopogaństwo, z drugiej strony nachodźcy ze wschodu (także z Ukrainy) i uczynienie naszego kraju wielonarodowym.
Boże błogosław Polsce i dopomóż nam w walce naszymi wadami i grzechami.

 

Wojciech Racz

           

Kategoria: Publicystyka, Społeczeństwo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *