banner ad

Prof. Bartyzel: Czy monarchizm polski obala kult św. Stanisława?

| 7 stycznia 2016 | 0 Komentarzy

800px-Stanisław_Samostrzelnik,_Św_StanisławBardzo wysoko cenię prof. Andrzeja Nowaka jako wybitnego historyka i bardzo szanuję go za wielokrotnie dowiedzioną prawość, ale zazwyczaj nie zgadzam się z jego stanowiskiem w bieżących kwestiach politycznych oraz nie podzielam jego „republikańskiej syntezy dziejów Polski”, ignorującej bądź pomniejszającej pierwiastek monarchiczny, obecny przecież bez wątpienia w tysiącletniej historii Królestwa Polskiego.

Tym razem jednak w trakcie swojego spotkania autorskiego we Wrocławiu, które odbyło się 18 grudnia 2015 roku w auli XVII Liceum Ogólnokształcącego, prof. Nowak, wchodząc w bezpośrednią polemikę ze mną, zaprezentował argumentację co najmniej dziwną oraz sprzeczną z prostymi faktami historycznymi. Oświadczył bowiem, że aby w Polsce być monarchistą, należałoby „obalić” kult św. Stanisława, ponieważ ten jakoby sprawił, że nie mieliśmy (ku wyraźnej satysfakcji Profesora) „świętych królów”.

Zacznijmy od tego, że w swojej zwięzłej replice na zadane mu pytanie (dotyczące relacji między monarchią a wolnością) prof. Nowak nie uściślił, co rozumie przez pojęcie „świętych królów”. A sprawa wcale nie jest jednoznaczna, albowiem „świętość” ma nie jedno, lecz dwa znaczenia – pierwsze metafizyczne, drugie moralne. Z jednej strony, osoba, rzecz lub instytucja może być „święta” (sacer/sacra) w samej swojej istocie, jako od Boga pochodząca lub poświęcona Bogu. W tym znaczeniu „święte” było na przykład Święte Cesarstwo Rzymskie (Sacrum Imperium Romanum) oraz jego władcy, a także wszystkie „partykularne” monarchie chrześcijańskie i ich królowie, jak również wszyscy ważnie konsekrowani biskupi. W drugim znaczeniu „święta” (sanctus/sancta) jest osoba, rzecz lub instytucja „uświęcona” przez Boga, gdyż obdarzona przezeń łaską uświęcającą, która sprawia, że staje się ona dysponentem sakramentów – jak Święty Kościół Rzymski (Sancta Ecclesia Romana) – lub przez heroiczny poziom swego życia moralnego, będący odpowiedzią duszy na spływającą na nią łaskę, zostaje wyniesiona na ołtarze i czczona (w sensiedulia) przez cały Kościół, który prosi ją o wstawiennictwo przed Bogiem. Dodać należy, że „świętość” (sacrum) w pierwszym znaczeniu ani nie gwarantuje, ani nie łączy się koniecznie ze „świętością” (sanctum) w drugim znaczeniu: „święci cesarze” czy „święci królowie” mogli dopuszczać się – i, niestety, częstokroć dopuszczali się – najcięższych grzechów i bywali za to ekskomunikowani, nie tracąc jednak znamion swojej „świętości” w sensie „sakralności”.

Jeżeli zatem uwzględnimy to podstawowe rozróżnienie, to okaże się oczywiste, że wszyscy polscy królowie, od Bolesława I Chrobrego począwszy, a nie tylko jacyś wyjątkowo, byli „święci” (sacri) w pierwszym znaczeniu, bo wszyscy oni zostali ukoronowani i namaszczeni olejem świętym w katolickim obrzędzie koronacyjnym, a polski ryt koronacyjny nie różnił się niczym istotnym od rytów stosowanych w innych monarchiach chrześcijańskich. „Świętość” (sakralność) była zatem i niezbywalną, i niezmazywalną cechą każdego z nich, niezależnie od posiadania bądź nieposiadania jakichkolwiek cnót, tak naturalnych, jak i nadnaturalnych, przez każdego z osobna. Co więcej, „święte” w tym znaczeniu jest samo Królestwo Polskie, przynajmniej od czasu (1658), gdy papież Aleksander VII nadał mu (za panowania Jana Kazimierza) tytuł Regnum Orthodoxum.

Jeżeli natomiast prof. Nowak miał na myśli (co wydaje się bardziej prawdopodobne, zważywszy jego niewielką wrażliwość na „mistykę królewską”) „świętość” w drugim znaczeniu, to musi wprost zdumiewać, że tak wytrawny historyk (i Krakus, żyjący pod „wawelskim chramem”) mógł zapomnieć o tym, że Królestwo Polskie ma swojego kanonizowanego „świętego króla” w osobie św. Jadwigi Andegaweńskiej – KRÓLA Polski, najpierw samodzielnego, a później współpanującego ze swoim mężem Władysławem (Jagiełłą), i to bynajmniej nie „malowanego”, lecz realnego. A przecież do wieńca dynastycznej świętości należą także osoby wprawdzie nie panujące, lecz będące już to członkami rodu królewskiego – jak św. Kazimierz Jagiellończyk, królewicz – czy wchodzące do rodu Piastów przez małżeństwa, jak św. Jadwiga Śląska z rodu Andechs oraz dwie siostry latorośle Arpadów: św. Kinga, księżna krakowska i bł. Jolenta, księżna kaliska.

A cóż powiedzieć o tej osobliwej tezie prof. Nowaka, iż świętość (tu: w którymkolwiek sensie) monarchów polskich wykluczył kult św. Stanisława Męczennika? Znów trzeba wyrazić zdumienie, że tak wybitny historyk nie pamięta, iż w chrześcijańskiej Europie jest jeszcze jedno królestwo mające analogiczną postać i ten sam kult biskupa zamordowanego przez króla. Chodzi tu oczywiście o Królestwo Anglii oraz o abpa Canterbury, św. Tomasza Becketa, zgładzonego na rozkaz króla Henryka II. Czy kult Kantuareńskiego męczennika, do którego grobu co roku pielgrzymowało tysiące pątników, w czymkolwiek osłabił świętość angielskich królów – jedynych oprócz francuskich, którzy stosowali ryt uzdrowicielski? Czy wykluczył on teologię polityczną „Dwóch Ciał Króla” (King’s Two Bodies), która szczególnie wyrafinowaną postać zyskała właśnie w Koronie św. Edwarda? Cios kultowi św. Tomasza Becketa zadało dopiero barbarzyństwo Reformacji, a świętości królów – uzurpacja protestanckich heretyków, bo któryż z „hanowerskich świniopasów” mógł twierdzić, że źródłem jego władzy jest Almighty God, skoro dla każdego było jasne, że jest nim zbuntowany Parlament? A zatem również i w Polsce kult św. Stanisława nie tylko, że nie wykluczał świętości królów ani nie sprzeciwiał się idei monarchicznej, lecz wprost przeciwnie: stał się najważniejszym bodaj impulsem dążeń do wskrzeszenia Królestwa Polskiego, monarchii polskiej nadał zaś rys specyficzny, bo ekspiacyjny. Włączenie modlitwy pokutnej królów w przeddzień koronacji przed konfesją Św. Biskupa Męczennika w katedrze wawelskiej do polskiego rytu koronacyjnego jest tego dobitnym i pięknym przykładem.

 

 

Profesor Jacek Bartyzel

 

za: legitymizm.org

 

Kategoria: Jacek Bartyzel, Kultura, Myśl, Publicystyka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *