Łapczyński: Po czarnych protestach
Po co nam – ludziom, obywatelom, rozumnym istotom – prawo? Jaki jest cel jego istnienia? Myślę, że te pytania nurtowały ludzi przez wieki. Nurtują także i mnie, kiedy piszę te zdania.
W mojej opinii najprostszą odpowiedzią na nie, jedną z wielu, będzie stwierdzenie, że prawo ma za zadanie chronić nas przed różnie rozumianym złem. Jest to z pozoru odpowiedź łatwa, nieskomplikowana. Niestety nie do końca. Co bowiem jest tym złem? Spójrzmy na obecną sytuację, aby zrozumieć ów dylemat. Dla jednych aborcja będzie złem, dla innych wyborem. Niektórzy stwierdzą, że to zwykły kosmetyczny zabieg, usuwający problem, a ich oponenci postawią aborcję na równi z morderstwem lub potraktują jak morderstwo ze szczególnie wyjątkowym okrucieństwem, bo przecież dzieci zawsze otaczano szczególną troską.
Zapewne każdy, kto przeczytał te słowa, wie o czym będzie mowa. Aborcja – temat, którym od kilku tygodni żyje nasz kraj, ciągle podsycany jest poprzez tzw. czarne protesty. Przyjrzyjmy się im.
Patrząc na nagrania z manifestacji przeciwników aborcji cieszę się, że mnie tam nie było. O braku kultury protestujących później. Teraz natomiast chciałbym się zatrzymać nad atakami tejże grupy na partię rządzącą, która oskarżana jest o to, że w ogóle projekt tej ustawy został stworzony. Zdań z transparentów przytaczał nie będę, ponieważ ilość wulgaryzmów na jedno zdanie jest zbyt wielka, aby cytować ją w kulturalnym środowisku (myślę, że warszawski Plac Zamkowy nigdy nie spotkał tylu wulgaryzmów przypadających na jeden metr kwadratowy).
Co ciekawe, partia będąca u steru władzy ustami niektórych ze swoich działaczy rozpoczęła kampanię wizerunkowego oderwania się od tego projektu. Patrząc obiektywnie, PiS jako organizacja polityczna nie miał nic wspólnego w tworzeniu przedmiotowej ustawy. Jest to obywatelski projekt, który zdobył uznanie stu tysięcy osób i trafił do laski marszałkowskiej. Zatem po co te ataki? W tym momencie pojawia się pewna grupa ludzi, będąca częścią ogółu protestujących. W mojej opinii są to ludzie zmanipulowani poprzez media o poglądach odmiennych niż PiS, działający (świadomie lub nie) w interesie różnych osób oraz instytucji ponadnarodowych, które wykorzystują projekt ustawy do swoich realizacji swoich celów i zbijania kapitału politycznego. Tym samym wmawiają społeczeństwu, że obecna władza chce obywatelom odebrać wolność i prawo do aborcji, tak jakby prawo do aborcji było częścią prawa naturalnego. Tryumfują też hasła o kolejnym zagrożeniu demokracji. W tej sytuacji media bazują na bierności polskiego społeczeństwa oraz na jego naiwności, przedstawiając wyrwane z kontekstu cytaty z projektu ustawy lub bazując na nieprawdziwych twierdzeniach.
Jeśli poruszyłem kwestię ataków na partię sprawującą władzę, to nie mogę pominąć kolejnych ataków na Kościół. Dla mnie o raz kolejny to nic nowego. Czasem wydaje mi się, że protestujący na czarno są pewni, że organizacją, która de facto złożyła projekt ustawy, jest Kościół rzymskokatolicki, działający poprzez fundację o nazwie Konferencja Episkopatu Polski. Przewijające się na transparentach ataki w stronę Kościoła nie dziwią mnie. Dlaczego? Ponieważ na marszach organizowanych przez stronnictwa feministyczne i skrajnie lewicowe zawsze pojawia się ostra ofensywa w stronę Kościoła. Czy to będzie parada równości, czy marsz w rocznicę rewolucji 1905 roku, czy tzw. czarny protest, zawsze wytknąć Kościołowi błąd lub obarczyć go winą za coś. Jest to pewna stała, bez której liberałowie i środowiska im pokrewne stracą sens toczonej przez siebie walki.
Czarne protesty stały się również idealnym miejscem do zbijania kapitału politycznego. W tym momencie chciałbym skupić się na dwóch konkretnych przykładach. Po pierwsze więc – Komitet Obrony Demokracji, w mojej opinii będący platformą służącą do wygłaszania ściśle określonych poglądów przez różne partie i środowiska. Organizacja kierowana przez – przepraszam za kolokwializm – alimenciarza, wstawia się rzekomo za prawem kobiet, rozumianym jako prawo do aborcji. Farsa. Organizacja ta demaskuje jednak partie, które w różny sposób nadają kierunek polskiej polityce lub nadawały jej bieg w przeszłości. Przez pryzmat KOD-u widać jak w zwierciadle, że czy to PO, Nowoczesna, czy SLD, cała trójka wobec aborcji ma takie samo zdanie.
Kolejna organizacja protestująca na czarno (choć powinna raczej na czerwono) to neokomunistyczna partia Razem Adriana Zandberga. W mediach, w przeciwieństwie do poprzedniej organizacji, spotykana rzadziej. Tzw. czarne marsze stały się idealną okazją do pokazania się w tłumie, znacznie lepszą, niż protesty pod paczkomatami pewnej firmy kurierskiej…
Moim zdaniem ruch ten był niezwykle sprytny. Ostatnio zarówno w telewizji, jak i w Internecie, coraz mniej słyszało się o Razem, a społeczeństwo, podobnie, jak sondaże, zapomniało o Adrianie Zandbergu. Wydawało się, że poparcie dla jego inicjatywy dramatycznie spada (jakkolwiek subwencje płyną). Tymczasem wskutek pojawienia się przedstawicieli partii we wszelkiej masci protestach ich słupki poparcia wyraźnie rosną. Partia ponownie jest zauważana. Zastosowali znany mechanizm, polegający na wzięciu od uwagę ignorancji polskiej opinii publicznej wobec spraw ekonomicznych czy międzynarodowych, a skupieniu się na akcji przede wszystkim ideologicznej, a także oddziaływaniu na emocje.
Na koniec zostawiłem sobie zachowanie tłumu podczas czarnego protestu. Dosyć widoczne były transparenty z wulgaryzmami, ordynarne gesty i słowa, rzucane wobec broniących życia i przeciwników aborcji. Rzucanie w nich różnorakimi rzeczami. To przykład liberalnego poszanowania wolności, a także tolerancji dla odrębności zdania i poglądów. To szacunek dla demokracji, a protestujący – wzory demokratów…
Całość zachowania tychże ludzi, w moim mniemaniu można nazwać dwoma słowami: hipokryzja i manipulacja. A jeśli jesteśmy przy kwestiach demokracji: państwo nie stłumiło tego protestu armatkami wodnymi i policją, tak jak aparat państwa (kierowany przez obrońców demokracji i "czarno-protestujących") tłumił Marsze Niepodległości. Ot, demokraci i zwolennicy wolności. Czyli jeśli oni mogą sobie protestować kiedy chcą i dlaczego chcą to zagrożenia demokracji nie ma? Jeszcze raz powtórzę, hipokryzja…
Na sam koniec cytat Jeana Toulata: „A gdy postawiono kwestię: ojciec jest syfilitykiem, matka gruźliczką, mieli już czworo dzieci, z których jedno jest ślepe, drugie umarło przy urodzeniu, trzecie jest głuchonieme, a czwarte gruźlicze. Pojawia się nowa ciąża. Czy radzilibyście ją przerwać? Z pewnością – odpowiedziałoby 95 proc. rodziców – A więc zabilibyście Beethovena”.
Ignacy Łapczyński
Kategoria: Polityka, Publicystyka