banner ad

Kilijanek: Krzyż niezgody

| 18 lutego 2020 | 0 Komentarzy

Lewica wróciła do sejmu, a to wręcz musiało wywołać problemy, którymi normalnie nikt rozsądny by się nie zajmował. Jednym z takich problemów jest sejmowy krzyż, który tak przeszkadza Lewicy, że od początku kadencji nie zaproponowała jeszcze nic sensowego. No bo jeśli to nie krzyż przeszkadza Lewicy w owocnej pracy, to co? Chyba nie ideowa i intelektualna miałkość?

 

Krzyż w Sejmie stał się kością niezgody, o którą warto się pogryźć na kilku antenach, licznych łamach i falach słyszalnych od morza do Tatr. Nie pierwszy to raz w 23-letnich dziejach sejmowego krzyża. Dziejach krótkich, acz burzliwych i to od pierwszych jego chwil, kiedy to posłowie AWS zawiesili krzyż w sali plenarnej. A było to nocą z 19 na 20 października 1997 roku dwaj posłowie, Tomasz Wójcik i Piotr Krutul, zawiesili samowolnie niewielki drewniany krzyż na sali posiedzeń Sejmu. Krzyż ten leżał wcześniej na grobie ks. Popiełuszki. Podczas zawieszania świętego znaku, fotel Marszałka Sejmu został użyty jako podest, a wspinający się po nim poseł spadł, odrywając po drodze framugę drzwi sejmowych. Pomimo tych kuriozalnych zdarzeń i licznych protestów, raz zawieszony krzyż pozostał na miejscu do dziś. Swoją drogą, czy to nie dziwne, że w znanej na całym świecie ze swej katolickości Polsce, krzyż w sali parlamentu trzeba było wieszać nocą i po kryjomu?

„Nie przyszedłem zsyłać pokoju, ale miecz” mówi Pan w Ewangelii. Czytając te słowa nie powinniśmy się dziwić, że Lewica ochoczo dobyła miecza w walce ze znakiem zbawienia. Zawiesiła na tę okazję często deklarowany pacyfizm, tolerancję i poszanowanie poglądów innych i przystąpiła do bezpardonowego ataku odmiennych poglądów w imię, a jakżeby inaczej, poszanowania odmiennych poglądów. Kolejny z tych ataków nastąpił kilka tygodni temu. Pani poseł Biejat z Lewicy stwierdziła, że w Sejmie mamy osoby różnych wyznań oraz niewierzące, wiec krzyż powinien zostać zdjęty. Dlaczego nie proponuje się wyprowadzenia z Sejmu Lewicy, jeśli i w Sejmie i poza nim jest bardzo wielu ludzi nie wierzących w Lewicę? Walka jednak nie zawsze musi się opłacać bo mówi Pan: „Albowiem wszyscy, którzy miecz biorą, mieczem poginą”. Do tego fragmentu jednak chyba nikt na Lewicy nie dotarł usypiając pewnie podczas Kazania na Górze lub porzucając lekturę, aby donieść odpowiednim organom o nietolerancji wyzierającej z każdej karty świętej Księgi. A szkoda. Może wtedy posłanka Lewicy pomyślałaby nieco dłużej nad zasadnością proponowanych rozwiązań. A tak, mamy to, co zawsze: zażenowanie słowami posłów Lewicy.

Nie mogę uwolnić się od wrażenia, że Lewica i liberałowie, walczący z krzyżem, cierpią na skłonności autodestrukcyjne. Nie mogą przecież liczyć na poparcie w społeczeństwie, jakkolwiek laicyzuje się ono, a czasem nawet bydlęcieje w strasznym tempie. Nie mogą też upatrywać swojej szansy na pogrążenie znaku Nazarejczyka w sejmowym głosowaniu. Wszak wiadomo, że PiS zagłosowałby, gdyby do takiego głosowania w ogóle doszło, przeciwko usunięciu krzyża. Nie zrobiłby tego z jakiejś wszechogarniającej miłości do znaku naszego zbawienia – tę pokazuje aż nadto dobitnie pozwalając na mordowanie ponad 1000 dzieci każdego roku, szczycąc się dobrym kompromisem – ale po to, aby ich, przypominający z wierzchu katolicki, elektorat mógł oczyścić sumienie i dalej myśleć, że „PiS jest za Kościołem”.

A może to nie jest niezamierzone i nieświadome dążenie do przegranej, a tylko nieodparta, atawistyczna wręcz potrzeba walki Lewicy z dobrem, z prawdą, z Bogiem? Żądanie zdjęcia sejmowego krzyża nie jest tylko chęcią pozbycia się tych dwóch zbitych desek, służących katolikom do

zaznaczania terenu, jak mawia posłanka Senyszyn – tu chodzi o walkę z tym, co krzyż niesie ze sobą. Ludzie o poglądach antykatolickich czy lewicowych sami nie rozumieją ile czerpią z obecności krzyża. Nie chodzi mi jedynie o to, że krzyż stworzył naszą cywilizację, że Kościół budował nasz kraj, podnosił kulturę z poziomu błędów, zabobonów i dzikości pogańskich plemion aż do wyżyn osiągniętych przez Rzeczpospolitą. Chodzi mi tu bardziej o to, co sami wyznają i czego są beneficjentami w szarości życia codziennego. Od prawa, przez wychowanie, aż do stosunków sąsiedzkich nawet niewierzący są dziedzicami krzyża. Tak równość w sądzie jak wzniosłe ideały miłości Boga, bliźniego i ojczyzny; ofiarność dla potrzebujących i szacunek czy chociaż tak ukochana, a jak mało rozumiana przez lewicę tolerancja jest z nami, bo jest też krzyż. Oczywiście nie przekonuje to Lewicy. Tak jak ateista szuka źródeł moralności w dostosowaniu ewolucyjnym, mającym na celu przetrwanie, tak spadkobiercy komunizmu dopatrują się początku owych ideałów w jakichś wartościach ogólnoludzkich. Niestety, tak jak ateista nie jest w stanie powiedzieć dlaczego jest moralność, ani dlaczego niektóre jej przejawy pozwalają na destrukcję tego, który miał przecież dzięki niej przeżyć, tak lewicowiec nie umie wytłumaczyć dlaczego akurat występowanie ogólnoludzkich wartości pokrywa się zupełnie z granicami zasięgu chrześcijaństwa, nie występując właściwie nigdzie indziej. Walcząc z chrześcijaństwem oraz jego świętym znakiem, walczą z własnym dobrobytem i spokojem, z którego korzystają bez świadomości jego pochodzenia. Nasi „bracia” muzułmanie pokazują już lewakom na zachodzie wynik odjęcia chrześcijaństwa od tzw. wartości ogólnoludzkich i dodania do nich islamu. Czy zadowala ich rezultat? Zbędne pytanie, sugerujące że lewacy są w stanie wyciągać jakiekolwiek wnioski ze swojej działalności.

Jak zawsze, najsmutniejsze w piętnowaniu głupoty posłów jest to, jak liczni są ci, którzy ich wybierają. Ci którzy dziś głosują na wojującą z Bogiem lewicę, jutro będą szukać sprawiedliwości sędziów, uczciwości urzędników, współczucia lekarzy czy ofiarności policji. Krótki moment po tym jak zdejmą krzyż, a Kościół zepchną do katakumb, zaczną pochylać się z troską nad upadkiem obyczajów, wzrostem przestępczości czy zalewem chamstwa i kiczu w kulturze. Wymyślą cały szereg uczonych teorii bez treści, tłumaczeń bez sensu i wiecznie chybionych rozwiązań problemu, którzy w swej głupocie sami stworzyli, nie uzyskując przy tym niczego poza pogłębieniem katastrofy, którą sami sprowokowali.

Karol Kilijanek

 

 

Kategoria: Karol Kilijanek, Kultura, Polityka, Publicystyka, Społeczeństwo, Wiara

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *