Jakubczyk: Zmiana warty
Widok "wstawionych" osobników w markowych dresach pod lokalnym sklepem, ich „rozmowa” przepełniona płynną łaciną – lecz nie tą rozbrzmiewająca na średniowiecznych dworach – to nic nowego, ani wzruszającego dla polskiego emigranta w Londynie.
Oczywiście, powyższy scenariusz nie odnosi się tylko i wyłącznie do stolicy Albionu, przecież takie sceny można również zaobserwować np. w Pułtusku, tylko dlaczego muszą być one kojarzone z polskością wśród rdzennych mieszkańców tych wysp.
Ale czy koniecznie? Istnieje również inna strona życia polonijnego, strona o której się nie mówi. Strona, z którą po długiej przerwie spotkałem się wczoraj, strona z którą nie raz spotykałem się w ciągu mojego 26 letniego emigranckiego stażu, ale strona o której łatwo się zapomina w zgiełku codzienności, monotonności. Tą stroną jest, tak często (i prawidłowo) wynoszona na piedestał i w kółko powtarzana niczym magiczne zaklęcie przez kanapowych idealistów, ale nigdy nie zrealizowana przez nich in vivo – praca u podstaw.
Owym spotkaniem był zlot hufców „Bałtyk” i „Warszawa” należących do Związku Harcerstwa Polskiego w Wielkiej Brytanii, który odbył się w Niedzielę 17 kwietnia 2016 roku w hrabstwie Surrey.
Moja osobista przygoda z harcerstwem (Bałtycki Hufiec Gdańsk-Portowa, drużyna Watra (Wędrownicy) przy szkole nr. 87 w Gdańsku-Sobieszewie) zakończyła się wraz z moim wyjazdem z Polski w styczniu 1990 roku, pozostała mi po niej rogatywka, skórzany pas i mnóstwo wspomineń. Jednak zostało coś jeszcze, wartości które wpajano nam do głów, postawa życiowa, honor skauta, nieugiętość, jasność, że harcerskie Ojczyzna-Nauka-Cnota to nie fasada. To właśnie to hasło wypełniało leśne powietrze podczas wczorajszych zajęć. Cnota rozumiana jako dzielność moralna, budująca siłę charakteru. Ciężka praca w szeregach pracującej kadry, która przekazuje tą wiedzę nowemu pokoleniu, jej efekty namacalne wśród dzieci i młodzieży. To również pielęgnacja języka ojczystego i historii, służących do kształtowania i ugruntowywania poczucia tożsamości narodowej. Prawidłowo rozumiana przez prowadzących zajęcia druhów i druhny, wspólna praca, pielęgnująca tradycje narodowe oraz kulturę polską, wszystko to zwięczone Mszą świętą polową.
Rzecz jasna, poza oficjalnym apelem nie było tam sztywnych przemówień i wywodów, wszystko to, było wdrażane w życie w trakcie zajęć fizycznych i gier, śpiewu harcerek i musztry. Było to spotkanie starej i nowej Polonii, tak często skłóconej i nie potrafiącej się porozumieć. W zgiełku dziecięcych krzyków, komend i apeli nie dało się tego w ogóle odczuć. Jest w młodych nadzieja, a w nas obowiązek dopilnowania ich prawidłowego i pozytywnego rozwoju. Zmiana warty jest gotowa.
Oby do takich spotkań dochodziło coraz częściej, oby Polacy nie musieli się jedynie wstydzić za „podsklepowych łacinników”.
Czuwaj!
Ale, kto w naszym jest gronie,
Śród pracy czy śród zabawy.
Czy przy pługu, czy w koronie,
Niechaj pomni na Ustawy!
Pomni na przysięgę swoją
I w każdej chwili żywota
Niechaj mu na myśli stoją:
Ojczyzna, nauka, cnota.
A. Mickiewicz, „Hej, radością oczy błysną”
Arkadiusz Jakubczyk
Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Kultura, Myśl, Publicystyka, Reportaż, Społeczeństwo