Jakubczyk: Jaki król, taka trzoda – z dużej litery
Muszę przyznać że strasznie mi miło, że pan Rękas dorzucił (w swym jak zawsze błyskotliwie oryginalnym stylu) do zaistniałej debaty międzyportalowej na temat istoty konserwatyzmu i Żołnierzy Niezłomnych, swoje przysłowiowe pięć groszy. Temat rzeka, nie da się ukryć, trzeba również przyznać, że powoli straszliwie męczący. Z niektórych komentarzy fejsbukowych wynika że jestem człowiekiem emocjonalnym, a moje pisanie przepełnia patos i mistycyzm – cieszę się, uważam bowiem, że to komplement.
W pełni świadom, że najnowszy odcinek naszej rozmowy dotyczy trzech osobnych tekstów, opublikowanych na myślikonserwatywnej.pl, nie mogę nadziwić się zaistniałej wybiórczości, z jaką mój własny tekst był potraktowany. Rozumiem także, że – być może – mój przytłaczający i podniosły język nie pozwala moim „Oponentom” doczytania do końcowej kropki tego, co mają przed nosem, ale gdyby wydobyli z siebie choć odrobinę zaangażowania, to stwierdziliby, że zgadzamy się ze sobą w wielu punktach.
Różnica polega na tym, że ja nie odrzucam oporu Niezłomnych in toto, szukając w nim pozytywnych odcieni i przekazania tychże młodym. Zatem, tak naprawdę punktem spornym jest przydatność wychowawcza mitu ŻN. Pan Rękas uważa, iż jest ona znikoma lub wręcz negatywna. Osobiście myślę że ich opór jest pozytywnym przykładem postawy patriotycznej, specyficznym (bo jakże inaczej) dla ziem nadwiślańskich. Niestety, pechem Polaków jest, że, jak pisał A. Skwarczyński: „W Polsce rozwój i postęp zdobywany był wybuchami ducha, inspiracją, ofiarą, heroizmem, czynnym entuzjazmem. (…) Tak zapewne długo jeszcze będzie. Inspiracja, ofiarny heroizm ludzki był i jest głównym motorem naszego pochodu dziejowego i w nim leży nadzieja, że wydźwigniemy się z zacofania”. Smutna to prawda, ale przymykanie na nią oczu lub jej wyszydzanie mija się z realizmem. Roztropnym podejściem do tego żywiołu jest natomiast jego pozytywne wykorzystywanie dla dobra wspólnego, jak również nadzieja i żmudna praca ku temu, aby w końcu tej negatywnej cechy się pozbyć lub przynajmniej ją „zakorkować”. Nie będę się już powtarzał – zapraszam do ponownej, skrupulatnej lektury mojego poprzedniego tekstu (jego drugiej połowy w szczególności).
Za moment powrócę jeszcze do chwalebnych Karłów.
Męczy mnie co innego, a mianowicie, nieustanne ubieranie opotunizmu, kolaboracji i tchórzalstwa w szatę konserwatyzmu podpartego kulawym realizmem.
Konserwatyzm nie jest tylko i wyłącznie; szkołą myślenia i wyczuciem wartości. Wartości (z dużej litery) są niezmienne – nie trzeba ich wyczuwać jeno się ich kurczowo trzymać. Każdy konserwatysta jest tego świadom. Biorąc jako pewnik, że to co duchowe jest nadrzędne wobec tego, co fizyczne dochodzimy to zrozumienia że głównym celem ludzkich wspólnot (społeczeństw, narodów, państw) jest zbawienie dusz jej członków. Ów cel jest osiągalny pracą żywych, ale także przeszłych pokoleń oraz tych, które dopiero nadejdą. Aby ten cel osiągnąć, duch (dusza) owego społeczeństwa musi być zachowany. Faktycznie, powinien on dojrzewać i z pokolenia na pokolenie unosić się coraz wyżej, ale nie możemy wymagać, aby działo się to tu i teraz, od razu – w sposób rewolucyjny. Na takim właśnie schemacie (najogólniej) opiera się konserwatyzm. Tym co służy jej (duszy) zachowaniu, to to, co prof. Bartyzel nazywa absolutyzmem etycznym, który przeciwstawny jest relatywizmowi. Są to niezmienne prawa moralne, których żadne wartości partykularne (racja stanu, interes narodowy, klasowy, zawodowy, wola jednostki) nie mogą naruszać i kwestionować. Właśnie dlatego, z mojego rozumienia konserwatyzmu i tego, co przewodnie w zachowaniu narodowej substancji, jestem w stanie zrozumieć Niezłomnych. Będąc realistą, (dla benefitu moich "Oponentów", odstawiając na boczny tor używanie dużych liter i mistycyzm) nie mogę pominąć historycznego faktu że Niezłomni istnieli, walczyli i że trzeba pamiętać o ich świadectwie i wykorzystać je dla budowy postawy pokoleń obecnych.
Having said that, temat Niezłomnych uważam za zamknięty.
Arkadiusz Jakubczyk
Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Historia, Myśl, Publicystyka